czwartek, 4 października 2018

129. Czy istnieją dobrze napisane gry erotyczne? (Euphoria) [18+]

Jakiś czas temu wspomniałam, że będę mieć dla Was niespodziankę, więc oto i ona - kolejna recenzja gry dla dorosłych. Po ostatnim niezbyt udanym spotkaniu z nagimi lokajami z Naked Butlers (ciekawych zapraszam tutaj - http://tiny.pl/gnqkw) i stwierdzeniu, że gry erotyczne są do kitu, skontaktowało się ze mną parę osób twierdzących, że to dlatego, że wybieram złe tytuły i jeśli sięgnę po Euphorię, to na pewno zmienię swój stosunek do stosunków w grach. Nie pozostało mi zatem nic innego, jak przeciwstawić się wyznawanej przez siebie zasadzie i sięgnąć po produkcję uważaną za jedną z najbardziej kontrowersyjnych, jakie kiedykolwiek powstały.


Z pewnością każdy z Was kojarzy serię "Piła" - horrorów opowiadających o uwięzionych ludziach zmuszonych do okrutnej walki o życie. Przyznam szczerze, że chociaż wyżej wspomniana seria mnie nie straszy, to mam wyjątkową słabość do historii opowiadających o tym, do czego w ekstremalnych warunkach są w stanie posunąć się osoby doprowadzone do ostateczności. Podobną sytuację mamy w Euphorii. Wcielamy się w niej w rolę nudnego i całkowicie przeciętnego ucznia szkoły średniej, który pewnego dnia wraca ze szkoły, je kolację i idzie spać tylko po to, żeby obudzić się w sterylnie białym pomieszczeniu, gdzie zostaje uwięziony razem z koleżankami ze szkoły i nauczycielką. Dobiegający z głośników słodki głos uświadamia zebranym reguły gry: żeby wydostać się na zewnątrz i powrócić do normalnego życia, muszą przez pięć rund uprawiać ze sobą seks według odgórnych zaleceń pociągających za sznurki. Nie ma przy tym znaczenia, czy nasz protagonista za każdym razem wybierze inną dziewczynę, czy też zdecyduje się na jedną - liczy się pozytywne ukończenie zadania. Po usłyszaniu reguł jedna z dziewcząt panikuje i prosi o wyeliminowanie z dalszej gry, co zdecydowanie nie kończy się dla niej dobrze. Przy okazuji wychodzi na jaw, że naszego bohatera tak naprawdę kręcą podobne tematy, więc czuje się jak ryba w wodzie - gorzej z resztą znajdującej się w pokoju przerażonej ferajny. Osobiście odpuściłam sobie z góry najmłodszą dziewczynę, która pomimo uczęszczania do szkoły średniej wyglądała i zachowywała się jak wyrośnięty przedszkolak, i wybrałam na pierwszy ogień nauczycielkę, która jako jedyna zdawała się podchodzić do sprawy w miarę dojrzale i chociaż próbować panować nad sytuacją. Oczywiście po pomyślnym zaliczeniu wszystkich rund okazuje się, że to nie koniec naszej przygody i we wszystko zamieszania jest pewna tajemnicza organizacja i sekta religijna, i dwie z uwięzionych z nami dziewcząt od początku wiedziały, co się święci.

Z pozoru brzmi fajnie, jak dreszczowiec w wersji dla dorosłych, ale Euphoria jest dobrym przykładem gry, którą pokonała własna ambicja. Pierwszy problem wychodzi na jaw już na samym początku, a jest nim brak jasno określonego targetu odbiorców. Nie oszukujmy się - po tego typu gry nie sięgają całe rodziny, a raczej osoby, które oczekują albo fabuły ze scenami seksu z tle (jak w przypadku Fashioning Little Miss Lonesome - recenzja tutaj: http://tiny.pl/gs15j) lub scen seksu z jakimś zarysem fabularnym odrobinę bardziej rozbudowanym niż przeciętny pornos. Euphoria przez pierwszą połowę swojego trwania jest przeznaczona raczej dla tej mniej ambitnej grupy, co diametralnie zmienia się w drugiej połowie. To sprawia, że dla kogoś szukającego rozwiniętej fabularnie gry z pieprzykiem ta produkcja jest zbyt nafaszerowana seksem (i za mało rozwinięta fabularnie), a dla kogoś oczekującego nieustannego chędożenia szybko staje się zbyt nudna. I tak źle, i tak niedobrze.


Warstwa fabularna również pozostawia tu wiele do życzenia. Przez pierwszą połowę gry byłam naprawdę ciekawa tego, co kryje się za uwięzieniem naszych bohaterów. Program rządowy? Show podobne do tego w "Battle Royaje"? Jakiś bogaty psychopata? Niestety, kiedy dowiedziałam się prawdy, nie chciało mi się nawet grać dalej, bo cała atmosfera niepewności i grozy z początku przygody opadła. W dodatku często możemy natknąć się na brak logiki, dziury fabularne, a to przy kreacji przekonującej wizji osaczenia jest niedopuszczalne, bo gracz zamiast współodczuwać, ciągle powtarza sobie: "Ale dlaczego oni nie zrobili tego i tego? Przecież to bez sensu!". W dodatku może zabrzmi to brutalnie, ale naprawdę niewykorzystano tutaj potencjału sytuacji, w jakiej znaleźli się bohaterowie. Jeśli ktoś z Was oglądał film "Cube" z 1997 roku (szczerze polecam), to będzie wiedział, o co chodzi. Twórcy zdecydowanie zbyt wcześnie umieścili w grze pewną zapętloną powtarzalność dającą poczucie bezpieczeństwa. I o ile rozumiem, że było to celowe i miało spowodować większe zaskoczenie gracza podczas ucieczki z tajemniczego kompleksu, o tyle sądzę, że znacznie większy ładunek emocjonalny niosłoby ze sobą ciągłe podtrzymywanie atmosfery zaszczucia i burzenie poczucia stałości. Tutaj bardzo wyraźnie widać konflikt, o którym wspomniałam w poprzednim akapicie - zapętlanie akcji daje graczowi pewność, że za x czasu otrzyma kolejną scenę seksu, ale bardzo traci na tym sama opowieść. Jeśli więc spojrzymy na Euphorię od strony budowania napięcia i tworzenia atmosfery grozy, to jest ona bardzo lekka (choć niekoniecznie przyjemna), i nie ma zbyt wiele wspólnego z reklamującym ją tagiem "horror".

Można też odnieść wrażenie, że bohaterowie występujący w grze raczej odgrywają swoją rolę niż rzeczywiście doświadczają tego, co się dzieje. Bardzo szybko przechodzą nad wszystkim do porządku dziennego i godzą się z tym, co może ich czekać. W grze właściwie w ogóle nie ma prób łamania oporu postaci, a na to miałam tak naprawdę największą nadzieję. Euphoria mogłaby być naprawdę genialnym thrillerem psychologicznym pokazującym, do czego człowiek jest zdolny w zamian za nadzieję na odzyskanie wolności czy choćby tak trywialną na pozór rzecz jak jedzenie. Miałam nadzieję, że będzie tutaj jakieś przekraczanie granic, zmuszanie się do robienia czegoś wbrew sobie, wiążąca się z tym wszystkim rozpacz i poczucie beznadziei, ale srogo się zawiodłam, bo sens produkcji sprowadza się do prostej pochędóżki i biorące w niej udział dziewczęta bez oporów zgadzają się wszystko. Sam główny bohater jest natomiast życiowym przegrywem z sadystycznymi skłonnościami, który od razu odkrywa, jak wielką sprawia mu to wszystko przyjemność. I to jest w jakiś sposób znamienne, bo dokładnie taką samą sytuację mieliśmy w Naked Butlers, gdzie protagoniście bardzo szybko przypadło do gustu dręczenie usługujących mu mężczyzn. Szczerze powiedziawszy, nie wiem, czy da się w temacie pójść po jeszcze cieńszej linii oporu, wszak nie wymaga to zbyt dużego nakładu pracy przy kreowaniu postaci i pozwala wszystko uzasadnić tą właśnie cechą, bez bawienia się w psychologiczną poprawność. Wiem natomiast, że można to skomentować głośnym: "This... is... BORING!".


Co do samych scen seksu, to... no cóż, są. Nie będę się zbytnio na ich temat rozpisywać - nadmienię jedynie, że ta gra powinna mieć podtytuł: "Nie jedz podczas seansu". Można odnieść wrażenie, że twórcy wzięli sobie na warsztat parę najpopularniejszych fetyszy i postanowili wałkować je do porzygu, dosłownie i w przenośni. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że po paru pierwszych "scenkach", które jeszczed mogą odbiorcę w jakiś sposób szokować, uodparniamy się na przedstawiane nam obrazy i z czasem przestają one robić na nas wrażenie. Przyznam szczerze, że w pewnym momencie zaczęłam sobie te "scenki" przewijać, bo pomimo zmiany aranżacji były jedynie kalkami poprzednich i kompletnie nie ruszało mnie to, co działo się na ekranie. W dodatku nie wiem, na czym wzorowała się osoba, która je wymyślała, ale bohaterki Euphorii drą się podczas seksu jak koczkodany urządzające w zoo bitwę na odchody i jakbym była na miejscu faceta, to nie wiedziałabym, czy mam kontynuować, czy dzwonić na pogotowie, bo mi dziewczyna w okrzykach agonii pada na zawał. W dodatku dziewczyny z Euphorii cały czas pieprzą jak potłuczone i koniec końców każdej jednej podoba się gwałt, którego właśnie doświadczyła (i nie jest to mój wymysł, bo słowo rape pojawia się w grze nader często). Nudy.

Całość uświadomiła mi, dlaczego nie sięgam po gry erotyczne i dlaczego uważam je za mało ambitne (ale, powiedzmy sobie szczerze, nikt nie oczekuje od pornosa rozbudowanej fabuły) i wręcz szkodliwe, bo przedstawiające wizję seksu znacznie odbiegającą od rzeczywistości. Erotyka sama w sobie mi nie przeszkadza, zresztą miewa ona swoje miejsce również i w dobrych produkcjach. Nie lubię zwyczajnie takiego uprawiania sztuki dla sztuki, gdzie z czasem graczowi pewne widoki powszednieją i potrzebuje nowych, silniejszych bodźców, co potrafi mocno zryć beret i postrzeganie seksu w ogóle. Przed sięgnięciem po Euphorię tyle się nasłuchałam, że to taka szokująca, kontrowersyjna produkcja, a przyznam szczerze, że większych kontrowersji doświadczyłam, grając w The House in Fata Morgana, które nie ma oznaczenia +18. Można? Można.


***
Na koniec tradycyjnie garść informacji:
Tytuł: Euphoria
Producent: CLOCKUP
Wydawca: MangaGamer
Data wydania: 27 listopada 2015
Przybliżony czas rozgrywki: 8-9 godzin (na jeden wątek)
Ograniczenia wiekowe: 18+
Wersja językowa: angielska

Cena: 150 zł
Grę można zakupić na oficjalnej stronie wydawcy, zarówno w wersji elektronicznej, jak i pudełkowej (mangagamer.com).

Ja ze swojej strony dziękuję firmie MangaGamer za ofiarowanie egzemplarza do recenzji.


3 komentarze:

  1. Istnieja ale większość idzie albo na "tania sensacje i szok" albo tylko (na szczęście) na samo porno.
    Zawsze zostaje Bible Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już chyba za dalsze eksperymenty podziękuję. Od początku zarzekałam się, że nie recenzuję podobnych gier, ale chciałam spróbować czegoś nowego i wyszło mi to bokiem.

      Usuń
  2. Jakoś mnie ta gierka nie zainteresowała, za droga też troche:)

    OdpowiedzUsuń