Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Kryzysy gazowy nie skończy się na jednej zimie. "Jesteśmy w kluczowym momencie"

Podziel się:

Kryzys energetyczny może potrwać znacznie dłużej, niż się spodziewamy. Jego cień położy się na kolejne lata. Jak wynika z analizy raportów Międzynarodowej Agencji Energetycznej, około 40 proc. umów na dostawy gazu drogą morską właśnie traci ważność. - Problem w tym, że obecne i przyszłe poziomy cenowe będą punktem odniesienia dla umów długoterminowych z dostawcami gazu - zauważa prof. Mariusz Ruszel, prezes Instytutu Polityki Energetycznej. A to oznacza dla nas kłopoty w postaci wyższych cen.

Kryzysy gazowy nie skończy się na jednej zimie. "Jesteśmy w kluczowym momencie"
Blisko 40 proc. umów na dostawy gazu skroplonego właśnie się kończy. Puntem wyjścia do nowych będą aktualne ceny na światowych rynkach. Kryzysy gazowy nie skończy się na jednej ziemie (Getty Images, Dwayne Senior)

Rosyjska wojna gazowa z Europą oraz odcięcie od dostaw tego paliwa poszczególnych krajów UE pogłębiają kryzys energetyczny. Ceny gazu na rynkach poszybowały po tym, jak Gazprom nie uruchomił po kolejnym przeglądzie magistrali Nord Stream 1.

Na początku tygodnia ceny kontraktów na dostawy gazu w październiku dochodziły do rekordowych 300 euro za megawatogodzinę, co oznaczało ponad 30-procentowe wzrosty. Choć w kolejnych dniach nieco spadły, to wciąż notujemy najwyższe w historii poziomy cen.

Największy na przestrzeni 50 lat kryzys przybiera na sile, a kolejne kraje przygotowują się na potencjalne przerwy w dostawach energii, przestoje w produkcji branż energochłonnych i wysokie rachunki dla obywateli UE. Choć jak przekonują eksperci, szczyt ma nastąpić zimą, to cień kryzysu będzie rzucał się na kolejne lata, a wysoką cenę za gaz może przyjść nam płacić znacznie dłużej.

Wygasają gazowe umowy

Jak wynika z analizowanych przez zespół prof. Mariusza Ruszela, prezesa Instytutu Polityki Energetycznej, raportów Międzynarodowej Agencji Energetycznej, około 40 proc. umów na dostawy gazu drogą morską niebawem straci ważność i będzie trzeba negocjować nowe. A czas nie jest korzystny dla odbiorców.

- Skutki kryzysu ekonomicznego będą odczuwalne na rynku energetycznym również w 2023 roku. W najbliższym czasie wygaśnie około 40 proc. wszystkich kontraktów gazowych dostarczanych drogą morską. Negocjacje zwykle trwają około dwóch lat. Jesteśmy więc w kluczowym momencie, kiedy kształtować się będą ceny, po jakich będziemy kupować gaz przez najbliższe lata - zwraca uwagę w rozmowie z money.pl prof. Ruszel.

- Rosja podbija cenę na światowych rynkach, co może być korzystne dla wszystkich eksporterów gazu - dodaje.

A to oznacza dla nas, że powrót do niskich cen gazu w najbliższych latach będzie niezwykle trudne. Polski rząd musi się liczyć z wszędobylską drożyzną na rynkach surowców.

Co więcej, rynek LNG stał się kluczowym dla Europy, gdyż dał możliwość częściowego zastąpienia dostaw rurociągowych z Rosji drogą morską. Jak pisaliśmy w money.pl, to właśnie gazowce stały się zmorą Putina w wojnie energetycznej z UE.

Handel LNG rośnie

Handel LNG w ostatnich dwóch dekadach wzrósł ponad trzykrotnie, a woja w Ukrainie jeszcze bardziej napędza ten wzrost. Według szacunków, za trzy lata wolumen gazu skroplonego w handlu sięgnie 585 mld m sześc.

Przewagą dostaw gazu drogą morską jest możliwość dotarcia z nimi z różnych miejsc na świecie do portów rozlokowanych po całej Europie. Słabą stroną jest ich wyższa cena niż tranzyt istniejącymi gazociągami.

Należy spodziewać się, że wraz z przeciągającym się konfliktem na Ukrainie, ceny surowców będą niestabilne. Można zakładać, że będzie drogo. Problem w tym, że obecne i przyszłe poziomy cenowe będą punktem odniesienia dla umów długoterminowych z dostawcami gazu - zaznacza prof. Ruszel.

Handel gazem - będzie drożej

Można więc spodziewać się, że zawiązywane kontrakty będą znacznie droższe, a kryzys energetyczny rozleje się na kolejne lata. Dodatkowo szantaż gazowy Putina zmusił kraje europejskie do szukania nowych dostawców, kolejne delegacje z Niemiec, Francji, Włoch, Hiszpanii prowadzą rozmowy na różnych kontynentach od obu Ameryk, przez Bliski Wschód po Afrykę. Również Polska stara się pozyskać nowych dostawców, czego ostatnim przykładem jest choćby podpisanie umowy na LNG z Nigerii.

UE w planie odejścia od zależności od rosyjskiego gazu zakłada, że Wspólnota mogłaby importować więcej skroplonego gazu ziemnego m.in. z Kataru (który ma zwiększyć zdolność produkcyjną LNG o 30 proc. do końca tej dekady), Egiptu, a nawet Australii.

Jednym z największych dostawców LNG są również USA, które za sprawą łupków znacznie ożywiły ten sektor, stając się największym eksporterem gazu skroplonego na świecie.

Umowy na dostawy gazu drogą morską to cześć układanki. Mają różny okres zapadania i klauzule cenowe. Tak działa ten rynek. To nic nadzwyczajnego. Obecne wysokie ceny będą miały oczywiście wpływ na nowo zawierane kontrakty, ich koszt i okres. Jak wynika z ostatnich prowadzonych przez europejskie państwa negocjacji, kraje arabskie dążą głównie do długoterminowych umów, ale również działania odbiorców mają znaczenie - zaznacza w rozmowie z money.pl dr hab. Robert Zajdler ekspert ds. energetycznych Instytutu Sobieskiego.

Dlatego też negocjacje nie będą proste. Jak dodaje prof. Ruszel, do umów zapewne muszą być wprowadzane klauzule, które pozwolą renegocjować cenę. - Aby kryzys nie powodował skutków na kolejne lata, trzeba zastosować odpowiednie algorytmy formuły cenowej, które to ryzyko niwelują - zaznacza prezes Instytutu Polityki Energetycznej.

Rewolucja na rynku energii

Władimir Putin, wywołując wojnę w Ukrainie, wywrócił stół, na którym od kilku lat skrupulatnie układane były energetyczne puzzle. Ma to skutki globalne, bowiem kolejni gracze chętnie zastąpią miejsce Moskwy, zwłaszcza że Europa znów stała się rynkiem dającym duże perspektywy dla eksporterów gazu.

Zmienia się również europejska infrastruktura gazowa, bowiem powstają kolejne gazoporty i wewnętrzne połączenia pozwalające rozprowadzać dostarczany morzem gaz. Jak wynika z danych Gas Infrastructure Europe, na całym kontynencie jest obecnie 37 terminali LNG, z czego 26 znajduje się w państwach członkowskich UE. Na całym świecie jest ich około stu. Według raportu BP, 21 krajów eksportuje skroplony gaz ziemny, a 43 kraje dysponują infrastrukturą pozwalającą na jego odbiór (stan na 2019 r.).

Europa potencjał więc ma, potrzeby również. Czy jednak przy tak wysokich cenach gazu i niepewności na rynkach będzie chciała znów wiązać się wieloletnimi umowami? Zdaniem prof. Ruszela jesteśmy świadkami znaczących zmian.

Idziemy w stronę rewolucji na rynku surowców. W związku z globalną sytuacją na rynkach raczej będziemy odchodzić od umów zawieranych na dekady, a skłaniać się ku krótkich kontraktach. Rynek gazu będzie przekształcał się w model zbliżony do rynku ropy naftowej - zaznacza.

Prof. Robert Zajdler zauważa jeszcze jedną zmianę, która niewątpliwie wpłynie na kształt przyszłych umów i cały rynek gazowy.

- Kryzys na rynku gazu sprawił, że zmienia się architektura energetyczna części krajów, które przestawiają się choćby na energię jądrową. Przykładem może być Japonia, która już zapowiada uruchomienie kolejnych 7 elektrowni atomowych do końca 2023 r. Teraz ma ich ponad 10. Bezpieczna energia atomowa jest remedium na wysokie ceny gazu LNG w przyszłości - zaznacza ekspert ds. energetycznych Instytutu Sobieskiego.

Dotyczy to również nawet tych krajów, które do tej pory najsilniej uzależniły się od rosyjskich surowców. - W podobnym kierunku, ale na razie bardzo "nieśmiało" idą Niemcy, którzy chcą jak na razie tylko nieznacznie przedłużyć okres funkcjonowania dwóch reaktorów, ale zobaczymy, jak sytuacja będzie się dalej rozwijała. Zmniejszający się popyt będzie miał również znaczenie przy negocjacjach - podkreśla w rozmowie z money.pl prof. Zajdler.

Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl