Początki nauki o elektryczności sięgają czasów starożytnych. Generalnie starożytni Grecy przyczynili się do rozwoju nauki o elektryczności dzięki wprowadzeniu pojęcia niepodzielnej cząstki czyli późniejszego atomu jako elementu składowego materii. Oni również po raz pierwszy podali, że takie cząstki mogą znajdować się w ciągłym ruch i oddziaływać na siebie siłami przyciągania lub odpychania. Po raz pierwszy świadomej obserwacji skutków zjawiska naelektryzowania dokonał Tales dzisiejszych Miletu dzisiejszych VI wieku przed naszą erą. Tales obserwował przyciąganie kawałków trawy przez bursztyn, który wcześniej potarł.

Obserwowane zjawiska związane były z tzw. elektrycznością statyczną. Potem zaczęto sobie zdawać sprawę, że ładunki elektryczne wytwarzają wokół siebie pole zwane polem elektrycznym. Pojęcia sił elektrycznych zaczęto używać dopiero od szesnastego wieku. W ogóle termin "elektryczność" został wprowadzony pod koniec szesnastego wieku przez Wiliama Giberta.

Jednak fakt, że ładunki mogą przepływać dając prąd elektryczny został odkryty trochę później. Wszystko zaczęło się od zjawiska, które zaobserwował jeden z włoskich lekarzy. Mianowicie dotknięcie mięśnia żaby w tym samym czasie przez ciała wykonane z różnych metali wprawiało ten mięsień w drgania.. Efekt ten został opisany przez Voltę, późniejszego konstruktora pierwszego ogniwa.

Wiek osiemnasty zaowocował podziałem ciał na przewodniki i izolatory, w zależności od ich własności magnetycznych.

Przez długie lata badaniem zjawiska elektryczności zajmował się Beniamin Franklin, amerykański filozof i uczony. To właśnie on zaproponował podział elektryczności na ujemną i dodatnią. Zajmował się również badaniem natury wyładowań atmosferycznych i ostatecznie potwierdził, że jest to nic innego jak zjawisko elektryczne. Jemu zawdzięczamy konstrukcję piorunochronu.

Elektryczność jest dla większości ludzi zjawiskiem tak oczywistym, że nie wyobrażają sobie bez niej życia. A przecież nie zawsze tak było. Przecież czas intensywnej elektryfikacji miast i wsi to dopiero wiek dwudziesty.

Ludzie radzili sobie całkiem dobrze bez prądu elektrycznego w gniazdkach, oświetlając mieszkania za pomocą lamp naftowych czy świec. Większość czynności, które dzisiaj wykonują za nas maszyny musiała być robiona ręcznie. Tymczasem upłynęło zaledwie kilkadziesiąt lat i dzisiaj gospodarstwo bez elektryczności jest pokazywane w telewizyjnych informacjach jako swoisty ewenement. Cóż, wypada się tylko zgodzić ze stwierdzeniem, że przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka. Od dziecka towarzyszy nam elektryczność. Używamy jej całkiem nieświadomie. W każdej chwili możemy zapalić światło, włączyć telewizor czy radioodbiornik. Dla młodych ludzi elektryczność wiąże się przede wszystkim z rozrywką i nauką. Przecież dzięki temu zjawisku działa komputer, który zajmuje nam czas na długie godziny. Wykorzystujemy go na gry, ale także korzystając z programów edukacyjnych uczymy się np. języków obcych. Wszelkiego rodzaju urządzenia jak odtwarzacz CD czy mp3 działają na baterie, a więc znowu pojawia się elektryczność.

Ale gdyby zabrakło nagle prądu elektrycznego to zostaniemy pozbawieni nie tylko rozrywki. Bo przecież nasze życie jest zdominowane przez elektryczność. A więc nie będzie działać większość urządzeń gospodarstwa domowego jak lodówki , pralki, miksery czy chociażby żelazka. Współczesny człowiek przy obecnym tempie życia nie byłby już w stanie poradzić sobie bez tego wszystkiego. Czasem tylko pojawia się taka myśl, żeby wszystko zgasło, zamilkło i zwolniło choć na chwilkęJ.