Paprotek, bo ogonek ma jak paprotka. Bubuś bo..... no, cały jest jak taki bubulek bubuś. Liczy dopiero miesiąc, a bardzo samodzielny.
Do schroniska trafił z ulicy. Szwendało się takie maleństwo samotnie.
Potem sam w klatce schronu, małej klatce, a za dużej nawet dla niego.
Nic sobie nie robił z psów, kotów, ludzi. Mruczał - ledwo dotknąć. Pchał się do człowieka. Cichutki, bystry. Jak mógł tam zostać? Nie mógł.
Z nowego tymczasowego domownika najbardziej ucieszyła się Ircia. Ma kompana do zabawy, i nic to, że taki maleńki.
Bo Paprotek jest maleńki tylko ciałem, duszę ma zaradną i dzielną. Nic to klatki, fotele, przeszkody wzdłużne i wysokościowe, Bubulek da wszystkiemu radę.
Okazał się sprinterem i kaskaderem. Tylko Ircia jest w stanie za nim nadążyć.
Choc nie ma krawatka i białych skarpetek, maluch bardzo przypomina ją charakterem, może dlatego tak dobrze się dogadują?
Ma za sobą dopiero pierwsze odrobaczenie. Za dwa tygodnie będzie szczepiony.
Oczka jeszcze zapłakane i mały katarek, ale poza tym wygląda na zdrowego. Uszka czyszczone codziennie, oczka zakraplane.
Powoli szukam mu domu. Wiadomo - najlepszego.
A tu PaprotekBubulek: