Pewnego dnia zobaczyłam siedzącego sobie pod moim blokiem biało-burego kota. Gdy podeszłam do niego, zwierzak nagle się poderwał i zaczął uciekać, strasznie się przy tym zataczając - tak, jakby był nie do końca wybudzony z narkozy. Próbowałam go złapać, bo jego zachowanie bardzo mnie zaniepokoiło, ale nie udało mi się - kot, mimo swej widocznej niepełnosprawności, okazał się sprytniejszy i zniknął gdzieś w krzakach.
Poszukiwania nie odniosły skutku, kot zapadł się jak pod ziemię...
Niespodziewanie znów pojawił się pod moimi oknami po trzech tygodniach.
Siedział w suterenie z podwiniętymi łapkami i tym razem udało mi się wziąć go na ręce i zanieść do suszarni (obecnie jest to jego dom tymczasowy). I niestety, okazało się, że w dalszym ciągu chodzi jak pijany, oprócz tego bardzo schudł.
Po obejrzeniu zwierzaka nasz vet stwierdził, że to ok. 2 letni kocurek z zaburzeniami neurologicznymi. Kociołek ma kłopoty z utrzymaniem równowagi (potrafi fiknąć na zakręcie), chodzi "na palcach" tylnych łapek, ma problem z zeskoczeniem ze stołu czy wdrapaniem się choćby na niewielką przeszkodę. Jest to prawdopodobnie jakaś pourazowa sprawa, niewykluczone, że nasz podopieczny został potrącony przez samochód lub ktoś go kopnął, brany był też pod uwagę stan zapalny w obrębie układu nerwowego.
Poza tym jest zdrowy.
Kotek bardzo dobrze czułby się w niewychodzącym domu lub domu z niedużym cichym ogródkiem i poza tym, że nie jest zbyt zwinny i skoczny, zachowuje się jak zwykły kot:)
Ponieważ mieszkamy z 11-toma kotami, wzięcie jeszcze jednego do mieszkania niestety nie wchodzi w grę.
Kot okazał się przeuroczym przylepą - ciągle się łasi, mruczy, widać, że wielką przyjemność sprawia mu kontakt z ludźmi. Ma bardzo dobry apetyt, jest czysty, za 4 dni zostanie wykastrowany. I czeka na dobry dom:)
Numer telefonu w sprawie Kociołka: 600 643 280
e-mail: naszekoty@interia.eu
Kociołek mieszka w Otwocku koło Warszawy.
Zaraz zrobię Kociołkowi ogłoszenia, ale nie ukrywam, że po cichu liczę na to, że na forum ktoś go wypatrzy