poniedziałek, 3 października 2016

35. Sprawcy całego bałaganu, czyli Reito, Georgie i Fumiya. ("My Secret Pets!")

Powoli kończymy już naszą przygodę z "My Secret Pets!". Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam o ostatnim wątku, będącym swoistą wisienką na torcie i zamykającym całą historię. Poznajcie Reito - chłopaka, który postanowił zostawić nas z dnia na dzeń bez podania jakiejkolwiek przyczyny, a jakby tego było mało, twierdzi, że zrobił to dla naszego własnego dobra. W realnym życiu tacy mężczyźni mają u mnie przerypane już na starcie i nie interesują mnie powody, dla których zrywają - jeśli ktoś w obliczu problemów usuwa się w cień zamiast wspólnie walczyć o lepsze jutro, to wie, gdzie są drzwi. Na szczęście to podejście nie odsunęło mnie od rozegrania wątku Reito, który zadziwiająco zgrabnie wieńczy całą opowieść.


Jest to wątek, w którym nasza bohaterka w końcu przestaje być bierna i postanawia wziąć sprawy we własne ręce. Nie jest w stanie pogodzić się z rozstaniem (a raczej z brakiem wyjaśnienia odnośnie powodów rozstania), dlatego zaraz następnego dnia biegnie do Reito i próbuje wymusić na nim odpowiedź. Chłopak cieszy się na nasz widok, ale jednocześnie uparcie niczego nam nie zdradza, ciągle powtarzając jedynie, że to dla naszego dobra. Z pomocą przychodzi nam Ramin, który postanawia zachowywać się jak nasz nowy chłopak, żeby wzbudzić w Reito zazdrość. Jak nietrudno się domyślić, chłopak wpada w szał i siłą zaciąga nas do swojego domu, żeby wybić nam z głowy wszelkie nowe znajomości. Zapewnia solennie o swoim uczuciu i daje nam dowód jego siły, spędzając z nami namiętną noc. Nadal jednak nie zamierza niczego nam wyjaśniać i powtarza ciągle, że odsuwa nas od siebie dla naszego własnego dobra. Następnego dnia okazuje się, że nasze kłopoty nie kończą się jedynie na nieszczęśliwej relacji z ex. Oto bowiem pojawia się tajemniczy prześladowca, który przewraca nasz kosz na śmieci, maluje po naszych drzwiach i niszczy skrzynkę na listy zepsutymi jajkami (co od razu przywodzi na myśl grę "Amnesia: Memories"). Jest to jednak bodziec, który sprawia, że Reito postanawia w końcu się przed nami otworzyć i wyznaje, że otrzymuje od jakiegoś czasu listy z pogróżkami, których nadawca każe mu trzymać się od nas z daleka, inaczej ktoś nas skrzywdzi. Co jednak podejrzane, chłopak nie ma zamiaru nam tych listów pokazywać. Chłopcy (szczególnie Lize) wmawiają nam, że to oznacza, że Reito ma przed nami coś do ukrycia (w sumie logiczne) i dopiero po solidnym przyparciu do muru wyjawia, że listy otrzymuje od swojej byłej dziewczyny i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ona nie żyje od dwóch lat. Oczywiście chłopak wierzy w to, że listy są pisane przez kogoś innego i ponoć wie nawet, przez kogo. Ich autorka w pewnym momencie sama wpada w założoną przez siebie pułapkę - okazuje się, że to Yuika - nasza wspólna znajoma, dzięki której się poznaliśmy. Dziewczyna była zazdrosna o Reito - starała się cieszyć naszym szczęściem, ale w pewnym momencie w jej życiu pojawił się ktoś, kto powiedział jej, że z chęcią spełni jej życzenie, o ile uda jej się wyeliminować mnie z gry. A któż inny mógłby spełniać życzenia, jak nie tajemniczy czarownik o imieniu Fumiya?

Jest jedna rzecz, która urzekła mnie w wątku Reito - jego relacja z naszą bohaterką. Widać, że ta para ewidentnie się lubi i czuje do siebie miętę. Potrafi ze sobą żartować, przekomarzać, troszczyć się o drugą osobę. Wyłania się z tej historii dobry obraz naprawdę fajnego i konretnego faceta, który zdecydowanie nie jest nijaki. Osobiście mam słabość do mruków z dużym poczuciem humoru i muszę przyznać, że Reito nawet na tle reszty chłopców wypada całkiem fajnie. I chociaż zgrzyta mi początkowy brak szczerości z jego strony, to jednocześnie imponuje mi jego opanowanie, racjonalna ocena sytuacji i trzymanie ręki na pulsie, kiedy wszyscy wokół panikują. Całkiem dobrze napisana postać.

Uwierzycie w to, że nigdzie w sieci nie mogłam znaleźć żadnej grafiki z Fumiyą i musiałam zrobić własny screen?
A kim jest Fumiya? Odpowiedź na pewno zaskoczy niejednego gracza i osobiście uważam, że twórcy w jego przypadku obronną ręką wyszli z problemu podobieństwa z czarownikiem z "Dandelion...". Historia Fumiyi jest bowiem o wiele bardziej złożona i w mojej opinii zdecydowanie bardziej interesująca. Otóż w rzeczywistości ma on na imię Charme jest on... psem w ludzkiej postaci i bratem Georgiego (a ja, głupia, podejrzewałam ukrytą opcję yaoi...). W przeszłości zakochał się w swojej właścicielce, Hitomi (która okazuje się byłą dziewczyną Reito) i siła jego uczucia pozwala mu przybrać ludzką postać. Hitomi odrzuca jednak jego miłość. Następnego dnia ulegają wypadkowi samochodowemu, w którym oboje tracą życie, jednak jedynie dziewczyna może odejść do Nieba. Charme zostaje uwięziony między światami i odnajduje ukojenie w makabrycznej grze, w której stawką jest życie zakochanych w swoich właścicielach zwierzaków. Jak nietrudno się domyślić, dzięki nam czarownik w końcu zyskuje przebaczenie swoich win i może połączyć się z ukochaną. Kawał całkiem fajnej i wzruszającej historii.

Natomiast Georgie nie odgrywa w "My Secret Pets!" jakiejś większej roli i przyznam szczerze, że trochę mnie to zawiodło. Chciałabym wiedzieć więcej o jego relacji z bratem. Trochę zabrakło mi jego miejsca w tej całej opowieści. Nie lubię, kiedy ważna postać stanowi tło, ale to jedynie moje własne zdanie. Należy też dodać, że z charakteru Georgie jest całkowitym przeciwieństwem Fumiyi - to grzeczny i ułożony golden retriever o dobrym sercu. To taki trochę typ młodszego kolegi, który zawsze wierzy starszym i łatwo daje się sprowokować na zasadzie: "No co, nie zrobisz tego? Boisz się?".

Podsumowując, uważam wątek Reito za historię dobrze zamykającą całą fabułę. Wszystko się w nim wyjaśnia i nie ma już miejsca na niedomówienia. Myślę też, że to dobry moment na pozostawienie tej opowieści za sobą - przyszły wpis poświęcę jeszcze tylko dodatkowemu scenaruszowi, a potem pozwolimy już panom odejść.

4 komentarze:

  1. Tak sobie czytam i się zastanawiam... zagrać czy nie zagrać? Całkiem fajna historia, która niestety (wydaje mi się, że na siłę) jest zbyt udziwniona. Bohaterowie... są u mnie neutralni, oprócz Fumiyi i Reito, którzy są na plus, oraz Assama, który akurat dostał ode mnie dużego minusa.
    Może coś się zmieni gdy sama zagram? Może, któryś z chłopaków wskoczy na wyższe podium, tak jak to było z Ikkim (z "Amnesia"), który w magiczny sposób znalazł się na drugim miejscu xD.
    Teraz jednak nie mam czasu na zagranie w tą otome bo zaczęłam grać w Hakuoki :3.

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga Blath, grałaś może w Sepia Tears?
    Niedawno ją skończyłam i uważam, że całkiem ciekawa otome. W sumie nie wiem czy można ją zliczyć pod otome... ale chyba tak xD.

    OdpowiedzUsuń
  3. W "Sepia Tear" nie grałam, aczkolwiek na pewno zrobię to w przyszłości, bo widzę, że gra zbiera pozytywne opinie na Steam :).
    Co do kwestii "Zagrać czy nie?", to musisz sama odpowiedzieć sobie na to pytanie. Ja piszę na blogu jedynie o swoich czysto subiektywnych wrażeniach. Dla mnie gra może być średnia lub słaba, a dla kogoś dobra, bo ceni sobie w otome inne rzeczy niż ja. Dla mnie osobiście "My Secret Pets!" to tytuł, w który można zagrać, ale nie trzeba. W dodatku cena (ok. 75 zł) jest moim zdaniem o wiele za wysoka jak na tak dużą ilość niedociągnięć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba poczekam na jakąś proporcję na Steam, bo w sumie święta się zbliżają :).

      Usuń