mgska pisze:Już chyba mogę Wam powiedzieć...
przepraszam, że dopiero teraz, ale ciężko było. I jeszcze łezka w oku się kręci...
Misia od soboty w swoim nowym domu !!!
Płakałyśmy z mamą jak głupie
Ale Misia ma wreszcie swobodę, Maciuś już jej nie męczy...
Może sobie swobodnie chodzić po swoim nowym domu. Gdzie nikt jej nie ściga i nie śledzi...
Misia, po konsultacjach z Panią Wandą, nadal dostaje krople Bacha, które mają pomóc jej w pokonaniu swojej bojaźliwości.
z domkiem jesteśmy w ciągłym kontakcie.
wczorajsza wiadomość z domku:Misia a nawet (Asza, Bajka, Całka i Limka) każdy intensywnie myśli nad
imieniem:) sprawuje się dzielnie.
Z kuwety korzysta, zaczęła jeść i pić(chociaż nie wiele).
Sznureczek
jest dobrym bawikiem. Widać, że jest jeszcze bardzo nie śmiała ale
chce, żeby ją głaskać i nie może się zdecydować czy ma podejść
czy
uciekać. Na razie ucieka chociaż naprawdę krąży coraz bliżej. Dziś
pierwszy raz zeszła na dół. Co mnie cieszy bo tam będzie ostatecznie
dostawać posiłki a nie u mnie w pokoju. Na razie blisko kuchni jest
tylko woda. Najbardziej zabawne jest to, że rozmawia z nami. Jak się
do niej mówi to odmiaukuje.
pozdrawiam
Niestety...( Misia wróciła z adopcji (18.09.11) i nadal domku szuka (od str. 24)
mgska pisze:Musze dzisiaj zabrać Misię, bo kot miauczał całą noc, aż przyszła sąsiadka.
"I tak nie może być, proszę zabrać kota"...
Nie mam siły, siedzę i ryczę...
A tacy fajni się wydawali
Nie dali jej nawet szansy
Z resztą same wiecie...
mgska pisze:Dziekuję dziewczyny za dodanie otuchy, bo zdruzgotana byłam jak nie wiem
Misia już u nas (tzn w swoim pustym mieszkanku), ale szczęśliwa widać.
Pani widać było głupio..
Coś tam jej powiedziałam tak na sucho, żeby jeszcze raz przemyśleli, czy są gotowi na zwierzaka, bo to nie jest rzecz i takie tam same wiecie, ale nie wiem czy dotarło...
Ale już przetrawiłam.
Dziękuję, ze jesteście
No to szukamy wymarzonego domku, takiego NAPRAWDĘ
oto prześliczna MISIA:
Aktualizacja 11.08.11
Kopciuszek w domku
Bazylek w Domku
Do wzięcia nadal Mamusia, Piratek i ....nowość malutka Burasia
mgska pisze:A tak w ogóle to...
To dzisiaj dostałam telefon z domu (tego drugiego za miastem), że Kita (wysterylizowana kotka seniorka, ktora niecierpi innych kotów, a zawłaszcza małych..) przyniosła dzisiaj do domu małego kotka...
Zupełnie nie wiemy skąd go wzięła, bo ona się nie oddala, chodzi tylko w obrębie podwórka. Normalnie przyniosła go podobno w pysku do domu... i zaniosła do swojego pokoiku...
A co jest najlepsze, to że teraz na niego prycha
Kotek jest kotką burą ok 2m-czną, chudziutką kotką.
Nakarmiliśmy no i będziemy szukać domu...
No...
Jak bym miała mało kotów do wydania, to jeszcze mam jednego
Dzielna Mamusia wyrzucona z 2 synkami, z piwnicy na Bałutach
i maleńką przyszywaną córeczką- Kopciuszkiem z pudła w lesie
już bezpieczna i zaopiekowana w DT u mgska
Wszyscy powolutku wychodzą na prostą, zdrowieją, będzie dobrze
mgska pisze:[url=http://img137.imageshack.us/i/img0168nw.jpg/]
jednak bardzo potrzebne o wsparcie finansowe na leczenie kociaków!,
tutaj banerek do aukcji na której mozna kupić symboliczną cegięłkę
pomocną w leczeniu maluchów, bardzo dziękujemy za pomoc!:
mgska pisze:zrobiłam banerek na cegiełkowo dla moich krówek...
- Kod: Zaznacz cały
[url=http://tiny.pl/hfnbz][img]http://img850.imageshack.us/img850/7687/kociarodzina1.jpg[/img][/url]
a tutaj banerek do wątku, jeśli ktoś miałby wolne miejsce..:
- Kod: Zaznacz cały
[URL=http://tiny.pl/hfpdb][IMG]http://img3.imageshack.us/img3/5310/kopciuch.jpg[/IMG][/URL]
a tak się zaczęło:
W lecznicy u CC ratuje się tysiące zwierzaków,
również tych najbiedniejszych, niechcianych, niczyich...
niestety teraz doszło juz do maxymalnego zagęszczenia,
lecznica potrzebuje naszej pomocy
wczoraj dostałam taki mail od CooLCaty:
Mama i synek
Oboje chorzy z kocim katarem mocno zaawansowanym. Dzieciak zdecydowanie gorzej niż mamusia – oczy mu się zaklejały co chwilę. Odmaczałam mu buzię z pół godziny. Po podaniu leków już trochę obrzęk odpuścił i oczy pozostawały otwarte. Mamusia ma dobry apetyt, załatwiła się ładnie do kuwety. Ona jest przerażona, prycha, ale po prostu się boi. Można ją normalnie głaskać po główce – to ją uspokaja i zamyka oczy jakby z ulgą, że jej nie robi się krzywdy. Pozwala brać synka, dotykać go, brać go na ręce. Mały oczywiście drze się i prycha, ale wygłaskany już się we mnie wgapiał i podstawiał bródkę do miziania. Myślę, że kilka dni i będzie mizulek z niego.
Musiałam dołączyć do nich maleńką niesamodzielną kotkę, przyniesioną godzinę po ich przybyciu. Mała jest zdrowa, na pewno się zarazi, ale nie było wyjścia – nie damy rady fizycznie z karmieniem jej butelką. Kotusia mniejsza od synka, chudziutka – znaleziona w lesie w kartonie. Mama ją przyjęła – tzn nie prychała na nią, nie burczała, ale tez nie karmiła, ani nie umyła – zobaczymy co będzie.
Rodzinka zablokowała ostatnią wolną dużą klatkę. Mieszkał w niej Franek, więc teraz lata luzem. Bardzo potrzebujemy rozluźnienia lecznicy, więc bardzo Was proszę o szukanie DT dla rodzinki, albo kociaków od nas – mamy ich już w tej chwili dwanaście.
I już nie łaźcie i kotów nie znajdujcie, bo ja niedługo zwariuję
A tutaj niezwykła historia koteczki- Kopciuszka która dołączyła do Muminków:
andorka pisze:Wiedźma odbiera telefon:
Pani ma znalezionego malutkiego kociaka, nie ma co z nim zrobić, mały bardzo płacze...
Wiedźma dzwoni do mnie, jestem akurat w lecznicy, niańczę małą Grafi. Pytanie z błaganiem w oczach do CoolCaty czy przyjmie, bo my w sobotę switem wyjeżdżamy i nijak malca nie możemy zabrać. Ania się zgadza Jadę pędem na Retkinię. Zabrałam.
Kociaka znalazł syn pani, która dzoniła. Wracał z Sieradza do Łodzi, zatrzymał się za potrzebą w lesie i znalazł karton z kociakiem. Karton na tyle duży żeby kocię przypadkiem z niego nie wyszło...
Kocię maleńkie, ślepka jeszcze niebieskie. Zapakowałm do klateczki wymoszczonej futerkiem - zaczęło szukać cyca
Dostarczyłam do lecznicy, okazało się dziewczynka, ok 4 tyg. jeść sama nie chciała, kociak domowy, nieprychający tylko dość brudny. Ogólnie w nienajgorszej kondycji, chyba niewiele czasu spędził w tym kartonie. Ania dostawiła malutką do kotki karmiącej, która wraz ze swoim maluchem (w podobnym wieku) trafiła wczoraj do lecznicy. Kocica nie odrzuciła małej od razu co podobno dobrze rokuje (nie znam się totalnie na dostawianiu kociąt do mamek). Czekam jak na szpilkach na wieści wieczorne czy mała zaczęła ssać.
Gdyby nie przypadkowe zatrzymanie człowieka w samochodzie to kocię umarłoby z głodu i upału. Mnie się to w głowie nie mieści jak "człowiek" może coś takiego zrobić, ale widać innym się mieści.
Może Duszek zrobiła małej jakieś zdjęcia, to pewnie wstawi.
Kocię jest śliczne - jest cała biała z czarnymi uszkami i czarnym ogonkiem.
Gdyby nie Ani zgoda na przywiezienie małej do lecznicy na prawdę nie miałybyśmy co z nią zrobić.
Aniu, jeszcze raz: ogromne dzieki.
Muminki zaraz po przybyciu:
a tu malutki Mumin juz po wymyciu oczek- będzie widział!
zdjęcia Kopciuszka wkrótce...
Bardzo prosimy o POMOC domy potrzebna na CITO!!!