czwartek, 27 kwietnia 2017

67. Wisienka na torcie, czyli Harada Sanosuke i jego wątek. ("The Amazing Shinsengumi: Heroes in Love").

Dzisiejsze spotkanie będzie już ostatnim związanym z tą grą. Mam nadzieję, że mimo wszystko dobrze się bawiłyście i miło będziecie wspominać czas spędzony w towarzystwie nieco nieokrzesanych i mało zdyscyplinowanych samurajów-strażaków. Ja ich siedzibę opuszczam z ulgą, chociaż nie powiem, żeby nie było niczego, za czym nie można byłoby tęsknić. Bo jest. I nazywa się Harada Sanosuke.

* Zdaję sobie sprawę z tego, że po zakończeniu każdego z wątków odblokowuje się jeszcze krótki dodatkowy scenariusz i randkę (tak samo, jak w "My Secret Pets!"), ale tym razem postanowiłam sobie to odpuścić, bo gra jako całość nie jest na tyle dobra, żeby doszukiwać się w niej smaczków i czerpać przyjemność z przechodzenia dodatków.


Przyznam szczerze, że wcześniej zawsze pomijałam Haradę, ponieważ nie przepadam za facetami w typie bawidamków, a takie sprawia on na początku wrażenie. Zawsze mnie dziwi, że wielu mężczyzn uważa umiejętność flirtowania za jakąś nieprawdopodobną zaletę, która ma świadczyć o ich męskości i łatwości w obchodzeniu się z kobietami. Dla mnie gość, który już na starcie podrywa kobietę, nie wiedząc jeszcze nawet o tym, czy w sumie chciałby ją bliżej poznać, jest spalony - szczególnie jeśli potem mówi jej, że sobie głupia narobiła nadziei, a on nie jest nią tak naprawdę zainteresowany, po prostu miło mu było ją bałamucić. Nic zatem dziwnego, że Harada szedł dla mnie w odstawkę. I w sumie żałuję, bo jego wątek okazał się być najnormalniejszym ze wszystkich, a wierzcie mi - w przypadku tej gry to jest komplement.

Harada jest jedynym Shinsengumi, który zdaje się nie mieć problemu z wzięciem nas pod swój dach. Wręcz przeciwnie, podchodzi do tego z dużym entuzjazmem. Postanawia odprowadzić nas do nowego domu jak najszybciej, nawet kosztem własnych obowiązków (co zostaje oczywiście zauważone przez przełożonych). W siedzibie natomiast już od początku pokazuje nam, że nie zamierza traktować nas jak służące ani ignorować naszej obecności. Garnie się do tego, by pomagać nam podczas gotowania, sprzątania i prania, i jednocześnie starać się bliżej nas poznać. Nieustannie też z nami flirtuje, ale należy przyznać, że robi to ze sporym wyczuciem i nie przekracza w swoich zapędach granicy, która dla Heisuke była jedynie rozgrzewką. Wręcz przeciwnie - sprawia wrażenie naprawdę bardzo poukładanego faceta, którego jedyną wadą jest zaniedbywanie obowiązków (a przypominam, że to samuraj. Na służbie!). Należy tutaj również dodać, że to kolejny wątek, w którym nie ma zbyt wiele akcji, a Kioto nie płonie co pięć minut - oczywiście nadal szukamy guza, ładując się do miasta i pomagając rannym samurajom, ale większość opowieści skupia się na zacieśnianiu więzi między heroiną i tru loverem. Jest tutaj całkiem fajny motyw związany ze ścinaniem nam przez Haradę spalonych włosów i gdyby nie zakończył się on stwierdzeniem: "Kobiety zawsze muszą wyglądać słodko", to uznałabym go za wyjątkowo udany. Zapytacie pewnie zatem: "No dobrze, więc gdzie tu jest haczyk?". Cóż, haczyk jest - pod postacią gejszy. Okazuje się bowiem, że Harada jest wielkim miłośnikiem korzystania z cielesnych uciech. Oczywiście nasza bohaterka reaguje na tę wieść (a raczej przyłapanie mężczyzny na gorącym uczynku) wielkim oburzeniem, co jego nieco dziwne, bo w tamtych czasach kobiety nie miały zbyt wiele do gadania, nie mówiąc już o stawianiu wymagań, a i dzisiaj w Azji popularne jest chodzenie z kolegami z pracy "na masaże" i panowie nie uważają tego za zdradę, a za podtrzymywanie dobrych relacji ze współpracownikami. Heroina chodzi jednak zła jak osa i nie daje Haradzie dojść do słowa, więc ostatnie piętnaście minut rozgrywki to tak naprawdę "ciche dni". Oczywiście całość kończy się pożarem, ratowaniem dziecka z płomieni i romantycznym pocałunkiem w płonącym domu.


Tutaj chciałabym poruszyć dwie kwestie. Pierwsza dotyczy właśnie powyższego tematu prostytucji. Podoba mi się to, że został on przedstawiony konkretnie i nie okazało się na końcu, że felerna gejsza to siostra Harady, do której ten przychodzi naprawiać radio. Martwi mnie tylko to, jak jest punktowana reakcja heroiny. Jeśli powiemy mężczyźnie, że nas skrzywdził i zawiódł nasze zaufanie, to będzie to zła odpowiedź. Dobrą jest potulne stwierdzenie, że nic się nie stało i wcale nie boli nas fakt, że facet sobie jakieś obraca na boku i że żyjemy tylko po to, żeby go uszczęśliwiać. Noż kurna. Przecież to jest zdrada, najzwyczajniejsza w świecie zdrada. Coś, co definitywnie przekreśla związek bez możliwości jego ponownego odbudowania, bo nawet jeśli ludzie zdecydują się nadal ze sobą być, to już nigdy nie będzie tak samo. Ja wiem, że Azjaci podchodzą do tego inaczej, ale moim zdaniem warto uczyć młode dziewczyny (bo to do nich skierowana jest gra) dobrych nawyków, a dobrym nawykiem jest możliwość wyrażenia własnych uczuć i prawo do sprzeciwu, kiedy jest się źle traktowanym. Trochę boli mnie fakt, że kobieta w oczach wielu musi być wiecznie słodka, uśmiechnięta, śliczna i uległa, i na tym kończy się jej rola. Dla mnie wydźwięk sytuacji w grze jest niesamowicie smutny. Gdyby całość skończyła się tym, że Harada będzie stała się naprawić wyrządzoną szkodę, nie miałabym nic przeciwko. Ale to wyglądało tak, jakby to jeszcze heroina musiała go przepraszać za to, że była zła, bo ją zdradził.

Druga sprawa dotyczy erotyki. W praktycznie każdym wątku w grze (o ile nie w każdym - nie wiem, nie sprawdzałam) w pewnym momencie pada z ust mężczyzny zdanie: "Nawet gdybyś teraz zaoponowała, nie cofnąłbym się przed tym, co zamierzam zrobić". Nie wiem, kto był na tyle mądry i doszedł do wniosku, że jest w tym coś pociągającego, ale mi osobiście zalatuje to niezbyt zdrowym podejściem.

Podsumowując, muszę z ciężkim sercem napisać, że nie polecam tej gry, chociaż wygląda naprawdę cudnie i od samego patrzenia można byłoby się w niej zakochać. W mojej opinii nie jest warta swojej ceny. Wiem, że Dogenzaka potrafi tworzyć lepsze produkcje i naprawdę żałuję, że w tym przypadku było mi dane się na tym studiu zawieść.

4 komentarze:

  1. Fanfary! Konfetti! Wielki tort z napisem "Gratuluję,że to przeżyłaś!" Oto drodzy państwo wielka gala kończąca naszą męczarnię ze strażakami/samurajami (niepotrzebne skreślić)! Patrzcie państwo,właśnie przyjechały dwa auta! W jednym z nich policja przewozi naszych biszy,aby już nigdy nie niszczyli dziewczęcej psychiki! A w drugim... Gwiazda wieczoru,kobieta,która poświęciła się dla dobra tłumu,powitajcie ją oklaskami! Oto Kocham gry otome! Na jej rękach lądują bukiety kwiatów,fanki proszą ją o autografy,a przewodniczący ONZ wręcza jej nagrodę za wyjątkowe poświęcenie dla populacji nastoletnich użytkowniczek gier otome!

    P.S. " [...] gejsza to siostra Harady, do której ten przychodzi naprawiać radio." ta wstawka o radiu to tak średnio. Może (trzymajmy się klimatu gry) naprawa sandałów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawianie radia było nawiązaniem do sceny z pewnej sławnej polskiej komedii. ;)

      Dzięki Ci za ten komentarz! Zrobił mi dzień!

      Usuń
    2. O,a z której? Obecnie polskie komedie najbardziej kojarzę z cytatem "Kolega tak nieszczęśliwie się potknął i wbił sobie nóż w plecy. Tak,rusza się,bardzo dobrze się rusza". Ech... *ociera łzę wzruszenia* A moi rówieśnicy mówią,że jestem nienormalna...

      Hehehehe...

      Usuń
    3. https://www.youtube.com/watch?v=mfSlaE_HITw

      Usuń