Gwałtowne wzrosty notowań spółki GameStop wstrząsnęły Wall Street. Inwestorzy z nowej fali nie tylko zaczęli kreować rajdy na akcjach wybranych firm, ale także i rzucili rękawice dużym funduszom na tyle skutecznie, że jeden już sięgnął po koło ratunkowe. Na pozór wywróceniu uległy podstawowe zasady kierujące rynkiem, całe zamieszanie jednak tylko potwierdza stare giełdowe prawdy.
Jeszcze 12 stycznia akcje GameStop wyceniano na niecałe 20 dolarów. Dwa dni później ich cena przekroczyła 40 dolarów, jednak to było dopiero preludium do szaleństwa, które wybuchło później. Sesję 22 stycznia papiery spółki zakończyły wzrostem o 51 proc. do 65 dolarów. W poniedziałek 25 stycznia za te same papiery momentami płacono nawet 159 dolarów. GameStop trafił tym samym na czołówki amerykańskich serwisów giełdowych.
Fundamentalnie nic takiego obrotu spraw nie zapowiadało. GameStop to amerykańska sieć stacjonarnych sklepów dla graczy. Spółka znajduje się zatem na schyłkowym rynku, większość handlu dawno przeniosła się bowiem do internetu, a trend ten nasiliła dodatkowo w ostatnim czasie pandemia. GameStop próbuje się transformować, jednak notuje regularne straty, w ostatnich 12 miesiącach było to 275 mln dolarów. Mimo to na koniec roku wciąż wyceniano ją na 1,4 mld dolarów.
[Aktualizacja]: Wtorkową sesję akcje GME zakończyły na poziomie 147,98 USD, zaś w handlu posesyjnym podrożały do ponad 200 USD.
Słabe perspektywy dostrzeżono nawet na rynku. Najprostszym instrumentem, który pozwala obstawiać spadki danej spółki, jest krótka sprzedaż. Wówczas inwestor pożycza akcje po to, by je sprzedać na rynku. Następnie musi je odkupić i zwrócić. W ten sposób może zarobić na spadku kursu (drożej sprzedaje i taniej odkupuje). Z angielskiego to tzw. pozycja short, czyli krótka (standardowi posiadacze akcji mają pozycję long, czyli długą). Z danych Bloomberga wynika, że liczba akcji "granych na krótko" przewyższała liczbę wszystkich akcji GameStop, które znajdowały się w wolnym obrocie. Tym samym spółka była jedną z najmocniej "szortowanych" w USA. Innymi słowy GameStop był dla ogromnego grona inwestorów, w tym wielu funduszy, wyceniany zbyt drogo i przy jego słabych perspektywach obstawiali oni spadek kursu spółki. Stało się jednak odwrotnie.
Zróbmy sobie hossę
U podstaw rajdu na akcjach GameStop leży mechanizm znany także polskim inwestorom. Gdy, szczególnie wiosną i latem, w trakcie koronakryzysu obserwowaliśmy na rynku podwyższoną zmienność, popularne stawały się grupy facebookowe, na których podawano typy spółek, które powinny rosnąć. Często były to spółki o małej kapitalizacji i płynności papierów. Gdy na zakupy ruszyła duża liczba drobnych inwestorów, wystarczało to, by wywindować notowania o kilkadziesiąt, a nawet kilkaset procent. Choć sam pretekst do kupowania akcji miał zazwyczaj jakieś podłoże fundamentalne, to jednak wycena często odrywała się od racjonalnych poziomów. Rajd często trwał dalej tylko dlatego, że inni inwestorzy chcieli podłączyć się pod ruch. Po wywindowaniu kurs potrafił gwałtownie spadać, nawet po potwierdzeniu się dobrych informacji dla spółki. Mechanizm ten opisywaliśmy m.in. w artykule "Pułapka koronawirusowej hossy".
W przypadku GameStop rolę grupy facebookowej odegrał Reddit. To tam, na forum wallstreetbets, padła nazwa spółki, jako typ do giełdowego rajdu. Podkładki fundamentalnej można było upatrywać w pojawieniu się w spółce 11 stycznia Ryana Cohena, który miał za sobą sukcesy w Chewy Inc, firmie sprzedającej online karmę dla zwierząt. Szybko połączono kropki i zaczęto w tym upatrywać szansy na przyśpieszenie e-rewolucji GameStopu. W ostatnich dniach skala wzrostów zaczęła jednak przysparzać zawodowym analitykom solidnego bólu głowy.
Leszcz zjada rekina
W slangu rynków finansowych można napotkać "rybne" porównania. Drobni inwestorzy to płotki, bądź leszcze, którzy ze względu na swój mały kapitał i słabszy dostęp do analiz oraz informacji, zdani są na łaskę tzw. grubych ryb i giełdowych rekinów, czyli wszelkiego rodzaju dużych inwestorów z funduszami i holdingami inwestycyjnymi na czele. W przypadku GameStop grube ryby liczyły na uzasadniony fundamentalnie zarobek na spadkach. Płotki i leszcze zamiast podłączyć się pod ten ruch, postanowiły jednak stadnie zapolować na rekina.
Rekinem w tej historii okazały się fundusze posiadające krótkie pozycje na akcje GameStopu. Choć analizy wskazywały, że firma ma słabe perspektywy i jest przewartościowana, jej kurs nagle gwałtownie rośnie. Krytyka sytuacji, która wydarzyła się wokół GameStopu i sposobu inwestowania przez młodych inwestorów (szczególnie z ust posiadającego liczne krótkie pozycje Andrew Lefta z Citron Research), tylko nakręciła użytkowników Reddita. Grające na krótko fundusze stały się wrogami nowej inwestorskiej fali.
— Citron Research (@CitronResearch) January 15, 2021
Tym pomagał dodatkowo fakt, że inwestowali nie tylko przez akcje, ale i przez opcje "call". Te nie są równoznaczne z kupnem akcji, dają inwestorowi po prostu możliwość ich zakupu po ustalonej wcześniej cenie. Gdy kurs rósł, wystawiający opcje musiał dokupować akcji, by zabezpieczyć swoją pozycję. Wzrosty napędzały wzrosty.
To nie koniec inżynierii finansowej, która wparła hossę na GameStopie. Warto dodać, że utrzymanie krótkiej pozycji przy mocnym wzroście kursu jest bardzo trudne. Dochodzić może nawet do tzw. short-squeeze, czyli w prostym tłumaczeniu wyciśnięcia krótkich pozycji. Polega on na tym, że grający na krótko, by ciąć straty, zamykają krótką pozycję (nawet za wszelką cenę). Zamknięcie krótkiej pozycji odbywa się jednak... przez odkupienie akcji. A kupno napędza wzrost uderzając w innych grających na krótko. W ten sposób może urosnąć fala, która potrafi ponadprzeciętnie wywindować kurs spółki. Dobrze zorganizowane "leszcze" - lub jak to wolą określać amerykańscy obserwatorzy "dzieciaki" - utarły w ten sposób nosa gigantom, a sam Left i jego niezrozumienie dla całej sytuacji szybko stało się memem.
Pierwszy fundusz łapie koło ratunkowe
Żarty żartami, GameStop i podobne historie (powtórzyły się one - w nieco mniejszym stopniu - na kilku innych spółkach) nie pozostają jednak bez wpływu na rynek. I nie chodzi tu tylko o same wyceny, portfele drobnych inwestorów, ale także i kondycję grających na krótko funduszy. W poniedziałek Wall Street Journal poinformował, że Citadel LLC i Point72 Asset Management dofinansowały kwotą 2,75 mld dolarów fundusz Melvin Capital Management. Fundusz rozpoczął rok z 12,5 mld dolarów i posiadał otwarte liczne krótkie pozycje, w tym na GameStop. Efekt? W ciągu niecałego miesiąca może "pochwalić się" stratą rzędu 30 proc.
Warto dodać, że Melvin w swoim portfelu posiada także krótką pozycję na CD Projekt, którą w świetle ostatnich problemów musiano zmniejszyć (co z pewnością wsparło ostatnie wzrosty na akcjach CD Projektu).
Pycha kroczy przed upadkiem
Wydarzenia wokół GameStopu to kopalnia doświadczeń i wiedzy o rynkach finansowych. Po pierwsze to przypomnienie, że krótka sprzedaż jest bardzo ryzykownym sposobem inwestowania. Pozwala zarabiać na spadkach, ale i rodzi ryzyko szybkich i dużych strat. Szczególnie, gdy gra się przeciw tak dużej sile rynkowej. Być może grający na krótko w przypadku GameStopu mieli rację, pozycje niektórych zostały jednak zamknięte na gwałtownej podbitce kursu. Tutaj przypomina się stare przysłowie, że rynek potrafi być nieracjonalny i pozostać nieracjonalnym dłużej niż inwestor pozostanie wypłacalnym. To także dowód, że rynek to nie tylko analiza liczb, ale i analiza zachowań.
Użytkownicy Reddita skarcili podejście grających na krótko, rynek szybko jednak skarcił i ich. Akcje GameStopu po dotarciu w okolice 150 dolarów za sztukę, szybko spadły do poziomu 77 dolarów. Kto kupił na górce i nie wykazał się refleksem (bądź stop-lossem), w kilkadziesiąt minut stracił połowę zainwestowanego kapitału.
Historia GameStopu to świetne podsumowanie ostatnich trendów w inwestowaniu (widać było je bowiem na Wall Street już w ubiegłym roku). Na TikToku nie brakuje porad mówiących, że do zarabiania wystarczy tylko "by kupić rosnące akcje, patrzeć, jak dalej rosną i sprzedać, gdy przestaną". Przecież to takie proste! Prostym wydaje się także skrzyknięcie grupy na Reddicie bądź podłączenie się pod nią. Otóż nie. Już sam rajd wywołać udaje się rzadko, wystarczy spojrzeć na fora internetowe czy grupy facebookowe, gdzie wiele nawoływań do wzrostów przepada bez odzewu. Jeżeli zaś nawet uda się ruszyć kurs, to fundamenty prędzej czy później dadzą o sobie znać.
A sneak peek of one of our top secret trading strategies. h/t @ryanfeller_ pic.twitter.com/V2PFee7vu4
— TikTok Investors (@TikTokInvestors) January 17, 2021
Wzrosty GameStopu mogą tworzyć wrażenie, że pieniądze na giełdzie biorą się znikąd, a wzrosty nie muszą mieć podłoża w rzeczywistej poprawie sytuacji spółki. Jest to jednak prawda tylko częściowo, strach i chciwość powodują gwałtowne odchylenia notowań od poziomów uzasadnionych fundamentalnie, jednak tylko w krótkim terminie. To fundamenty pozostają długoterminowym wyznacznikiem kierunku i weryfikatorem takich gwałtownych skoków.