JKM: Musimy powstrzymać PiS przed samodzielnym rządzeniem. Marusik: KNP chce być języczkiem u wagi parlamentu

REKLAMA

– Na tym etapie na pewno się nie dogadamy z (…) Prawem i Sprawiedliwością, ponieważ ta partia nic wspólnego z prawicą nie ma. Podobnie jak Platforma Obywatelska. Jeżeli miałoby być jednoczenie prawicy, to na pewno nie z lewicowych partii, bo im więcej się ich zsumuje, tym bardziej one są lewicowe. Znamy definicję prawicowości i nie damy się nabrać – powiedział Michał Marusik w rozmowie z dziennikarzem natemat.pl. Europoseł KNP skomentował tym samym tzw. przekaz dnia władz PO, które zapowiedz jednoczenia prawicy przez PiS określiły jako „koalicję Kaczyńskiego, Korwina i synów marnotrawnych”.

Lider wolnościowców nie wyklucza równocześnie jakiejś formy współpracy z PiS po wyborach parlamentarnych. Jego zdaniem „taktyczny sojusz jest możliwy, bo takie są reguły parlamentaryzmu”. W Sejmie „argumenty nie grają żadnej roli, liczy się tylko ilość głosów. Jeżeli nasza ilość głosów mogłaby przeważyć, czy projekt ustawy przeprowadzi PO czy PiS, to my stawiamy warunki: jeżeli będzie nam bliższy programowo, to go poprzemy”. Jeśli KNP uda się osiągnąć dobry wynik to może stać się języczkiem u wagi i zmusić lewicowe partie, aby choć czasem „zrobiły krok w prawą stronę”. – To byłby sens naszej obecności w polskim parlamencie – oceniał Marusik.

REKLAMA

Europoseł nie boi się, że na skutek ewentualnej, powyborczej współpracy z PiS od Korwina odwróci się część jego anty-systemowego elektoratu. – Jeśli uda nam się zrealizować choć część naszego programu, jeśli zlikwidujemy kontrolę dochodów przez państwo, to ludzie to zauważą, uznają, że warto było – podkreślił Marusik. Szczytem marzeń jest taka współpraca, która pozwoli „zlikwidować przymusowe ubezpieczenia”.

Wszystkie działania KNP po przyszłorocznych wyborach mają być nakierowanie na to, aby „w Polsce żyło się lepiej”. Przedstawiciele KNP nie będą „targować się o stołki, ale o dobre rozwiązania, bo po nich jest co jeść. Po złych rozwiązaniach mamy tylko gołosłowie i dzieci uciekające za granicę. To sprawdzian, nie boimy się tej konfrontacji, wręcz do niej dążymy, aby sprawdzić, czy te nasze rozwiązania są rzeczywiście dobre i przynoszą skutki”. Jeśli wolnościowcom uda się wprowadzić „pewne elementy swojego programu”, to kraju „będzie się żyło lepiej”. Później jako politycy „możemy iść do grobu, nawet fizycznego, spokojnie umrzeć, bo następni ludzie – już przekonani do słuszności naszych racji – zrobią kolejną rzecz w tym kierunku”.

Również Korwin-Mikke nie wyklucza współpracy z PiS opartej na wspólnej realizacji konkretnych projektów. Wyklucza jednak koalicję i wspólną listę wyborczą z partią Kaczyńskiego. – Moi wyborcy, by mnie oskalpowali, gdybym poszedł jak pan Gowin z panem Kaczyńskim – powiedział lider KNP w rozmowie z Moniką Olejnik. To niewyobrażalne, aby „partia prawicowa mogła iść w koalicji z lewicą”. Lider wolnościowców „nie zamierza wspierać swoim autorytetem partii lewicowej, która bezczelnie nazywa się prawicową”.

Celem KNP jest więc taki skład przyszłego parlamentu, w którym to od współpracy z wolnościowcami zależeć będzie możliwość skutecznego forsowania zmian w prawie. To dlatego „najważniejszą rzeczą, którą teraz musimy zrobić, jest powstrzymanie PiS-u, bo PiS w tej chwili się rozszerza. I jeżeli PiS dojdzie samodzielnie do władzy, to zrobi nam PRL bis”.

REKLAMA