Morawiecki: Jest wniosek do prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego w przygranicznym pasie

- Rada Ministrów postanowiła wystąpić do prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego na okres 30 dni w przygranicznym pasie, czyli na części woj. podlaskiego i lubelskiego - ogłosił we wtorek w południe premier Mateusz Morawiecki. Stan wyjątkowy ma obejmować 115 miejscowości w woj. podlaskim i 68 miejscowości w woj. lubelskim.

Premier Mateusz Morawiecki zaznaczył, że dzięki wprowadzeniu stanu wyjątkowego "będzie można lepiej zapewnić jakość szczelności granicy i zapobiegać prowokacjom, które są nasilane ze strony reżimu Alaksandra Łukaszenki". - Litwa i Łotwa także wprowadziły odpowiednie regulacje - dodał.

- Musimy powstrzymać te agresywne działania hybrydowe, które są prowadzone według scenariusza pisanego w Mińsku i protektorów pana Łukaszenki - podkreślił premier. Jak ocenił, sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest "kryzysowa" i "napięta".

- Reżim Łukaszenki postanowił poprzez przetransportowanie ludzi, głównie z Iraku, wypchnąć tych ludzi na terytorium Polski, Litwy i Łotwy, by wprowadzić element destabilizujący - mówił szef rządu.

Zobacz wideo Stan wyjątkowy na Podlasiu i Lubelszczyźnie. Mariusz Kamiński zapowiada zmiany w pasie przygranicznym

Stan wyjątkowy. Jest wniosek do prezydenta

Szef MSWiA Mariusz Kamiński doprecyzował, że "pas przygraniczny", o którym wspominał Mateusz Morawiecki, będzie obejmował 115 miejscowości na Podlasiu i 68 miejscowości w woj. lubelskim. To miejscowości bezpośrednio przylegające do granicy. Dodał, że "głębokość pasa" wyniesie ok. 3 km od granicy.

- Będą tam obowiązywały restrykcje zgodnie z przepisami dotyczącymi wprowadzenia stanu wyjątkowego. Dziś uchwała trafi do pana prezydenta. Gdy pan prezydent podpisze swoje rozporządzenie, jeśli uzna, że okoliczności wprowadzenia stanu wyjątkowego są racjonalne i zasadne, ten stan zostanie wprowadzony w trybie natychmiastowym - mówił Kamiński.

- Chcę uspokoić mieszkańców miejscowości nadgranicznych. One [restrykcje - red.] w najmniejszym stopniu nie będą ingerowały w wasze życie zawodowe, możliwość swobodnego wykonywania działalności rolniczej. W minimalnym stopniu te restrykcje będą dotyczyły stałych mieszkańców tych miejscowości. Wprowadzą istotne ograniczenia dla osób z zewnątrz, dla osób obcych na tym terenie, które chciałyby się przemieszczać w tych miejscowościach - przekazał szef MSWiA.

Mariusz Kamiński podkreślił, że "Straż Graniczna, Wojsko Polskie i Policja musi mieć instrumenty efektywnego działania". - Żadnych wycieczek, happeningów, manifestacji w tym pasie granicznym nie będzie można organizować - zaznaczył. Dodał, że nie będzie możliwości organizowania imprez masowych.

- Jeżeli chodzi o możliwość pojawienia się tam osób, które nie są tam zameldowane, nie mieszkają tam na stałe, będą wprowadzone daleko idące ograniczenia (...). Co do zasady, nie będą mogły tam przebywać. W szczególnie uzasadnionych sytuacjach miejscowych komendant Straży Granicznej będzie mógł wydać pozwolenie na pobyt na terenie danej miejscowości - mówił.

- Nie jest to łatwa decyzja, to prawdopodobnie pierwszy stan wyjątkowy w historii wolnej Polski po roku 90. - dodał. Jak wyjaśnił, wiąże się ona z "kryzysem na granicy polsko-białoruskiej" i "liczbą prób nielegalnego przekraczania granicy".

Minister przypomniał, że 10 września rozpoczyna się aktywna faza manewrów wojskowych organizowanych przez armię rosyjską. Według oficjalnych deklaracji ma w nich wziąć udział ok. 200 tys. żołnierzy.

- Co najmniej kilkanaście tysięcy żołnierzy białoruskich i kilka tysięcy żołnierzy rosyjskich będzie brało udział w manewrach tuż przy naszej granicy, zwłaszcza w okolicach Brześcia. Musimy liczyć się z różnego rodzaju prowokacjami - mówił Mariusz Kamiński.

- Ten miesiąc musi być bezpieczny, apeluję do wszystkich o zrozumienie (...). Zrozumcie, że sytuacja może być napięta, to nie jest żadne straszenie, wiele niebezpiecznych osób z bronią będzie po drugiej stronie granicy w najbliższych dniach. Stąd też uzasadnienie do wprowadzenia stanu wyjątkowego - dodał.

Kamiński o Usnarzu Górnym: To próba grania na naszych emocjach

- W samym sierpniu ok. 3 tys. osób usiłowało w sposób nielegalny przedostać się na terytorium RP i tym samym UE. Zdecydowana większość tych prób została uniemożliwiona - przekazał Mariusz Kamiński. Jak dodał, część z osób została ujęta "nieco dalej od pasa granicznego".

- W zasadzie nie ma sytuacji, że ktokolwiek skutecznie przedostanie się w głąb państwa polskiego i na teren UE - zaznaczył.

- Na podstawie szacunków naszych służb, w ostatnich tygodniach przewieziono ok. 10 tys. Irakijczyków do Mińska, którzy trafili nad granicę Polski, Litwy i Łotwy. Oprócz tego, znacząca część uchodźców, którzy pojawili się na naszych granicach, trafiła z Turcji, a w ostatnim czasie reżim Łukaszenki rozpoczął regularne loty z Libanu. W Libanie jest ogromna liczba uchodźców, głównie syryjskich - wyliczał szef MSWiA.

Odnosząc się do sytuacji w Usnarzu Górnym, gdzie od 23 dni koczuje grupa migrantów, Kamiński podkreślił, że "naprawdę nie cierpią głodu". - Dostarczane są im regularne posiłki przez służby białoruskie, nasi strażnicy to widzą, nagrywają te sceny. To próba grania na naszych emocjach, wymuszenia złamania standardów. Wpuścimy 30, za chwilę będzie 3 tys. i 30 tys. - stwierdził minister.

- Jeżeli rozszczelnimy naszą granicę, będziemy mieli setki tysięcy uchodźców w całej UE. Nikt w UE tego nie chce. Są różne procedury. Również ci uchodźcy z Usnarza mogą pójść do naszego konsulatu w Grodnie, ambasady w Mińsku, złożyć podania, które będą uważnie rozpatrywane. Nikt ich nie zmusza do koczowania tam, mogą swobodnie odejść - dodał.

- Nikt tej grupy nie blokuje ze strony białoruskiej, mają swobodę przemieszczania się. Nie możemy dopuścić do sytuacji, że jakakolwiek grupa obywateli innego państwa będzie żądała, byśmy na ich użytek, na ich rzecz zlikwidowali granicę naszego państwa, również zewnętrzną granicę UE. To są metody nieakceptowalne - skomentował Mariusz Kamiński.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.