Do kryzysu energetycznego musimy przygotować się już teraz

Do kryzysu energetycznego musimy przygotować się już teraz
Sposobem na złagodzenie skutków niedoboru paliw i energii mogłoby być zwiększenie wydobycia węgla. Uruchomienie nowych mocy wydobywczych wymaga jednak czasu. Fot. PAP/ctk

Ryzyko związane z niedostateczną podażą surowców energetycznych dotyczy całej Europy. To stan wyższej konieczności wymagający specjalnych działań. Ci, którzy nie będą umieli skutecznie zarządzać kryzysem, mogą zapłacić wysoką cenę. Konieczne działania wskazuje w swoich rekomendacjach Robert Tomanek, ekonomista, wiceminister rozwoju, pracy i technologii w latach 2020-2021.

  • Ograniczenie dostaw surowców energetycznych w Europie i w Polsce jest prawie pewne. - Czeka nas zima z drogimi i prawdopodobnie racjonowanymi surowcami, zwłaszcza gazem i węglem - ostrzega Robert Tomanek z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.
  •  Choć mamy środek lata, należy pilnie przygotowywać się do zimy, zakładając, że czarne scenariusze są bardziej prawdopodobne niż optymistyczne wizje - „jakoś to będzie”. 
  • Warunkiem zabezpieczenia w miarę sprawnego funkcjonowania społeczeństwa i gospodarki jest pilne przygotowanie państwa do kryzysowego zarządzania popytem i podażą surowców energetycznych. 

Rosja ogranicza podaż gazu, ropy i węgla dla Europy. Ponieważ według większości prognoz jest mało prawdopodobne, że wojna w Ukrainie skończy się w ciągu najbliższych miesięcy, należy liczyć się z poważnymi ograniczeniami dostaw surowców energetycznych. 

Oczekiwania, że uda się uzupełnić w ciągu kilku miesięcy podaż węgla i gazu, oparte są na mglistych założeniach. Zwiększenie wydobycia węgla wymaga bowiem kosztownych i długotrwałych przygotowań, a pozyskanie gazu z alternatywnych źródeł także wiąże się z inwestycjami, które są kosztochłonne i czasochłonne. Mechanizm solidarności europejskiej, w ramach którego Francja już zapowiada dostawy gazu do Niemiec, nie pokryje braków gazu w krótkiej perspektywie czasu.

Zobacz także: Minister od górnictwa obiecuje więcej polskiego węgla

Dyskusja o alternatywach w postaci OZE czy energetyki jądrowej ma sens w perspektywie średnio- i długookresowej, zatem w żaden sposób nie zmieni ryzyka katastrofy, która może czekać Stary Kontynent już za kilka miesięcy. 

Niestety, zwiększenie podaży gazu i węgla z alternatywnych źródeł wymaga czasu. Dlatego rządy pilnie przygotowują instrumenty ograniczania popytu, np. Niemcy zapowiadają ograniczanie temperatury w pomieszczeniach, namawiają do pracy zdalnej i korzystania z transportu zbiorowego – w tym przypadku wspierając tanie bilety miesięczne w cenie 9 euro, co spowodowało skokowy wzrost podróży transportem zbiorowym i ograniczenie popytu na paliwa płynne. 

Podobne posunięcia podejmują największe niemieckie miasta: przygotowują miejsca do ogrzania się, już ograniczają dostawy ciepła do obiektów sportowych (zwłaszcza krytych basenów, które są nawet zamykane). W Polsce podjęto także pewne działania, ale na razie dotyczą one kwestii zarządzania obrotem gazu – propozycje rządu są na ścieżce legislacyjnej i prawdopodobnie w III kwartale powinny wejść w życie.

Czytaj również: Kłopoty dużego pola gazowego w Norwegii. Wstrzymano dostawy do Europy

Dyskusja w mediach, a także w parlamencie, nasuwa jednakże obawy, czy rząd przygotowuje precyzyjny i skuteczny program działań antykryzysowych, które zapobiegną katastrofie gospodarczej oraz społecznej wywołanej odcięciem dostaw rosyjskich surowców. Sytuacja zdaje się poważna, dlatego pozwalam sobie „suflować” kierunki niezbędnych działań – z nadzieją, że rady te zostaną wykorzystane.

Po pierwsze: potrzebne jest centrum dowodzenia

Zarządzanie kryzysem wymaga jednoznacznego wskazania ośrodka dowodzenia. Obecnie kwestie energetyczne są w gestii przynajmniej trzech resortów: klimatu i środowiska, aktywów państwowych oraz rozwoju i technologii. 

Wiodącym ośrodkiem jest Ministerstwo Klimatu i Środowiska, lecz kompetencje są rozsiane po pozostałych ministerstwach, co oznacza konieczność uzgodnień międzyresortowych, a to wiąże się z czasochłonnymi procedurami, na które nie stać nas w sytuacji kryzysowej. 

Istnieją dwa rozwiązania; po pierwsze – przekazanie kompetencji w kwestii stworzenia i zarządzania planem działań antykryzysowych do jednego z resortów przy wyraźnym podporządkowaniu działań pozostałych właśnie temu ministerstwu (tym ośrodkiem mogłoby być Ministerstwo Klimatu i Środowiska z rozszerzonymi w tej mierze kompetencjami).

Wspomniane rozwiązanie ma mankamenty, ponieważ jednostki administracji publicznej, w tym ministerstwa, bronią swoich aktywów i jeśli w jakimś zakresie mogą wpływać na podejmowanie decyzji przez inne jednostki administracji publicznej, to korzystają z tej okazji... Nie jest to cecha wyłączna administracji rządowej czy – szerzej – polskiej; tak dzieje się w każdej biurokracji, a administracja jest biurokracją, czy to się komuś podoba czy nie.

Drugie rozwiązanie to wyodrębnienie nowej jednostki administracji rządowej: Ministerstwa Energii. Tu także mam wątpliwości, że rząd, a szerzej: administracja są nadmiernie rozbudowane. Ale w sytuacji, gdy kwestia energii staje się tak ważnym i krytycznym obszarem działania państwa, stworzenie (a właściwie odtworzenie) resortu energii ma uzasadnienie – pod warunkiem wykorzystania zasobów ludzkich i materialnych innych ministerstw. 

Z rozważań o usytuowaniu centrum zarządzania bezpieczeństwem energetycznym Polski wyłączyłem pomysł powołania ministra, członka Rady Ministrów w Kancelarii Premiera – ministrowie ci nie dysponują odpowiednim wsparciem urzędniczym i wydają się jedynie realizować ustalenia koalicyjne.

Po drugie: konieczny jest precyzyjny program działań

Bezpieczeństwo energetyczne państwa w warunkach kryzysowych musi opierać się na precyzyjnych działaniach. W perspektywie krótkookresowej, która wydaje się być obecnie najważniejsza, należy przygotować program skutecznych interwencji, które zmniejszą zapotrzebowanie na surowce energetyczne i zapobiegną chaosowi w dostępie do nich. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić… 

Jeśli jednak podejmie się działania odpowiednio wcześnie, to jest szansa, że program taki będzie skuteczny. A co w takim programie powinno się znaleźć? 

Przede wszystkim należy wskazać priorytety dostaw energii; moim zdaniem powinny nimi być służba zdrowia, mieszkalnictwo, bezpieczeństwo. Niech te właśnie sektory będą ostatnimi, gdzie może dojść do wyłączeń prądu czy dostaw gazu. 

Należy też pilnie opracować plany ograniczenia zużycia energii dla sektora publicznego – chodzi o administrację oraz szkolnictwo. Kierownicy jednostek powinni otrzymać jednoznaczne cele zmniejszenia zapotrzebowania na energię: może to być na przykład 20 proc. W takim przypadku powinni mieć oni możliwości przeniesienia części aktywności do pracy zdalnej lub wręcz ograniczenia działalności, co jest możliwe i daje efekty, o czym przekonaliśmy się w czasie pandemii. 

Wbrew pozorom paleta możliwości jest dość bogata: nie tylko praca zdalna, ale także hybrydowa – choćby promowana ostatnio przez niektórych polityków praca przez 4 dni w tygodniu. Oczywiście należy uniknąć absurdów, choćby krótkotrwałego wyłączania ogrzewania budynków, a później pilnego ich dogrzewania…  Żeby tak się nie stało, konieczne jest wyznaczenie kierującym jednostkami administracji publicznej celów i udostępnienie instrumentów; szczegółowe regulacje mogą tylko zaszkodzić. 

Konieczne ograniczenia jak w czasie pandemii

No i wreszcie gospodarka. W tym obszarze działań warto ustalić hierarchię dostępu do energii i surowców energetycznych (w tym zasady i kolejność wyłączeń dostaw energii i gazu) oraz wskazać w poszczególnych sektorach oczekiwane poziomy zmniejszenia popytu, pozostawiając firmom do dyspozycji strategię osiągnięcia oczekiwanych parametrów. 

Być może niektóre rodzaje działalności należy zatrzymać tak jak w czasie pandemii, zwłaszcza w obszarze usług (w zamian za odpowiednie rekompensaty). Niektóre działania będą trudne: w Niemczech zamykane są na przykład baseny, piszę to ze smutkiem, ponieważ sam przynajmniej 3 razy w tygodniu pływam, ale stan wyższej konieczności wymaga poświęceń… W pewnym zakresie zapotrzebowanie na energię zmniejszy, niestety, zapowiadane spowolnienie rozwoju gospodarczego. 

Kolejny obszar działań stanowią przedsięwzięcia, które mogą podjąć obywatele: redukcja zużycia energii poprzez obniżenie temperatury ogrzewania czy też zużycia prądu. Oczywiście to trudne i niepopularne, ale przykłady działań przygotowywanych przez inne kraje europejskie pokazują, że możliwe. Z poziomu publicznego można promować np. zmniejszanie temperatury ogrzewania mieszkań o 1-2 stopnie, a pewnie działania i tak się pojawią w związku ze wzrostem cen energii.

Zapewne instrumentów ograniczania popytu na surowce energetyczne i samą energię jest więcej, ważne jednak, by zostały one „spięte” w spójny program działań, który będzie realizowany. To rola rządu, ale także całej klasy politycznej – zaniechania w tym obszarze będą dotkliwe dla społeczeństwa i gospodarki.

Państwo musi być przedsiębiorcze

Przedstawione tu uwarunkowania i zakres koniecznych działań są bezprecedensowe w historii współczesnej Polski. Będą wiązać się z utrudnieniami, a nawet z „zaciskaniem zębów”, o czym wspominał niedawno prezydent RP. Trzeba jasno powiedzieć, że jest to stan wyższej konieczności. Tak trudny i wymagający program działań wymaga akceptacji społecznej. 

Może to naiwne, ale oczekiwałbym tu szczerej i konstruktywnej współpracy rządzących z opozycją. Bezpieczeństwo energetyczne kraju to warunek nie tylko rozwoju, ale wręcz istnienia państwa. Takie kwestie powinny być ponad podziałami politycznymi. 

Sama zgoda polityczna jednak nie wystarczy: poszczególne działania będą wprowadzać menedżerowie firm, kierownicy jednostek administracji publicznej, rektorzy uczelni publicznych i szefowie firm, a także obywatele, którzy we własnym zakresie mogą istotnie zmniejszyć zapotrzebowanie na surowce energetyczne. 

Wdrażanie, o którym tu mowa, wymaga zgody, ale także wiedzy, która bez sprawnej, dwukierunkowej komunikacji nie jest możliwa. Ośrodek władzy, o którym była mowa na początku, to centrum sterowania, powinien przygotować zupełnie inny model komunikacji społecznej. To nie może być komunikacja jednokierunkowa oparta na konferencjach prasowych, gdzie ogłasza się podejmowane decyzje na tle pięknych grafik… 

Trudno też wyobrazić sobie, że w tak ważnej i nietypowej sprawie komunikacja z otoczeniem będzie opierać się na wielogodzinnych dyskusjach i konsultacjach, które częstokroć są wyjątkowo nieproduktywne. Rząd odgrywa tu szczególną rolę i musi precyzyjnie zidentyfikować odbiorców komunikacji, a potem przekazywać im propozycje, wskazując terminy odpowiedzi i merytorycznie do nich się odnosząc. 

Decyzje muszą być przedstawiane jasno, szybko i tak szczegółowo, by nie budziły wątpliwości.  Byłoby wspaniale (czy to realne?), gdyby wspomniane decyzje i ustalenia były komunikowane bez podtekstu politycznego, wyborczego i nie przez polityków zaangażowanych w bieżącą walkę polityczną. Czy to możliwe? W sprawnym państwie, które Mariana Mazzucato nazywa państwem przedsiębiorczym – tak. Ale czy polskie państwo jest państwem przedsiębiorczym?

×

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (15)

Do artykułu: Do kryzysu energetycznego musimy przygotować się już teraz

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!