REKLAMA

Debata wiceprezydencka w USA zdominowana przez koronawirusa. I muchę

2020-10-08 06:03
publikacja
2020-10-08 06:03

Spór o epidemię koronawirusa zdominował debatę wiceprezydencką w Salt Lake City. Oddzieleni od siebie szybami ze sztucznego tworzywa Republikanin Mike Pence oraz Demokratka Kamala Harris dyskutowali w środę wieczorem także o polityce zagranicznej.

Debata wiceprezydencka w USA zdominowana przez koronawirusa. I muchę
Debata wiceprezydencka w USA zdominowana przez koronawirusa. I muchę
fot. BRIAN SNYDER / / Reuters

90-minutowe telewizyjne starcie na uniwersytecie stanu Utah było znacznie spokojniejsze niż debata prezydencka między Donaldem Trumpem i Joe Bidenem z końca września. Mimo tego nie zabrakło w nim wzajemnych oskarżeń.

"Amerykanie byli świadkami największej porażki w historii prezydenckich administracji w tym kraju" - stwierdziła na początku debaty Harris. Oskarżyła rząd Trumpa o niekompetencję i ukrywanie przed Amerykanami informacji o powadze epidemii.

Była prokurator generalny Kalifornii pytana o to czy zaszczepi się na Covid-19 odpowiedziała, że uczyni tak jeśli "powiedzą tak lekarze", ale nie jak "powie tak Donald Trump".

Pence - stojący na czele zespołu Białego Domu koordynującego odpowiedź państwa na epidemię – bronił administracji, mówiąc, że "od pierwszego dnia prezydent Trump na pierwszym miejscu stawiał zdrowie Amerykanów".

61-letni wiceprezydent krytykował Harris za odpowiedź na pytanie o szczepionkę. "Przestań uprawiać polityki na życiu ludzi" - apelował uznając za nie do zaakceptowania, że kandydatka Demokratów "podważa zaufanie do szczepionki". Za epidemię obwiniał Chiny, które - jak uznał - powinny zostać za nią pociągnięte do odpowiedzialności.

W segmencie poświęconym ChRL Harris stwierdziła, że administracja Trumpa "przegrała wojnę handlową z Chinami". Spotkało się to z reakcją Pence'a, który uznał, że jako wiceprezydent Biden "nawet nie toczył tej wojny". "Przez ostatnie kilka dekad Joe Biden był cheerleaderem komunistycznych Chin" - ocenił.

W debacie wiceprezydenckiej – w przeciwieństwie do pierwszej prezydenckiej – rozmawiano o polityce zagranicznej. Kandydatka Demokratów uznała, że Trump nie postawił się mocno Rosji w związku z ingerencją Kremla w wybory w USA cztery lata temu. Oskarżała go także, że większą wagę przywiązuje do słów rosyjskiego prezydenta Władimira Putina niż do doniesień amerykańskiego wywiadu. Krytykowała go za "łączenie unilateralizmu z izolacjonizmem".

"Pew Research, renomowana firma, wykonała badanie z którego wynika, że przywódcy wszystkich naszych dawnych sojuszniczych państw bardziej szanują sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin niż Donalda Trumpa, prezydenta USA" - powiedziała.

Pence za sukces polityki zagranicznej Trumpa uznał przeniesienie ambasady USA w Izraelu z Tel Awiwu do Jerozolimy. Podkreślił także, że Stanom Zjednoczonym udało się zdecydowanie zmniejszyć zasięg terytorialny Państwa Islamskiego (IS). Krytykował Bidena za to, że ten sprzeciwiał się decyzji Białego Domu wprowadzenia zakazu lotów z Chin na początku pandemii.

Kandydaci na wiceprezydenta USA spierali się oddzieleni ponad trzema metrami dystansu i dwiema szybami pleksi. Przed debatą wykonano im testy na koronawirusa – dały one wynik negatywny. Publiczność zgromadzona na sali uniwersytetu miała obowiązek noszenia maseczek.

Była to jedyna telewizyjna debata kandydatów na wiceprezydenta USA w tej kampanii wyborczej. Pierwsza debata kandydatów do prezydentury – Trumpa i Bidena - odbyła się 29 września. Od tego czasu notowania ubiegającego się o reelekcję gospodarza Białego Domu spadają.

Furorę robi... mucha

Po debacie kandydatów na wiceprezydenta USA na amerykańskim Twitterze furorę robi... mucha, która na ponad dwie minuty usiadła na głowie kandydata Republikanów Mike'a Pence'a.

Już w trakcie debaty na Twitterze powstało kilkanaście profili "muchy Mike'a Pence'a". Niektóre z nich mają po kilkadziesiąt tysięcy obserwujących. "New York Times" pisze, że owad "skradł show".

Mucha wylądowała na siwych włosach Pence'a, gdy ten mówił o służbach bezpieczeństwa i reformie policji. Jak wyliczają media, na wiceprezydenckiej głowie spędziła dokładnie dwie minuty i trzy sekundy. Pence - jak odnotowuje portal CNN - przemawiał w nocy ze środy na czwartek przez 36 minut i 27 sekund. Prawie dokładnie tyle samo czasu otrzymała na swoje wypowiedzi Harris - 36 minut i 24 sekundy. Na muchę szybko zagregował ubiegający się o Biały Dom Demokrata Joe Bidena, który na swoim profilu na Twitterze opublikował zdjęcie z packą na te owady. Na stronie jego kampanii można kupić je w niebieskim kolorze Demokratów za 10 dolarów.

Po debacie senator Republikanów z Kentucky Rand Paul z przymrużeniem oka stwierdził, że za muchą stoi "deep state". To amerykańskie określenie na bliżej nieokreślony tajny układ grup powiązanych z politykami i służbami. 

Kim są Pence i Harris?

61-letni Pence, obecne wiceprezydent i były gubernator Indiany, uznawany jest za polityka bardziej stonowanego w swoich wypowiedziach niż Trump. W latach 90. pracował w radiu, a cztery lata temu brał udział w debacie wiceprezydenckiej. Cieszy się sporym poparciem wyborców ewangelickich.

Harris ma 55-lata i od 2017 roku jest senatorem Partii Demokratycznej. Wcześniej była prokuratorem generalnym Kalifornii. Urodziła się w rodzinie imigrantów z Jamajki i Indii. W tym roku bez sukcesu ubiegała się o prezydencką nominację Demokratów; w prawyborach dała się poznać jako osoba energiczna i nie unikająca ostrych ataków słownych.

Debaty kandydatów rywalizujących o urząd wiceprezydenta nie ekscytują Amerykanów tak jak te prezydenckie, ale i tak przyciągają miliony z nich przed ekrany telewizorów. W 2016 roku starcie Pence'a z Demokratą Timem Kainem obejrzało 37 milionów obywateli USA.

Media w Stanach Zjednoczonych spekulują, że Pence i Harris za cztery lata mogą mieć ambicje prezydenckie. Zauważają też, że z uwagi na wiek ubiegających się w tym roku o Biały Dom (Trump - 74 lata, Biden - 77 lat) rola wiceprezydenta w najbliższych latach może wzrosnąć.

Przed wyborami 3 listopada w planach są jeszcze dwie debaty prezydenckie - 15 października w Miami na Florydzie oraz 29 w Nashville w Tennessee. Biden zadeklarował, że będzie rozmawiał na żywo ze swoim rywalem tylko wtedy jeśli ten wyzdrowieje. Dziennik "Washington Post" spekulował w środę, że starcie kandydatów na wiceprezydenta może być więc ostatnią debatą w tej kampanii.

Media: tym razem w debacie przedwyborczej było więcej polityki

Zdominowana przez spór o koronawirusa, ale bardziej kulturalna i skupiona na polityce niż prezydencka - tak amerykańskie media oceniają środową telewizyjną debatę kandydatów na wiceprezydenta USA Kamali Harris i Mike'a Pence'a.

"Po wojowniczej debacie (prezydenta Donalda) Trumpa w zeszłym tygodniu rozmowa Harris-Pence wyróżniała się głównie tym, jak bardzo była inna" - ocenia na gorąco dziennik "New York Times", który pisze o "bardziej kulturalnym starciu".

Liberalna gazeta odnotowuje także oskarżenia kandydatki Demokratów na wiceprezydena Kamali Harris pod adresem Białego Domu o "największą porażkę w historii prezydenckich administracji w tym kraju".

Konserwatywny "Wall Street Journal" pisze, że starcie dotyczyło głównie reakcji państwa na epidemię koronawirusa. Według gazety kandydatka Demokratów w debacie starała się "uczynić z wyborów referendum" w sprawie działań Trumpa dotyczących koronawirusa. "Wiceprezydent Mike Pence mówił, że polityka pary Demokratów jest zbyt liberalna i byłaby szkodliwa dla gospodarki" - odnotowuje.

"Kulturalne, ale ostre wymiany zdań" - tak ocenia przedwyborcze starcie w pierwszym komentarzu "Washington Post". I dodaje, że debata skupiona była na "przeszłości działań Trumpa" i "planach Joe Bidena", który ubiega się o Biały Dom z ramienia Demokratów. Portal The Hill uznaje, że rozmówcy "unikali bezpośrednich odpowiedzi", ale rozmowa "była skoncentrowana na polityce".

Proprezydencki portal Breitbart chwali Pence'a za "mistrzowską formę". Twierdzi też, że Harris "unikała większości pytań" oraz "recytowała wierszyki".

Debata na Uniwersytecie Utah w Salt Lake City była drugą z cyklu czterech przedwyborczych debat i jedyną między kandydatami na wiceprezydenta. Już na 15 września w Miami na Florydzie zaplanowana jest druga debata prezydencka. Tydzień później w Nashiville w Tennessee odbędzie się ostatnia.

Biden uzależnia swój udział w dalszych rozmowach na żywo z Trumpem od tego, czy zakażony koronawirusem prezydent przystąpi do nich zdrowy. Zakażony koronawirusem przywódca USA trzy dni spędził w szpitalu, ale od poniedziałku do zdrowia dochodzi w Białym Domu i zgodnie z komunikatami lekarzy nie wykazuje symptomów.

Po pierwszej prezydenckiej debacie pod koniec września oraz zdiagnozowaniu SARS-CoV-2 u Trumpa w sondażach na prowadzeniu umocnił się Biden. Na zliczającym średnią z ogólnokrajowych badań portalu RealClearPolitics Demokrata miał w środę 9,7 pkt proc. przewagi nad Republikaninem. To wzrost o 3,6 pkt proc. w porównaniu z 29 września, gdy odbyła się pierwsza debata między rywalami w walce o najważniejszy urząd w USA.

Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)

mobr/ jm/

Źródło:PAP
Tematy
Konto firmowe z pakietem darmowych przelewów i premią

Konto firmowe z pakietem darmowych przelewów i premią

Komentarze (1)

dodaj komentarz
ajwaj
"Demokraci" Sorosa, Hilaryji C., Buraka O., itd. mogli by milczec,
Doprowadzili panstwo ich do bankructwa
60 mln. w nedzy, bezdomnych
Np. w Kaliforni itd. pogrzebu biedni-bezdomni nie maja > kompost
Ratowac chca fake-panstwo wojnami, ludobojstwem, grabierzami innych na swiecie.
Uzywaja do tego kompradorskich
"Demokraci" Sorosa, Hilaryji C., Buraka O., itd. mogli by milczec,
Doprowadzili panstwo ich do bankructwa
60 mln. w nedzy, bezdomnych
Np. w Kaliforni itd. pogrzebu biedni-bezdomni nie maja > kompost
Ratowac chca fake-panstwo wojnami, ludobojstwem, grabierzami innych na swiecie.
Uzywaja do tego kompradorskich kanalii za paciorki, lili-polit-putany jak np. PISa, czy UKR
________________
""Zachód uważa, że powstanie Rosji i Chin stanowi zagrożenie egzystencjalne, a więc stwarza chaos na całym świecie, powiedział prezydent Syrii Bashar al-Assad w rozmowie z RIA Novosti.

Assad podkreślił, że państwa zachodnie będą nadal ingerować w sprawy innych państw w dowolnej części świata, niezależnie od tego, czy w kraju tym będzie miał miejsce rzeczywisty lub sztucznie wywołany konflikt, i nie ma znaczenia, czy dotyczy to Syrii czy Białorusi.

"Uważają, że powstanie Rosji, Chin i innych sił na świecie jest dla nich zagrożeniem egzystencjalnym i jedynym sposobem przeciwdziałania mu jest wywołanie chaosu na całym świecie" - powiedział prezydent Syrii.""

Powiązane: Wybory w USA

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki