Miluś i Marcelina - kolejne biedy, które w domu dojdą do siebie migiem, tutaj - wiadomo... odchuchane w domu tymczasowym znalazłyby domy stałe szybko, bo to koty młode, proludzkie, kochane...
Marcelinka ma infekcję dróg odechowych, Miluś też i w dodatku paskudne zapalenie spojówki jednego oczka. Oba koty to miziaki-przytulaki, tęsknią za człowiekiem tak niewyobrażalnie, za dotykiem, nawet spojrzeniem...
Myślę, że te koty uleczyłaby sama obecność człowieka... słowo daję.
I przychodzi ten wytęskniony człowiek-zbawca, pogłaszcze, przytuli, ukocha, powie coś w stylu, że "wszystko będzie dobrze" i odchodzi...
Wchodząc do schroniska zamieniam serce w kamień, bo inaczej nie dałoby się wytrzymać takiej dawki kociego nieszczęścia, bólu i ogromnej tęsknoty, ale nawet kamień wobec tych oczu kruszeje
Marcelinka:
Koteczka ma ok. trzech lat, drobniutka.
Miluś, młody kocurek przywieziony po wypadku, ma lekkie zmiany neurologiczne, prawie niewidoczne (lekko niepewnie chodzi).
Rozliczenie wpłat i wydatków na Marcelinkę - 5 czerwca 2008r.
Z funduszu schroniskowego 150 zl.
Ruru 200zl.
Zuzia96 50zl.
Razem: 400zl.
Wydatki:
Wizyta(2rtg.,tolfedyna) 50zl.
Testy 2w1,pobranie krwi 90zl.
Morfologia i biochemia 80zl.
Saszetki convakescence(5) 20zl.
Razem 240zl.