KLEMENSIK
18 maja 2007 roku, piękna śnieżnobiała kotka zostaje mamą piątki prześlicznch kociąt.Maluszki szybko znalazły domki. Zaczęły szczęśliwe kocie życie.
Koniec historii?
Niestety! Nad kotką i jej dziećmi zawisło...FATUM!!!
Nie minęło 5 miesięcy i...znika(?) jedno z kociąt. Do czerwca tego roku, podobnie tajemniczo, znikają dwa następne kotki. W międzyczasie- w przeddzień Święta Zmarłych- na siedzącą na trawniku matkę, najeżdża samochód. Kierowca...celuje w kotkę! Skutecznie.
Z całej kociej rodziny zostają dwa kocurki- jeden w Żywcu, drugi w Bytomiu.
We wrześniu tego roku, FATUM dopada żywieckiego kocurka- Klemensa.
Kotek zaczyna wymiotować. Słabnie w oczach. Trafia do kliniki w ciężkim stanie- osłabiony, odwodniony, targany nieustającymi wymiotami.
Badania, prześwietlenia, laparotomia, badanie wycinka węzłów chłonnych...
Czas leci, kotek całkowicie opada z sił, jest straszliwie wychudzony, "leci przez ręce".
Po trzech tygodniach diagnoza- BIAŁACZKA!!!
DIAGNOZA, czy WYROK?!
Jeśli będzie systematycznie dostawał lekarstwa, witaminy, odpowiednią karmę MA DUŻĄ SZANSĘ ŻYĆ !!! DŁUGO ŻYĆ !!!!
Ale... samo zdiagnozowanie Klemensika kosztowało ponad 650 złotych.
A tu jeszcze konieczne i drogie lekarstwa i droga karma!!!
Kocham te piękne oczy,dziubuś....Kochałam Jego Mamusię....dlaczego los chce zabrać mi Klemensika?
Dopóki Klemensik będzie chciał być ze mną będę walczyła!!!
Pierwsza część historii Klemensika:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=80 ... sc&start=0