Kolejne plotki o śmierci lub ciężkiej chorobie, nieznane miejsce pobytu. Gdzie jest Janukowycz? [WYWIAD]

- Janukowycz jest dla Putina tylko pionkiem. Swoją rolę już odegrał. Teraz będzie coraz mniej potrzebny. Faktyczna lub rzekoma choroba Janukowycza jest dla Kremla wygodnym pretekstem do wycofania go na dalszy plan - mówi w rozmowie z Gazeta.pl dr Radzisława Gortat z Zakładu Badań Wschodnich w Instytucie Nauk Politycznych UW.

Piotr Osiński, Gazeta.pl: - Co teraz z Janukowyczem?

dr Radzisława Gortat: - Trudno powiedzieć. Podobno miał zawał serca i przebywa w szpitalu. Rozeszły się pogłoski, że nie żyje, ale nikt tego nie potwierdził. Faktyczna lub rzekoma choroba Janukowycza jest dla Kremla wygodnym pretekstem do wycofania go na dalszy plan kremlowskiej gry o Ukrainę. Swoją zasadniczą rolę po przybyciu do Rosji Janukowycz już odegrał i jest coraz mniej potrzebny.

Dlaczego?

- Putin nie spotkał się oficjalnie z Janukowyczem po przybyciu do Rosji. Zamiast tego pozwolił mu wystąpić na konferencji prasowej w Rostowie, by świat mógł zobaczyć upadłego lidera, który utracił władzę, bo - w przekonaniu Kremla - nie starczyło mu determinacji, by zdusić rewoltę siłą. Sukces Majdanu, choć okupiony krwią, był zakwestionowaniem autorytarnych rządów, które uosabia rosyjski prezydent. Putin demonstruje, że nie dopuści, by coś podobnego mogło się zdarzyć w Rosji, bo tego boi się najbardziej.

Po wtóre, upieranie się, że Janukowycz jest legalnym prezydentem, pozwala Putinowi kwestionować prawomocność nowych władz w Kijowie i na wszelkie sposoby utrudniać proces stabilizacji - od wojny propagandowej po interwencję na Krymie. Zarazem rosyjski prezydent nie wykluczył podjęcia takich rozmów. Wieści o chorobie Janukowycza mogą być przygrywką do tego manewru.

Niezależnie czy tak się stanie, czy nie, teza o legalności prezydentury Janukowycza służy również do szachowania zabiegów władz ukraińskich o szybkie podpisanie układu stowarzyszeniowego z UE, najlepiej jeszcze w marcu. To stawia polityków UE przed dylematem: czekać do końca maja na wybór nowego legalnego prezydenta, czy zdecydować się na ten krok już teraz.

Oczekiwanie na prawomocne władze jest naturalne, ale doświadczenie ostatnich dwu lat pokazuje, że każda zwłoka bywa ryzykowna. Błędem było np. odkładanie podpisania umowy z Ukrainą do listopadowego szczytu w Wilnie, gdy negocjacje ukończono już 4 czerwca 2013. To dało Kremlowi czas na ofensywę.

Pierwsza uległa Armenia, która już w lipcu odstąpiła od umowy z UE i zadeklarowała członkostwo w Związku Celnym. Presję wywierano także na Gruzję i Mołdawię, ale najważniejsza była Ukraina. Tak jest i teraz. Kampania wyborcza jest dużym wyzwaniem i stwarza nowe pole do sparaliżowania drogi Ukrainy do Europy i stabilizacji. Instrumentalna użyteczność Janukowycza jako nosiciela "legalności" w sferze formalno-prawnej wprawdzie maleje, ale nadal jest istotna.

Ale przecież parlament odwołał Janukowycza?

- W ukraińskiej konstytucji nie ma takiej procedury, jaką zastosowano. Prezydent może sam złożyć dymisję lub być zdjęty z urzędu w drodze impeachment, która wymaga uprzedniego orzeczenia sądu o popełnieniu przestępstwa oraz decyzji Sądu Konstytucyjnego, a dopiero potem głosowania parlamentu. Procedura jest długa, zaś bieg wydarzeń po ucieczce Janukowycza uniemożliwił jej przeprowadzenie zgodnie z prawem.

Czyli Putin słusznie twierdzi, że Janukowycz wciąż jest prezydentem Ukrainy?

- Gdyby trzymać się ściśle regulacji konstytucyjnych, to tak. Jednakże nie od dziś wiadomo, że rewolucyjne zmiany nie dokonują się lege artis i świat się niejednokrotnie się z tym godził.

A więc można założyć, że Putin będzie chciał go wykorzystać. Jaki może mieć plan?

- Konferencja w Rostowie, leżącym w bezpośredniej bliskości Doniecka, Ługańska i Krymu nie była przypadkowa. Pojawienie się Janukowycza miało zastopować rozpad Partii Regionów i być znakiem dla prorosyjskich sił, że nie wszystko stracone i należy się gotować do ofensywy.

Tę rolę Janukowycz nie najlepiej odegrał, więc nie sądzę, by Moskwa chciała wykorzystać go jako przywódcę antyrządowej rewolty. Raczej postawi na innych ludzi. O próbach ich aktywizacji świadczą choćby przedwczorajsze starcia w Doniecku, gdzie demonstrantów proukraińskich zaatakowali demonstranci prorosyjscy. Ale ukraińskie władze też nie są bezczynne.

Skoro konferencja Janukowycza miała być wsparciem dla zwolenników Rosji, czemu mają służyć doniesienia o jego rzekomej śmierci? "Gazeta Wyborcza" pisze dzisiaj, że takie plotki są rozpowszechniane właśnie przez Rosjan.

- Nie znam źródeł tych doniesień, więc trudno mi komentować. Najbardziej prawdopodobny motyw już wskazałam: to zapewne przygrywka do podjęcia rozmów z władzami ukraińskimi lub/i partnerami zagranicznymi przy wycofaniu Janukowycza na odległy plan. Możliwa jest też odmienna interpretacja.

Celem tych pogłosek może być wywoływanie dalszego chaosu, by np. oskarżyć Ukraińców, że dokonali skrytobójczego zamachu na Janukowycza - ze skutkiem śmiertelnym lub nie. Mogłoby to sprzyjać dalszemu zaostrzaniu kryzysu. Trudno w tej materii coś prognozować, gdyż polityka Putina jest nieprzewidywalna. Wydaje się jednak, że Janukowycz to już zgrana karta i jego zainstalowanie na Ukrainie jest mało prawdopodobne. Nawet na Krymie nie ma on zbyt wielu zwolenników.

Co takiego Janukowycz dawał Rosji, czego nie mógłby jej dać nowy rząd ukraiński? Przecież sam Janukowycz miewał różne, nazwijmy to, proeuropejskie odchyły i nie zawsze był całkowicie lojalny wobec Rosji.

- W przeszłości Janukowycz grał między Europą a Rosją, by uzyskać korzyści z obu stron i prawdopodobnie liczył, że nie będzie musiał wybierać. Ale Rosja go przycisnęła, i co stało się dalej, wiemy. Teraz Janukowycz jest wykorzystywany do stygmatyzacji nowych władz Ukrainy, bo one wywróciły na nice główny cel batalii, czyli zastopowanie ewolucji Ukrainy do Europy. Siła tego argumentu słabnie wobec polityki państw zachodnich, które współpracują z nowymi władzami Ukrainy.

Czemu Rosji tak zależy na destabilizacji sytuacji w regionie?

- Dla Rosji ważne jest utrzymanie Ukrainy w roli państwa satelity. Rosja chce zachować pozycję kraju, który gra z UE jak równy z równym. Ukraina w tej grze jest kluczowa. No i Putin boi się, że taka rewolucja jak na Ukrainie powtórzy się w Rosji.

Z tych dwóch powodów Kreml jest zdesperowany i zrobi dużo, by nie doszło do stabilizacji sytuacji na Ukrainie.

Janukowycz jest pionkiem czy zawodnikiem w grze Putina?

- Już tylko pionkiem.

Czego chcieliby Ukraińcy dla Janukowycza, sprawiedliwego osądu czy jest im wszystko jedno?

- Dla części Ukraińców ważne jest osądzenie Janukowycza. I zamknięcie mu powrotu do polityki. Jest jeszcze opcja prorosyjska, ale nie wiem, czy jej zwolennicy stawialiby na Janukowycza.

A jak ocenia pani wybuch agresji u Janukowycza podczas konferencji prasowej, kiedy przepraszał Ukraińców?

- Dla niego ta konferencja była bardzo stresująca, bo był na przegranej pozycji i miał z góry napisany scenariusz do wypełnienia, z którym sobie nie radził. Janukowycz w ogóle nie jest zbyt elokwentny, przywykł do dyktatu i szantażu, zaś w trudnych sytuacjach zdarzało mu się uciekać raczej do siły pięści niż słownej ekwilibrystyki.

Dlatego nie odpowiadał na wiele pytań, twierdząc, że ich nie słyszy. Sytuacja wymagała zręczności, dyplomacji i dobrego aktorstwa oraz wirtuozerii słownej, co zdecydowanie go przerosło. Stąd nerwowe reakcje.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.