Pol And Rock Festival – dlaczego warto tam jechać przynajmniej raz w życiu

Pol And Rock Festival – dlaczego warto tam jechać przynajmniej raz w życiu

Ten festiwal jest tak dobry, że postanowiłam podzielić się z Tobą, moimi spostrzeżeniami wspomnieniami z tych jakże super spędzonych trzech dni.

Na początku tego roku obudziła się we mnie potrzeba pójścia na jakiś mocny koncert, poskakania w błocie, pomachania włosami i tak sobie chodziłam z tą potrzebą aż usłyszałam wywiad z Jerzym Owsiakiem i zapaliła się lampeczka – a dlaczego nie Woodstock?

Nigdy nie byłam na tym festiwal, dlatego moim pomysł mnie samą na początku zaskoczył, raczej w okresie sierpnia ciągnęło mnie na pielgrzymkę niż na koncerty, ale co tam – poszłam za głosem intuicji i pojechałam.

Festiwal przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, tylu wzruszeń, tak dobrej muzyki i tylu pozytywnych ludzi nie spotkałam nigdzie i w żadnym miejscu.

Ale po kolei.

Warto pojechać wcześniej by zająć dobre miejsce na obozowisko na namioty. Większość festiwalowiczów zazwyczaj śmiesznie nazywa swój obóz i go przyozdabia, wieszając swoją własną flagę. Czasami jest to po prostu flaga miejscowości, z której przyjechali. Najciekawszy obóz był naprzeciwko głównej sceny. Grupa znajomych zrobiła istny zamek z serialu „Gra o Tron”. Miał wszystkie herby rodów i prawdziwy tron z mieczy. Naprawdę się napracowali.

Na festiwalu muzyka jest wszędzie. W prawdzie koncerty na scenach zaczynają się od 15:00, ale w tym samym czasie przechodząc przez pole festiwalu można trafić na wiele ulicznych koncertów. Naprawdę dobrej muzyki. A wszystko zaczyna się spontanicznie. Jeden zacznie grać na gitarze, za chwilę ktoś dołączy się z bębnami, za chwilę ktoś dołączy się z trąbką. I wszystko tak dobrze brzmi, nie sposób się nie zatrzymać i rozkoszować tym dźwiękiem, atmosferą, harmonią.

Jestem obserwatorką ludzi i życia i nie ukrywam, że staram się zapamiętać dialogi, które usłyszę. Rozmowa dwóch kolegów. Jeden z nich zatrzymał się, żeby posłuchać przydrożnego koncertu. Stał zafascynowany już dosyć długo, a jego kolega się niecierpliwił. W końcu słyszę:

– Ej no co stoisz, chodź pójdziemy wyrwać jakieś dupeczki

– Wiesz co – w dupie mam jakieś dupeczki, cały rok czekam na ten festiwal. Chce po prostu słuchać muzyki. Ostania rzecz o jakiej teraz myślę to wyrywanie jakiś dupeczek. W dupie ja mam.

Na festiwal naprawdę przejeżdżają ludzie spragnieni dobrej muzyki i wiesz co – dostają to, po co przyjechali.

Tam nie ma szans się nudzić. Nawet jeżeli nie interesuje Cię żaden koncert to od rana odbywają się warsztaty o różnej tematyce, również zajęcia jogi. To miejsce, gdzie spotkasz najbardziej kolorowych i uśmiechniętych ludzi. Wszystkie postaci z bajek i ciekawe przebrania, od stroju Borata po czerwonego kapturka. Nikt, niczemu się nie dziwi, każdy jest swobodny, nikt nikogo nie ocenia. Każdy chce się dobrze bawić i jest po prostu sobą. Wolność w czystym wydaniu!

Przechadzając się po obszarze festiwalu czujesz tą atmosferę. I nie wiem, dlaczego, ale przyszło do mnie skojarzenie z pielgrzymką. Atmosfera jest podobna, jeśli chodzi o życzliwość i uśmiech ludzi. Wiem, że moje porównanie może wydać Ci się absurdalne, ale mocno się zastanawiałam na tym. I myślę, że chodzi tu o intencję i cel. Wszystkich łączy wspólny cel tam modlitwa i Częstochowa, tu dobra zabawa i muzyka.

Festiwal wielokrotnie mnie zaskoczył. Jedliśmy sobie śniadanko przy namiocie, a nieopodal nas rozłoży się chłopak ze skrzypcami. I zaczął grać. W życiu nie bym nie pomyślała, że mogę zjeść śniadanko na Woodstocku przy akompaniamencie czterech pór roku Vivaldiego albo The Beatles. Chłopak potrafił zagrać wszystko – i grał. Jakże to było dobre!!!

Kolejne zaskoczenie to mnóstwo dzieci na koncertach. Te mniejsze rodzice wyposażyli w słuchawki tłumiące dźwięki. Widziałam dzieci kąpiące się w błocie i goniące za mydlanymi bańkami. Wszyscy się dobrze bawili. Na Pol And Rock przyjeżdżają całe rodziny. Widziałam dzieci od 6 miesięcy, po osoby mocno po sześćdziesiątce. Woodstock nie ma wieku, bo muzyka nie ma wieku. Każdy czuł się tam bezpiecznie i dobrze.

Może Tobie, tak jak mi wcześniej Woodstock kojarzył się z ostrym pogo i agresywnie nastawionymi panami z irokezami. Pogo owszem jest, ale wcale nie musisz brać w nim udział, z resztą nikomu kto brał w nim udział nic się nie stało. Agresji nie widział nigdzie, a na festiwalu było prawie 800 tys osób – to duże miasto. Był moment, że prawie popłakałam się ze wzruszenia. Tradycją jest, że na takich koncertach ludzi przenoszą ludzi na rękach przez tłum pod sceną, wygląda to fajnie i efektownie. Przeważnie „noszone” są dziewczyny. Zatkało mnie konkretnie, kiedy zobaczyłam wózek inwalidzki w górze. Tłum go podniósł i trzymał przez dłuższą chwilę.

– To właśnie jest Pol And Rock – najpiękniejszy festiwal na świecie.

Festiwal to mnóstwo pozytywnych inicjatyw, nauka pierwszej pomocy czy oddawanie krwi. Wszystko jest tam przygotowane na najwyższym poziomie. Największe wrażenie zrobiła na mnie scena, nagłośnienie, oświetlenie i muzyka. Byłam w życiu na kilku koncertach, ale ten festiwal nie da się do niczego porównać, po prostu trzeba to przeżyć. Ja brała z niego pełnymi garściami. Tańczyłam też w błocie i tam wtedy kiedy spadały na mnie krople wody z hydrantu a słońce przebijało się przez chmury, na scenie Krzysztof Zalewski, tam wtedy poczułam tą czystą radość – radość życia. Życie jest pięknie – jak ten festiwal polecam każdemu!

Polecam zobaczyć skrót filmiku jak tam było:

https://www.youtube.com/watch?v=lBFcwF_cKGA&list=RDU8fYxPwWi88&index=4