Przed nami okres poważnych zakłóceń i niestabilności – stwierdza Canalys w analizie skutków dla branży wojny rozpętanej przez Rosję na Ukrainie.

Jeszcze na początku roku liczono na to, że sytuacja z dostępnością komponentów zacznie się stabilizować, jednak obecnie trzeba liczyć się z dalszymi zakłóceniami. Jak zauważono, Ukraina jest największym na świecie producentem neonu – gazu niezbędnego do produkcji półprzewodników (wg TrendForce producenci czipów mają zapasy neonu, ale spodziewany jest drastyczny wzrost cen tego gazu).

Ponadto eksperci przypuszczają, że rosnąca inflacja doprowadzi do wzrostu cen produktów IT na całym świecie. Do tego zaburzenia w transporcie koleją transsyberyjską już teraz powodują opóźnienia w dostawach do Europy.

Kolejna kwestia: branża może odczuć wzrost wydatków w wyniku konfliktu, m.in. na cyberbezpieczeństwo.

Embargo może poprawić dostępność sprzętu w innych krajach

Jest też jednak plus sankcji dla innych krajów.

Wstrzymanie dostaw do Rosji może doprowadzić do wysyłki produktów IT przeznaczonych na ten rynek do innych regionów EMEA, co pomogłoby nadrabiać zaległości w sprzedaży.

Analitycy: dystrybutorzy w regionie odczują skutki

Canalys uważa, że zakłócenia spowodowane konfliktem będą odczuwalne w całej Europie Wschodniej, co wpłynie na dystrybutorów w regionie. Analitycy wymienieją w tym kontekście Also, grupę AB, Asbis i Elko.

Sankcje na eksport do Rosji uderzą rzecz jasna przede wszystkim w firmy zaopatrujące ten rynek (AB zapewniło ostatnio, że nie prowadzi biznesu w Rosji ani na Ukrainie), jak też na ich partnerów.

Sporo zachodnich vendorów wstrzymuje lub znacznie ogranicza sprzedaż do Rosji. Z kolei Chiny sprzeciwiają się embargu. Sytuacja jest skomplikowana dla producentów takich jak Lenovo, Oppo czy Xiaomi, które sporą część biznesu robią na Zachodzie albo chcą rosnąć w Europie czy USA.

Z drugiej stony dołączając do sankcji ryzykują niezadowolenie chińskich władz. Lenovo podobno już wstrzymało dostawy do Rosji, ale nie złożyło oficjalnego oświadczenia. Xiaomi w 2021 r. było numerem 2 na rosyjskim rynku smartfonów, za Samsungiem i przed Apple’m. Dla tej marki zrobiło się dużo więcej miejsca, bo obaj konkurenci wstrzymali sprzedaż do Rosji.

USA mają rozważać rozszerzenie sankcji na smartfony – twierdzą analitycy.

Będą cyberataki na masową skalę

Kolejną ponurą konsekwencją wojny, jakiej można się spodziewać, będzie eskalacja cyberataków. Takie akcje ze strony Rosji nasiliły się przeciwko celom na zachodzie (niedawno Google wykrył próbę uzyskania dostępu do polskich kont wojskowych, za którym przypuszczalnie stała białoruska grupa).

Rosja i jej sojusznicy mogą przystąpić do ataków na infrastrukturę krytyczną (jak sieci energetyczne, wodociągi, transport, banki, szpitale i in.). Ale z drugiej strony Rosja też otrzymuje ciosy w cyberwojnie.

Rola branży bezpieczeństwa cyfrowego nigdy nie była ważniejsza niż obecnie – zdaniem analityków.

Co dalej z Rosją

Inna kwestia to skutki wojny i embarga dla samej Rosji. Przypuszcza się, że mocno ucierpią wszystkie segmenty rynku. Wojna może też spowodować, że klienci w krajach zachodnich odwrócą się od firm z rosyjską własnością lub powiązanych z tym krajem, jak Kaspersky (w naszym kraju Polskie Towarzystwo Informatyczne zaapelowało, by nie kupować i nie korzystać z produktów rosyjskich dostawców).

Prawdopodobnie Rosja zwróci się w stronę Chin, aby utrzymać dostęp do najważniejszych technologii.

Zdaniem Canalys lekcja płynąca z ograniczeń nałożonych na Rosję wzmocni determinację Chin do zwiększenia autonomii w produkcji półprzewodników.