Ambre Khandjar Une Nuit Nomade dla kobiet i mężczyzn

Jak zawsze na szybko i bez czytania nut, tudzież filozofii. Piękny tytoń fajkowy, (jego mokre liście w topowej odsłonie) (młodzi nie znają, może dziadek ma jeszcze nieotwieraną torebkę tytoniu z Pewexu?). Plus wędzona delikatnie śliwka, subtelnie, nie agresywnie jak wiśnie w Red Tobacco. Czekolada na chwilkę, delikatne drewienka dla czułych nosów. I piękny tytoń jak w niektórych zapachach papierosów elektronicznych. Zapach naprawdę przepiękny. Niestety przez zmiany przepisów kończy się zaskakująco szybko (chociaż na ubraniu kilka dni). Za szybko za tę cenę. I to jedyny mankament. Dawno nie miałem tak pięknego, realistycznie słodkawego "tytoniu", jak tu!

To jest ten rodzaj laudanum które kocham. Pięknie ograne ze śliwką, wanilią i irysem. Tło drzewa sandałowego jest jak miękkie lądowanie. Mocno ambrowy, nieco gorzki po to aby za chwilę nas dosłodzić. Magiczne są, czując je przenoszę się do "nocy Omanu".

Ambre Khandjar są balsamiczne, gęste. W otwarciu śliwki, suszone, podwędzone, słodkie, które nadają bardzo ciekawego, owocowego aromatu. Sprawiają, że zapach zyskuje głębi i kobiecego pierwiastka. Jest w tym zapachu również pomarańczowy, soczysty akcent. Przechodzi to do serca aromatu, w którym pobrzmiewa kremowe, maślane ylang-ylang mieszając się z pudrowym irysem. Cały czas od początku po wygasanie wszystko spowite jest w nieco chropowaty, ale słodkawy o ambrowym, żywicznym akcencie woal z delikatną smugą kadzidła.
Całość tworzy bardzo udaną kompozycję, złożoną o bogatym brzmieniu, rozgrzewającą, pikantną.
W wygasaniu mocniej wanilia zaznacza swoją obecność, wygładzając zapach.
Świetne do noszenia w chłodniejsze pory roku, wtedy miło rozgrzewają.
To drugi po Jardins de Misfah Une Nuit Nomade zapach marki, który bardzo mi się podoba i mocniej mnie zainteresował.

Ambre Khadjar pięknie się zaczyna i równie klasowo kończy swoją olfaktoryczną wędrówkę wokół i na ciele osoby noszącej. Początek jest mocny - to wędzona bardzo ciemna, słodka śliwka mocno aromatyzująca, aby przeistoczyć się z dołączającymi pozostałymi nutami w głęboką, słodką i wygładzoną woń. Ten owoc ładnie się skomponował z żywicami i drewnem. Perfumy w swojej głębi wydobywają zapach tabaki/sziszy prawdopodobnie od żywic. Jest lekki akcent irysowy w postaci delikatnego zamszu. Całościowo AK jest bardzo interesujący, świetnej jakości, lekko pikantno-słodko-żywiczny, bogaty w odbiorze. Bardzo ciekawa pozycja, a szczególnie dla fanów zapachów żywiczno-ambrowych. Jedyne co mi nie pasuje to zbyt szybko wkradająca się bliskoskórność. Gdyby miał lepszą projekcję, wtedy byłoby idealnie. W moim odbiorze, obok Jardins de Misfah to dwie najlepsze na tą chwilę pozycje z domu Une Nuit Nomade.

Ambre Khandjar, czyli emocjonująca, pełna zakrętasów i zwrotów akcji podróż po Omanie. Bardziej dosadnie – jedna z najpiękniejszych śliwek.
Rozpoczyna się przepięknym owocem w najlepszej gorzkiej czekoladzie. Żaden z niego suchawy, gumowy flaczek, a miękka, tłusta, monstrualna suszona śliwka o podwędzonym, wyrazistym aromacie. Może to przekąska, którą poczęstował nas właściciel gwarnego straganu, a może gęste powidła z czekoladą jedzone przy oglądaniu albumów z podróży?
Prędzej czy później jednak smakowite zaproszenie do świata Ambre Khandjar umyka, a kompozycja przeistacza się w znakomity, żywiczno-ambrowy zapach, który miękko, niemal leniwie rozsiada się na skórze. Jest odrobina labdanum, ale i pikantna, prawdziwa wanilia w pachnącym strąku. Piękne, bogate perfumy, w których czuć ogromny kunszt i jakość składników. W późniejszych fazach odrobinę dymne, rozgrzane od topiących się żywic.
Jestem poruszona i zachwycona. Uwaga – ostrożnie z dozowaniem.

Otwarcie przypomniało mi cukierki kukułki, gdzie krucha karmelowa skorupka skrywa kakaowe nadzienie z nutką likierowego alkoholu.
Trwa to chwilę, jednak daje przyjemne wspomnienie apetycznych cukierków , kiedy tylko czeka się aż cukierek zmięknie i dotrze się do najsmaczniejszej części .
Ambre Khandjar są bardziej żywiczne niż ambrowe co można sugerować po nutach a przede wszystkim po tym co wyraźnie się czuje.
Ambre Khandjar są po prostu obłędne, urzekające.
Bogate i mięsiste.
Gęste od obezwładniających żywic, które nadają balsamiczno pudrowego ciepła i mięsistość od wędzonych, dymnych śliw.
Smolisty aromat pochodzący od tlących, żarzących się już długi czas, żywic wypełnia powoli całą przestrzeń.
Fascynujący zapach.Wielka olfaktoryczna uczta dla kochających nie tylko jesienne ciepłe zapachy, ale przede wszystkim, zapachy żywiczne.

Wspaniała kompozycja która już jest wpisana na moją listę "chciejstw" chociaż z początku nie było to takie oczywiste. Jednak perfumy te tak pięknie się rozwijają i co zaskakujące, wręcz uzależniają,że nie sposób nie zamarzyć o nich.
Ambre Khandjar nawiązuje do tradycji Omanu i będącego jego symbolem sztyletu w kształcie litery J,wykonanego ze srebra i posiadającego drewnianą rękojeść. Dziś sztylet jest talizmanem i jak się pisze: "symbolem omańskiej duszy". Mamy do czynienia z klimatami Bliskiego Wschodu.Perfumy są orientalno ambrowe jednak posiadają dużą dozę nowoczesności. Śliwka skąpana w wanilii,styraks (a nie benzoes jak podaje fragrantica) i ylang-ylang ściśle otulają,biorą we władanie i tworzą ciepłą aurę wokół osoby noszącej. Styraks daje balsamiczno-słodkie ciepło.Nie jest przytłaczająco bowiem w składzie znajduje się również tlen o którym tutaj,podając skład, nie wspomniano.On zapewnia oddech i nowoczesną przestrzeń. Absolut irysa może dawać odczucie aspektu skórzanego. Nie mam wątpliwości,że każdy zastosowany element kompozycji ma swój wkład w to jak pięknie perfumy układają się na skórze i jak długo na niej trwają.A faktycznie możemy się nimi cieszyć bardzo długo-dobę spokojnie. Projekcja początkowo na długość ramion a następnie perfumy osiadają bliżej skóry, niemal stapiają się z nią i powodują,że pachnie ciepło,ambrowo i orientalnie. Flakon stosunkowo prosty ale dzięki temu skupiamy się na zawartości, nie na "okładce"."Nalepka" informacyjna oprócz nazwy perfum zawiera symbol sztyletu i tradycji do której perfumiarz się odwołuje. Intensywny kolor płynu przyciąga uwagę.Lepiej perfumy stosować bezpośrednio na ciało dzięki czemu uzyskuje się ogromną trwałość i balsamiczną jakość a biała odzież będzie bardziej bezpieczna.