czwartek, 5 maja 2016

6. Toma to ma! ("Amnesia: Memories")

Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam o spotkaniu z Tomą, a więc bohaterem pierwszego wątku w grze "Amnesia: Memories". jaki dane mi było przejść. Tekst może zawierać spojlery, dlatego jeśli zamierzacie zagrać, raczej wstrzymajcie się z lekturą. Jeżeli jednak już graliście - nie bójcie się wyrazić swojej opinii, być może zgoła odmiennej od mojej.

W przeciwieństwie do reszty chłopców w grze, Toma od początku sprawia dobre wrażenie. Poznajemy go w dniu, w którym odbiera nas ze szpitala. Wydaje się być osobą całkowicie godną zaufania. Daje nam czas na przebranie się i czeka na zewnątrz, a następnie zabiera do domu. Ponieważ nasz telefon zniszczył się w wyniku wypadku, pożycza nam swój własny. Do samego końca upewnia się, czy dobrze się czujemy, a następnie opuszcza nasze mieszkanie z zastrzeżeniem, że gdyby się coś działo, mamy do niego zadzwonić - chociażby w środku nocy. Zachowuje się więc jak troskliwy starszy brat i oddany przyjaciel, któremu zależy na bliskich mu osobach. Jest wobec nas bardzo taktowny, grzeczny i uprzejmy, i osobiście pilnuje, by inni też traktowali nas w ten sposób. Sprawia, że u jego boku możemy czuć się naprawdę bezpieczni i docenieni. Widać, że czuje do nas coś więcej, ale nie okazuje tego w nachalny sposób. Wraz z biegiem historii dowiadujemy się, że w rzeczywistości jest naszym przyjacielem z dzieciństwa i w przeszłości nieraz zajmował się nami i Shinem - to z pewnością tłumaczy jego opiekuńczość. Zdaje się nie przejmować zbytnio opinią innych - bez słowa przygarnia nas do siebie, kiedy grozi nam niebezpieczeństwo i ma w nosie fakt, że mogłoby to zostać odebrane przez sąsiadów jako gorszące. Wydaje się mieć również sprecyzowane plany na przyszłość - pilnie studiuje prawo. Jest odpowiedzialny i zdaje się poważnie podchodzić do życia. Jednym słowem - facet idealny. Na pewno ta strona Tomy jest tą, którą mogłabym bez problemu pokochać w realnym życiu. I nie byłby w stanie zepsuć tego nawet fakt, że nie przepadam za blondynami.


"Najchętniej zamknąłbym cię w klatce, bo kocham na ciebie patrzeć..."
Nie ma jednak róży bez kolców i gdyby Toma nie posiadał rażących wad, nie mogłabym nazywać gry "Amnesia: Memories" opowieścią o facetach z zaburzeniami osobowości. Toma ma ze sobą problem i to naprawdę duży problem - jest paranoikiem. Pierwszy zgrzyt pojawia się już wtedy, kiedy mówi nam, że to my przed wypadkiem byliśmy jego dziewczyną, co oczywiście nie jest prawdą. To jednak można jeszcze jakoś wytłumaczyć, w końcu chłopak kochał się w nas od lat i kłamstwo było być może okazją do spełnienia jego marzeń. Jednak to, co dzieje się później, jest już w mojej opinii rzeczą niewybaczalną i szczerze powiedziawszy zastanawiam się, co przyświecało twórcom gry, kiedy tworzyli ten wątek. Wszystko jest w porządku, dopóki naszej protagonistce nie zaczynają przytrafiać się wyjątkowo paskudne rzeczy: ktoś wymazał jej skrzynkę na listy sosem i zgniłymi jajkami, ktoś próbował zrzucić jej na głowę doniczkę na kwiaty, ktoś inny obciął pukiel włosów, kiedy spacerowała z Tomą po mieście. To wystarczyło, żeby chłopak doszedł do wniosku, że cały świat zamierza zagrozić jego ukochanej i postanawia ją przed tym całym światem ochronić, dosłownie i w przenośni. Z początku wszystko wygląda niewinnie - po prostu częściej nas odwiedza, odprowadza do pracy, a w końcu proponuje zamieszkanie u siebie. Postanawia na własną rękę znaleźć winowajców, bez angażowania w całą sprawę osób trzecich. Ogranicza nasze kontakty ze znajomymi, co jest tym łatwiejsze, że przecież nie posiadamy telefonu ze swoją starą listą kontaktów. Próba wyperswadowania mu pewnych zachowań kończy się fiaskiem. Doprowadza to do tego, że Toma przestaje ufać nawet nam, najwidoczniej sądząc, że sam najlepiej wie, co jest dla nas dobre. W pewnym momencie nie cofa się już przed niczym - podaje nam silne leki usypiające i umieszcza w klatce dla psów, którą zakupił specjalnie w celu przetrzymywania nas. Od tej pory jesteśmy całkowicie zdani na jego łaskę. Na naszych oczach Toma popada w obłęd i jedynie nasza zimna krew i wsparcie ze strony Oriona sprawiają, że udaje nam się wydostać na wolność. Nie wiadomo, co by się stało, gdyby nie udało nam się uciec.
Oczywiście gra przewiduje dobre zakończenie, w którym ostatecznie pozostajemy w związku z Tomą, ale szczerze powiedziawszy nie wiem, jaka dziewczyna zdecydowałaby się na bycie z osobą, która wyrządziła jej tyle krzywd. Na pewno nie ja.


Czy te oczy mogą kłamać? Mogą!

To wszystko sprawia, że ciężko ocenić postać Tomy jednoznacznie. Z jednej strony mamy miłego i niezwykle sympatycznego młodego mężczyznę, z drugiej - psychopatę. Zdaję sobie sprawę z tego, że mieszanina tak wielu sprzecznych cech jest typowa dla postaci w typie yandere, których charakter świetnie podsumował Peter Steele w tytule swojej piosenki "I love you to death", ale w tej grze twórcy w mojej opinii poszli o krok za daleko, umieszczając zbyt wiele tego typu elementów w wątku dążącym do szczęśliwego zakończenia. Myślę, że postać Tomy i proponowane przez niego rozwiązania mogą nawet odstraszyć młodszych graczy. Na pewno jego wątek jest mocną, mroczną i zadziwiająco niepokojącą opowieścią, w której realnie możemy odczuć klimat klaustrofobicznego zaszczucia, ale czy to naprawdę jest tym, czego poszukujemy w grach otome?

Nie chcę, żebyście zrozumieli mnie źle - Toma jest świetną i poprowadzoną w zadziwiająco konsekwentny sposób postacią. Uważam jednak, że skoro już serwujemy graczowi dojrzałą i mocno kontrowersyjną historię, to dajmy jej również poważne zakończenie. Gdyby Toma poddał się leczeniu psychiatrycznemu i naprawdę wynagrodził bohaterce wyrządzone jej krzywdy, nie miałabym nic przeciwko. Tymczasem stwierdza po prostu: "Masz dziwny gust odnośnie facetów" (i w stu procentach się z nim zgadzam!), bierze naszą bohaterkę za rękę i razem odchodzą w stronę zachodzącego słońca. Brzmi to jednak trochę niepoważnie.

Jak więc oceniam swoje spotkanie z Tomą? Zdecydowanie ambiwalentnie. Uważam, że jest w nim coś niesamowicie pociągającego, ale jednocześnie zbyt niebezpiecznego, by wchodzić z nim w bliższe relacje. A jak Wy oceniacie tę postać? Czy udało jej się skraść Wasze serce, czy wręcz przeciwnie? Czy potrafilibyście zaufać tym pięknym, pomarańczowo-błękitnym oczom?


14 komentarzy:

  1. Na mojej liście jest na ostatnim miejscu. Coś mi w nim nie pasowało od samego początku był taki... zbyt idealny. I ta klatka! Ech... nawet w Later mu to nie przeszło i znów zamknął ją w klatce. To zdecydowanie nie mój typ chłopaka. I ta jego mroczna strona... Jednym zdaniem uciekłabym gdzie pieprz rośnie jak bym go zauważyła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Część Pierwsza
    Klateczka, kajdaneczki, a może i coś więcej?
    Toma, jego wątek zrobiłam jako ostatni ( tak jak w anime zresztą xD, ale w anime nie było tego klimatu i był zalążek tego co w grze, a dodatkowo, ja to oglądałam na początku 2011 roku xD).
    Od pierwszych jego słów i gestykulacji, reakcji; pomyślałam:
    "Coś mi tu śmierdzi. Coś mi mówi....Orion! Zbieramy manatki i chodu stąd!"
    Po raz pierwszy musiałam sobie powiedzieć: "Wczuj się w rolę. Tobie on śmierdzi czymś brudnym i negatywnym...ale jej to się chyba podoba!"
    Musiałam myśleć tak jak Heroine, co ostatecznie sprawiło, że dotarłam do szczęśliwego zakończenia i kompletnie nie chciało mi się myśleć....co o tym mam myśleć xD
    Od początku podejrzewałam, że on wie, że my coś robimy, podejrzewałam np. go o to, że on coś zrobił z laptopem itp.
    A potem jak to się wydało, to ja tylko: "A nie mówiłam!?"
    Ile ja się nagadałam do Oriona, a po paru dniach w grzech on stwierdzał, to co ja jemu próbowałam powiedzieć ;;==;;.
    Wydaje mi się także, że Orion w tym wątku był tak jakoś....naiwny :-/
    Ale kto wie....Zaś, jeśli chodzi o Heroine, heh...
    - pisze pamiętnik- okey(przynajmniej nie w yander'owaty sposób), a podczas rozgrywki mamy wspomnienia z dzieciństwa, i głównie jest to jak ryczy, dodatkowo jest słodziutko i te dziecięce słodziutkie głosy, zaczęły mnie dobijać; dodatkowo Toma też postanowił się do tego dorzucić - ,- Chłopak dba o nas- miło, ale nikt cię nie prosił, a o przegięciu jakichkolwiek reguł nie wspomnę!
    To jest najbardziej dyktatorski facet w tej grze.
    "Nie ufam tobie" Wzajemnie.
    "Ja wiem co dla ciebie najlepsze" No co ty nie powiesz?
    "Nie powinniśmy wychodzić na miasto, za duże niebezpieczeństwo!" O jejciu, podcięli nam tylko pukiel włosów! A może ja chciałam iść do fryzjera, ale przez to, że byłam u ciebie cały czas w domu to nie mogłam. Pomyślałeś o tym?
    Jednym słowem: NIE
    Choćby nie wiem co, to jeszcze nigdy nie przechodziłam takiego endingu ;;==;;
    "Halo, przepraszam od ilu lat, ta gra jest dozwolona?"
    Przed graniem w amnezję, dziwiłam się dziewczyną za co "uwielbiają" Tomę, a teraz?....Nawet, ochoty nie mam by robić nam tym rozwikłania.
    Dodatkowo w czasie gry:
    Stoimy przed kafejką, a ja sobie pomyślałam- Ciekawe, kiedy Ukyo się pojawi? xD Zwykle pojawia się szybciej- kliknięcie dalej-....o wilku mowa. W wyniku tej rozmowy stwierdziłam, że coś tu jest nie tak. Szczególnie, że on utwierdza mnie w przekonaniu, że nasz "wielmożny" Toma zabije nas, a także że nie jest naszym chłopakiem.
    Podczas rozgrywki myślałam, że czytam w myślach i już wiem, co kto i jak w przyśpieszonym tempie. Dodatkowo nasz kochanek też ma takie zdolności i wie wszystko z wyprzedzeniem.
    Nie, żeby był oto złe, ale.....jak Ukyo ujął: "Z nim może być problem, gdyż on nie obawia się swojego szaleństwa."
    Ups...spryciarz + studiuje prawo( nie dziwota czemu łatwo uzyskał pozwolenie na kamerę)+ paranoik + zakochany + moja niechęć do blondynów, szczególnie z niebieskimi oczami, a tu mamy i niebieski, i pomarańcz ;;==;;
    Co z tego wychodzi? Potwierdzenie tego co czułam oraz tytułowe "dragi", czyli klatka, kajdaneczki oraz moje : "Po cholibę, ty to robisz?!"

    OdpowiedzUsuń
  3. Część Druga
    Na szczęście, jest tutaj jakaś równoważnia i w normalnym endingu wydostajemy się spod ucisku Tomy i wybiegamy przed frontowe drzwi, od razu wlatując na Shina- Chwała Bogu i Partii xD- ale tak szczerze...chyba bym ze szczęścia i ulgi się popłakała
    - raz, że to już koniec puszkowania
    - a dwa, jakaś znajoma twarz, a na dodatek bliska
    A tak ogółem....wspomniałam już, że się rządzi? xD
    Jakimś sposobem, to zachowanie się wobec nas, najbardziej zapisało mi się w pamięci.
    Moja ocena to: 3/ 10
    Nic dodać, nic ująć.
    Jeżeli chodzi o styl ubierania się......jak!? xD...No dobra są kreatywni...
    - Ale on studiuje prawo
    - Oj tam xD. Szczegół, to jeszcze nic nie oznacza.
    Czy chciałabym z nim być w jakiejkolwiek relacji?
    Nikt mnie nie zmusi, jestem uparciuchem, ale nie ignorantem. Wysłuchać mogę, ale nikt nie będzie i nie ma prawa rozstawiać mnie po kątach i decydować za mnie! Trzymałabym się od niego z daleka wiedząc, czego jest w stanie dokonać. Nawet, jak by sam się zbliżył, co jest wątpiącą teorią, to i tak czy siak: "Nie, to znaczy nie."
    A, jeżeli by się przytrafiłoby, że pracujemy w tym samym miejscu to.....od problemów, lęków oraz strachów się nie ucieka. Je trzeba pokonać i oswoić.
    Tyle w temacie :->...xD
    Miłego dnia
    Życzy, Shinju
    Ps. Sama poleciałam po bandzie, ale starałam się być jak najdelikatniejsza w stosunku do Tomy xD Wybacz, jak coś :-/ :->

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam Toma się nie obrazi sama go nie lubię... ach tak mi się podobało jak w Later dostał w twarz od Shina. XD

      Usuń
    2. Wiesz, my możemy tutaj dywagować nad tym, jakie wartości pokazuje gra (a na upartego ktoś mógłby to podpiąć pod propagowanie przemocy), ale prawda jest taka, że została ona wyprodukowana przede wszystkim na rynek azjatycki, a tam... no cóż, yandere cieszą się niesłabnącą popularnością ;).

      Usuń
    3. Ach ci yandere podbijają serca azjatyckich nastolatek...
      Ej my tak sobie piszemy a tu się okaże, że ja Tome zacznę lubić... nie to raczej niemożliwe tak łatwo to ja się nie dam w klatce zamknąć! XD

      Usuń
    4. Tego pana to ja nawet, za czasów oglądania anime amnesia, to nie polubiłam xD A co się stanie, jak się go polubi? xD Chyba by mi szczęka opadła i nie mogła by wrócić na miejsce ;;==;;
      Jak też widzę, to nie tylko mnie zastanawia, czemu Azjatki lubią yandere? xD Właśnie, ciekawe dlaczego? :-/

      Usuń
    5. Może to u nich taka moda na ten typ osób z pewnymi zaburzeniami psychicznymi? W tamtych rejonach świata lubią dziwactwa, więc wiesz...

      Usuń
    6. Coś w tym jest, nie powiem, że nie. Z jednej strony okej w porządku, ale z drugiej jak ujęłaś ekstremalny dominator :-/

      Usuń
    7. Jednym zdaniem: miłość w wersji ekstremalnej.

      Usuń
  4. *the following comment is rated S for spoilers*

    Wreszcie mam chwilkę, aby usiąść i podzielić się wrażeniami z Amnesii. Grę kupiłam niedawno, jakieś dwa tygodnie temu na Steamie. Poza Twoimi recenzjami nie czytałam wcześniej o tej grze nic. Odpaliłam w ciemno świat "spade". Niezbyt mi się spodobał początek, więc poszukałam na sieci solucji i drugi raz już odpaliłam to, co chciałam - "heart world". Ścieżkę Shina skomentuję jednak później. Zaraz po przejściu świata kier, wzięłam się za świat karo. I o tym chcę napisać.
    Na wstępie przyznam się, tak, korzystałam z solucji. Wiedziałam, że aby odblokować ścieżkę jokera, muszę dostać w pozostałych światach dobre zakończenia. Nie lubię do celu błądzić po omacku, więc odpaliłam solucje. Nie zawsze z nich korzystałam, czasem wybierałam coś sama i sprawdzałam potem, czy dobrze wybrałam. No, ale nie o tym. Podążanie za solucją wymusza na graczu sposób gry. Niektórym to przeszkadza. Mnie nie. A przynajmniej myślałam, że nie. Dlaczego? Ano, bo po przejściu ścieżki Shina i pobieżnym przeczytaniu recenzji (żeby sobie nie psuć niespodzianki) wiedziałam, że z Tomą coś jest nie tak. Dlatego każda jego próba zbliżenia się do głównej bohaterki i roztaczana przez niego na początku opieka wywoływała u mnie chęć ucieczki, a przynajmniej takiego dosadnego "Dziękuję, poradzę sobie". Żeby dostać dobre zakończenie, musiałam jednak grać inaczej. I tu leży pies pogrzebany. Bo w trakcie gry coś się we mnie złamało.
    Toma jest postacią wysyłającą niepokojące sygnały już na początku. Jego działania zamieniają bohaterkę w bezwolną istotkę. Nie od razu, powolutku, subtelnie. Ale i konsekwentnie. Problem polega na tym, że kiedy już bohaterka daje się mentalnie "zamknąć" w poczuciu zależności od Tomy (nie, nie chodzi o klatkę, chodzi mi o jeszcze wcześniejszy moment, kiedy siedzi u niego w mieszkaniu i gra w gry), jej relacja z nim przybiera formę... hmmm... jak to się nazywa... syndrom sztokholmski? To jest ta dziwna, pokręcona miłość, którą ofiara może czuć do oprawcy. Szczerze, pierwszy raz gra zmusiła mnie do przeżycia czegoś takiego. Dlatego też nie zapomnę tak łatwo o Tomie. Ścieżka prowadząca do dobrego zakończenia wymusiła na mnie poddanie się i porzucenie chęci ucieczki na rzecz pogodzenia się z losem. To zadziwiające, jak zwykłe pikselki mogą oddziaływać na psychikę człowieka. W pewnym momencie nie widziałam już w Tomie psychopaty, tylko zagubionego chłopca, który potrzebuje miłości bohaterki, żeby odzyskać zdrowe zmysły. Z drugiej strony, mój rozum krzyczał "Co ty wyprawiasz, żal ci tego po*ebańca?" (za przeproszeniem). Ale wystarczyło, żeby Toma się uśmiechnął tym swoim rozbrajającym uśmiechem i znowu czułam, że się kompletnie poddaję.
    Jednego tylko tej ścieżce nie wybaczę - zakończenia. Można kochać Tomę, da się, naprawdę, ale jak można na kwestię "Naprawdę przepraszam, że zamknąłem cię w klatce" odpowiedzieć "Nic się nie stało, tylko się trochę nudziłam."?! O_o Kiedy już wrócił mi rozum, zobaczyłam, że mamy tu do czynienia nie z jedną, a z dwoma chorymi psychicznie osobami. Tak, bohaterka też się moim zdaniem kwalifikuje. W tym stanie, w jakim pozostaje na koniec, dobrze odgrywałaby rolę pozbywania się ciał ludzi, których Toma przypadkiem w szale zamordował.
    Co więc mogę powiedzieć, jak podsumować swoje uczucia? Wydaje mi się, że Tomę albo się kocha, albo się go nienawidzi. Z żalem i wstydem musze przyznać, że chyba znajduję się w tej pierwszej kategorii. Z drugiej strony wiem, że to bardzo, bardzo, baaaardzo źle >.< i mój rozum (i część serca) biegnie do Kenta i krzyczy "Obroń mnie przed tym!". A potem w wyobraźni widzę, jak Toma się uśmiecha, i...
    ...the end.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za długą i bardzo wartościową opinię :).

      Musisz wiedzieć (o ile już nie wiesz), że tego typu bohaterów określa się mianem yandere. Kochają na zabój - dosłownie i w przenośni. Zazwyczaj są przedstawiani jako taki typ starszego brata (chociaż nie zawsze, zerknij do mojej recenzji wątku Assama z "My Secret Pets!"). Są czuli, troskliwi i najchętniej chroniliby nas w swoich ramionach przed całym światem - niewiele znam kobiet, którym na widok takiego mężczyzny nie miękną kolana. To jest ten moment, w którym mimowolnie utożsamiamy się z bohaterką gry i wpadamy jak śliwka w kompot. Ja po tak długim czasie od ukończenia gry sama najlepiej wspominam właśnie Tomę. Nie tylko jego troskę, ale również inteligencję i spryt. W realnym życiu nigdy nie związałabym się z taką osobą, ale jako bohater opowieści Toma w jakiś sposób fascynuje (chyba na podobnej zasadzie, na jakiej fascynują nas czarne charaktery). Dlatego nie sądzę, żeby zamiłowanie do tego typu postaci świadczyło o jakichś problemach ze sobą, bo w podobny sposób wielu ludzi lubi np. straszne opowieści. Mogę też wyznać Ci, że mój ulubiony bohater z gier otome też jest yandere, chociaż pomysły pokroju Tomy posiada jedynie w złym zakończeniu ;).

      Pozdrawiam! Chętnie przeczytam Twoje opinie na temat reszty wątków.

      Usuń
    2. Dzięki, trochę mnie pocieszyłaś ;) Toma to moje pierwsze spotkanie bliskiego stopnia z facetem yandere. Dziewczynki tego typu już widywałam (Mirai Nikki, Higurashi). Do tego Toma jako yandere jest troszkę mylący - nie zabija każdego, kto tylko spojrzy na bohaterkę albo powie jej coś niemiłego. Chociaż... pewna scena w ścieżce jokera może temu przeczyć ;) Twórcy rozbudowali jego postać na tyle, że trudno ją zamknąć w pudełku z metką klasyfikacji, a jednocześnie trudno się nie zgodzić, gdy ktoś go do tej klasyfikacji zalicza. Ot, Toma, po prostu :)
      Czy opisywałaś już grę ze swoim ulubionym bohaterem? Bo być może mi uciekło, a jestem ciekawa.

      Usuń
    3. Możesz zerknąć w wolnej chwili na post "Dla kogo przeznaczone są gry otome?" (znajdziesz go w "Spisie tytułów") - tam wyjaśniłam pokrótce, dlaczego panowie w grach otome często dostarczają aż tak mocnych wrażeń ;).

      Swojego ulubionego bohatera jeszcze nie opisywałam, ale recenzja gry, w której występuje, niedługo się tutaj pojawi. To będzie niespodzianka.

      Usuń