TikTok z nową polityką prywatności. Dane osobowe Europejczyków będą udostępnione Chińczykom

TikTok zmienia politykę prywatności. Dane użytkowników z Europy mają być dostępne dla pracowników aplikacji na całym świecie m.in. w Chinach. Ma to umożliwić sprawdzenie "wydajności algorytmów". Użytkownicy martwią się, że może być to furtka do inwigilacji, jednak eksperci uspokajają - "Chińczycy mają do tego inne sposoby".

"Spójnie, przyjemnie i bezpiecznie" - tak ma wyglądać korzystanie z serwisu TikTok po wprowadzeniu nowej polityki prywatności 2 grudnia. Użytkownicy chcący zalogować się do aplikacji będą musieli udzielić zgody na zdalny dostęp do ich danych osobowych przez pracowników serwisu na całym świecie. Zmiany opisał "The Guardian".

Zobacz wideo Chiny, koronawirusowe sekrety i spiskowe teorie. "Trzeba się cofnąć do roku 2002"

Chiny. TikTok zmienia politykę prywatności

Brazylia, Kanada, Chiny, Izrael, Japonia, Malezja, Filipiny, Singapur, Korea Południowa i Stany Zjednoczone - to lista krajów, których pracownicy TikTok’a będą mieli dostęp do smartfonów Europejczyków. Elaine Fox, dyrektorka ds. prywatności TikTok w Europie wyjaśnia w rozmowie z "The Guardian", że dostęp ma być wykorzystany, aby "sprawdzić wydajność algorytmów". 

Warto w tym miejscu przypomnieć, że chińskie spółki internetowe, do których należą m.in. TikTok, WeChat, czy AliExpress, udostępniły dane dotyczące algorytmów władzom chińskim. I to nie jedyne kontrowersje wokół tej aplikacji w ostatnich latach. 

Więcej informacji ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

TikTok zagraża bezpieczeństwu Europy?

W 2022 roku administracja Donalda Trumpa wprowadziła w Stanach Zjednoczonych blokadę na TikToka oraz WeChat. Strona amerykańska twierdziła, że cieszące się popularnością aplikacje, są zagrożeniem dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. Utrzymywano, że mogą pełnić funkcję chińskich narzędzi szpiegowskich i zbierać dane osobowe na temat obywateli USA. Ostatecznie jednak z tej decyzji się wycofano. 

W obliczu nowej polityki prywatności znów pojawią się wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa aplikacji. Michaela Beale, profesor prawa cywilnego z Uniwersytetu w Londynie w rozmowie z "The Guardian" podkreślał, że należy "sprawdzić pod kątem bezpieczeństwa przekazywanie danych", ale równocześnie uspokajał, że "chiński rząd obecnie nie koncentruje się na szpiegowaniu danych użytkowników TikTok". Wyjaśnił, że według niego mają inne sposoby na uzyskiwanie prywatnych informacji, co może być jednak marnym pocieszeniem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.