Zdjęcia kotów przepiękne, szczególnie to jak śpią razem
No a Frucio, wyrósł strasznie i przepięknie wygląda.
Dla przyomnienia tak wyglądał kiedy był jeszcze u nas.
Na pierwszym zdjęciu zaraz jak się pojawił a na dwóch kolejnych jużpo chorobie.
Chciałam jeszcze raz ogromnie podziękować nifredil za to, ze tak długo czekali na Frucia.
Wszystko już było umówione, kot miał jechać.
Przed wyjazdem Frucio poszedł jeszcze do weta odrobaczyc się.
I niestety najprawdopodobniej złapał cos w lecznicy
Dwa dni po odrobaczeniu zaczęła się wakla zycie Frutka.
Wyniki były beznadziejne a kot co dzień był słabszy.
W końcu przestał jeść...lekarze sugerowali, że nic już z niego nie bedzie
Byłysmy załamane tym bardziej, ze taki fajny domek już czekał.
Elwira wpychała mu na siłę jedzenie, musiało go to boleć, poniewaz pojawiły się nadżerki w pyszczku ale jakoś przełykał.
Dobrze, ze był tłuściutki i miał z czego chudnąć.
Kroplówki, badania, leki, dokarmianie i znów badania...i tak w kółko.
Stan Frutka w pewnym momencie był tragiczny. Kot praktycznie nia miał siły stać na nogach.
Wymiotował i miał potworną biegunkę.
Potam była minimalna poprawa a na drugi dzień znów źle.
Lekarze ciągle nie wierzyli w kota.
Zastanawiali się jak przy takich wynikach on jeszcze w ogóle żyje nie raz sugerowali, ze kot sie męczy...
Strasznie ciężko było ale wiedziałysmy, że nie możemy się poddać po tylu dniach walki tym bardziej, że gdzies w świecie przekochani ludzie czekali na niego.
Do tej pory, kiedy wspominam Frucia i jego walkę o życie mam łzy w oczach.
Nastapił kryzys a potem powolna poprawa aż Frucio wrócił do zdrowia.
Na prawdę nie widziałam do tej pory tak zdeterminowanego kota
Wyniki dosłownie w ciągu tygodnia wróciły do normy.
Potem obowiązkowo 2 tygodniowa kwarantanna, szczepienia i znów kwarantanna...i w końcu pojechał.
Na prawdę nowy domek naczekał się na Frucia i to bardzo długo.
A teraz wszyscy możemy zobaczyć jaki Frucio i Ryszard oczywiście są szczęśliwi
Jeszcze raz ogromnie dziękujemy za Frutka