ROCZNIKI FILOZOFICZNE
Tom LI, zeszyt 1
- 2003
MAREK PEPLIŃSKI
O CENNOŚCI RACJONALNOŚCI W WIERZE RELIGIJNEJ
PROBLEM
Do głównych zagadnień nowożytnej filozofii religii należy problematyka
rozumności czy racjonalności wiary religijnej. Wiara ma wymiar poznawczy,
dlatego zagadnienie to należy do problematyki teorii poznania religijnego.
Ponieważ problem ten stawiany jest przy intuicyjnym rozumieniu racjonal
ności, pierwszym więc zadaniem artykułu jest sprecyzowanie terminu „racjo
nalność” oraz postawienie zagadnienia za pomocą tej terminologii. Źródłem
inspiracji czyni się tu tzw. zarzut ewidencjalistyczny. Trzeba się zgodzić ze
stawiającym go, iż większości twierdzeń wiary nie da się uzasadnić w spo
sób, w jaki wymaga tego ewidencjalista, i w tym sensie nie są one racjo
nalne. Fakt ten, wbrew opinii ewidencjalisty, nie wskazuje na niepoprawność
epistemiczną przekonań religijnych. Jest to jedynie opisowe stwierdzenie
znanej prawdy, iż zawartości poznawczej Objawienia nie da się wywieść
z poznania przyrodzonego: zdroworozsądkowego, filozoficznego czy nauko
wego. Chociaż sam zabieg uzasadniania odgrywa ważną rolę w rozmaitych
dziedzinach poznania, włączając w to religię, to jednak nakaz spełnienia
iloczynu warunków nakładanych na uzasadnienie przez ewidencjalistę nie
obowiązuje wierzącego i dlatego jego przekonania nie są epistemicznie
naganne. Rozróżnia się tu pomiędzy racjonalnością, jako posiadaniem szcze
gólnego rodzaju uprawomocnienia epistemicznego, a „rozumnością”, jako ter
minem równozakresowym z „posiadaniem uprawomocnienia dowolnego (epi-
Mgr Marek Pepliński - Katedra Filozofii i Socjologii, Akademia Bydgoska im.
Kazimierza Wielkiego, adres do korespondencji: 85-601 Bydgoszcz, ul. Powstańców Wielko
polskich 2.
220
MAREK PEPLIŃSKI
stemicznego) rodzaju”. Jeżeli przekonania wierzącego pochodzą z rzetelnego
źródła religijnego, to ich wyznawanie jest prawomocne, rozumne, nawet jeżeli
nie jest racjonalne w opisowym sensie braku dostatecznego ufundowania
w poznaniu przyrodzonym.
Zagadnieniem, które można określić mianem klasyki problematyki filozofii
religii, jest problem rozumności poznania religijnego. O ile, bez wątpienia,
jest ono rozumne w szerokim sensie bycia wytworzonym przez ludzkie zdol
ności poznawcze, nie o ten sens wydaje się chodzić kwestionującym jego
rozumność, lecz o sens węższy. Rozumne, w tym węższym sensie, byłoby
właściwe, rzetelne, poprawne, należyte użycie rozumu w sensie poprzednim.
I tak rozumne będzie tu poprawne pojmowanie (rozumienie) czegoś, praw
dziwy sąd, rozumowanie, w którym nie popełniono żadnego błędu logicznego.
Rozumne w tym sensie będą też, przykładowo, norma nakazująca czynić to,
co dobre, oraz zgodne z nią postępowanie; nierozumne zaś będzie postępo
wanie wbrew tej normie. Chodzi zatem o kwestię: „Czy poznanie religijne
powstaje w wyniku poprawnego użycia ludzkich zdolności poznawczych, czy
też człowiek, używając rozumu w religii, zaprzecza swojemu dążeniu do speł
nienia, jakim jest osiągnięcie poznania, znajomość prawdy?”. Często inter
pretuje się ten problem jako zagadnienie racjonalności poznania religijnego.
Takie jednak postawienie sprawy, wbrew pozorom, nie ułatwia jej rozwią
zania. Utrudnienie, jakie się tu pojawia, bierze się m.in. z braku wyraźnego
sformułowania i uzasadnienia kryteriów stosowania terminu „racjonalny”.
Termin ten bywa stosowany zamiennie z „rozumny” w pierwszym lub dru
gim sensie. Ponieważ jest on, w zasadzie, terminem pozytywnie wartościu
jącym, używanie go zamiennie z „rozumny” w sensie szerokim (rozumowy)
jest błędne. Stosowanie go zamiennie z „rozumny” w sensie węższym wydaje
się bardziej poprawne. Twierdzę jednak, iż traktowanie wyrażeń „rzetelne
rozumowo” i „racjonalne” jako równozakresowych, czy nawet równoznacz
nych, ani nie jest zgodne ze sposobami ich użycia, gdy bierzemy je jedno
niezależnie od drugiego, ani nie jest słuszne. Istnieją bowiem sytuacje,
w których można rzetelnie posługiwać się rozumem nawet wówczas, gdy nie
czyni się zadość pewnym określonym kryteriom racjonalności. Racjonalność
jest własnością specyficzną i wszelka rzetelność poznawania (oraz jego
rezultatów) nie jest do niej redukowalna. Chodzi tu raczej o pewien typ
rzetelnego posługiwania się tą władzą. Do rozważenia pozostaje, czy racjo
nalność w stosunku do rzetelności poznawczej pozostaje w stosunku podrzędności czy krzyżowania się, na pewno jednak nie jest to stosunek podrzędności
„rzetelności” wobec „racjonalności” ani też pojęcia te nie są równozakresowe.
O CENNOŚCI RACJONALNOŚCI W WIERZE RELIGIJNEJ
221
Pytanie o racjonalność poznania religijnego jest zatem pytaniem o to, czy
w religii mamy do czynienia z rzetelnym sposobem użycia rozumu. W rze
czywistości kulturowej jednak nie mamy do czynienia z religią, lecz z religiami. Poniższe uwagi będą ograniczone do chrześcijaństwa. Głównym ce
lem jest nie tyle rozstrzygnięcie, czy poznanie religijne dokonywane przez
chrześcijan jest racjonalne, ile ocena znaczenia, jakie ma dla konkretnego
wiernego zachodzenie lub niezachodzenie tego stanu rzeczy. Znaczenie ter
minu „racjonalność”, gdy jest on używany w ocenach epistemologicznych po
znania religijnego, nie bywa zazwyczaj przedmiotem refleksji'. Wymagane
jest zatem sprecyzowanie, co będzie się tu rozumieć przez racjonalność
poznania religijnego. Mówiąc o poznaniu religijnym, ma się tu na myśli
zawartość twierdzeniową Objawienia, akceptowaną przez wierzących, wziętą
całościowo, bez rozróżniania na tzw. przedsionki wiary, uzasadnialne
filozoficznie, oraz misteria wiary, pozbawione powyższej właściwości. Jak
zauważyła to E. Anscombe, wierzy się zawsze „komuś, że”1 2. Wiara zawiera
zatem, oprócz wymiaru zaufania temu, któremu się wierzy, wymiar propozycjonalny, twierdzeniowy. Wierząc np. w misteria wiary, stwierdza się je
w sądach, które są osobistym uznaniem za prawdziwe pewnych twierdzeń
o rzeczywistości.
1. EPISTEMICZNIE CENNE STANY POZNAWCZE
W tytule występuje wyrażenie „cenność poznawcza”. Za pomocą tego ter
minu ma zostać oddane to, co analitycy nazywają pozytywnym stanem epistemicznym (Chisholm) lub epistemiczną trafnością (Sosa). Zakłada się tu
jednocześnie, iż możliwy jest więcej niż jeden typ pozytywnego stanu epistemicznego, a nie że jest nim, przykładowo, tylko wiedza3. Cennym po
znawczo nazywam takie poznanie, które udoskonala człowieka jako poznają-
1 Zwraca na to uwagę Plantinga, który szczególnie wiele uczynił dla zmiany tego stanu
rzeczy (Plantinga 2000, s. 67). W literaturze polskiej najpełniejszą analizę racjonalności,
w aspekcie epistemologicznym i metodologicznym, zawiera Kleszcz 1998.
2 Anscombe 1979, s. 142.
3 Nie da się tego terminu przełożyć za pomocą terminu „wartość epistemiczną”, ponieważ
niektóre cenne epistemicznie stany poznawcze są cenne właśnie ze względu na wartości, jakich
są nosicielami, lecz się do tych wartości nie redukują. Pewien cenny epistemicznie stan
poznawczy może być nosicielem więcej niż jednej wartości poznawczej, jak ma to miejsce w
wiedzy mądrościowej.
222
MAREK PEPLIŃSKI
cego. Różne stany epistemiczne mogą się różnić nie tylko treścią, lecz także
swoją cennością epistemiczną, to znaczy jeden może być cenniejszy od
drugiego.
Jakie są najważniejsze przykłady cennych epistemicznie stanów poznaw
czych? Popularną w tym miejscu odpowiedzią będzie, iż zgodnie z zasadą:
„cel jest doskonalszy od środka”, do takich stanów poznawczych należą
główne cele poznania4. Pierwszym kandydatem wydaje się wiedza. Nie jest
to jednak odpowiedź oczywista. Na czym polega wartość wiedzy? Pojęcie
wiedzy wydaje się zawierać dwa momenty. Po pierwsze, twierdzi się, w tzw.
klasycznej koncepcji wiedzy zdaniowej5, iż warunkiem koniecznym, aby oso
ba S wiedziała, że p, jest prawdziwość p. Także potoczne pojęcie wiedzy
zawiera w sobie moment prawdziwości. Dlatego w przypadku pomyłki nie
określa się danego poznania jako „wiedzy fałszywej”, lecz jedynie jako pozór
wiedzy. Pierwszym zatem istotnym momentem pojęcia wiedzy jest prawdzi
wość twierdzenia, które jest przedmiotem wiedzy. Drugim jest to, co odróżnia
wiedzę od prawdziwej opinii6. Podawane są rozmaite propozycje, które mają
wskazać i opisać własność (lub wiele takowych) rozróżniającą te dwa stany
epistemiczne. Być może zróżnicowanie, jakie ma tu miejsce, bierze się
z tego, iż poddaje się analizie nie jedno pojęcie wiedzy, lecz różne pojęcia7.
4 Chodzi tu o cele poznania wziętego w ogólności, nie zaś cele nauk(i) czy, traktując
rzecz szerzej, wiedzy.
5 W ten sposób tłumaczę angielski termin propositional knowledge, który jest przedmiotem
analiz Gettiera i innych, będąc przy tym jedną z postaci wiedzy. Bardziej odpowiednim
tłumaczeniem tekstu angielskiego byłaby „wiedza twierdzeniowa”, jednakże takie wyrażenie
nie pasuje stylistycznie do języka polskiego. Tymczasem do natury twierdzenia należy
możliwość jego wyrażenia w zdaniu, tak więc na podstawie analogii atrybucji można się posłu
żyć takim przekładem.
6 Oczywiście te dwa warunki nie wyczerpują zazwyczaj wymienianej listy; oprócz tego
dodaje się, standardowo, podtrzymywanie przez S przekonania p; ponadto rozwiązania w
snorze nad uprawomocnieniem (ang. justification) idą w trzech kierunkach: opracowania
nowych koncepcji uprawomocnienia, nie poddającej się krytyce analogicznej do tej Gettiera;
zastąpienia uprawomocnienia „gwarancją” (ang. warrant)', oraz dodania czwartego warunku.
Por. BonJour 1996, s. 51. Ponieważ nie jest to istotne dla omawianej kwestii, sprawy te są
pominięte.
7 Racją tego, by się przychylić do takiej interpretacji, jest fakt, iż każda argumentacja
pojawiająca się w analizie wiedzy musi się odwoływać do pewnych intuicji oraz egzemplifi
kujących je przypadków wzorcowych; przykłady zawarte w literaturze przedmiotu dotyczą
bardzo różnych sytuacji poznawczych, zwłaszcza odnośnie do rodzaju przedmiotu poznania
i sposobu, w jaki jest dostępny poznaniu. Są to tak rozmaite przypadki, jak postrzeganie
przedmiotów zmysłowo poznawalnych bliskich i odległych, badanie zawartości swojej świa
domości, poznanie przedmiotów teoretycznych, stanowiących zaangażowanie ontologiczne teorii
naukowych, czy poznanie praktyczne, dotyczące wyboru właściwego postępowania.
O CENNOŚCI RACJONALNOŚCI W WIERZE RELIGIJNEJ
223
Nie twierdzi się tu zatem, iż to, co zostanie powiedziane, będzie się odnosić
do każdej koncepcji wiedzy, jaką operowali filozofowie i naukowcy. Wydaje
się jednak, iż historycznie rzecz biorąc, najbardziej podstawową cechą, która
specyfikowała wiedzę, odróżniając ją od prawdziwego przekonania, było to,
że znajomość czegoś, będąca wiedzą, gwarantowała (w sensie: czyniła ko
nieczną) prawdziwość tego, co się zna8. Jeżeli zatem wiedza polega na takiej
znajomości pewnego stanu rzeczy i z tego właśnie bierze się jej cenność
poznawcza, to wartość wiedzy jest pochodna od wartości prawdy9. Trzeba,
w związku z tym, odróżnić bycie podstawowym pewnej wartości poznawczej,
w tym wypadku prawdy, od bycia pewnego stanu epistemicznego, w tym wy
padku wiedzy, mniej lub bardziej cennym epistemicznie. I faktycznie, zna
jomość prawdy i uniknięcie fałszu uważa się za dwa podstawowe cele epistemiczne. W takim wypadku bardziej podstawową wartością poznawczą jest
prawda, ale bardziej cenną poznawczo - wiedza10. Stanowisko powyższe,
z akcentem na pierwszy cel, wydaje się reprezentować Chisholm, który
w swojej książce The Foundations of Knowing zawarł następujące zdania:
Racjonalność epistemiczna może być rozumiana w kategoriach ogólnego
wymagania, aby dążyć do tego, by mieć jak największy możliwy zbiór logicz
nie niezależnych przekonań taki, iż prawdziwe przeważają w nim nad fał
szywymi. Te zasady preferencji epistemicznej [chodzi o zasady, jakimi, według
Chisholma, powinien kierować się poznający - M. P.] są zasadami, którymi
powinno się kierować, jeżeli ma się wypełnić to wymaganie11.
Jeśli prawda jest podstawową wartością poznawczą, to poznanie prawdziwe
nie jest jeszcze, dzięki posiadaniu samej tej wartości, najcenniejsze po
znawczo. Jak zauważa Plantinga, można dość łatwo spełnić powyższe wyma8 Nie znaczy to, że zawsze było tak, iż za wiedzę uznawano poznanie koniecznie
prawdziwe. Koniecznym warunkiem wiedzy jest prawdziwość, nie zaś konieczna prawdziwość.
Z drugiej strony konieczna prawdziwość gwarantuje spełnienie tego warunku. Ten ostatni
jednak należy do modalności de dicto, natomiast konieczność wiedzy, w szeroko pojętym
nurcie metafizycznym, wyjaśniana jest koniecznością de re. Idąc dalej, można by tu jeszcze
rozróżnić pomiędzy nieprzypadkową prawdziwością sądu żywionego a zależnością tego stanu
rzeczy od wysiłków i zdolności poznawczych wiedzącego.
9 Zob. Stępień 1999, s. 218-219.
10 Uzasadnienie cenności realizacji drugiego z podstawowych celów poznawczych będzie
musiało się odwołać do wartości posiadania prawdy, zarówno w poznaniu teoretycznym, jak
i praktycznym. Bycie w błędzie jest negatywnym stanem epistemicznym dlatego, iż w takiej
sytuacji fałsz wypiera prawdę.
11 Chisholm 1983, s. 7.
MAREK PEPLIŃSKI
224
ganię - wystarczy „w nieskończoność” oddawać się arytmetyce12. Kenny,
w zupełnie innym kontekście, dodaje, iż osoba mająca ogromną liczbę praw
dziwych przekonań, które racjonalnie utrzymywane są jako podstawowe, jest
irracjonalna, o ile przekonania te dotyczą spraw banalnych i błahych13.
Bardziej cenne poznawczo niż przekonanie prawdziwe jest prawdziwe prze
konanie w istotnej kwestii. Bierze się to z tego, że tak jak akty poznawcze
rozróżniamy ze względu na różne przedmioty tych aktów, tak też ich cenność
pochodzi, przynajmniej częściowo, od wartości i znaczenia przedmiotu takie
go aktu (lub jego rezultatu) dla podmiotu poznającego. Jeszcze bardziej cenne
poznawczo niż prawdziwe przekonanie w ważnej sprawie jest prawdziwe prze
konanie w ważnej sprawie, które stanowi wiedzę. Wiedza bowiem jest czyn
nikiem, który gwarantuje, iż się nie mylimy. Hierarchia zatem najcenniej
szych14 stanów poznawczych przedstawia się następująco (w porządku - im
niżej, tym mniej cenne poznawczo):
1. Wiedza o sprawach istotnych.
2. Prawdziwe przekonanie dotyczące tych spraw.
3. Wszelkie poznanie, lub jego własność, które mogą się przyczyniać do
osiągnięcia 1 lub 2.
W trzecim rodzaju tego, co cenne poznawczo, mieszczą się m.in. posia
danie uzasadnienia dla swoich twierdzeń, ich niesprzeczność, spójność,
erudycja podmiotu czy racjonalność jego samego lub jego przekonań.
2. RACJONALNOŚĆ PRZEKONAŃ RELIGIJNYCH
Jakie cechy wiąże się z terminem „racjonalność” w kontekście poznania
religijnego? Wydaje się, iż gdy się mówi o racjonalności lub irracjonalności
czy to twierdzenia, że Bóg istnieje, czy też twierdzeń wiary w sensie ścisłym,
wówczas ma się na myśli dwa, powiązane ze sobą, momenty.
Plantinga 1988, s. 131.
Kenny 1983, s. 44.
14 Ponieważ w obecnym rozumowaniu chodzi o najważniejsze stany epistemiczne, wylicze
nie to nie jest pełne.
12
13
O CENNOŚCI RACJONALNOŚCI W WIERZE RELIGIJNEJ
225
2.1. Moment pierwszy - racjonalność jako uzasadnienie, uzasadnienie jako
dowód lub argument
Popularnym sposobem ujęcia omawianej kwestii jest pogląd, że pewne
twierdzenia (przekonania) religijne są racjonalne, jeżeli uznająca je osoba ma
dla nich dowód lub odpowiedni argument15. Stawiający tzw. zarzut ewidencjalistyczny, skierowany przeciwko przekonaniu, iż Bóg istnieje, lub innemu
przekonaniu religijnemu, sądzi, że:
(1) Akceptacja dowolnego twierdzenia religijnego p, gdy nie ma się dla
niego odpowiedniego argumentu, jest irracjonalna.
(2) Dla dowolnego twierdzenia religijnego p nie znamy żadnych wystar
czających argumentów16.
Z tego wynika, że jeżeli przekonanie to tyle, co zaakceptowane twier
dzenie, to:
(3) Przekonania religijne są irracjonalne.
Ponieważ chodzi tu przede wszystkim o ustalenie, jakie jest znaczenie
użytego terminu „irracjonalne” oraz jakie konsekwencje poznawcze płyną stąd
dla wierzącego, można zatem pominąć analizę (2) i skupić się na (1). Treść
jednak tego twierdzenia jest niejasna, tak jak niejasne jest, dlaczego
należałoby je przyjąć. Zbadanie tego pozwala lepiej wyjaśnić znaczenie
twierdzenia (1).
Dodajmy twierdzenie:
(4) Posiadanie uzasadnienia dla twierdzenia p polega na znajomości
odpowiedniego argumentu za p.
Wówczas, aby uzyskać (1), potrzebujemy jeszcze:
(5) Akceptacja dowolnego twierdzenia p, gdy nie ma się dla niego uza
sadnienia, jest irracjonalna.
Twierdzenie (5) wraz z (4) i uznaniem, że twierdzenia religijne podpadają
pod (4) i (5), pociąga logicznie (1). Z kolei (1) i (2) pociągają (3). Do
(1) można też dojść dzięki (5) i:
(6) Akceptacje twierdzeń religijnych są nieuzasadnione.
Mackie 1997, s. 327-330; Rowe 1975, s. 269.
Jest to moja parafraza zarzutu ewidencjalistycznego, który - według Plantingi - da się
znaleźć np. u Anthony’ego Flewa. Por. Plantinga 1983, s. 27. Jest to mocniejsze twierdzenie,
niż znajdujemy to u Plantingi, co zostało przyjęte dla ułatwienia rozumowania, nie jest to
jednak niezbędne założenie i analogiczne rozumowanie da się przeprowadzić nawet przy znacz
nie słabszych wersjach 2.
15
16
226
MAREK PEPLIŃSKI
Twierdzenie (6) wynika z (4) i (2). Jak do tej pory, kluczową rolę odgrywa
twierdzenie (5). Dlaczego jednak należałoby je zaakceptować? W zdaniu tym
stwierdza się zachodzenie ścisłego związku pomiędzy brakiem uzasadnienia
a irracjonalnością. Zgodnie z (4) jednak uzasadnione twierdzenie (i odpo
wiednio przekonanie) to takie, dla którego mamy odpowiedni argument lub
dowód. Dlaczego jednak posiadanie argumentów dla p miałoby prowadzić do
racjonalności akceptacji p? Odpowiedź nie narzuca się z oczywistością.
W pojęciu racjonalności bowiem zawiera się więcej niż tylko odniesienie do
pewnego związku między twierdzeniami lub między twierdzeniami a doświad
czeniem. Zanim zostanie to poruszone, trzeba jeszcze zwrócić uwagę na moż
liwość pewnej modyfikacji (1), która uwzględnia stopniowalność asercji17.
Nie chodzi zatem przede wszystkim o sam fakt asercji, ale o jej moc. Zwraca
się tu uwagę na fakt, iż niektóre twierdzenia religijne są akceptowane przez
wiernych z pełną asercją. Z tego względu (1) należy przeformułować do
postaci:
(1 ’) Akceptacja dowolnego twierdzenia religijnego p, w stopniu niepro
porcjonalnym do posiadanych dlań argumentów, jest irracjonalna.
(2’) Dla dowolnego twierdzenia religijnego p nie znamy żadnych argu
mentów wystarczających do jego akceptacji z pełną asercją.
Z tego wynika (3). Twierdzenie (2’) wynika z (2), lecz nie na odwrót.
Zgodnie z omawianą koncepcją, bycie racjonalnym pewnego przekonania
związane jest ściśle z momentem bycia uzasadnionym tego sądu. Dlaczego
jednak sądy mają być uzasadnione i co się stanie, gdy nie będą? Co należy
uczynić, gdy nasze sądy okazują się nieuzasadnione? Racjonalność przekonań
religijnych, pojęta jako ich własność bycia uzasadnionym, domaga się dal
szego wyjaśnienia; sama w sobie nie jest zrozumiała.
2.2. Moment drugi - racjonalność jako posiadanie uprawomocnienia (uspra
wiedliwienia) przez utrzymującego sąd; irracjonalność jako bycie
winnym czynienia tego, co zakazane
W poprzednim paragrafie wskazano na związek racjonalności (irracjonalności) z posiadaniem uzasadnienia (odpowiednio jego brakiem). Wskazano na
związek racjonalności pewnego przekonania p z relacją syntaktyczną za
chodzącą między twierdzeniem p a innymi twierdzeniami, takimi, iż p z nich
17
Niekiedy właśnie w ten sposób pojmuje się zarzut ewidencjalistyczny. Por. Forrest 1997.
O CENNOŚCI RACJONALNOŚCI W WIERZE RELIGIJNEJ
227
wynika. Niejasne pozostało, dlaczego ta akurat własność p miałaby stanowić
o jego racjonalności i czy tylko ta własność o niej stanowi. O czym orzeka
się racjonalność i uzasadnienie? Problem ten jest widoczny zwłaszcza
w języku angielskim, gdzie terminy justify i justification mogą się odnosić
zarówno do osób, jak i do ich aktów, stanów, postaw poznawczych, czy na
wet samych twierdzeń. Wiąże się to z faktem, że termin „uzasadnienie”,
podobnie jak definiowany przezeń termin „racjonalność”, niesie ze sobą
obfitość znaczeń lub, jeżeli można się tak wyrazić, wątków. Jednym z nich
jest niewystarczalność poznawcza tego, co domaga się uzasadnienia. Więk
szość twierdzeń, które uznajemy, ma taki charakter, że sama znajomość ich
treści nie pozwala nam ocenić, czy są prawdziwe. Chcemy jednak utrzy
mywać, akceptować czy wierzyć w te twierdzenia, które są prawdziwe, które
są pośrednikiem tego, co rzeczywiste. Jeżeli zatem dane twierdzenie jest
nieoczywiste, a ma być przez nas przyjęte, to musi ono zostać, w pewnej
przynajmniej mierze, potwierdzone. Musi ono okazać swój list uwierzytel
niający - uzasadnienie. Ujęte w tym sensie, polega na ufundowaniu danego
twierdzenia w czymś innym, co ma gwarantować jego prawdziwość. Wyróż
nia się w związku z tym, standardowo, uzasadnienie bezpośrednie, jak to się
ma z sądami postrzeżeniowymi, które uzasadnione są przez doświadczenie,
lub pośrednie, jak ma to miejsce w przypadku, gdy pewne twierdzenie
uzasadnia się poprzez znalezienie dlań twierdzeń prawdziwych, z których ono
wynika logicznie lub które czynią jego prawdziwość prawdopodobną. To tak
właśnie pojęte uzasadnienie ma strukturę, w której charakterystykę wchodzi
m.in. określenie relacji między odpowiednimi twierdzeniami.
Oczywiście wyrażenie, iż pewien sąd domaga się uzasadnienia, jest prze
nośnią. To my bowiem domagamy się uzasadnienia dla sądów, których praw
dziwość nie jest dla nas oczywista. Szukanie uzasadnienia nie jest czymś
naturalnym, spontanicznym, bezrefleksyjnym. Weźmy pod uwagę poznanie
zmysłowe. W naturalnym biegu rzeczy przyjmujemy świadectwo zmysłów za
dobrą monetę i nie domagamy się wskazania czegoś, co by było jego ufun
dowaniem czy potwierdzeniem. Dopiero gdy pojawiają się wątpliwości, jak
to się dzieje w wypadku złudzeń, pomyłek czy halucynacji, zaczynamy szu
kać uzasadnienia jako czegoś, co ma nam zagwarantować, iż nie zaakceptu
jemy fałszu. Podobnie jest np. w przypadku informacji dotyczącej sposobu
dostania się w określone miejsce, uzyskanej na podstawie szeroko pojętego
świadectwa innych osób, wypowiedzianego lub nawet tzw. świadectwa impli
cite, związanego z takim zachowaniem się, jakby uznawało się coś za praw
dę. Takie świadectwo jest przez nas uznawane za prawdziwe, dopiero zaś
MAREK PEPLIŃSKI
228
kiedy okazuje się, iż bywało ono nierzetelne, wtedy domagamy się uzasad
nienia, zagwarantowania, że to, co dana osoba mówi, jest prawdziwe.
Możliwe są zatem dwa ujęcia analizowanego tu drugiego momentu uzasad
nienia epistemicznego. Według pierwszego, wolno uznawać za uzasadnione
i racjonalne to wszystko, co wydaje się prawdziwe, i nie ma powodów, by
uważać to za fałszywe. Ujmując to w odmienny sposób, wolno uznawać za
prawdziwe to, dla czego mamy odpowiednie uzasadnienie, gwarantujące nam
prawdziwość twierdzenia, które samo się nie tłumaczy. Zarzut ewidencjalistyczny wyraźnie nawiązuje do tego drugiego sposobu określenia momentu
normatywnego związanego z uzasadnieniem. Dlaczego jednak powinniśmy
przyjąć ten drugi, nie zaś pierwszy sposób? Wydaje się, iż odpowiedź będzie
tu następująca: „Dlatego, iż jest to przejawem postawy krytycznej”. Wyjaś
nienie tego możemy znaleźć, zwracając uwagę na znaczenie słowa „racja”.
W Leksykonie filozofii klasycznej, w haśle Racja, czytamy:
Poszukiwanie racji dla określonych stanów rzeczowych lub poznawczych jest
przejawem postawy krytycznej, która domaga się, aby uznawać za prawdziwe
lub obowiązujące tylko takie wypowiedzi, dla których umiemy wskazać nale
żytą podstawę18.
Uzasadnianie, jako wskazywanie na odpowiednie racje czy argumenty, jest
przejawem postawy krytycznej. Dlaczego powinniśmy być krytyczni i co się
stanie, gdy nie przyjmie się tej postawy? Odpowiedź na pierwszą część
pytania może być następująca: bycie niekrytycznym, nieracjonalnym, akcep
towanie tego, co nieuzasadnione, jest rodzajem zła, jest złem epistemicznym. Wracamy tu do normatywnego wymiaru poznania, o którym była mowa
w analizie tego, co epistemicznie cenne. Postępując niekrytycznie, jesteśmy
winni. Nasza wina, można dalej argumentować, polega na złamaniu pewnego
obowiązku epistemicznego. Obowiązek ten nakłada wymaganie uzasadnienia
każdego twierdzenia, które samo z siebie nie gwarantuje swej prawdziwości.
Takie uzasadnienie polega na dostarczeniu argumentu wskazującego na praw
dę danego twierdzenia. Odwołanie się do obowiązków epistemicznych poja
wiało się już w cytowanym fragmencie książki Chisholma. Same obowiązki
epistemicznie mogą być rozmaicie interpretowane. Dla potrzeb argumentacji
zostanie przyjęta interpretacja, według której przestrzeganie tych obowiązków
służy takiemu realizowaniu poznawania, aby skutkowało to coraz cenniej-
18
Herbut 1997, s. 457.
O CENNOŚCI RACJONALNOŚCI W WIERZE RELIGIJNEJ
229
szymi epistemicznie aktami i rezultatami aktów19. Przestrzeganie obowiąz
ków epistemicznych można definiować bądź jako niełamanie żadnego z nich,
bądź jako wypełnienie określonego obowiązku epistemicznego. Odpowiednio, o
akceptacji uzasadnionej, w której chodzi o drugi moment wiązany z termi
nem „uzasadnienie”, mówimy wówczas, gdy akceptacja ta nie łamie żadnego
obowiązku epistemicznego20. Pojawia się tu jednak wieloznaczność, gdyż
obowiązkiem epistemicznym, który - według stawiającego zarzut - łamie
wierzący, jest obowiązek posiadania uzasadnienia dla danego twierdzenia p,
w które się wierzy. Inaczej mówiąc, przekonanie p wierzącego jest nie
uzasadnione (akceptacja jest dokonana przy złamaniu obowiązku epistemicz
nego), ponieważ wierzący nie ma dla twierdzenia p uzasadnienia (nie zna
argumentu podpierającego twierdzenie p). Co do drugiej części powyższego
pytania odpowiedź brzmi: nieuzasadnione przekonania powinny być porzu
cane, nie wolno bowiem akceptować tego, co nieuzasadnione, akceptacja taka
jest nieusprawiedliwiona. Dotykamy tutaj innego znaczenia, jakie ma,
zwłaszcza w filozofii analitycznej, termin „uzasadnienie”. Dla odróżnienia
go od momentu fundowania, proponuję mówić tu o uprawomocnieniu lub
usprawiedliwieniu pewnego przekonania p. W ścisłym sensie uprawomocnie
nie przysługuje tu podmiotowi poznającemu, natomiast uzasadnienie przy
sługuje twierdzeniu, nigdy podmiotowi. Wtórnie usprawiedliwienie lub
uprawomocnienie można orzekać o przekonaniach i odpowiednio twierdze
niach, ale wówczas należałoby mówić o tym, że pewne twierdzenie jest
usprawiedliwione dla osoby S. Bycie uzasadnionym ma wymiar syntaktyczny i
semantyczny, związany z funkcją, jaką twierdzenie pełni w rozumowaniu,
bycie zaś usprawiedliwionym nie ma tego wymiaru strukturalnego, lecz ma
charakter pragmatyczny. Teoria zajmująca się prawomocnością czy usprawied
liwieniem przekonań (terminy te nie są równoznaczne ani równozakresowe,
ale dla prostoty wywodu będą używane zamiennie) zwana jest etyką prze
konań. Może ona mieć różne postacie, ze względu na teorię etyczną, na
podstawie której jest modelowana21. Oczywiście takie ujęcie normatywności
19 Pomijam tu zagadnienie, czy w ogóle, a jeżeli tak, to w jakiej mierze, ujęcie norma
tywnego aspektu poznania w kategoriach obowiązków epistemicznych zakłada woluntaryzm
w nabywaniu i utrzymywaniu przekonań. Por. Feldmann 2000, s. 667-682.
20 „Klasycznym” tekstem dokonującym analizy i krytyki posiadania uzasadnienia w termi
nologii obowiązków epistemicznych jest Alston 1988. W polskiej literaturze filozoficznej
omawia to Galewicz 1998.
21 Por. Zagzebski 1996, s. 1-75.
230
MAREK PEPLIŃSKI
epistemicznej nie prowadzi, z konieczności, do zinterpretowania tej normatywności jako gatunku normatywności moralnej.
Jak należałoby się odnieść do tego wymiaru terminu „uzasadnienie”, czyli
do usprawiedliwienia czy prawomocności aktów (i odpowiednio rezultatów)
poznawczych? Z pewnością trudno byłoby zanegować ten wymiar poznania
- istnienie obowiązków, zakazów, nakazów lub przyzwoleń epistemicznych.
Występują one w różnych sytuacjach poznawczych, niekoniecznie naukotwórczych. Oczywiste jest np., iż kapitan statku ma obowiązek posiadać wiedzę
o statkach w ogóle i swoim statku w szczególności, o sposobach komunikacji
z innymi kapitanami, zasadach postępowania w razie wypadku czy możliwej
kolizji. Ma on obowiązek znać zasady postępowania praktycznego podczas
rejsu i w porcie. Ma on także obowiązek znać istotne okoliczności takiego
postępowania, np. znać dane pogodowe. Ma on też obowiązek uzyskiwać
nowe poznanie lub dążyć do jego uzyskania, np. czy woda balastowa odpo
wiednio równoważy ciężar rozmieszczonego towaru, czy jego ułożenie nie
uległo zmianie, czy kurs statku jest wolny w odpowiednim zasięgu i tak
dalej. Ma on obowiązek brać pewne informacje pod uwagę, ignorować inne,
sprawdzać trzecie. Podobnie jest z lekarzem, pielęgniarką, kierowcą autobusu
czy spowiednikiem. Analogicznie, obowiązki intelektualne ma naukowiec czy
filozof. Wydaje się nawet, iż mają oni, z racji profesjonalnego zajmowania
się poznaniem oraz celów poznawczych, jakie sobie stawiają, surowsze obo
wiązki niż inne grupy poznających.
Nie da się zatem kwestionować istnienia takich obowiązków, choć można
się spierać co do ich natury. Należy jedynie zwrócić uwagę na fakt, iż ich
obowiązywanie jest zrelatywizowane do naszego bycia poznającymi jako oraz
do sytuacji epistemicznej. Sytuacja epistemiczna wyznaczona jest, z jednej
strony, przez przedmiot poznania, jego charakter i związaną z tym jego
dostępność poznawczą w taki czy inny sposób, determinującą metody, za
pomocą których może on zostać poznany przez podmiot poznania. Z drugiej
strony, sytuację tę determinuje podmiot, ze swoimi celami praktycznymi
i teoretycznymi oraz środkami ich realizacji. Środki te determinowane są
m.in. przez dotychczasową wiedzę, aparaturę pojęciową, doświadczenie pod
miotu, jego zdolności poznawcze, zachodzenie (lub nie) czynników zakłó
cających jego poznanie. Jako kapitan statku mam inne obowiązki poznawcze
niż jako piekarz, choć bardziej podobne do obowiązków kierowcy tramwaju,
znacznie mniej zaś do obowiązków lekarza. W każdym z tych przypadków
jednym z takich obowiązków jest uzyskanie w odpowiednich sytuacjach pew
O CENNOŚCI RACJONALNOŚCI W WIERZE RELIGIJNEJ
231
nej informacji lub żądanie potwierdzenia jej, lecz nie wszystkich informacji
i nie takiego samego rodzaju potwierdzenia w każdej sytuacji.
Wdzięczną ilustracją tego wymiaru uzasadnienia i racjonalności są roz
ważania z filozofii religii Alvina Plantingi i Anthony’ego Kenny’ego. Plantinga proponuje, aby zarzut ewidencjalistyczny zinterpretować właśnie
w świetle koncepcji racjonalności podmiotu jako własności bycia usprawied
liwionym w podtrzymywaniu swoich przekonań. Czyni tak w drugim okresie
z trzech, w których bronił racjonalności przekonań religijnych. Tylko na ten
okres zwrócę tu uwagę22. Polemicznie do stanowiska Plantingi odnosi się
Kenny.
3. RACJONALNOŚĆ POZNANIA RELIGIJNEGO ZINTERPRETOWANA
Słynne powiedzenie Clifforda brzmi: „Wszędzie, zawsze i dla każdego jest
rzeczą złą wierzyć w coś, opierając się na niedostatecznej racji”. Teista czy
osoba wierząca akceptuje pewne przekonania religijne, mimo iż nie ma dla
nich argumentów. Możliwe jest, iż dla niektórych z nich ma argumenty, lecz
nie są one wystarczające, aby uzasadnić tak mocną asercję, z jaką wierzący
zwykli utrzymywać twierdzenia wiary. Innymi słowy, twierdzenie (2’) jest
prawdziwe. Oczywiście, należy je za takie uznać przy pewnym założeniu,
które nie było do tej pory wyraźnie wspomniane, a które odgrywa niemałą
rolę w uzasadnieniu (2) lub (2’). Jest to wymóg, aby wśród przesłanek uży
wanych w uzasadnieniach, argumentach czy dowodzeniach twierdzeń religij
nych mieściły się tylko takie, które są poznawalne w sposób przyrodzony
oraz które są intersubiektywnie sprawdzalne. Z tego względu wierzący,
wierząc w misteria wiary z pełną asercją, postępują irracjonalnie. Wyjaśnia
to, dlaczego (3) uznawane jest za prawdziwe. Wyjaśnia też, jak należy rozu
mieć (5) lub odpowiednie jego modyfikacje. Postępowanie ich jest nieprawo
mocne i nieusprawiedliwione, a zło ich czynu jest podwójne. Łamią bowiem,
jak się twierdzi, zasadę epistemiczną: akceptując twierdzenia religijne, do
stosuj swoją asercję do mocy racji, którymi dla danego twierdzenia dyspo
nujesz, oraz metazasadę: przekonania nieuprawomocnione (irracjonalne) po
winny być porzucane. Z punktu widzenia etyki przekonań wyrok może być
tylko jeden: winni!
22
s. 27-50.
Racje, dla których można wyróżnić trzy takie okresy, zawarte są w: Pepliński 2000,
232
MAREK PEPLIŃSKI
Sprawa jest jednak nieco bardziej skomplikowana. Plantinga twierdzi, iż
stawiający zarzut ewidencjalistyczny zakłada pewną teorię dotyczącą kolej
nego momentu, który wiąże się z uzasadnieniem - tzw. strukturą uzasad
nienia, czymś, co jest konsekwencją jego aspektu syntaktycznego. Nazwijmy
strukturą przekonaniową (noetic structure) zbiór wszystkich akceptowanych
przez osobę S twierdzeń, wziętych w ich związkach logicznych i epistemologicznych oraz stopniu akceptacji23. W modelu tego zbioru przekonania two
rzą trójwymiarową sieć, o określonych w danej chwili powiązaniach. Niektóre
z nich mieszczą się bliżej centrum, a inne bliżej krańców tej figury. Te
bliższe centrum określane są jako głębsze. Są to te przekonania, których
odrzucenie pociągnęłoby za sobą większe spustoszenie wśród podtrzymywa
nych przekonań niż tych płytszych. Mogą one być podtrzymywane jako bazo
we, to znaczy nie opierające się na innych jako na swych racjach. Te prze
konania, które są utrzymywane, ponieważ są uzasadnione pośrednio, przez
ufundowanie ich akceptacji w akceptacji innych, nazywane są niebazowymi.
Nie musi jednak być tak, iż przekonania bazowe są tymi, które leżą naj
głębiej i najbliżej centrum. Mogą one się znajdować na peryferiach, a ich
akceptacja może być warunkowa. Odpowiednio określona treściowo i formal
nie struktura noetyczna zawiera cenne epistemicznie stany poznawcze, jak
wiedza, prawdziwość czy racjonalność. Teorią zakładaną przez stawiającego
zarzut jest teoria określająca, jak ma być ukształtowana pewna struktura
poznawcza osoby S, aby była strukturą racjonalną. Teoria ta zwana jest
klasycznym fundacjonalizmem i jest poglądem ustalającym poprawną struk
turę uzasadnienia epistemicznego. Z tego powodu klasyczny fundacjonalizm
warunkuje treść etyki przekonań dotyczącej uznawania zdań. Na podstawie
bowiem teorii struktury uzasadnienia ustala się treść norm określających,
jakie rodzaje twierdzeń jak mają być uzasadnione, aby ich akceptacja była
usprawiedliwiona (a zawierająca je struktura noetyczna - racjonalna).
Klasyczny fundacjonalizm, w przeciwieństwie do koherentyzmu, dzieli
twierdzenia na dwie podgrupy: takie, które mogą być racjonalnie podtrzy
mywane bez podparcia innymi twierdzeniami, i takie, które tak podtrzy
mywane, nie są racjonalnie zaakceptowane. Tym, co odróżnia klasyczny fun
dacjonalizm od innych fundacjonalizmów, np. umiarkowanego fundacjona-
23
Pełne określenie struktury przekonaniowej musi zawierać jej ewentualne związki z niedoksastycznymi własnościami świadomości, ten aspekt można tu jednak, bez szkody dla argu
mentacji, pominąć. Pojęcie struktury przekonaniowej czerpię od Plantingi. Por. Plantinga 1983,
s. 48-55.
O CENNOŚCI RACJONALNOŚCI W WIERZE RELIGIJNEJ
233
lizmu Plantingi, jest określone kryterium bycia bazowym pewnego sądu.
Bazowymi mogą być, według tej teorii, twierdzenia oczywiste same w sobie,
twierdzenia spostrzeżeniowe lub, według innej wersji, twierdzenia niekorygowalne dotyczące zawartości własnej świadomości. Ponieważ twierdzenie,
iż Bóg istnieje, nie jest ani oczywiste samo w sobie, ani nie należy do
twierdzeń spostrzeżeniowych, które dostarczane są przez naszych pięć zmys
łów, ani też nie jest twierdzeniem o zawartości świadomości, nie należy więc
ono do klasy twierdzeń, które mogą być zaakceptowane poprawnie jako bazo
we, zgodnie z normą nakazującą akceptować tylko to, co jest odpowiednio
uzasadnione. Dlatego też, o ile mają być zaakceptowane racjonalnie, muszą
być uzasadnione, tak jak należy to czynić w wypadku tego rodzaju twierdzeń,
czyli sądów niebazowych - mogą być zaakceptowane pod warunkiem, iż są
uzasadnione pośrednio. W tym celu teolog naturalny tworzy argumenty za
istnieniem Boga - aby wykazać, iż jest ono racjonalnie akceptowalne. Po
nieważ zaś, według stawiającego zarzut ewidencjalistyczny, nie ma tego typu
poprawnych argumentów, a więc przekonanie takie jest irracjonalne.
Plantinga stara się wykazać, iż twierdzenie, że Bóg istnieje, może być
racjonalnie zaakceptowane jako bazowe. Czyni to poprzez odrzucenie kry
terium bazowości klasycznego fundacjonalisty. Przyjęcie tego kryterium nie
jest - jak twierdzi Plantinga - uprawomocnione poprzez jego uzasadnienie
rzetelnym argumentem wskazującym, iż powinno być stosowane. Nie twierdzi
on, iż taki argument jest niemożliwy, lecz jedynie, iż do tej pory nie został
przedstawiony. Jeżeli tak, to akceptacja kryterium bazowości klasycznego
fundacjonalisty jest prawomocna, o ile jest ono uzasadnione bezpośrednio
jako twierdzenie bazowe. Tak jednak być nie może, pogwałca się tu bowiem
owo kryterium, gdyż nie należy ono do żadnej z trzech wymienionych grup.
Plantinga twierdzi zatem, że zawierająca to kryterium teoria klasycznego
fundacjonalizmu jest wewnętrznie niespójna ze względu na samozwrotność,
a akceptowanie opartych na niej norm epistemicznych nie jest usprawied
liwione. Jako takie nie może być wymagane od teisty czy wierzącego chrześ
cijanina.
Do rozwiązania Plantingi nawiązuje Kenny24. Zgadzając się z krytyką
klasycznego fundacjonalizmu, zarzuca mu, iż nie wykazał w ten sposób, że
twierdzenie o istnieniu Boga jest racjonalnie akceptowalne jako bazowe.
Plantinga, nie eksploatując dalej kwestii kryterium bycia sądem bazowym, nie
24
Kenny 1983, s. 12-45.
234
MAREK PEPLIŃSKI
potrafi wykluczyć z racjonalnej struktury poznawczej sądów bazowych w ro
dzaju „Bóg nie istnieje” czy dowolnych innych twierdzeń. Kenny proponuje
własne kryterium bazowości, które jest bardziej złożone, lecz - jak pisze daje większe nadzieje, że samo się nie refutuje, jak ma to miejsce w przy
padku klasycznego fundacjonalizmu. Według tego kryterium jako bazowe
mogą być utrzymywane twierdzenia oczywiste same w sobie, oczywiste dla
zmysłów lub dla pamięci, twierdzenia fundamentalne25 oraz takie, które dają
się obronić poprzez argument, dociekanie lub zachowanie performatywne. To,
czy twierdzenie, że Bóg istnieje, jest racjonalnie akceptowane jako bazowe,
zależy od tego, czy istnieją poprawne argumenty teologii naturalnej, które
mogą być podane na jego obronę. Kenny bowiem rozróżnia racje, dla których
nabywa się pewnego przekonania, sposób, w jaki się je podtrzymuje, i racje,
jakie się podaje innym, aby ich przekonać o jego prawdziwości. Odnośnie do
tego, czy istnieją rzetelne argumenty teologii naturalnej, Kenny pozostaje
agnostykiem. Jeżeli zaś chodzi o akceptację tzw. misteriów wiary, to nie
mogą one być, według tego filozofa, zaakceptowane racjonalnie, ponieważ
racjonalność ich akceptacji pochodzi od uzasadnienia ich przez twierdzenie,
że zostały one objawione przez Boga, to zaś, jako twierdzenie historyczne,
nie może być pewne. Z tej racji nie ma tu transferu pewności na twierdzenia
wiary, które są jednak akceptowane jako pewne. Jeżeli zatem wiara ma być
racjonalna, to całkowite uzasadnienie twierdzeń wiary musi pochodzić
z poznania przyrodzonego. Poznanie przyrodzone jednak nie może dostarczyć
adekwatnego uzasadnienia twierdzeniom wiary przyjmowanym z pewnością,
zatem akceptacje twierdzeń wiary są nieuprawomocnione i jako takie pod
trzymywane irracjonalnie.
4. CENNOŚĆ EPISTEMICZNA RACJONALNOŚCI
Nie ma tu miejsca na zbadanie, który z oponentów słusznie argumentuje
i w jakiej mierze. Jakie konsekwencje jednak miałoby stwierdzenie irracjonalności teizmu lub wiary chrześcijańskiej? Należy tu rozróżnić dwie
25 Pojęcie twierdzenia fundamentalnego czerpie Kenny od Wittgensteina, interpretowanego
nieco w duchu Arystotelesa. Twierdzenie takie charakteryzuje swoistego rodzaju niekorygowalność, wypływającą z tego, że dla osoby S i twierdzenia p nie istnieją takie argumenty, które
mogłyby podważyć p. Dla zbioru przesłanek, którymi może dysponować osoba S {r|,...,rn),
p jest bowiem lepiej znane niż dowolny element tego zbioru.
O CENNOŚCI RACJONALNOŚCI W WIERZE RELIGIJNEJ
235
kwestie: czy przekonania chrześcijańskie mogą być uprawomocnione przez
odpowiedniego rodzaju uzasadnienie, takie, jakiego wymaga stawiający zarzut
ewidencjalistyczny, oraz czy powinny być w taki sposób uprawomocnione.
Interesuje nas tu druga kwestia, rozpatrywana przy założeniu, iż odpowiedź
na pierwszą jest negatywna26. Ewidencjalista twierdzi, że obowiązek od
powiedniego uzasadnienia akceptacji spoczywa na teiście lub wierzącym. Czy
ma rację?
Podstawowym założeniem dyskusji jest istnienie obowiązków rządzących
nabywaniem, podtrzymywaniem i porzucaniem przekonań. Obowiązki te
określają, jak powinny być uzasadnione akceptacje, m.in. w aspekcie ufun
dowania, które powinny mieć akceptowane twierdzenia dotyczące rozmaitych
sfer przedmiotowych. Racjonalne (uprawomocnione) są te akceptacje, które
nie naruszają żadnych norm epistemicznych. Jedną z tych norm jest nakaz,
aby każde twierdzenie, które nie może być uzasadnione bezpośrednio, było
uzasadnione pośrednio. Inną normą jest zasada, iż wszelkie uzasadnienia
powinny się opierać na przesłankach czerpanych z przyrodzonych źródeł po
znania. Kolejna ustala, iż stopień przekonania powinien być wprost pro
porcjonalny do posiadanego uzasadnienia. Wreszcie normą będącą odpowied
nikiem „prasumienia” w etyce jest zasada: dla każdego podmiotu poznającego
S, znajdującego się w dowolnej sytuacji poznawczej P, wolno dokonywać
tylko prawomocnych akceptacji, a nieuprawomocnione powinny być porzuca
ne. Ewidencjalista twierdzi, iż wierzący dokonuje akceptacji podwójnie
irracjonalnych: nieuzasadnionych i nieuprawomocnionych. Definiuje zatem
racjonalność przez prawomocność i uzasadnienie.
Załóżmy teraz, iż przebadaliśmy strukturę poznawczą wierzącego W, który
jest typowym przypadkiem ortodoksyjnego i średnio wykształconego katolika.
Przez jego średnie wykształcenie rozumiem, iż wie on, w co, jako katolik,
powinien wierzyć, jak powinien wyjaśniać to, w co wierzy, i jaka jest
kwalifikacja teologiczna poszczególnych twierdzeń. Załóżmy, iż podtrzymuje
on z pewnością twierdzenie, iż istnieje Bóg, lecz nie zna poprawnego do
wodu, który uzasadniałby dedukcyjnie to twierdzenie, wychodząc przy tym
26 Założenie to jest przyjęte do celów argumentacji, ale nie znaczy to, iż jest przeze mnie
podzielane. Należy tu rozróżnić uzasadnialność przedsionków wiary, np. pewnych twierdzeń
dotyczących istnienia Boga, Jego natury, relacji do świata i innych obszarów rzeczywistości,
oraz uzasadnialność twierdzeń wiary opisujących tzw. tajemnice wiary. Innym ważnym tu roz
różnieniem jest dystynkcja między uzasadnieniem generującym asercje a rozumowaniem po
zwalającym je utrzymać mimo kontrargumentów. Próbę ujęcia właściwej relacji między uży
ciem rozumu w filozofii i w poznaniu religijnym por. Pepliński 1999.
MAREK PEPLIŃSKI
236
z niekontrowersyjnych, co do swej prawdziwości, przesłanek. Nie zna on też
nikogo, kogo mógłby wskazać jako osobę kompetentną w teologii naturalnej,
która potrafiłaby taki dowód przeprowadzić. Jednocześnie, o ile nie ma on
całkowitej pewności co do niektórych twierdzeń teologicznych, to te, które
zostały potwierdzone przez naukę soborów lub nauczanie papieża ex ca
thedra, są akceptowane przez niego z pełną asercją. Otóż, według ewidencjalisty, osobnik ten - nazwijmy go panem Wiernym - ma irracjonalną struk
turę poznawczą. Narusza on bowiem normy, wzięte łącznie, nakazujące po
siadać uzasadnienie proporcjonalne do asercji, gdzie przesłanki argumentów
uzyskane są dzięki wyłącznie przyrodzonemu poznaniu. Czy jest on winny
epistemicznie? Czy występuje tu także irracjonalność w sensie pogwałcenia
owej normy będącej odpowiednikiem synderezy?
Możliwe są tu dwie odpowiedzi negatywne na ostatnie dwa pytania. Odpo
wiedzi te różnią się oceną relacji, jaka powinna zachodzić pomiędzy rozu
mem a wiarą, i nie zobowiązując do akceptacji zarzutu ewidencjalistycznego,
jednocześnie odnoszą się przychylnie do niektórych zawartych w nim intuicji.
Odpowiedź pierwsza sugeruje, iż owa „syndereza epistemiczna” nie obo
wiązuje wierzącego. Wydaje się, że tak można zinterpretować stanowisko
Wittgensteina i tzw. wittgensteinowski fideizm27. Wartość poznania reli
gijnego nie zależy od dostarczanych uzasadnień i argumentów. Przekonania
Wiernego są pozbawione uzasadnienia, nieuprawomocnione i przez to po
dwójnie irracjonalne. Nie ma to jednak żadnego znaczenia w tej formie życia,
jaką jest religia. Oczywiście motywy uzasadnienia i prawomocności są
ważkie, lecz jedynie w dyskursie naukowym. Tego rodzaju odpowiedź jednak
wydaje się nie dostrzegać, iż intuicje zawarte w stanowisku stawiającego
zarzut mają pewne zastosowanie w sferze religii. Stanowisko odrzucające ową
metazasadę oddziela poznanie religijne od poznania rozumowego, co nie
wydaje się rozwiązaniem ani trafnym, ani możliwym do zaakceptowania przez
pana Wiernego.
Według rozwiązania drugiego typu, owa naczelna zasada epistemiczna
obowiązuje Wiernego. Jego przekonania religijne nie są uzasadnione poprzez
ufundowanie w twierdzeniach intersubiektywnie sprawdzalnych przez dowolną
osobę kompetentną w sprawach poznania przyrodzonego oraz utrzymywane
tylko z taką mocą, jakiej może dostarczyć tego typu uzasadnienie. Są zatem
irracjonalne w sensie bycia nieuzasadnionymi, zgodnie z pewnymi normami
27
Zob. Hudson 1975, s. 155-175.
O CENNOŚCI RACJONALNOŚCI W WIERZE RELIGIJNEJ
237
określającymi uzasadnienie. Wydaje się zatem, iż skoro obowiązuje go akcep
tacja tylko tego, co uprawomocnione (usprawiedliwione), a być uprawomoc
nionym to nie łamać żadnej z norm epistemicznych, to jego struktura po
znawcza jest także irracjonalna, w sensie bycia nieusprawiedliwioną.
Z drugiej strony nie wydaje się, aby wiara pana Wiernego była ze swej istoty
czymś złym, czego akceptacja stanowi przestępstwo intelektualne, z którego
to powodu Wiemy jest winny i czego powinien się wstydzić. Spór toczy się
o to, czy wymiar normatywny poznania, opisany tu w kategoriach przestrze
gania norm poznawczych, faktycznie został naruszony.
Zależy to od tego, czy Wiernego obowiązują normy specyfikujące, jak
uzasadnione powinny być jego przekonania. Normy epistemiczne traktuje się
tu teleologicznie. Specyfikują one takie zachowania poznawcze, które pro
wadzą adresata normy do stanów wartościowych poznawczo. W omawianym
wypadku stanem tym- ma być posiadanie proporcjonalnych, intersubiektywnie
sprawdzalnych i nie odwołujących się do autorytetu religijnego uzasadnień
dla wszystkiego, co się uznaje w sprawach religii. Struktura przekonaniowa
o takiej charakterystyce jest strukturą racjonalną. Nie trzeba też wiele się
napracować, aby taką strukturę uzyskać. Wystarczy być agnostykiem w od
niesieniu do misteriów wiary i starać się nie zmieniać tego stanu, syste
matycznie nie zastanawiając się nad możliwymi argumentami za twierdze
niami wiary. Dlaczego jednak powinniśmy kierować się opisanymi normami?
Dlaczego i w jakim stopniu miałoby to być epistemicznie cenne?
Należy tu wrócić do katalogu cennych epistemicznie stanów poznawczych.
O który z nich wydaje się chodzić wymagającemu określonego uzasadnienia?
Samo wymaganie uzasadnienia jest, jak to było już pokazane, wyrazem
postawy krytycznej. Czemu jednak taka postawa krytyczna ma służyć? Jak
zostało wskazane, podstawową wartością poznawczą jest prawda. Działania
epistemicznie wartościowe muszą zmierzać do tego, aby skutkować praw
dziwym poznaniem. Można do tego dążyć dwojako, co odzwierciedla dwa
podstawowe cele epistemiczne. Można się starać uzyskać wiedzę, która
pociąga za sobą prawdę. Można także się starać zachować złoty środek
między łatwowiernością a sceptycyzmem. Wydaje się, że w przypadku po
stawy krytycznej nie chodzi o wiedzę. Postawa ta, choć nie wyklucza
pewnych postaci wiedzy28, jest raczej skierowana na unikanie fałszu i błędu.
28
Kwestionuje się obecnie możliwość definiowania wiedzy przez wypełnianie obowiązków
epistemicznych. Zgodność z normami epistemicznymi nie musi być jednak pojmowana jako
bycie usprawiedliwionym czy bycie niewinnym epistemicznie, w tym sensie, iż nie złamało
238
MAREK PEPLIŃSKI
Jeżeli zastosujemy restryktywne normy, do których odwołuje się ewidencjalista, osiągniemy w najlepszym razie pewność lub prawdopodobieństwo
istnienia Boga oraz agnostycyzm odnośnie do twierdzeń opisujących misteria
wiary. Wiadome jest bowiem, iż nie da się wywieść twierdzeń wiary z po
znania przyrodzonego. Dlatego, z punktu widzenia wierzącego, u ewidencjalisty racjonalność dominuje nad prawdziwością, czyli jest ze szkodą dla
jego poznania. Sytuacja ta satysfakcjonuje ewidencjalistę, spełnia on bowiem
wymóg bycia krytycznym, nie ma także „przesadnej” liczby przekonań reli
gijnych, o ile ma jakiekolwiek29. Preferując racjonalność, preferujemy zatem
pewną własność struktury poznawczej, nie zaś podstawową wartość poznaw
czą prawdy30 lub, co częściej ma miejsce, uważa się racjonalność za krok
w kierunku uzyskania właściwej proporcji przekonań prawdziwych do fałszy
wych31. Tymczasem poszukiwanie wiedzy zmierza ku prawdzie, ku pozna
niu, tym się różniąc od dążenia do nieniezawodnego poznania prawdziwego,
że nie mamy w tym ostatnim przypadku gwarancji, iż prawdę osiągnęliśmy.
Racjonalny ewidencjalista jest oczywiście minimalistą. Bardziej ceni on
„czystość” od posiadania prawdy. Zarzut nie polega tu na tym, iż nie zmierza
on do wiedzy o sprawach religijnych, takiej wiedzy bowiem w odniesieniu
do wielu, choć nie wszystkich, zagadnień religijnych uzyskać nie sposób.
Dlatego właśnie mówi się o tajemnicach wiary. W najlepszym razie można
mieć pewną postać wiedzy o tym, co podpada pod nazwę „przedsionki wia
ry”. Nie jest ona jednak łatwa do osiągnięcia. Zarzut polega na tym, iż skoro
Wierny nie ma wiedzy, lub przynajmniej uzasadnień proporcjonalnych do
swojego przekonania, to nie powinien on także mieć wiary. Wina epistemiczna, jakiej dopuszcza się ewidencjalista, polega na tym, iż preferuje on
mniejszą wartość, jaką jest racjonalność jego struktury przekonaniowej,
definiowana przez posiadanie tylko w pewien sposób uzasadnionych prze
konań, nad bardziej cenne poznawczo posiadanie prawdy o sprawach waż
się żadnej normy. Może ono zamiast tego być pojęte jako wypełnianie określonych norm
dotyczących uzasadnienia i jeżeli wypełnienie tych norm gwarantuje prawdziwość twierdzenia
akceptowanego, to tak pojęte poznanie będzie miało charakter wiedzy. Inna sprawa, jak bogate
mogą być zakres takiej wiedzy i jej dostępność.
29 Może on bowiem chcieć wykluczyć argumenty metafizyczne z grona argumentów intersubiektywnie sprawdzalnych, ich przesłanki bowiem są często kontrowersyjne.
30 Stosowanie się bowiem do wymogu kierowania się dostępnymi racjami powoduje, iż
w przypadku, gdy mamy mocne argumenty za fałszywym przekonaniem, racjonalność generuje
fałsz. Por. Feldmann 2000, s. 684.
31 Kenny 1983, rozdz. I.
O CENNOŚCI RACJONALNOŚCI W WIERZE RELIGIJNEJ
239
nych. Oczywiście ewidencjalista nie zgadza się z taką oceną swojej postawy,
gdyż warunkiem i konsekwencją tego musiałoby być porzucenie ewidencjalizmu. Stąd łatwiej jest bronić słabszego stanowiska. Jeżeli zgodzimy się, iż
racjonalność powinna być traktowana instrumentalnie względem prawdy, to
jako taka jest od niej mniej cenna poznawczo. O ile zatem Wierny zawierzył
rzetelnemu autorytetowi religijnemu, a takim z pewnością jest Bóg, to choć
nie uzyskał on w ten sposób wiedzy religijnej (przy internalistycznej kon
cepcji wiedzy), choć nie ma on odpowiednio uzasadnionych przekonań (nie
racjonalność w pierwszym sensie), to jego postawa wiary nie jest epistemiczną niedoskonałością z punktu widzenia realizowania w poznaniu tego,
co epistemicznie cenniejsze (nieracjonalność w sensie braku uprawomocnienia
czy nieusprawiedliwienia akceptacji). W ten sposób argumentacja ta przy
czynia się do innego uzasadnienia twierdzenia Plantingi, iż nie ma słusznych
zarzutów niedoskonałości epistemicznej, które nie byłyby jednocześnie
zarzutami przesądzającymi fałszywość chrześcijaństwa.
Istotne jest tu, aby dostrzec, że racjonalny ewidencjalista, czy może lepiej,
racjonalista w sprawach religii, po części ma rację, a po części nie. Słuszne,
przynajmniej w pewnym zakresie, jest jego dążenie do używania w dyskursie
teoretycznym, czy to naukowym, czy to filozoficznym, tylko takich prze
słanek, które są intersubiektywnie sprawdzalne i niezależne od Objawienia.
Dlaczego jest to słuszne - wymagałoby dłuższej dyskusji. Niesłuszne jednak
jest rozciąganie wymagania stosowania się do wspomnianych norm na każdą
sytuację poznawczą i wszystkie podmioty poznające. Ujmując rzecz inaczej,
ewidencjalista uważa, iż wymogi posiadania tak uzasadnionych sądów są
uniwersalne. Jeżeli filozofia polega na poszukiwaniu wiedzy o sprawach
ważnych oraz doskonałości epistemicznej, polegającej na unikaniu błędu, to
ewidencjalista wymaga, aby wszyscy byli filozofami. Nie kwestionuje się tu
wartości uzasadniania jako takiego, które jest jednym z ważnych sposobów
rozumowania. Nie jest jednak jedynym rodzajem rozumowania, tak jak uza
sadnianie dotychczasowych przekonań czy wyciąganie tylko takich wniosków,
dla jakich mamy proporcjonalne uzasadnienie, nie jest jedynym zabiegiem
poznawczym epistemicznie wartościowym. Wymóg uzasadniania jest wymo
giem przyporządkowanym, w gruncie rzeczy, osiąganiu przez strukturę
noetyczną poznającego coraz większej spójności, dodatkowo jest ograniczony
możliwościami poznawczymi ludzi, co do stwierdzania niesprzeczności
swoich sądów czy poznawalności ich konsekwencji. Pomija się tu całkowicie
problem zdobywania nowego poznania. Słuszne jest wszakże uznawanie uza
sadnienia i generowanej przez nie racjonalności za wartościowe w pewnych
240
MAREK PEPLIŃSKI
sytuacjach poznawczych. Co jednak jest odpowiednie dla pana Wiernego jako
filozofa, nie musi obowiązywać Wiernego poszukującego prawdy o swoim
zbawieniu oraz Wiernego, który taką prawdę znalazł (lub prawomocnie sądzi,
że znalazł). Co więcej, obowiązki epistemiczne Wiernego jako człowieka
mają pierwszeństwo przed obowiązkami epistemicznymi Wiernego jako filo
zofa, tak jak po prostu obowiązki wypływające z człowieczeństwa są bardziej
podstawowe niż te, które wypływają z tej postaci doskonalenia człowie
czeństwa, jaką jest filozofowanie.
Poruszony tu moment poznawania jako, w określonej sytuacji epistemicznej, przy zdeterminowanych w pewien sposób celach teoretycznych
i praktycznych, możliwościach poznawczych i dostępności przedmiotu, nie
dostrzeżony przez racjonalistę, odgrywa istotną rolę w ocenie uprawo
mocnienia, jaką ma struktura przekonaniowa Wiernego. Wydaje się ona stać
przed dylematem: czy spełnić wymogi ewidencjalisty i być racjonalnym, choć
bez wiedzy, jak osiągnąć zbawienie i czy warto się modlić, czy też dyspo
nując wiarygodnym źródłem niesprawdzalnych intersubiektywnie twierdzeń,
w dodatku o nadprzyrodzonym charakterze, osiągnąć poznanie prawdziwe
w sprawach najważniejszych, rzucające światło także na te ważne, narażając
się na zarzut irracjonalności? W świetle tego, co Wiemy zna z Objawienia,
rozstrzygnięcie dylematu nie jest trudne.
Należy dodać tu jeszcze parę uwag wyjaśniających. Po pierwsze, takie
postawienie sprawy wyjaśnia, dlaczego „rozumny”, w sensie „rzetelny
poznawczo”, nie utożsamia się z „racjonalny”. Zachowajmy to słowo na
określenie takich przekonań, które nie łamią wspomnianych przez ewidencjalistę norm epistemicznych specyfikujących wymogi, jakie powinny spełnić
akceptacje uzasadnione. Przekonania w ten sposób uzasadnione i przez to
uprawomocnione są racjonalne. Jednakże, ponieważ obowiązywanie norm
określających uzasadnienie - a przez niełamanie tych norm definiuje się
racjonalność - zrelatywizowane jest do pewnych tylko sytuacji poznawczych,
przeto taki ograniczony wymóg bycia racjonalnym spójny jest z istnieniem
innych norm, różniących się np. odnośnie do ustalania warunków dopuszczal
nego uzasadnienia, czy to co do mocy, czy co do źródeł, z których czerpie
się przesłanki, oraz odnośnie do sytuacji epistemicznej, w której obowiązują.
Norma taka, określająca rzetelne poznawczo akty, może mieć np. charakter
nakazu akceptacji wszystkich tych twierdzeń, które są podawane do wierzenia
przez wiarygodne źródło poznania spraw bosko-ludzkich. Akceptacje wypeł
niające takie nakazy są przez to uprawomocnione. Z tej racji nie należy utoż
samiać rozumności, w sensie rzetelnego użycia ludzkich władz poznawczych,
O CENNOŚCI RACJONALNOŚCI W WIERZE RELIGIJNEJ
241
z racjonalnością. Rozumność można definiować jako własność cechującą po
znanie zgodne z normami epistemicznymi, wówczas racjonalność jest odmia
ną rozumności, bynajmniej nie najbardziej cenną epistemicznie. Jeżeli tak, to
wiara, nie będąc racjonalna, może być rozumna, a zarzut irracjonalności traci
swój wymiar normatywny, stając się twierdzeniem opisującym sposób, w jaki
wiara nie jest uzasadniona. Taki sposób ujęcia problemu ma tę przewagę nad
alternatywnymi, iż nie osłabia się tu pojęcia racjonalności, uznając wartość
wymogu racjonalnych akceptacji, lecz umieszcza się go po prostu w odpo
wiednim kontekście. Unika się przez to przychylności dla irracjonalizmu,
arbitralności w poznaniu ludzkim, wprowadzania nowych kategorii przekonań,
które nie są ani racjonalne, ani irracjonalne. Unika się też innego, również
niewłaściwego rozwiązania, w którym przekonania nie spełniające warunków
racjonalności uznaje się za irracjonalne, a jednak wartościowe, jak miałoby
to miejsce z sądami stwierdzającymi, co się pamięta, poznaniem zdroworoz
sądkowym, intuicjami moralnymi i tym podobnymi.
Po drugie, to, czy konkluzje trzech poprzednich paragrafów są słuszne,
zależy od tego, czy Wierny dysponuje wiarygodnym źródłem poznania spraw
teologicznych. W sprawach religii zatem krytyczność przejawia się nie
w byciu racjonalnym, ale w trafnym pokładaniu zaufania. Pojawia się tu
wiele możliwości współpracy rozumu filozoficznego z wiarą i teologią
chrześcijańską.
Po trzecie, przedstawione tu stanowisko nie pociąga za sobą żadnego
z kilku poglądów filozoficznych, o których sądzi się niekiedy, iż z niego
wynikają. Nie jest to irracjonalizm, ani w sensie negacji wartości uzasad
niania czy uprawomocniania akceptacji, ani też w sensie arbitralności
kryteriów tego, co się akceptuje. Nie wynika też z niego zobowiązanie do
jakichkolwiek antyrozumowych trendów w epistemologii, nie jest to także
negacja wartości racjonalności. Nie pociąga ono za sobą również fideizmu32,
jeżeli przez pogląd ten rozumie się stanowisko wrogo nastawione do używa
nia argumentów filozoficznych w poszukiwaniach teologicznych albo też
agnostyczne stanowisko uznające, iż takie argumenty w ogóle nie istnieją.
Jest ono jednocześnie spójne z poszukiwaniem i ewentualnym dostarczaniem
argumentów uzasadniających twierdzenia religijne, czyli tzw. teologią
filozoficzną, teologią naturalną, etyką, w której świetle buduje się teologię
moralną etc. Nie prowadzi ono też do odrzucenia wymogu uzasadniania swo
32
Uwagę wskazującą na możliwość interpretacji prezentowanego stanowiska jako fideizmu
zawdzięczam S. Judyckiemu.
242
MAREK PEPLIŃSKI
ich twierdzeń, włącznie z twierdzeniami teologicznymi. Twierdzi się tu tylko,
iż te wymogi odnośnie do uzasadnień, które obowiązują na terenie filozofii,
są inne od tych, które są wymagane w teologii, a te znów odmienne od wy
maganych od Wiernego. Cenność epistemiczna racjonalności nie jest tak
wielka, jak się często uważa. Innymi słowy, rozumność Wiernego różni się
dość znacznie od rozumności (racjonalności) krytycznego filozofa, lecz
Wierny nie musi się tego (epistemicznie) wstydzić. Oczywiście wiele spraw
pozostaje tu nieporuszonych i wymaga rozważenia, aby w pełni uzasadnić
rzetelność rozumowej wiary. Aby jednak coś powiedzieć, nie trzeba mówić
wszystkiego33.
BIBLIOGRAFIA
A l s t o n W. P. (1988), The Deontological Conception of Epistemic Justification,
„Philosophical Perspectives”, 2, s. 257-299.
A n s c o m b e G. E. M. (1979), What Is It to Believe Someone?, w: Rationality
and Religious Belief, red. C. J. F. Delaney, Notre Dame-London: University of
Notre Dame Press, s. 141-151.
B o n J o u r L. (1996), Plantinga on Knowledge and Proper Function, w: Warrant
in Contemporary Epistemology, red. J. L. Kvanvig, Lanham: Rowman & Little
field Publishers, Inc., s. 47-71.
C h i s h o l m
R. (1983), The Foundations of Knowing, Minneapolis: University
of Minnesota Press.
F e l d m a n n R. (2000), The Ethics of Belief, „Philosophy and Phenomenological
Belief’, 60, no. 3, s. 667-695.
F o r r e s t P. (1997), The Epistemology of Religion, w: The Stanford Encyclo
pedia of Philosophy (Fall 1997 Edition), red. Edward N. Zalta,URL=http://www.
illc.uva.nl/ŹSEOP/ARCHIVES/FALL1997/ENTRIES/religion-epistemology/index.
html.
G a 1 e w i c z W. (1998), O możliwości etycznej definicji uzasadnienia, w: t e n ż e. Studia z etyki przekonań, Kraków, s. 139-148.
H e r b u t J. (1997), Racja, w: Leksykon filozofii klasycznej, red. J. Herbut,
Lublin: Towarzystwo Naukowe KUL, s. 457- 458.
53 Dziękuję serdecznie za uwagi i poprawki, jakie do wcześniejszej wersji tego tekstu
poczynili Ewa Peplińska, Janusz Salamon, a zwłaszcza Dariusz Łukasiewicz.
O CENNOŚCI RACJONALNOŚCI W WIERZE RELIGIJNEJ
243
H u d s o n D. W. (1975), Wittgenstein and Religious Belief, London-Basingstoke:
Macmillan Press.
K e n n y A. (1983), Faith and Reason, New York: Columbia University Press.
K l e s z c z R. (1998), O racjonalności. Studium epistemologiczno-metodologiczne,
Łódź: Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego.
M a c k i e J. (1997), Cud teizmu. Argumenty za istnieniem Boga i przeciw ist
nieniu Boga, Warszawa: PWN.
P e p 1 i ń s k i M. (1999), Przyjaźń rozumu i wiary, czyli jak zjednoczyć filozofię
z wiarą tak, aby uszanować godność obydwu, w: Polska filozofia wobec encykliki
Fides et ratio, red. M. Grabowski, Toruń, s. 235-246.
P e p 1 i ń s k i M. (2000), Trzy koncepcje racjonalności przekonania o istnieniu
Boga. Analiza argumentacji Alvina Plantingi, „Kwartalnik Filozoficzny”, 28, nr 1,
s. 25-50.
P l a n t i n g a A. (1983), Reason and Belief in God, w: Faith and Rationality.
Reason and Belief in God, red. A. Plantinga, N. Wolterstorff, Notre Dame:
University of Notre Dame Press, s. 16-93.
P l a n t i n g a
A. (1988), Chisholmian Internalism, w: Philosophical Analysis.
A Defence by Example, red. D. F. Austin, Dordrecht-Boston-London: Kluwer
Academic Publishers, s. 127-151.
P l a n t i n g a A. (2000), Warranted Christian Belief, New York-Oxford: Oxford
University Press.
R o w e
W. (1975), The Cosmological Argument, Princeton: Princeton University
Press.
S t ę p i e ń
A. B. (1999), Wartości poznawcze w ujęciu współczesnej filozofii
tomistycznej, w: t e n ż e, Studia i szkice filozoficzne, t. I, Lublin: RW KUL,
s. 197-237.
Z a g z e b s k i L. (1996), Virtues of the Mind, Cambridge: Cambridge University
Press.
ON HOW PRECIOUS RATIONALITY IS IN RELIGIOUS COGNITION
Summary
The issue of rationality of religious beliefs belongs to the main problems of 20lh century
philosophy of religion. When posing this problem the term ‘rationality’ is often used in a way
that is not precise, and sometimes it seems to be ambiguous. In order to avoid this error I
define rationality of acceptance regulatively as a property consisting in being in accordance
with defined epistemic rules of the ethics of beliefs. The main rule that is taken into
consideration here is the following requirement: 'Each theorem p accepted by person S should
be justifiable by her in a degree proportional to the degree of assertion with which he accepts
p’. Acceptances having the property of so defined rationality belong to a broader class of
reasonable acts, where rationality is understood as a property consisting in being a reliable use
244
MAREK PEPLIŃSK1
of human cognitive abilities. I claim that although the religious faith of a ‘common’ Christian
is not rational in this sense, as mysteries of faith are not justifiable by natural reason, it has
a reasonable character and is precious from the epistemic point of view. I defend the
proposition that the fact of not being rational in this particular sense does not involve
irrationality that consists in breaking the rule that orders a change in the way of accepting a
certain theorem p so as to adjust the degree of assertion to the justification one has, the
borderline case being one of rejecting the theorem for which one does not have any
epistemically valid justification. The proposition that one of these rules is obligatory for the
believer with respect to his acceptance of the propositions of faith cannot be justified without
stating that Christianity is false. This latter proposition cannot be proved philosophically.
Translated by Tadeusz Karłowicz
Słowa kluczowe: epistemologia, racjonalność, przekonania religijne.
Key words: epistemology, rationality, religious belief.
I