czwartek, 11 kwietnia 2019

Jak dziad proszalny


Stalowowolscy radni miejscy, jeśli czują się wydymani, to mają prawo. A to po tym, co zrobił 27 marca stalowowolski starosta Janusz Zarzeczny, a potem radni powiatowi. Najpierw Zarzeczny na sesji miejskiej, jak dziad proszalny żebrał u radnych miejskich o kasę na zadania powiatu, a gdy radni miejscy, choć z wątpliwościami forsę dali, za parę godzin radni powiatowi na swojej sesji… podnieśli sobie diety.
W uproszczeniu wychodzi, że na remonty, inwestycje, ba nawet na świętowanie, hajsu w powiecie nie ma, trzeba za miejskie. Na podwyżkę diet jakiś cudem się znalazło. Po skutecznym wysępieniu szmalu w mieście, starosta Zarzeczny już „u siebie” przekonywał do kamer, że wyższe diety w powiecie muszą być. - Doszliśmy do wniosku, że wszystkie inne ościenne powiaty, mniejsze od nas, mają znacznie wyższe diety niż powiat stalowowolski. Zrównaliśmy je do tych, jakie mają w Nisku. U nas są troszkę niższe, ale to przez skromność - mówił starosta Janusz Zarzeczny. Też jesteście państwo pod wrażeniem tej skromności? Ja wciąż się nie mogę otrząsnąć. Zwłaszcza, że radni w powiecie obradują już całe 5 miesięcy, a więc narobili się co niemiara i aż dziw, że będą diety niższe od tych w Nisku. A czeka ich jeszcze, biedaczków, 4,5 roku wytężonej harówy.
Szkoda, że nasz dziad proszalny nie zająknął się o tych podwyżkach diet na sesji miejskiej. Uczciwość tak nakazywała. Ciekawe czy wtedy forsę by dostał. Bo tłumaczyć się „że nie wiedział” o tym, co się kombinuje, nie może. Mało tego manewr z podwyżką był jak się okazuje w głowach „powiatowców” już od jakiegoś czasu.   – Zaplanowaliśmy finanse na ten cel, a więc nie jest to tak ad hoc zrobione – przyznał szczerze, choć chyba „ad hoc”, starosta.
Ciekawe czy Zarzeczny i radni powiatowi przemyśleli, to że jeśli po raz kolejny zwrócą się po miejskie pieniądze, niewykluczone, że potrzebne na ważną inwestycję, to występujący w ich imieniu dziad proszalny zobaczy zamiast forsy środkowy palec?
Uchwała z podwyżkami diet weszła w życie w prima aprilis czyli 1 kwietnia i chyba to jest najlepszym podsumowaniem całej aferki.
Ach nie, jeszcze jedno. Jak ćwierkają ptaszki, cała sprawa dotarła do Warszawy. Ponoć jeszcze jeden taki lub jakikolwiek „numer” w wykonaniu partyjnego przechrzty i będzie mógł się on pożegnać z członkostwem w partii, a w konsekwencji z godnym uposażeniem starosty. A jak poleci on, to poleci i wicek. Ponoć nazwiska następców są już gotowe. Po numerze z wozem służbowym, a teraz z podwyżkami, następcy czekają na kolejną „wtopę”. Do trzech razy sztuka.

Felieton – specyficzny rodzaj publicystyki, krótki utwór dziennikarski, utrzymany w osobistym tonie, lekki w formie, wyrażający - często skrajnie złośliwie - osobisty punkt widzenia autora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz