czwartek, 6 października 2016

36. Na wagę marsz, czyli odchudzanie na ekranie. ("My Secret Pets!")

Dzisiaj pora na ostatni wpis dotyczący gry "My Secret Pets!". Wpis o tyle ciekawy, że dotyczący dodanego do gry specjalnego scenariusza, który odblokowujemy po uzyskaniu dobrego zakończenia. Sam scenariusz jest taki sam dla wszystkich chłopców, różni się jedynie ich podejście do tematu, a tym tematem jest... odchudzanie.

Przyznam szczerze, że z początku mnie to zdziwiło. Myślę, że praktycznie każda kobieta z naszego kręgu kulturowego kiedyś doszła do wniosku, że jest za gruba i postanowiła zrzucić parę kilo, ale nie sądziłam jednocześnie, że jest to element tak ważny, żeby robić o nim grę. Później uświadomiłam sobie jednak, że "My Secret Pets!" to przecież produkcja azjatycka, a w Azji wymagania odnośnie wyglądu (zarówno kobiet, jak i mężczyzn) są bardzo rygorystyczne i o ile dla przeciętnej Europejki lekkie przybranie na wadze nie jest końcem świata, o tyle dla Koreanki czy Japonki może to być prawdziwy problem. Nic zatem dziwnego, że kiedy nasza bohaterka dowiaduje się, że jej koleżanka postanawia przejść na dietę przed badania okresowymi w szkole, postanawia do niej dołączyć. Szczególnie, że po powrocie do domu uświadamia sobie, że przytyła, co oczywiście skutkuje nadapem rozpaczy typu: "Nie mogę o tym powiedzieć swojemu facetowi, bo przestanie mnie kochać". Oczywiście nie udaje się nam utrzymać sekretu w tajemnicy i w końcu się wygadujemy, na co panowie reagują z początku tak samo ("Wcale nie widać, żebyś przytyła", "Dla mnie jesteś w sam raz" itp.), a potem na swój sposób postanawiają nam pomóc.

Osobiście najbardziej spodobało mi się podejście Lufny, który po prostu olał sprawę, chociaż zaznaczył, żebyśmy się zbytnio nie forsowały i nie przejmowały, bo dla niego możemy wyglądać nawet jak wańka-wstańka. Jako osoba, która od dziecka zmaga się z tendencją do tycia, jestem strasznie wyczulona na patrzenie mi w talerz. Zawsze zazdrościłam swoim chudym koleżankom, które mogły jeść wszystko i w dowolnych ilościach, spędzając cały dzień przed telewizorem, a mimo to nie tyły ani grama. Należałam raczej do dzieciaków, którym rodzice nie pozwalali brać dokładek i kazali codziennie ćwiczyć, żeby nie nabrać zbędnej masy. Nie cierpiałam tego, że zawsze byłam rozliczana z każdego ciastka i często musiałam patrzeć, jak inne dzieci jedzą łakocie, a sama obchodzić się smakiem. To sprawiło, że wolę, kiedy pozostawia mi się w tej kwestii wolną rękę, dlatego świetnie dogadałabym się z Lufną.

Ciekawy jest też wątek Assama, którego podejście do jedzenia jest typowe dla mniejszych i większyć świnek. Chłopak uwielbia słodycze i najchętniej jadłby je bez umiaru, ale stara się ograniczać, ponieważ pamięta, że kiedy jeszcze był zwierzakiem, wyprowadzałyśmy go często na spacer właśnie po to, żeby za bardzo nie przytył. Można więc powiedzieć, że w pewien sposób współdzieli nasz problem i postanawia nam pomóc. Dzięki niemu dowiadujemy się na przykład, jaka herbata jest dobra na psyspieszenie metabolizmu (wszak pamiętajmy, że Assam jest specjalistą od herbaty), czym ją słodzić i co jeść, jeśli nagle napadnie nas ochota na coś słodkiego.

Ramin natomiast stawia głównie na aktywność fizyczną. Stwierdza, że po jego treningu na pewno schudniemy i pilnuje, żebyśmy się go trzymały. W pewnym momencie robi jednak coś bardzo niefajnego - wiedząc, że danego dnia nie ćwiczyłyśmy (chociaż obiecałyśmy), kupuje nam sukienkę o dwa rozmiary za małą, żeby nas zmotywować do dalszej pracy. Osobiście nie cierpię tego typu zagrań, bo czuję się wtedy jak głupi człowiek, którego trzeba tresować systemem nagród i kar, i który nie może po prostu w zgodzie ze sobą pewnego dnia stwierdzić, że robi sobie dzień przerwy. Ramin, tak się po prostu nie robi!

Lize podchodzi do tematu podobnie jak Assam. Ponieważ bardzo lubi gotować, postanawia przygotowywać nam niskoaloryczne, ale pyszne posiłki, dzięki czemu dowiedziałam się między innymi, że istnieje taki wynalazek jak hamburgery z tofu (ma ktoś przepis?). Szalenie miła i sympatyczna sprawa.

Reito postanawia za to wejść nam na ambicję. Twierdzi, że skoro w przeszłości nie wytrzymałyśmy na żadnej diecie dłużej niż trzy miesiące, to teraz też na pewno nie wytrzymamy. Oczywiście postanawiamy udowodnić mu, że się myli, w pierwszej kolejności zabraniając mu przez tydzień się z nami spotykać (do tej pory zastanawiam się, co ma jedno z drugim). Zamierzamy nie tylko trzymać się diety, ale również codziennie chodzić na spacer do parku - ponieważ jednak uczymy się i pracujemy do późna, możemy robić to jedynie wieczorem. Nic zatem dziwnego, że idziemy na spacer z duszą na ramieniu (serio w tym mieście jest tylko park? Nie ma żadnych oświetlonych ulic?). W pewnym momencie spotykamy Reito, który mówi nam, że jesteśmy głupie (i ma rację), żeby chodzić po ciemku i postanawia nam towarzyszyć.

W każdym z wątków odchudzanie kończy się oczywiście sukcesem, a my cieszymy się, że dzięki wsparciu swojego ukochanego mogłyśmy osiągnąć cel. W sumie sympatyczna historia, która ma nawet jakieś walory edukacyjne, bo uświadamia nam, że przybranie paru kilogramów to nie koniec świata i że przy odrobinie wytrwałości można się ich pozbyć. Dla panów może to być natomiast cenna lekcja na temat tego, w jaki sposób wspierać swoje odchudzające się partnerki.

Tak, jak wspomniałam na początku wpisu, to już nasza ostatnia przygoda z "My Secret Pets!". Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście, bo dla mnie gra była całkiem miła i przyjemna. Niebawem czekają Was kolejne recenzje, wrażenia i przemyślenia związane z grami otome.

3 komentarze:

  1. Bardzo pozytywny wpis, idealny na poprawę humoru. W sumie sama się odchudzam, więc nie raz uśmiechnęłam się czytając ten tekst :).
    Podejście Lufny było genialne, coś w stylu: po co przejmować się taką drobnostką skoro są ważniejsze rzeczy?
    Pozdrawiam ciepło wszytskich! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałaś może okazję zagrać w MysticMessenger? Jeśli tak to co o tym sądzisz? Jestem bardzo ciekawa twojej opinii. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie miałam okazji (brak urządzenia z Adnroisem lub iOS-em), ale mam nadzieję, że niebawem się to zmieni. Dużo dobrego słyszałam o tej grze, a poza tym to produkcja studia Cheritz - ich gry biorę w ciemno :).

      Usuń