Jaki piękny kocio! Och, żeby tylko znalazł dom. TYLKO to
Mam dziś w domu na "jednodniowym tymczasie" koty od kogoś, kto urządza wielkie przyjęcie i musiał je na 1 dzień zabrać z domu. Kiedy tu przyjechały, były spokojne, nawet wesołe, szczególnie 16-miesięczny Tygrys, krówka, ale tej wielkości, że raczej "krówa"
Pan wyszedł, a Tygrys zaraz schował się pod szafę (jego koleżanka zrobiła to jeszcze w obecności pana, bo jest niesmiała) i jest PRZERAŻONY! Widac ten wystraszony wzrok, który pyta "Co się stało? Dlaczego tu jestem? Gdzie mój Duzy, gdzie mój dom, boję się!" Wylazł teraz spod szafy i siedzi na oknie, obsyczał mnie, kiedy chciałam podejść, a przy swoim Dużym był miziasty, dawał się brac na ręce...
A przecież upynęły dopiero 4 godziny od chwili rozstania!
Czemu piszę tak OT? Bo Tygrys jest krówkiem, tak samo jak Sasza. Tylko ma więcej szczęscia - jego Duży za 16 godzin przyjedzie po niego i wszystko się dobrze skończy. Oby i historia Saszki znalazła szczęsliwy finał!