niedziela, 6 listopada 2016

41. Yuon - tsundere w wersji light. ("X-note")

Dzisiaj powracamy do "X-note" i robimy to w nie byle jakim stylu, bo weźmiemy na tapetę tajemniczego szkolnego gospodarza. Yuon pojawia się w naszym życiu znienacka i kompletnie nie przejmuje się niuansami. To jest facet, który nie ma czasu na głupoty. Woli działać, a nie mówić. Nie lubi zresztą słów. Cedzi je oszczędnie i nie odzywa się, jeśli nie ma niczego mądrego do powiedzenia. Nie wchodzi do naszego serca po cichu, bo chociaż zagarnia je dla siebie całkowicie niepostrzeżenie, to robi to z gracją starego radzieckiego czołgu.


Yuon jest niewiele starszy od nas, ale sprawia wrażenie o wiele dojrzalszego. Nic dziwnego, w końcu jest szkolnym gospodarzem odpowiedzialnym za przebieg śledztwa. Próżno szukać u niego cech typowych dla przeciętnego nastolatka. Yuon nie brechta się, nie robi sobie beki i nie heheszkuje - on działa. Od razu niemalże uświadamiamy sobie, że wie o sprawie o wiele więcej, niż nam się wydaje. I dawkuje nam te informacje jak arszenik - ciężko od niego cokolwiek wydobyć, czy to prośbą, czy to groźbą. Do tego jest niesamowicie inteligentny i błyskotliwy, a w rękawie zawsze chowa ciętą ripostę, która jednak ma to do siebie, że z czasem zaczyna nabierać nieśmiałości i nie wyściubia już na zewnątrz nosa. Bo Yuon, proszę państwa, jest tsundere. I chociaż jest to niewątpliwie trundere w wersji light (ktoś, kto spodziewa się w jego wątku przeżyć tak intensywnych, jak w historii Shina z "Amnesii...", może się zawieść), to i tak potrafi namieszać w głowie. Wierzcie mi.

Yuona poznajemy nieopodal naszego domu. Chłopak zaczepia nas na ulicy i wręcz rozkazuje (chociaż w bardzo subtelny sposób), żebyśmy porzuciły nasze dawne życie i rozpoczęły naukę w Instytucie Xen. Od początku oferuje nam swoją opiekę i pełne wsparcie, ale od razu widać, że nie jest to typ troskliwego tatusia, a raczej uzbrojonego w atomowe śnieżki Dziadka Mroza. Tak, profesjonalny dystans (wręcz chłód) ze strony Yuona będzie nas prześladował niemalże do końca gry. Widać, że chłopak ma wiele do ukrycia i nieraz posługuje się półprawdą. Sprawia wrażenie kogoś, kto osobiście jest zaangażowany w serię morderstw i kto wcale nie zamierza się z tym tak naprawdę kryć. To typ, który ma zdanie innych w tak głębokim poważaniu, że można byłoby posądzać go o wszystko, a on nawet nie mrugnąłby okiem. Nic zatem dziwnego, że nasza początkowa nieufność nie robi na nim żadnego wrażenia. On wykonuje swoją pracę, a jest nią czuwanie nad tym, żebyśmy trenowały nasze parapsychiczne zdolności, zbierały informacje i nie dały wciągnąć się w żadną kabałę. Jest jak przełożony, któremu możemy powiedzieć o wszystkim, pod warunkiem, że przyczyni się to dla dobra sprawy. Reszta go nie interesuje. Oczywiście na pozór.

Jak typowy tsundere, Yuon jest w kontakcie z kobietami totalną amebą. Po pewnym czasie sam wychodzi z propozycją zabrania nas na randkę, ale robi to na zasadzie: "Dobra, to zabierz mnie gdzieś i spraw, żebym się dobrze bawił. Zabaw mnie!" i mówi to całkowicie poważnie. Oczywiście nie zmienia to faktu, że w jego towarzystwie bawimy się całkiem nieźle (nie ma niczego pzyjemniejszego, niż robienie z takiego faceta kretyna, wierzcie mi). Rzecz jasna z czasem Yuon nabiera ogłady, ale już do końca mówienie o uczuciach nie będzie jego mocną stroną. I wiecie, co? Uważam to za jedną z największych jego zalet. Nie cierpię mężczyzn, którzy potrafią wiele mówić o uczuciach, ale nie potrafią ich okazać. Po Yuonie nie można spodziewać się romantycznych wyznań, ale to on będzie tym, który zaopiekuje się nami, gdy zachorujemy. Kiedy źle odbieramy jego intencje, nie ustaje i przychodzi codziennie, żeby ponownie nas do siebie przekonać. Nie poddaje się, nie odpuszcza. Wie, czego chce i wie, jak to dostać. I to dostaje, bo takich mężczyzn ze świecą szukać. To on udaje się z nami na nocne myszkowanie po szkole, to on jest dla nas prawie zawsze wtedy, kiedy go potrzebujemy. Jest trochę jak Anioł Stróż, ale w niczym nie przypomina pyzatego cherubinka z odpustowych obrazków dla dzieci. On wie, co robi. I robi to dobrze, wytrwale, do samego końca. Nie będę zdradzać Wam szczegółów - to jest coś, co musicie przeżyć sami.


Oczywiście należy też pamiętać o tym, że wątek Yuona jest dosyć schematyczny i charakterystyczny dla postaci w typie tsundere. Tak, jak napisałam na początku swojej notki, zawiedzione będą osoby szukające w tej opowieści jakichś wybitnie oryginalnych zwrotów akcji. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to historia opowiedziana dobrze i świetnie sprawdza się jako odskocznia od innych tytułów. "X-note" nigdy nie pozostawi Was z mindfuckiem w głowie, ale zamiast tego będziecie mieć przeświadczenie, że wzięliście udział w porządnej, solidnie napisanej opowieści. I będziecie poznawać ją z przyjemnością, nawet pomimo jej przewidywalności.

I jeśli chcecie mieć szansę na jej poznanie, nie omieszkajcie zostawić komentarza pod poniższym wpisem - możecie dzięki temu wygrać dla siebie egzemplarz gry "X-note":
http://tiny.pl/gc711

4 komentarze:

  1. Brzmi ciekawie :D Jeszcze nigdy nie grałam w tego typu gry i sama zaczęłam szukać gdzie to by jakąś dorwać. Ba dorwać to jeszcze jeszcze ale żeby dorwać coś fajnego co mnie zaciekawi a nie zanudzi na śmierć. Dzięki twojemu blogu wiele się można dowiedzieć na temat tego typu gier. Super pomysł z tym :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Mam nadzieję, że wspólnymi siłami znajdziemy dla Ciebie coś ciekawego :). Póki co zachęcam do wzięcia udziału w konkursie - być może to właśnie "X-note" będzie Twoją pierwszą grą otome.

      Usuń
    2. Nie wiem czemu się nie wysłało. Hmm czyli mam skomentować na stronie http://tiny.pl/gc711, tak? :)

      Usuń