Kup subskrypcję
Zaloguj się

Polska jest trzecim najtańszym rynkiem na świecie. "Obyśmy nie skończyli jak Rosja"

Polska jest wśród trzech najtańszych rynków na świecie. Czy to oznacza, że ostatnia korekta na giełdach, to dobry moment na zakupy? Zdaniem Marcina Szortyka, dyrektora Zespołu Zarządzania Instrumentami Udziałowymi w NN Investment Partners TFI, możliwe są dwa scenariusze rozwoju obecnej sytuacji na rynku kapitałowym.

Polska jest jednym z najtańszych rynków na świecie. Czy warto więc zainwestować środki na polskiej giełdzie? Odpowiedź nie jest jednoznaczna.
Polska jest jednym z najtańszych rynków na świecie. Czy warto więc zainwestować środki na polskiej giełdzie? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. | Foto: Gerard/Reporter / Reporter

Aby sprawdzić, czy dany rynek jest już drogi, czy tani, posłużymy się wskaźnikiem CAPE prof. Roberta Shillera. Tzw. Shiller CAPE ratio pokazuje cenę akcji dzieloną przez średni zysk z 10 ostatnich lat skorygowaną o inflację. To jedna z popularniejszych wskazówek, mówiąca, kiedy giełda urosła już bardzo, że może nadejść niespodziewana korekta.

Polska jest trzecim najtańszym rynkiem na świecie

Jak zauważa Tomasz Hońdo, starszy analityk w Quercus TFI, w przypadku amerykańskich akcji CAPE w sierpniu zawędrował najwyżej od 2001 roku, osiągając wartość ok. 33.

"Według tego kryterium na Wall Street zrobiło się więc znów drogo, choć nie aż tak ekstremalnie drogo jak w punkcie kulminacyjnym bańki internetowej (CAPE powyżej 45)" - wyjaśnia Hońdo.

Wskaźnik CAPE (Cyclically-Adjusted Price to Earnings) to wersja P/E (cena/zysk) bazująca na zyskach spółek uśrednionych za ostatnie 10 lat i skorygowanych o inflację. Powyższy wykres obrazuje wskaźniki CAPE wg obliczeń Barclays Capital dla indeksów krajowych MSCI.
Wskaźnik CAPE (Cyclically-Adjusted Price to Earnings) to wersja P/E (cena/zysk) bazująca na zyskach spółek uśrednionych za ostatnie 10 lat i skorygowanych o inflację. Powyższy wykres obrazuje wskaźniki CAPE wg obliczeń Barclays Capital dla indeksów krajowych MSCI. | Qnews

A co z polskimi akcjami? "Od czasu marcowego krachu CAPE odbił się minimalnie w górę i pozostaje blisko historycznych minimów (10,0)" - wylicza analityk.

Co ciekawe, okazuje się, że Polska jest trzecim najtańszym wg tego kryterium rynkiem akcji. "Oby tylko nie skończyło się tak jak w przypadku Turcji i Rosji, które już od lat mają niskie wyceny ze względu na strukturalne czynniki ryzyka" - przestrzega Hońdo.

Polska jest trzecim najtańszym wg tego kryterium rynkiem akcji
Polska jest trzecim najtańszym wg tego kryterium rynkiem akcji | Qnews

Dwa scenariusze rozwoju sytuacji na rynku

Skoro wiemy już, że w Polsce jest tanio, warto zadać pytanie, czy to dobry moment na zainwestowanie swoich pieniędzy w akcje spółek, czy wręcz przeciwnie.

Ostatnie wydarzenia na rynku mogą niektórych odstraszać. Na polskiej i amerykańskiej giełdzie mamy do czynienia z korektą i spadkami notowań. Są one dość spektakularne, jak np. ostatni ponad 20-proc. załamanie Tesli.

- Mimo takich widowiskowych przypadków korekta, przynajmniej na razie, nie budzi naszych większych obaw. Zachowanie pozostałych klas aktywów potwierdza bowiem, że nie mamy do czynienia z typowym przejściem w tryb „risk-off” – spadkom na amerykańskiej giełdzie nie towarzyszą wzrosty notowań obligacji czy złota - wyjaśnia Marcin Szortyka, dyrektora Zespołu Zarządzania Instrumentami Udziałowymi w NN Investment Partners TFI.

Jak zauważa, indeksy akcji spoza USA również trzymają się całkiem nieźle.

Zasięg korekty, choć w przypadku niektórych spółek jest ona spektakularna, wydaje się więc ograniczony przede wszystkim do jednego rynku. Zarówno sytuacja makroekonomiczna jak i epidemiczna na świecie nie zmieniły się w ostatnich dniach na tyle, żeby uzasadnić powrót pesymizmu na rynki.

Jego zdanie,. ta sytuacja może się rozwinąć w dwóch kierunkach. Oddajmy mu głos:

Scenariusz pierwszy (mniej prawdopodobny)

Jeżeli spadki w USA miałyby się wyraźnie pogłębić, korekta najprawdopodobniej rozleje się szerzej po świecie.

Scenariusz drugi (bardziej prawdopodobny)

Może się jednak okazać, że spadki ostatnich dni są pewnym urealnieniem wyśrubowanych wycen amerykańskich spółek. Podstawowe wskaźniki wyceny takie, jak cena do zysku pokazują, że akcje europejskie czy japońskie – nie wspominając nawet o tych z rynków wschodzących – nie są tak drogie jak amerykańskie. Ryzyko głębokiej korekty w przypadku akcji spoza USA wydaje się więc relatywnie mniejsze.

Ponadto, mogą one zacząć przyciągać kapitał, który właśnie realizuje zyski z inwestycji na Wall Street. Prawdopodobnie ewentualna rotacja w pierwszej kolejności objęłaby rynki rozwinięte – np. Europy Zachodniej. A dopiero później – jeżeli w ogóle – emerging markets.

WARTO WIEDZIEĆ: