piątek, 31 marca 2017

63. Chciałbym być psycholem, ale się trochę cykam, czyli krótka opowieść o Okicie Sojim ("The Amazing Shinsengumi: Heroes in Love").

Byłyście kiedyś na nieudanej randce? Na pewno tak i doskonale znacie to towarzyszące Wam przez całe spotkanie uczucie, które każe zastanawiać się, jak powiedzieć gościowi, że zostawiło się żelazko na gazie, i zrobić to w sposób jednocześnie na tyle delikatny i stanowczy, żeby go nie urazić i dać do zrozumienia, że ta randka będzie pierwszą i ostatnią. Tak właśnie się czułam, przechodząc wątki w grze "The Amazing Shinsengumi". 



Okita wpadł mi w oko nie tylko przez swój wygląd (mam słabość do długowłosych brunetów), ale również ze względu na swój nieco zadziorny charakter. To mężczyzna inteligentny i błyskotliwy, który nie daje zbić się z tropu i zawsze ma w zanadrzu jakąś ciętą ripostę. Stanowi duszę towarzystwa, jest lubiany i szanowany, i nie próbuje niczego nikomu udowadniać. Nonszalancki, ale jednocześnie oddany sprawie. Tacy panowie zwykle bardzo dobrze sprawdzają się w roli kumpli, ale z niewiadomych przyczyn długo szukają swojej drugiej połówki i rzadko ją znajdują. Wątek Okity zdaje się odpowiadać na pytanie, dlaczego.

Opowieść rozpoczyna się niewinnie. Mężczyzna zabiera na do swojego domu i opiekuje się nami w czasie przeziębienia, które złapałyśmy, idąc do siedziby Shinsengumi w przemoczonym kimonie. Śmieje się przy tym, że to przecież my miałyśmy się nim zajmować, a role jednak się odwróciły. Nieustannie też próbuje nad zawstydzać i zmierzać w stronę dwuznacznych tematów, ale robi to w będących do przyjęciach granica, okraszając to sporą dawką humoru. Niestety gra szybko (w mojej opinii zdecydowanie za szybko) pokazuje nam jego prawdziwe oblicze: podczas kolejnej misji z niewiadomych przyczyn Okita postanawia się nad nami poznęcać i sprawdzić, czy naprawdę mu ufamy. W tym celu zamiast skupić się na swoich obowiązkach, zawiązuje nam oczy i prowadzi nas... gdzieś tam, ciągle nas podpuszczając i pytając, czy w ogień też tak ufnie byśmy za nim poszły. Na koniec postanawia się do nas dobrać i dziwi się, że nie oponujemy. Na szczęście w porę ktoś nadbiega i przerywa miłosne zapędy kapitana. Sam mężczyzna zostaje podczas tej akcji ranny, co sprawia, że szybko zapominamy o tym, co nam zrobił, i zaczynamy martwić się jego poparzonym ramieniem. Tym razem to my się nim opiekujemy, co oczywiście nie sprawia, że facet traci ochotę na to, żeby nas przelecieć. Standard. Pewnego dnia z niewiadomych przyczyn nagle się na nas wkurza i twierdzi, że nie chce nas więcej znać. Oczywiście zamiast skrytykować jego niedojrzałe zachowanie, próbujemy dociec, dlaczego tak się dzieje. Soji mówi nam, żebyśmy się do niego nie zbliżały, bo nie ręczy za siebie, ale my oczywiście się zbliżamy i w efekcie przeżywamy z mężczyzną swój pierwszy raz, co w zamyśle twórców chyba miało być romantyczne. Jakiś czas później otrzymujemy wezwanie od samego kapitana Kondo (przywódcy naszych uroczych samurajów), który chce wysłać nas jako szpiega, żebyśmy podsłuchały, o czym rozmawia lokalna ludność. Pracując dla niepoznaki w karczmie, słyszymy jakąś podejrzaną rozmowę (tylko nie proście mnie, żebym napisała, czego dotyczyła, bo nie wiem) i postanawiamy pozostać na noc, żeby pomóc oddziałowi Shinsengumi. Oddział oczywiście się zjawia i Soji każe nam się ukryć, ale my jak ostatnia tępa dzida (którą swoją drogą jesteśmy) postanawiamy pobiec na piętro, bo przecież nasz ukochany może być w niebezpieczeństwie. Zostajemy pochwycone przez wroga, ale na pomoc rusza nam wielka miłość naszego życia (bo przecież nie mógłby to być inny facet z oddziału, w żadnym wypadku) i wszystko kończy się szczęśliwie. Koniec bajki.


Zwykle nie zdradzam na blogu całej fabuły danego wątku, ale ta gra jest tak słaba, że zamieszczam ją w celach dydaktycznych, żeby pokazać, jak NIE ROBIĆ gier otome. Ta opowieść jest zwyczajnie tak naiwna, przewidywalna i głupia, że aż brakuje mi słów, żeby opisać, jaki wywołała we mnie poziom żenady. Możecie powiedzieć: "Kij z fabułą, ale może ten romans chociaż jest fajny". Nie, nie jest. Do samego końca nie dowiadujemy się, dlaczego Soji to zawszony kutafon, za to z uporem godnym większej sprawy stajemy w jego obronie, bo przecież jest przystojny i opiekuńczy, a w dodatku ojej, zranił się w łapkę, olaboga i koniec świata. I nie mówcie mi, że to dlatego, że nie lubię wątków, w których ukazane są nie do końca zdrowe relacje, bo uwielbiam Tomę z "Amnesii" czy Jisoo z "Dandeliona". Tylko że za ich zachowaniem stała konkretna i dobrze opowiedziana historia, która sprawiała, że nie tylko cała opowieść zyskiwała na autentyczności, ale również pozwalała nam odczuć w stosunku do bohaterów chociaż odrobinę sympatii. Tutaj tego nie ma. Soji jako facet wywołuje we mnie jedynie obrzydzenie. I obawiam się, że w przypadku reszty samurajów nie będzie inaczej.

Gracie tylko na własną odpowiedzialność. Nie mówcie, że nie ostrzegałam.

9 komentarzy:

  1. ,,Byłyście kiedyś na nieudanej randce?"
    >2k17
    >zakładanie, że mangowcy wychodzą z piwnicy

    Opis tej gry brzmi przedziwnie, taka radosna patologia.

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie to wszystko pięknie ładnie ale ten komentarz o zranionej łapce... przecież mężczyzna jak się skaleczy albo ma przeziębienie to on UMIERA i WALCZY O ŻYCIE!!!111oneone więc to akurat uważam za wiarygodny wątek XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko dla Sojiego to oznacza: "Ja umieram i walczę o życie! Chodź się bzykać!". :D

      Usuń
    2. No a co, przed śmiercią też mu się coś od życia należy XD

      Usuń
    3. To byłoby urocze, gdyby to była fajnie poprowadzona postać. Ale niestety nie jest.

      Usuń
  3. Jak widać, czasem nawet wspaniała kreska nie uratuje tytułu. Szkoda, czuję że zmarnowałaś swój czas próbując przebrnąć przez żenujący romans z żenującym przystojniakiem :v

    Btw. które vny otome są Twymi ulubionymi? :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo napiszę o swojej ulubionej grze, więc stay tuned. :)

      Usuń
    2. O, o, o! W takim razie nie mogę się doczekać :D Swoją drogą, co polecałabyś nowicjuszowi? xD

      Usuń
    3. Z otome "Pyrite Heart", a ze zwyczajnych visual novelek "Shan Gui" i "Without Within". Wszystkie tytuły u siebie recenzowałam, zerknij na podstronę "Spis tytułów". :)

      Usuń