Rose Omeyyade Atelier des Ors dla kobiet i mężczyzn

Rose Omeyyade Atelier des Ors dla kobiet i mężczyzn

główne akordy
różany
słodki
drzewny
owocowy
agarowy
paczulowy
ambrowy
kwiatowy
ciepły korzenny

Średnia ocen 4.10 na 5 na podstawie 694 ocen

Rose Omeyyade marki Atelier des Ors to orientalno - kwiatowe perfumy dla kobiet i mężczyzn. Rose Omeyyade został wydany w 2015 roku. Twórcą kompozycji zapachowej jest Marie Salamagne. Nutami głowy są Róża, Malina i Różowy pieprz; nutami serca są Brązowy cukier, Paczula i Drzewo gwajakowe; nutami bazy są Agar (oud), Bursztyn i Drzewo sandałowe.

Przeczytaj więcej w innych językach: English, Deutsch, Español, Français, Čeština, Italiano, Русский, Português, Ελληνικά, 汉语, Nederlands, Srpski, Română, العربية, Українська, Монгол, עברית.

Perfumiarz
Fragram Zdjęć
Perfumowa Piramida

Nuty głowy

Róża
Malina
Różowy pieprz

Nuty serca

Brązowy cukier
Paczula
Drzewo gwajakowe

Nuty bazy

Agar (oud)
Bursztyn
Drzewo sandałowe

Zostań członkiem naszej społeczności miłośników perfum, a będziesz mógł dodawać własne recenzje.

Wszystkie recenzje

gund

Nigdy nie ciągnęło mnie do róży w perfumach. Kojarzyła mi się z zapachami retro, poważnymi i staroświeckimi. Popularna Izia potwierdziła moje przypuszczenia i tak sobie mijałam te róże z daleka przez ładnych kilka lat. Ale ostatnio Parfums de Marly, a teraz Atelier des Ors pokazały, że róża może być także radosna, smakowita i nowoczesna. Rose Omeyyade ma przepiękne musujące, szampańskie otwarcie. Róża w tym wydaniu i malina to połączenie doskonałe. Później owocowe nuty przycichają, ale róża nadal jest słodka i dziewczęca. Perfumy są smakowite, konfiturowe, jednak mniej niż Delina. Nie jest aż tak słodko i cukrowo, a sam zapach też wydaje się szlachetniejszy. Minus jest taki, że wcale nie utrzymują się tak długo jakbym chciała. Uwaga: tej róży nadal jest bardzo dużo, więc jeśli nie tolerujesz jej wcale, albo po prostu nie masz "dnia na różę", to ten zapach nie przekona Cię.

Aleksxs

Bardzo dziękuję osobie jednej z was za tą próbkę bo kocham testy. Uwielbiam poznawać nowe zapachy ale ten zapach nie jest dla mnie. Kompozycja ta wybrzmiewa bardzo słodką, o jasnym kolorze różą. Tak ją sobie wyobrażam. Małe różyczki, jasnoróżowe, mocno rozwinięte, które połączono z dojrzałymi malinami oraz posypano ogromną ilością brązowego cukru. Momentami wyobrażam sobie taki różany dżem z dodatkiem musu malinowego, w którym rozpuszczono duże ilości brązowego cukru oraz posypano brązowym cukrem, który jeszcze nie rozpuścił się. Ponadto w tle wybrzmiewają akordy drzewne. Zdecydowanie czuć agar wraz z delikatniejszymi nutami drzewa gwajakowego i kremowego sandałowego. Ponadto wybrzmiewa także lekki niuans ziemistej paczuli i ciepło balsamicznej ambry. Ponadto cały w naszym różanym dżemie wybrzmiewają drobinki różowego pieprzu.

Kilka osób wspaniale opisało te perfumy, aż szkoda, a właściwie żałuję, że ja je tak nie obieram. No cóż: Ah te ciało 😊 Każdemu inaczej perfumy się układają. Jedno wiem te perfumy na pewno można polecić ponieważ zapach utrzymuje się na ciele około 9h. Projekcja jest na długość ramion ale za to około 3-4h a po czym dopiero jest delikatna projekcja.

Ps. Na mnie ten zapach jest linearny. Nic się nie zmienia. Chyba zatraca na mojej skórze głębie.

Nihraz

Uwielbiam początkowy akord Rose Omeyyade, to cudowna i soczysta, malinowa róża! Szlachetna i wyczuwalna wyraźnie przez pierwsze 3,5 h. Niestety później dochodzi do głosu środkowy akord, za którym już nie przepadam, gdyż trąci lekko fizjologicznymi nutami. Na szczęście są one dla mnie strawne, w przeciwieństwie do np. Cuir Mauresque Lutensa, gdzie nie mogę ich znieść na sobie. Za ten lekko cielesny akord odpowiada na pewno mieszanka brązowego cukru i paczuli. Trwa on chyba równie długo, jak pierwsze upojne nuty, ale jest już raczej bliskoskórny. Zaś ostatniej fazy zapachu już nie wyczuwam, albo miesza się ona ze środkową (ambra i agar mogą się podobnie ułożyć jak paczula i cukier, chociaż akurat moja skóra się zazwyczaj bardzo lubi z agarem). Na szczęście nie zawsze ten cielesny akord się pojawia, czasem długo jest piękna, szlachetna róża.
Nawet mimo faktu, że Rose Omeyyade nie zawsze pachnie cały czas tak samo urokliwie jak w otwarciu, stała się ona moim chciejstwem. Ta intensywna, orientalna róża z malinką i lekkim drzewnym odcieniem... Ach.

Marietta

Wiele poznałam już różanych zapachów, sporo mam lub miałam i dawno mnie w tym temacie nic nie zachwyciło, aż do momentu poznania Rose Omeyyade...
Można uznać, że dosyć banalny temat tutaj jest powielony, róża z maliną i agarem. Takich zapachów było i jest sporo, ale tutaj jest jakoś inaczej. Zdecydowanie ciekawiej. Jest to nisza, ale podana w bardzo przystępny sposób. Na mnie bardzo kobiece, chociaż to uniseks i jestem pewna, że i na mężczyźnie będą pięknie pachniały. Może inaczej, ale nadal pięknie.
Zapach inspirowany urzekającą, wspaniałą, piękną w swoim brzmieniu i wyglądzie różą damasceńską.
Zapach swoją nazwę zawdzięcza potężnej dynastii Umayyad. Co za tym idzie opowiada o wspaniałości pałaców Lewantu, wspominając zmysłowość i wyrafinowanie uchwycone na XIX-wiecznych obrazach z tamtego egzotycznego rejonu.
Ekskluzywność kompozycji podkreślono również ciężkim, szklanym flakonem, w którym pływa ''złoty pył'' i zwieńczono równie ciężkim i masywnym korkiem z logo marki.
Róża jest krwista, czerwona, aksamitna, słodka ale nie mroczna, a tajemnicza. Podana w orientalny sposób, ale z uwzględnieniem naszych europejskich nosów. Więc użyty agar jest gładki, przystępny i tylko jako szczypta, tak by lekko przybrudzić, podkręcić różę, sprawić, by była krwista, ale jej absolutnie nie zdeptać, ani nie stłamsić.
Zapach jest nieco tłusty, esencjonalny, momentami jak gęsty syrop z malin i zatopione w nim róże i kilka świeżych, słodkich i aromatycznych owoców. Podbicie jest drzewne co nadało wyrafinowanego zwieńczenia.
Mają coś w sobie z olejku różanego, esencji różanych, skoncentrowanych i najwyższej jakości.
Rose Omeyyade jest częścią ''Black Collection''. Każdy z tych zapachów ma odrębną i bardzo ciekawą inspirację, która ma zaciekawić i zabrać odbiorcę w pachnącą podróż, rozświetlić, rozpalić emocje, zmysły tak by można puścić wodze swojej fantazji.
''Alluring, Sensual, Evocative''...to trzy słowa odzwierciedlające bardzo trafnie całą linię jak i Rose Omeyyade.

Anetissima

Zazdrość to okropna cecha, z gatunku tych dręczących otoczenie i samego zazdrośnika. Wiem o tym… i staram się nad sobą pracować, ale są chwile gdy uczucie to jest silniejsze ode mnie.

Tym razem poszło o malinę, jeden z ulubionych owoców również w perfumeryjnym wydaniu. Niby nic, a jednak…
Testowałam kilkukrotnie Rose Omeyyade, zachwycając się poszczególnymi fazami rozwoju tych złożonych perfum, widziałam już flakon na mojej półce. Cudowna odsłona róży, w nietuzinkowym otoczeniu; róża w swym brzmieniu nawiązuje do potężnej dynastii islamskiej, i rzecz jasna sama prezentuje potęgę mocy, nie wstydzi się swych wschodnich korzeni – ale sięga znacznie dalej, wchodząc na dalszych etapach w przestrzenne, pozbawione oleistego ciężaru tony – już nie arabskie, ale światowe, ciepłe, przyciągające. To jak podróż z oazy do ogrodów wersalskich. Piękne perfumy, można się w nich zakochać.

No ale ta malina…. Malinę poznałam DOPIERO, gdy o test poprosiła koleżanka z pracy, czując perfumy ode mnie. Rozmowy o perfumach i ich wspólne testowanie to dla mnie frajda – dałam jej więc 3 solidne „psiki” i poszłam do siebie. Po kilku godzinach, wiedziona służbową sprawą, weszłam do jej pokoju, i już w progu poczułam upojną woń.. jakże inną niż ta znana mi z testów… soczysty aromat maliny wybijał się na pierwszym miejscu, róża i nuty drzewne jakby w akompaniamencie solistki. A więc to tak…? cóż, na mojej skórze malina pojawia się w szczątkowej formie. Niestety. Koleżanka z błyskiem w oku oznajmiła, że kupi te perfumy, i kupiła. Nie dziwi mnie to, na jej miejscu nie wahałabym się ani chwili.
Kocham, ale to jest miłość nieodwzajemniona; malina (a w zasadzie jej brak) nie pozwoli mi dołączyć do grona posiadaczy – ale polecam testy, perfumy te są wspaniałe, czuć najwyższą jakość składników, projekcja i trwałość wielogodzinna. Rose Omeyyade nie bierze jeńców, podobnie jak niegdyś wielka dynastia o tej samej nazwie .

Rozterka

Rose Omeyyade na mnie nie pachnie słodko , na mojej skórze to orientalno-drzewny zapach podbity wyraźnie naturalnie brzmiącą róźą .
Róża nie jest słodka, jest nieco słodyczy w zapachu ale majaczy tylko w tle. Zapach jest przestrzenny, dla mnie nie ma w nim nic ulepnego ani otulającego . Jakość składników bardzo dobra. Trwałość także .
Kupiłam te perfumy bo opisywano je jako słodkie a tu zonk. Na razie zima , poczekam na cieplejsze miesiące, może wtedy ułoży się na mnie bardziej słodko ,a jak nie to poleci w świat.

Anna F.

Zapach pozornie łatwy w noszeniu okazał się dla mnie dość trudny na codzień. Róża jest tutaj słodka i dość tłusta niestety. Jest zawiesiście, mocno i słodko, nawet bardzo. Często mnie to męczy, zważywszy, że perfumy mają genialną trwałość, po kilkunastu godzinach wciąż z nami są. Dodatkowo jest też konkretnie wyczuwalny agar. Ogólnie perfumy bardzo mi się podobają, jest to przepiękny, idealnie zmieszany zapach. Czuć jakość składników, jest bogato, elegancko i wytwornie. Nie ma mowy o żadnym plastiku, alkoholu w tle itd, to na prawdę jakościowo coś zupełnie odmiennego niż większość pachnideł z mainstreamu. Dodatkowo krysztalowy flakonik i fruwające opiłki złota. Warto sobie zafundować taki maly luksusik czasami. Niemniej jednak, jak pewnie wszystko, co piękne, jest to zapach mało praktyczny, do noszenia tylko od czasu do czasu. Na codzień wolę bardziej przestrzenne róże podbite jakimś drewienkiem.

Vanilla

Przepiękna róża z maliną posłodzona brązowym cukrem. Nie, zapach nie jest przesłodzony, choć jest bardzo intensywny w odbiorze. Róży jako takiej, klasycznej, czerwonej, chłodnej pojawiającej się w większości perfum właśnie w takiej odsłonie nie wyczuwam, jest to bardziej dżem/marmolada/konfitura różano-malinowa z dodatkiem pigwy. Nie ma jej co prawda w składzie, ale ta słodka masa przełamana jest czymś kwaśnym, co mój nos odbiera jako pigwę. Perfumy są niesłychanie mocne i intensywne; jedne z nielicznych, które pachną na mnie od rana do wieczora wciąż i wciąż:) Ze względu na ekspansywny charakter nie nadają się dla mnie na każdy dzień, wybieram je tylko wtedy kiedy wiem, że będę mogła się nimi delektować bez żadnych zakłóceń emocjonalnych w przeciwnym wypadku bardzo by mi przeszkadzały.
Pieprzu, paczuli, nut drzewnych, a już na pewno agaru nie wyczuwam, być może stanowią tło do takiego odbioru jakimi są; a są niesamowicie gęste, wręcz lepkie, mocno skondensowane. Na mężczyznach ich nie widzę, choć może nie dane było mi ich poczuć na innym ph, być może bym się zdziwiła.
Mam dwie duże odlewki (jedna większa od drugiej) i coś czuję, że flakonu nie będę potrzebowała, ponieważ szybko ich nie zużyję - przy kilku psikach rano czuję je cały czas, mocno i intensywnie aż do późnego wieczora.

feelhot

Przesmaczne, otulające, bliskoskórne i nurzające w nektarze, który chce się pić. Konieczne jest testowanie kilkudniowe. Chce się tego zapachu i róża jest tutaj soczyście malinowa, a pieprz różowy w maleńkiej, prawie niewyczuwalnej iskierce.
Sok, nektar, do picia, do nurzania się w tej fontannie. Bardzo podobne w odbiorze jak jeszcze mocniejsze cudowne i przestrzenne Pink Quartz Durbano i Oriento Jeroboam, które są ostrzejsze i głębsze. Jednak dużo lepsze od róż Montale czy innych. Bogactwo przyjemności warte poznania.

Doskonale skomponowany unisex dla każdego i możliwy do używania także w gorące dni. Trwałość na mojej skórze tylko 3-4h, na włosach troszkę dłużej, szkoda, że nie są w promocji, bo wtedy koniecznie musiałoby się i taką różę zakupić. Ale mając i Jeroboam i Durbano dla mnie wystarczy. Kto nie zna niech sprawi sobie odlewkę albo próbkę-będzie miło. Oud niewyczuwalny, brak gorącego wiatru i dymu, sandałowiec pięknie utrwala zapach malinowej róży z dawnego ogrodu. To róża, która była smaczna, nie nadawała się do zerwania bo szybko jej płatki ulatywały, ale na krzaku pachniała pięknie.

Zdecydowanie zamiast flankerów mainstreamu YSL czy nowych wypustów Lancome, a nawet kilku Guerlain warto nabyć coś takiego, wielokrotnie lepsze i smaczniejsze, pełniejsze w odbiorze.

Anetafi

Według mnie perfumy te wchodzą w kategorię "róża-malina" na słodko z odrobiną oudu. Są bardzo esencjonalne, gęste, ale nie obciążają swoją masą atomową i nie zabijają bezlitośnie wrażliwych nosów otoczenia. Trwałość bardzo dobra - spokojnie 8 godzin. Na początku bardziej ostre, a róża kręci w nosie i ma się wrażenie, że mamy do czynienia z klasycznym duetem róża-oud. Wiadomo jednak, że pierwsze wrażenie może być złudne i tak jest też tutaj. Po chwili dochodzi malina i słodkie podbicie, czuć też lekkie niuanse drzewa sandałowego. Perfumy te noszę do pracy, gdzie z jednej strony dodają mi pewności siebie, a z drugiej strony pozwalają na zachowanie kobiecości mimo "niesprzyjających okoliczności przyrody", z jakimi mam czasami do czynienia w biznesie. Stosuję je zamiennie z Lyric Amouage - oba te zapachy pozwalają mi bezproblemowo łączyć ze sobą moje elementy "miękkie" z "twardymi" jeśli chodzi o mój charakter.

Szozda

Chcę tylko dodać że trwałość jest lepsza niż w mojej pierwotnej recenzji, przynajmniej tak ten zapach odbiera otoczenie. Zbieram komplementy i informację że zapach jest drzewny, czego ja zupełnie nie wyczuwam...

Szozda

To ja po obcowaniu z zapachem mam odmienne odczucia. Oprócz tego że to zapach udany.
Na mnie ten zapach jest różano malinowy. Taki bardzo radosny i pozytywny.Słodki, ale nie w tandetnym stylu. Natomiast nie zanotowałam oudu i orientu.
Bardzo mocne jest otwarcie, początkowo konkretna projekcja.
Natomiast trwałość jest średnia. Po kilku godzinach znika. Za taką cenę powinien być zdecydowanie trwalszy, znika po 4,5 h.
Ale polecam do testów, miłośniczkom słodkości, dziewczynom chcącym oswoić różę.
No i wg mnie to zapach zdecydowanie damski.

heliamphora

Rose Omeyyade to bardzo gęsty zapach - gęsty od przypraw, które są tu tłem i oprawą dla róży, ale też gęsty w sensie esencjonalności EDP, która jest bliska ekstraktu perfum. Sto procent perfum w perfumach: żadna z nut nie ucieka nigdzie, nie ulatuje podstępnie ze skóry, wszystkie pozostają harmonijnie do końca.

Róża jest wyjątkowo korzenna, dojrzała, pozbawiona kwaskowatości, minimalnie słodka. Całość bogata, dymno-żywiczna, ze sporą dozą oudowego orientu. Zapach wyrazisty, pełen pozytywnych wibracji (może to te cząstki złota we flakonie?). Bardzo bym chciała go mieć.

 
Encyklopedia Perfum
Perfumy: 90,328
Recenzje Perfum: 90,159
Miłośników perfum: 43,498
Czytelników online: 250
Zarejestruj się
Nowe Recenzje Perfum
Gritti
Tutu
autor hejmonia
Zara
Floral
autor Nomade
Zara
Sensual Vanilla
autor sweet patchouli
Khaltat
Liebe
autor Mario75
Orientica
Red Amber
autor Mandala
DSQUARED²
Red Wood
autor PoireSentBon
Najnowsze recenzje
Najnowsze komentarze
Najpopularniejsze perfumy
Najpopularniejsze marki
Skocz do góry

Fragrantica in your language:
| English | Deutsch | Español | Français | Čeština | Italiano | Русский | Português | Ελληνικά | 汉语 | Nederlands | Srpski | Română | العربية | Українська | Монгол | עברית |

Prawa autorskie © 2006-2022 Fragrantica.pl magazyn o perfumach - Wszelkie prawa zastrzeżone - nie kopiuj zawartości strony bez uzyskania pisemnej zgody. - zapoznaj się z Regulaminem strony i Polityką prywatności.
Fragrantica® Inc, Stany Zjednoczone