Aktualne zdjęcia Domki znajdziecie na str. 16 i 27.
Wszystko zaczęło się tak:
Tydzień temu, moja mama idąc do cioci, znalazła kota Kot miał zaropiałe oczka, matową i nastroszoną sierść. Rozmawiając z jedną z mieszkanek ustaliła, że kot błąka się tu od pewnego czasu, ktoś go dokarmia. Zadzwoniła do mnie. Ponieważ osobiście nie mogłam jej pomóc, powiedziałam, żeby wzięła transporter z domu, zapakowała kota i do schronu. Wujek zaofiarował pomoc. Niestety, mimo tego, że kot był bardzo miły - mruczący, ocierający, udeptywujący, czyli stricte domowy - nie dał się ani złapać, ani tym bardziej zapakować do transportera. Ponieważ na co dzień pracuję do 18.00, łapanie kota wieczorem, po zamknięciu schronu nie miało sensu, wczoraj też pracowałam, więc zostało mi dziś. Rano, z Grzesiem pojechaliśmy na osiedle mojej cioci. Nie trzeba było długo szukać, w sumie nie trzeba było szukać w ogóle. Pod wskazanym przez moją mamę blokiem siedział śliczny, dymny, drobny kot. Śliczne zielone oczy, w tym jedno kaprawe, cieknące.
Zadzwoniłam domofonem, zapytałam. Usłyszałam tę samą wersję. Błąka się od jakiegoś czasu, śpi pod balkonem, ktoś go dokarmia.
Kotka, jak się okazało, była śliczna i przekochana. Od ulicy Domańskiego dostała na imię Domka Pojechała do lecznicy. Na obserwację. Jak będzie ok, jutro ją ciachną.
Trzymajcie kciuki za "moją" Domkę.
Bardzo bałam się o Domkę, bałam się tego pobytu w klatce a później w schronie. Ona była podziębiona, po sterylce jej odporność pewnie spadła na amen. W schronie jest w tej chwili caliciwroza, nawet mój Maciej to złapał Poza tym, to jest tak kochany kot, tak potrzebujący człowieka, ze nie można było jej oddać do schronu. Grzegorz z bólem płuc zgodził się by wziąć ją do nas...
Domka mieszka już w mojej łazience. Odebrałam ją wczoraj z lecznicy. Ponieważ była potrzebna klatka, Domkę wsadzono do transporterka Nie wiem ile tam siedziała. Jak włożyłam rękę do transporterka, poczułam, że w ogóle się nie rusza, była cała zesztywniała . Po ładnych kilku minutach głaskania rozluźniła się, zaczęła mruczeć i udeptywać ręcznik. Wstawiłam transporter do łazienki. Zdjęłyśmy z Baśią górę transporterka. Domka wcisnęła się w jego róg jakby chciała zniknąć. Minęło trochę czasu a ona nie zmieniała pozycji. Wzięła ją dopiero miska z jedzonkiem. Domka dostała miskę mięska i chrupek. Wzięła się za chrupki ale jadła tak łapczywie, że połykała chrupki. Bałam się, ze się zadławi, udusi więc zabrałam je na razie. Saszetkę jadła równie zapalczywie. Połykała kawałki, nie nadążała brać oddechu. Nie wiem kiedy ostatnio jadła Później wypiła półtorej miski wody, dużej miski.
Później już były mizianki. Domka jest na 100% kotem wychowanym w domu. Ociera się, barankuje, mruczy a nawet śpiewa przy głaskaniu! Nie boi się kibelka, prysznica, trochę nie ufa suszarce do włosów Dziś muszę puścić pranie, mam nadzieję, że również nie zwróci na to uwagi.
Obejrzałam dokładnie kota. Sierść raczej krótka, sztywna i nie miła w dotyku. O wyraźnym brązowym odcieniu. Kicha, jedno oczko łzawi i ma widoczną migotkę. Ale najbardziej martwi mnie stan jej kupra. Okolice pupy są łyse, jakby wytarta /wygolona?/ sierść albo grzybowe placki. Bardzo dziwnie to wygląda. Z samej pupy wystaje taka jakby malutka kuleczka różowego ciałka. Sioo było ładnie rano w kuwetce, ale qpki jeszcze nie. Być może miała jakieś zaparcie i dlatego ta pupa tak wygląda? Mam nadzieję, że nie wypada jej odbyt Ale chyba z czymś takim nie przeżyłaby tyle na dworze. Na pewno karmiła. ma powyciągane cycuszki, ale małych na pewno w tej chwili nie ma.
Wczoraj wchłonęła całą saszetkę i pół tacki, dziś półtorej tacki, ale jakiś kęs już sobie zostawiła na później, więc chyba się najadła.
Jak wchodzimy do łazienki to się chowa, boi się. Ale za moment już ćwierka
Domka musi iść do lekarza. Musi być odrobaczona zewnętrznie i wewnętrznie. Muszę zbadać jej krew ogólne i nerki, wątroba, trzustka. Muszę zrobić jej test na wirusówki.
Dam radę utrzymywać Domkę. Ale na badania będę potrzebowała pomocy. Bardzo proszę o wsparcie finansowe. Jeśli ktoś może... Mam trochę zapasu schroniskowego, ale mam też dług u weta 480zł
Na opolskie koty jest też wystawiony bazarek. Dołożę jeszcze coś bezpośrednio dla Domki. Zapraszam do udziału:
Różniste magnesy na opolskie schronisko - opcja KUP TERAZ
Rudasek
Przytulanka
Koci stojaczek-przybornik na biurko
Trzymajcie kciuki by kota doszła do siebie i znalazła dobry dom. Od powodzenia tego tymczasu zależą moje kolejne...
Nie chciałam Domki wczoraj stresować zdjęciami, ale myślę, że dziś już będzie ok I będę mogła pokazać Wam moje cudo!