wtorek, 2 maja 2017

69. Zamknij oczy, pomyśl życzenie... ("Dandelion: Wishes brought to you")

Są studia, które robią słabe gry, mieszając je w betoniarce naiwnych pomysłów i taniego romansu, a następnie oklejając etykietą z napisem: "Robimy to tylko dla pieniędzy".
Są studia, które tworzą przeciętne tytuły, w które można zagrać, ale niekoniecznie trzeba.
Są studia, które robią dobre gry, znane i lubiane na wszystkich szerokościach geograficznych i będące jak ciekawie napisana książka.
Ale są też studia, które tworzenie gier otome podniosły do rangi sztuki. I o takiej właśnie produkcji będzie dzisiaj.


Gra "Dandelion: Wishes brought to you" ujrzała światło dzienne 27 sierpnia 2012 roku i została wyprodukowana przez nikomu nieznane koreańskie studio Cheritz. Produkcja ta była jedną z pierwszych gier otome, która ukazała się na platformie Steam i szczęśliwie przetarła szlaki dla wielu tych, którzy jeszcze zastanawiali się, czy opłaca się tym gatunkiem podbijać Zachód. Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy ujrzałam "Dandelion", doszłam do wniosku, że będzie to miła, lekka i przyjemna historyjka na odstresowanie się po pracy. O tym, co ta gra ze mną zrobiła, wiedzą wszyscy moi ówcześni znajomi, którzy nie mogli zrozumieć, że na świecie istnieje tytuł, który potrafił przyciągnąć mnie przed toughbooka na kilkanaście godzin pod rząd.

W produkcji wcielamy się postać Heejung - studentki ekonomii, która wyjechała z rodzinnego Seulu do Busan, pozostawiając za sobą wyjątkowo bolesną przeszłość. Dziewczyna jest typową szarą myszką: nieśmiałą i nieco zalęknioną, o bardzo niskim poczuciu własnej wartości. Kompletnie nie interesuje jej wybrany przez nią kierunek studiów, za to uwielbia rysować i po zajęciach uczęszcza na kółko plastyczne. Jej życie jest bardzo rutynowe, poukładane i całkowicie pozbawione spontaniczności, a przy tym naznaczone demonami przeszłości w postaci wyjątkowo apodyktycznej matki, która wychowała Heejung w przekonaniu, że jest zerem.

Wszystko zmienia się, kiedy pewnego dnia dziewczyna odkrywa pozostawiony w swoim pokoju kosz z pięcioma zwierzakami: dwoma kotami i trzema królikami. Pewna, że ktoś włamał się do jej mieszkania, zgłasza sprawę na policji, ale nikt nie traktuje jej poważnie, chociaż zaofiarowano jej możliwość odebrania zwierząt przez schronisko, na co dziewczyna ochoczo przystaje. Zmienia jednak zdanie, kiedy kolega z kółka plastycznego uświadamia ją, że futrzaki mogą zostać uśpione. Heejung dochodzi do wniosku, że nie ma prawa decydować o ich losie i bycie niechcianym nie powinno być zbrodnią, za którą należy się kara śmierci. Postanawia zatem zatrzymać zwierzaki, nie wiedząc jeszcze, że podejmuje najlepszą decyzję swojego życia.


Urocza ferajna sprawia, że Heejung po raz pierwszy od dawna zaczyna szczerze się uśmiechać. Dziewczyna przeżywa w towarzystwie swoich przyjaciół mnóstwo zabawnych przygód i coraz bardziej się z nimi zżywa. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że zwierzaki to w rzeczywistości mężczyźni, którzy biorą udział w nietypowej grze, której stawką jest spełnienie kryjącego się na dnie ich serca największego marzenia. Dni płyną i lato powoli przechodzi w jesień. Po około trzech miesiącach panowie ujawniają swoją prawdziwą postać, oczywiście omal nie doprowadzając biednej Heejung do zawału. Dziewczyna nie jest pewna, czy nadal powinna pozwalać im u siebie mieszkać, ale z drugiej strony nie ma serca ich porzucać. Po ustaleniu więc pewnych panujących w mieszkaniu zasad (między innymi konieczności zamiany w zwierzęta, gdyby sąsiedzi zaczęli coś podejrzewać) postanawia dać im szansę. Tym kończy się długi (trwający około trzech godzin) prolog i rozpoczyna się właściwa rozgrywka.

Gra odrzuca znane z większości gier otome drzewko dialogowe i stawia na maksymalną interakcję między postaciami. Na życie Heejung ma wpływ pięć cech, które rozwijamy w zależności od wykonywanych w domu czynności: Feminity, Beauty, Art Skill, Stress i Pressure, z czego dwa ostatnie są czynnikami negatywnymi i nie możemy pozwolić im za bardzo się rozwinąć. Każdy dzień naszej bohaterki dzieli się na dwa etapy: pierwszy to wykonanie czynności narzuconej automatycznie (a więc np. pójście na zajęcia czy do szkoły języka angielskiego), drugi to nasz własny wybór: możemy rysować, wziąć kąpiel, oglądać telewizję i robić mnóstwo innych rzeczy, które posiadają na nasze cechy wpływ. Po lewej znajduje się wskaźnik serca - po jego wypełnieniu możemy albo odblokować dodatkową czynność, albo zmniejszyć efekty Stress i Pressure (dzięki czemu z czasem nie będzie trzeba zwracać na te paski aż tak dużej uwagi). Możecie zapytać tutaj: "No tak, fajnie, ale do czego są nam potrzebne te cechy?". Mają one odzwierciedlenie w upodobaniach każdego z panów - nie możemy więc liczyć na szczęśliwe zakończenie historii, jeśli to całkowicie zaniedbamy. Od siebie dodam jednak, że rozwijanie cech nie jest stresujące i nic się nie stanie, jeśli nie spędzicie każdej wolnej chwili nad podnoszeniem Art Skill czy Beauty.



To jednak nie wszystko. Kiedy wejdziemy do pomieszczenia, w którym znajduje się dany "zwierzak", możemy wejść z nim w dialog i wykonać jakąś czynność - opcje odblokowują się w miarę postępu w grze. Możemy z nim porozmawiać, pogłaskać go, przytulić czy pocałować, a potem obserwować jego reakcję. Co ciekawe, nie bez znaczenia jest to, na jaką część ciała naszego wybranka patrzymy lub gdzie go dotykamy, i wartości te zmieniają się wraz z rozwojem naszej relacji. Z początku na przykład Jisoo unika kontaktu wzrokowego, potem wręcz o niego zabiega.


To jednak nie koniec naszych interakcji. W każdy weekend możemy wyjść z wybranym przez siebie mężczyzną na randkę, a opcji mamy dużo: uczelnia, park, galeria sztuki, plaża, księgarnia, restauracja, kawiarnia i kino. Na randce odgrywamy specjalny dialog i możemy użyć opcji "Look around", dzięki której zbieramy znaczki, które odblokowują dodatkowe ilustracje (nie jest to konieczne do uzyskania szczęśliwego zakończenia, ale stanowi gratkę dla wszelkiej maści kolekcjonerów, którzy lubią mieć ukończone wszystko na 100%). Do tego otrzymujemy również masę dialogów, które odblokowują się w miarę dokonywania przez nas postępów w grze.

Kolejną rzeczą, która wyróżnia "Dandelion", jest duża tolerancja gry na błędy. W przeciętnej produkcji otome mamy drzewko dialogowe i udzielenie jednej złej odpowiedzi potrafi błyskawicznie oddalić od nas szczęśliwe zakończenie danej historii. Tutaj tego nie ma. Ważna jest uzyskana przez nas końcowa pula punktów, więc nic się nie stanie, jeśli wskutek naszych działań postać się na nas wkurzy. W dialogach odbywających się podczas randek również nie ma dobrych i złych odpowiedzi. To wszystko sprawia, że pod względem mechaniki gra jest naprawdę relaksującym doświadczeniem - jeżeli będziecie używać głowy i słuchać, co dany mężczyzna do Was mówi, to nie będziecie musiały zaglądać do solucji.

Powiecie: "No dobrze, a co z fabułą?". Cóż, jest dobrze, nawet bardzo. "Dandelion" posiada wielowątkową i wyjątkowo spójną fabułę - każdy wątek opowiada nieco inną historię, ale w każdym chodzi o to samo: odkrycie tajemnicy zwierzaków, odnalezienie sensu życia i poradzenie sobie z nieszczęśliwą przeszłością. Jest to opowieść, która kładzie bardzo duży nacisk na przeżycia wewnętrzne Heejung. W mojej opinii jest to zresztą najlepiej skonstruowana protagonistka ze wszystkich gier otome, w jakie grałam: jest całkowicie naturalna, przejawia całą gamę emocji i jeśli trzeba, potrafi walczyć o swoje. Jest cicha i nieśmiała, ale zdecydowanie nie bierna, o czym świadczy chociażby moment, w którym siłą zmusza Jisoo do wykąpania się.


Co się zaś tyczy panów, są oni skonstruowani tak samo dobrze, jak Heejung. Oczywiście przejawiają różne charaktery, które mogą przypadać nam do gustu w większym lub mniejszym stopniu, ale nie zmienia to faktu, że twórcy postarali się o to, by każdy z nich miał do opowiedzenia ciekawą historię i zrobił to w sposób, który rzeczywiście będzie w stanie nas poruszyć. Szczególnie świetnie wypada tutaj zmiana, jaka dokonuje się w każdym z bohaterów w miarę zacieśniania się naszej relacji. Mamy tutaj wszystko: i sympatię, i przyjaźń, i miłość, i pożądanie (chociaż to ostatnie w wyjątkowo grzecznej formie). Uczucie rozwija się powoli, ale można dostrzec w nim tak duże ciepło, że aż ma się ochotę ogrzać sobie przy nim dłonie. Budujemy piękne wspomnienia, które możemy później w każdej chwili odegrać ponownie, ponieważ gra zapisuje poszczególne sceny i nie trzeba przechodzić jej ponownie, by do nich powrócić. Jej siłę stanowią kapitalnie napisane dialogi i piszę to jako osoba, która tworzeniem dialogów do gier zajmuje się zawodowo. Duży wpływ ma na to bardzo dobre tłumaczenie, chociaż widać po drodze parę potknięć w zakresie redakcji i korekty. Nie ma to jednak wpływu na czerpanie przyjemności z gry, a przynajmniej ja potrafiłam przymknąć na tę kwestię oko.

Natomiast rzeczą, która nie do końca przypadła mi do gustu, okazała się być muzyka - o ile piosenka z openingu i sam motyw w menu głównym są naprawdę świetne, o tyle reszta nie wpada w ucho i po kilku godzinach rozgrywki może wręcz denerwować. Nie ukrywam, że był to główny powód, dla którego nie kupiłam na Steamie sprzedawanej osobno ścieżki dźwiękowej - wiem zwyczajnie, że bym jej po prostu nie słuchała.

Ostatnią kwestią, którą osobiście chciałabym poruszyć, jest target odbiorców gry. Należy wziąć tutaj pod uwagę fakt, że "Dandelion" jest produkcją koreańską i nie posiada jako takiego ograniczenia wiekowego. To wszystko sprawia, że jest stosunkowo grzeczny: nie zawiera scen seksu (chociaż pojawiają się w nim aluzje erotyczne) ani patologicznych scen typu zamykanie protagonistki w klatce dla psa, a Dandelionowy yandere uwidacznia się jedynie w złym zakończeniu swojego wątku. Nadal jest to historia mocna, dobra i zdecydowanie warta poznania, ale jeśli oczekujcie czegoś w stylu "Diabolik Lovers", to mocno się zawiedziecie.

Czy grę polecam? Tak - każdemu, bez wyjątku. Niech za rekomendację posłuży fakt, że wielką miłością darzy ją na przykład... mój kolega, który jest 25-letnim facetem i na co dzień słucha metalu.

Gra kosztuje około 120 zł i możecie zakupić ją na platformie Steam:
http://store.steampowered.com/app/321290/Dandelion__Wishes_brought_to_you/?l=polish 

Możecie również wypróbować bezpłatne demo:
http://store.steampowered.com/app/323760/Dandelion__Wishes_brought_to_you__Demo/ (wersja na Steam)

http://dl.cheritz.com/en/download (wersja non-Steam pochodzaca z oficjalnej strony gry)



7 komentarzy:

  1. Powiem szczerze że Dandelion jest moją pierwszą grą otome. Jestem wieloletnim graczem multi-platformowym i kilka dni temu na Steam odpaliłem wersje demo Dandeliona i szczerze nie mogłem się od niej oderwać. Tutaj przyznam że gram głównie w gry strategiczne, rpg i strzelanki. Mimo to jednak strasznie mi Dandelion przypadł do gustu :).

    Jestem przed wypłatą i powiem szczerze że to będzie moja pierwsza gra otome kupiona na steamie :).

    Pozdrawiam
    Krido

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby coś, to Krido jest tym kolegą z powyższego wpisu. ;)

      Usuń
  2. W końcu blog o grach otome i to w Polsce xD Zawsze trafiałam na blogi angielskojęzyczne. Nie, że to coś złego, ale wiadomo milej się czyta w rodzimym języku ;) Więc dzięki wielkie za tego bloga ^_^
    A co do wpisu - PIENIĘDZYY XD O "Dandelionie" czytałam dużo opinii, widziałam chyba jakieś teasery na YouTubie, grafiki na internecie itd. Po twojej recenzji i drogocennych wskazówkach jak grać itd, nabrałam jeszcze większej ochoty na zagranie w to :)

    Cheritz to chyba jeden z najlepszych producentów gier otome z jakimi miałam styczność :) Grałam w ich Mystic Messengera, na którego wydałam fortunę ( ach te kupowanie hourglassów T.T). I pytanie czy ty też grałaś w MM (lub inne gry Cheritz)? Czy jeśli tak, to pojawiłaby się w przyszłości recenzja na temat tej gry? Jeśli nie grałaś - gorrrrąco polecam naprawdę warto :D


    Dzięki za Twój blog jeszcze raz :) Powodzenia i w grach i w przyszłych postach! Tak trzymać!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za tak wiele przemiłych słów! Cieszę się, że podoba Ci się mój blog i mam szczerą nadzieję, że zagrzejesz tu miejsce.

      Jeśli chodzi o gry od Cheritz, to grałam jeszcze w "Nameless" (nie przeszłam jednak tej gry całej, zrobię to teraz przy okazji tworzenia recenzji), a do gry w "Mystic Messengera" (o którym czytałam i słyszałam mnóstwo dobrego) muszę kupić sobie jakiś telefon z Androidem, bo moja przedpotopowa Nokia nie da rady. Jeśli jednak zagram, to również na pewno zrecenzuję.

      Usuń
    2. Teraz to już tak łatwo się mnie nie pozbędziesz xD będę stalkerem, który będzie tu zaglądał i sprawdzał co się dzieje tutaj :D

      O "Nameless" też słyszałam i widziałam coś w odmętach Internetu ;) Więc też może się skuszę na to:)
      A rozumiem rozumiem, ale w MM naprawdę warto zagrać :) Cały czas czekam na jakieś nowe eventy, żeby zagrać :P Więc mam nadzieję, że uda ci się zagrać w to w przyszłości :)
      Pozdrawiam i czekam na kolejne notki z niecierpliwością :)

      Usuń
  3. Inteligentna bohaterka gry otome... I jeszcze niegłupi faceci... *ociera oczy z których płyną łzy*

    Jak miło,że nasz licznik nie spadnie do zera,gdy podamy złą odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń