31.07.08r.
Dzień, jak co dzień. Żarełko, potem leżenie itp. Nic ciekawego. Słonko grzeje. Duzi wzięli mnie na dwór. Nagle patrzę... Jestem na rękach u całkiem obcej Dużej! O choroba... Co oni chcą ze mną zrobić? Lepiej wiać. O, puściła. Ma szczęście... Łapę to ja mam ciężką!!! Odjechali. No, wreszcie.
1.08.08r.
Znowu dzień jak co dzień. Podobno skończyłem już 3 miesiące. Ile to 3? Phi... Jakby to było ważne! O nie, jeden z Dużych mnie bierze. Co jest? Trafiam w ręce nowej dużej. Hmm, co kurczaki jest? Kurczaki? Mmm, mniam. Ej no ale co jest?! Duża wsiada ze mną do Czerwonego Czegoś. Lepiej wiać... Aaa, zamykają drzwi! Wyrwę jej się z rąk. Kurcze blade, jakieś okna! Co to ma w ogóle być? Duża mnie złapała. Wzięła w objęcia i przytuliła, głaskała. Ooo, to lubię! Koniec jazdy. O kurcze, trafiłem do jakiegoś domu. Mmm, całkiem fajnie. troszkę się porozglądam. O, Duża rzuciła mi mychę! Oj uwielbiam tę zabawkę. Wiecie co? Ja to się troszkę boje Dużych. Mam chęć na 'mizianie'. ale wiecie - jeszcze im nie ufam, chociaż są dla mnie dobrzy. Duża bawi się ze mną Czymś. fajne to Coś. I Duża dała mi mleczka. Mówi, że jestem troszkę Dzikusek, ale to przejdzie podobno. Spać mi się chce. Ale... Gdzie się tu śpi? Pójdę za meble. Ooo wygodnie... Duża mnie woła. Nie, nie chce wychodzić. Dobrze mi tu. Wyjdę potem. I sterroryzuję wszystkich Dużych. I nie będę się bał, o! Przecież jestem Teo. A Teo jest dzielny.