Karotka to drobna wystraszona troszkę koteczka. Wraz z dwoma innymi kotkami trafiła do lecznicy CC z jakiejś kamienicy pod Zgierzem, gdzie w pustostanie czy zapuszczonym mieszkaniu ktoś od czasu do czasu podrzucał coś do jedzenia, ale nie były to warunki, do których kotki powinny wrócić. Wszystkie kotki z kopalnią świerzbu w uszkach, armią pchełek na ciele i robalkami wewnątrz. Na szczęście poza tym koteńka jest zdrowa. W lecznicy została już wykąpana, wysterylizowana. Dostała też kropelki p. robalkowe na kark, więc całą czarną robotę odwaliła już CoolCaty
. Z TŻ przyjechaliśmy już na gotowe
.
Ciężko było nam zdecydować, którą koteńkę zabierzemy. Jedna piękniejsza i kochańsza od drugiej...
Karotka wydała się nam najbardziej smutna z całej trójki, leżała w kuwetce, nie zabiegała o względy, miała takie smutne oczy... Więc zabraliśmy maleńką do domu. O dziwo, żaden z chłopców nie przywitał jej syknięciem
. Jestem dumna z naszych panów, pięknie przyjęli koteńkę, okazywali tylko wielkie zaciekawienie. Kitka od razu po wyjściu z transporterka zabunkrowała się za fotelem w kartonowych pudłach, z których zbudowaliśmy kociatym tunel. Siedziała tam bidulka z godzinę, nie dała się skusić chrupkami ani mięskiem. Dopiero jak poszliśmy po zakupy, zostawiliśmy kiteńkę samą w pokoju to musiała zwiedzać nieśmiało pokój, bo pojawiło się siooo
w kuwetce i za fotelami po powrocie kotki już nie było. Zanurkowała za szafą w przeciwległym kącie pokoju. Jednak wzięta na kolana rozmruczała się i na chwilę rozluźniła. To bardzo proludzka koteńka, będzie z niej prawdziwy miziaczek
. Po jakimś kwadransie spokojnego mizianka z powrotem zanurkowała w kartony. Kotka dostanie tyle czasu ile będzie potrzebować
.
W lecznicy pozostały jeszcze dwa cuda: biała z rudym pręgowanym ciemno ogonem i rudo-biała. Jedna piękniejsza od drugiej. Obie niezwykle przytulaste, ruda to aż rozpycha się barankując. Ania mówi, że rozdaje całuski na prawo i lewo
. Faktycznie w ogóle się nie bała i barankowała nas jak żaden kot dotychczas
. Ma lekko przekrzywioną główkę, ale nie jest to wynik choroby neurologicznej tylko pewnie chorych od dawna uszek, którymi kotka trzepie i z bólu przekrzywia łepek. Pewnie trwało to już bardzo długo i tak się utrwaliło. Obie koteńki są przecudne i naprawdę żałuję, że TŻ postawił sztywną granicę 3 ogonków w domu
.
Jak koteńka się oswoi z nami i mieszkankiem, będzie troszkę mnie płochliwa (robi naprawdę szybkie postępy
), wyleczymy uszka i zaszczepimy - będziemy szukać NAJLEPSZEGO DOMKU. Kotka jest już wysterylizowana i odrobaczona. Testy FIV/FELV ujemne
. Nic tylko brać i kochać
.