piątek, 25 listopada 2016

45. Odważny jak śliwa, biały jak śnieg - Oure. ("X-note")

Kiedyś pewien mistrz powiedział do swojego ucznia: "Spójrz na śliwę. To najsilniejsze drzewo ze wszystkich. Jako jedyne ma odwagę zakwitać wtedy, kiedy inne zaczynają więdnąć". To zdanie zdaje się idealnie pasować do Ourego - bohatera kolejnego rozegranego przeze mnie wątku w "X-note". Kim jest ten tajemniczy Mieszkaniec Korytarza Instytutu Xen? Odpowiedź jest jedna: na pewno nie tym, kim zdaje się być. I na pewno nie tym, kim - jak sądzicie - jest.


Wspomniałam już w swoich poprzednich wpisach, że twórcy ze studia Zeiva mają ogromny wręcz talent do budowania opowieści opartych na emocjach. Nie boją się poruszać trudnych tematów, ale robią to delikatnie, skupiając się raczej na budowaniu historii niż tworzeniu tandetnych wątków romantycznych. Oure z pozoru kompletnie nie pasuje na bohatera gry otome - poznajemy go na korytarzu Instytutu Xen. Jest wobec nas bardzo uprzejmy, ale zachowuje się jak dziecko zagubione we mgle, a wraz z rozwojem wydarzeń to wrażenie jedynie bardziej się nasila. Zdecydowanie nie pasuje do stereotypu seksownego biszhounena. Jest słodki i uroczy, ale raczej jako młodszy brat niż materiał na życiowego towarzysza. Przyznam szczerze, że - chociaż jego wątek bardzo mi się podobał - przez większość czasu zadawałam mu bezgłośnie pytanie: "Chłopie, co ty robisz w grze typu dating sim?".

A Oure robi wiele, chociaż przez większość gry nie opuszcza znajdującego się nieopodal sali biologicznej korytarza. To powstać bardzo bierna, prowadzona wręcz defensywnie. Przez większość czasu zdaje się nawet kompletnie nie mieć niczego wspólnego z opowiadaną historią - można odnieść wrażenie, że istnieje niezależnie od niej. Oczywiście są to jedynie pozory, bo tak naprawdę jest istotnym ogniwem, bez którego nie zrozumiemy złożoności fabuły.
Chłopak jest wręcz wymarzonym kandydatem na młodszego braciszka i w ten właśnie sposób jest traktowany przez Essi. Uwielbia obserwować chmury i śpiewać, a także potrafi godzinami opowiadać o słodyczach i przyjemnych wydarzeniach z przeszłości. Jest jak duże dziecko i tak również wygląda. To nadaje rytm również uczuciom samej Essi - dziewczyna nie myśli o Ourem jako o miłości swojego życia, a raczej jako o przyjacielu i kimś, z kim po prostu lubi spędzać czas. Jeśli więc liczycie na płomienne wyznania miłości i dwuznaczne teksty, to w tym wątku ich nie znajdziecie. Co nie oznacza, że Wasze serce ne drgnie, bo zrobi to i to wiele razy.

Sam Oure jest jak czysta biel. Jak zapach świeżo umytej skóry. Jak biała róża. To niewinny i delikatny młodzieniec, który zdaje się żyć w swoim własnym świecie. Potrafi nas rozbawić i wzruszyć do łez. Zawsze spotykamy go w tym samym miejscu - zdradza nam, że nie może opuszczać korytarza, więc jeśli chcemy z nim porozmawiać, musimy udać się właśnie tam. Od początku orientujemy się, że chłopak coś ukrywa - zdaje się nie tylko wiedzieć o wiele więcej od nas, ale również sprawia wrażenie kogoś, kto pod dziecinną buzią skrywa osobę w rzeczywistości o wiele starszą. Nasze dociekania nie zdają się jednak na wiele - musimy czekać na moment, w którym Oure sam zdecyduje się opowiedzieć nam prawdę. W końcu potrzeba cierpliwości, żeby drzewo mogło zakwitnąć.



Oczywiście okazuje się, że kreacja Ourego to jedynie sprytnie puszczone oczko ze strony twórców, które jedynie ukazuje ich geniusz w dziedzinie tworzenia postaci. Pod koniec wątku następuje wyraźne fabularne załamanie - twórcy brutalnie wyrywają nas z delikatnej, cukrowej bańki, w której przez większość czasu tkwiliśmy. Oure nadal jest biały jak śnieg, ale jest to śnieg zroszony krwią. Kiedy poznajemy prawdę, nie posiadamy już ani chwili do namysłu. Gra nabiera tempa i zmierza do niezwykle satysfakcjonującego i wzruszającego momentu kulminacyjnego. Wierzcie mi, uronicie niejedną łzę i będziecie zadawać sobie pytanie: "Co dalej?". I każde z Was zapewne udzieli innej odpowiedzi.

Głęboko wierzę, że takie historie sa potrzebne. To opowieści, które uwrażliwiają i przypominają o tym, co jest naprawdę ważne, również w dziedzinie gier otome - że wcale nie chodzi o to, żeby flirtować z seksownymi rysunkowymi facetami (chociaż to oczywiście również jest miłe), ale o to, żeby przeżywać, odczuwać i odkrywać piękno opowiedzianej historii. Żeby pozwolić kwiatom kwitnąć.


***
Jeśli chcecie osobiście poznać historię Ourego, zapraszam do wzięcia udziału w konkursie, w którym możecie wygrać grę "X-note". To już ostatnia szansa, ponieważ już w następnym poście podam wyniki. Zadanie jest naprawdę bardzo proste! Więcej informacji znajdziecie tutaj: http://tiny.pl/gc711.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz