czwartek, 13 września 2018

125. Cinderella Phenomenon - NAJLEPSZA DARMOWA GRA OTOME?

Zapalenie zatok przerodziło się w zapelenie płuc i nadal siedzę chora w domu. Ponieważ nadal nie czuję się najlepiej, postanowiłam sięgnąć po coś miłego, przyjemnego i niezbyt wymagającego, i mój wybór padł na grę Cinderella Phenomenon. To produkcja, którą polecało mi już wiele osób, więc stwierdziłam, że może nadszedł odpowiedni czas, szczególnie że jest darmowa.

Zanurzmy się więc w świecie baśni.


Gra została stworzona przez niezależne studio Dicesuki i wydana na Steamie 5 kwietnia 2017 roku, szybko zyskując grono oddanych fanów. Wcielamy się w niej w postać Lucette, która charakterem przypomina trochę Chloe z Life is Strange, ale jest nieco łatwiejsza do zniesienia, bo nie tylko księżniczkuje, ale naprawdę jest księżniczką fantastycznej krainy Agielle. Jej ojciec ponownie się ożenił i dziewczyna nie może znieść ani swojej nowej matki, ani jej dzieci, mimo że wszyscy są dla niej mili. Generalnie uważa, że wszyscy robią jej na złość i przyjaźni się tylko z kolekcjowanymi przez siebie lalkami. I to właśnie jedna z lalek, Delora, rzuca na nią urok.

Lucette otrzymuje odwróconą wersję klątwy Kopciuszka, która pozbawia ją życia w pałacu (wszyscy nagle zapominają, że jest córką króla) i ma za zadanie stopić jej okute mrozem serce poprzez spełnienie trzech dobrych uczynków. Jak się zapewne domyślacie, nie jest to łatwe dla kogoś, komu przez całe życie usługiwano i kto osiągnął mistrzostwo w rozstawianiu ludzi po kątach i kręceniu na nich nosem. Na szczęście, nie jest w swoim zadaniu osamotniona. Z pomocą przychodzi jej Delora (która okazuje się wiedźmą), wróżka Parfait i inni dotknięci klątwami, przebywający w sekretnym miejscu spotkań, tawernie The March. Lucette napotyka wiele okazji nie tylko do zmiany swojego postrzegania świata, ale również poznania smaku prawdziwej miłości. Jeśli się jednak nie pospieszy, nie uda się jej uratować królestwa z czyhającego do przejęcia tronu okrutengo Alcastera.

Przyznam szczerze, że sam pomysł mnie zachwycił, i Cinderella Phenomenon to jeden z niewielu tytułów, które wciągnęły mnie praktycznie od razu. Byłam pod wrażeniem jej zgrabnego zaplecza fabularnego, przepięknych teł i faktu, że protagonistka posiada rozwiniętą osobowość. Przez pierwszą połowę bawiłam się więc przednio. Jednak im dalej w las, tym było gorzej.


Gdzieś mniej więcej w połowie gra zaczyna skupiać się przede wszystkim na romansie i jest to nudne jak flaki z olejem. Lucette zaczyna idiotycznie się zachowywać - tylko po to, żeby ostatecznie wylądować w ramionach wybranego przez nas pana. Same wątki romantyczne natomiast są płytkie i pozbawione głębi. Bohaterowie zachowują się nienaturalnie i bardzo pasuje tutaj jakichś cementujących relację iskier - wszystko jest jak zupa mleczna z mlekiem: niby da się zjeść, ale jest mdłe i bez polotu. W połowie również zaczyna psuć się sama fabuła i staje się całkowicie przewidywalna, od tajemnicy matki Lucette począwszy, na scenie finałowej w zamku skończywszy. Po drodze twórcy usilnie próbują nas jeszcze czymś zaskoczyć, ale jest to operowanie kliszami i brakuje jakiegoś naprawdę konkretnego zwrotu akcji. A szkoda, bo gra posiada bardzo duży potencjał i gdzieś z tyłu głowy cały czas kołatało mi się przekonanie, że można coś było napisać lepiej, inaczej. Nie nazwałabym Cinderella Phenomenon grą słabą, raczej do bólu przeciętną, która może spodobać się raczej tylko tym, którzy dopiero stawiają swoje pierwsze kroki w świecie otome.

Wspomniałam wcześniej o przepięknych tłach. Pod względem audiowizualnym gra naprawdę nie ma czego się wstydzić i pozostawia w tyle nawet wiele płatnych tytułów. Jedyną rzeczą, która nie przypadła mi do gustu, są ilustracje, które wyglądają dużo gorzej niż wizerunki postaci w samej grze. Ale nie zamierzam też narzekać i poczytywać sobie tego jako wadę nie do przeskoczenia, ponieważ dla mnie historia ma o wiele większe znaczenie niż jej oprawa, co w przeszłości uświadomiło mi naprawdę wiele tytułów.

Podsumowując: Cinderella Phenomenon to tytuł na pewno powyżej przeciętnej i bardzo udany debiut Dicesuki, ale w wielu miejscach potrzebujący jeszcze dodatkowych szlifów. Wiem, że posiada sporą ilość fanów, dlatego mimo wszystko przejdę poszczególne wątki - może któryś z nich mnie zachwyci i sprawi, że zmienię swoją opinię? Nie ukrywam, że bardzo chciałabym się w ten sposób przyjemnie rozczarować i kto wie, może opowieść o Kopciuszku znajdzie swój happy end również na moim blogu.


***
Na koniec tradycyjnie garść informacji:
Tytuł: Cinderella Phenomenon
Producent: Dicesuki
Wydawca: Dicesuki
Data wydania: 5 kwietnia 2017
Przybliżony czas rozgryki: 7 godzin (na jeden wątek)
Ograniczenia wiekowe: brak

Cena: gra jest darmowa
Grę można bezpłatnie pobrać na Steamie: https://store.steampowered.com/app/568770/Cinderella_Phenomenon__OtomeVisual_Novel/

Bądź na itch.io: https://dicesuki.itch.io/cinderella-phenomenon

Gra działa na wszystkich głównych systemach operacyjnych (Windows, Linux, macOS i Android).

5 komentarzy:

  1. Grę znalazłam kilka miesięcy temu. Bardzo chcę w nią zagrać, ale niestety jeszcze nie miałam okazji

    OdpowiedzUsuń
  2. Z podobnych gier z motywem Kopciuszka znam tylko stworzone przez polskie studio "Cinders" - vn-ka, która myślę, że na kategorię gier otome też się w jakimś stopniu załapuje. :)
    W Cinders też były ładne tła, dobrana muzyka i ciekawe spojrzenie na baśń. Udanym dla mnie pomysłem było wprowadzenie systemu osiągnięć i głównych "ścieżek" zakończenia ze składowymi kilku elementów (np. relacje z siostrami), ale fabularnie jako "czytanka" mnie znudziła.
    Co do meritum - opis tej gry mnie akurat nie zachwycił, projekty postaci też nie wzbudziły we mnie efektu wow, ale przez to, że darmowa - zagram, kiedyś. Głównie po to, by porównać z opisaną wyżej inną wariacją Kopciuszka. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grałam w Cinders - to mmoimm zdaniem bardzo udana, klimatyczna gra, zdecydowanie bardziej rozbudowana niż Cinderella. Na pewno również się tu pojawi.

      Usuń
    2. Fakt, Cinderella jest bardzo rozbudowana, system archievementów też jest bardzo udany. Tak bardzo, że do dalszej gry zachęcał mnie właśnie on, a nie rozwiązania i warstwa fabularna.

      Usuń
  3. Jako osoba, która nie grywa w otome często (a praktycznie wcale, bo wszystkie gry tego typu, w które zagrałam na palcach obu rąk bym policzyła, a to i tak naciągając).
    Właśnie, gdy skończyłam tę grę kilka miechów temu znalazłam twego bloga, gdyż recenzowałaś przeglądarkowe otomce i... Właściwie tylko na nich skończyłam.
    Tak naprawdę od czasu Cinderelli nie mogłam znaleźć żadnej gry otome, która by mi się spodobała na tyle, aby ją kupić i zagrać w całość.
    Pobrałam (demo) Dandelion, grę, którą polecasz i za nic nie mogłam się wciągnąć. Nawet nie wiem, czy zagrałam całe demo, ale po prostu... Była nudna. Brakowało mi po poprzedniku jakiegoś charakternej bohaterki. w Cinderelli mamy do czynienia z kopciszukiem z charakterkiem, więc gdy poznałam mimozy rodem z otome myślałam, ze wyjdę z siebie.
    Mimo to stwierdziłam, że nie ma co się tą grą jedną łamać i kupiłam Backstage pass, którego kilka odcinków Let's play'a widziałam. Gra była fajna... ABy zagrać z nią raz, albo dwa... Bo po tym było wiadomo już o wszystkich wątkach... Dochodził nieliczne sceny... Bardzo nieliczne. A gra zamiast na dialogach i fabule opierała się na odgrywaniu idealnego schematu, w którym nie mogła powinąć ci się noga, bo inaczej wszystkie godziny twojej gry idą do śmieci chyba, ze robisz jak opętany zapisy... Koniec końców gra bez solucji praktycznie nie istniała. O ile w prostej grze typu Cinderella było łatwo naprawić wszystkie błędy o tyle w tej musiałam spędzić znowu maaaasę czasu, aby dostać to swoje upragnione zakończenie, czyli raptem poświęcić kilka godzin na kilka minut. Niby wiem, że tak działa większość gier tego typu, ale jednak myślałam, że bardziej jednak powinnam skupić się w tym wypadku na decyzjach mojej bohaterki, a nie na tym, aby najlepiej spalić jej wszystkie książki i niech przez cały rok nic nie robi tylko biega, bo jeszcze przez przypadek książę się obrazi, że się uczymy i mamy o 1 punkt za małą formę...
    Od tego czasu wbijam sobie sporadycznie na bloga, bo może mnie jakaś gra kupi. Twoje recenzję mnie naprawdę ciekawią, więc od czasu do czasu zostawiam tu właśnie jakiś ślad po mnie. Chwilowo myślę nad daniem szansy grom ,,Amnesia: Memories" lub ,,Ozmafia". Mimo to, o ile to pierwsze ma jeszcze w miarę często fajne przeceny to to drugie... Boli mnie kieszeń, gdy na to patrzę! XD

    OdpowiedzUsuń