Powiatowe miasto Nowy Sącz nie ponosi naprawdę żadnej winy. Żadnej i za to, że gościło, akurat wczoraj, prezydenta RP, Lecha Kaczyńskiego. To Lech Kaczyński sam sobie jest winien temu, że w Berlinie Lech Wałęsa był wczoraj gwiazdą. Wszystkie dotychczasowe starania PiS i jego prezydenta spełzły na niczym. Kaczyński ośmieszył się wielokrotnie, próbując w typowy dla siebie, prowincjonalny sposób, prowadzić politykę swojej kadencji. Radio Maryja też nie pomogło.
Ośmieszył się próbując wielokrotnie dezawuować Wałęsę. Ośmieszył się w Polsce i na arenie międzynarodowej. Nie pomogły prace magisterskie produkowane pod auspicjami IPN o... sikaniu do chrzcielnicy. Nikt na świecie nie zwrócił na nie żadnej uwagi. A to pech. A tyle stron napisali.
Kaczyński ośmieszył się już dawno wobec kanclerz Angeli Merkel, próbując rozmawiać z kanclerz Niemiec o... hitlerowskiej przeszłości i III Rzeszy. Rzeszy, proszę prezydenta, od roku 1945 nie ma. A to już 64 lata. Ale u Kaczyńskiego żyje ona ciągle w głowie. I prezydent nie umie się z tej przeszłości wyzwolić. Albo i nie chce. Ten drugi wariant zdaje się być bardziej prawdopodobny, od tego pierwszego.
Kaczyński ośmieszył się na arenie międzynarodowej zasłaniając się w kwestii złożenia swego podpisu pod Traktatem Lizbońskim, malutką Irlandią. Prezydent RP liczył znowu na coś. I znowu się przeliczył. Prezydent Francji dobrze zapamiętał swój apel do Kaczyńskiego, by ten wywiązał się z danego przez siebie samego słowa. Sarkozy apelował do honoru i słowności Kaczyńskiego. Kaczyński udawał wówczas, że nie słyszy tego, co powiedziano na forum Parlamentu Europejskiego w czasach francuskiej prezydencji.
Teraz Kaczyński znowu wie lepiej. Tylko teraz, już chyba na nic nie liczy.
Teraz Prezydent RP wie, że ""są daty bardziej istotne niż data obalenia muru berlińskiego" . I udaje, że nie wie, że zjednoczone Niemcy, to jednocześnie koniec panowania Sowietów w tej części Europy. To koniec komunizmu w tej części Europy. To koniec stacjonowania sowieckiej armii, tak w NRD, jak i w Polsce. Zjednoczone Niemcy, przyjacielsko nastawione do swych sąsiadów, to Polska w NATO i w Unii. To nowy ład, nowy system i nowe perspektywy.
Teraz Kaczyńskiemu pozostał już tylko powiatowy Nowy Sącz.
Merkel z Sarkozym wolą w Berlinie Wałęsę. Z Gorbim i Hillary Clinton.
Czy brat szefa PiS miał kiedykolwiek złoty róg,
czy miał kiedykolwiek czapkę z piór...
Nie miał i już nigdy nie będzie miał.
"Czapkę wicher niesie,
róg huka po lesie,
ostał ci się ino...".
__________________
Europoseł Migalski (PiS), ten, co żony przez "Fakt" poszukuje, wspiera w temacie swego szefa, prezydenta PiS. I porównuje na swoim blogu Gorbaczowa do... Rudolfa Hessa. Migalski oburzony jest faktem zaproszenia Gorbiego, jak go Niemcy chętnie nazywają, do Berlina. I burzy się, "że Michaił Gorbaczow uczestniczył w obchodach obalenia muru berlińskiego, (bo to) można porównać tylko z sytuacją, gdyby na obchody wyzwolenia obozu w Auschwitz zaproszono Rudolfa Hessa!".
Niemcy z RFN działaczom PiS nigdy już nie przestaną kojarzyć się z Auschwitz. A Gorbaczow, to teraz też hitlerowiec?
PiS już nawet zwalczać nie warto.
Każdego dnia i od nowa sami się wykańczają.
Z każdym kolejnym zdaniem.
Ostateczna agonia niestety, dopiero za rok.
Trzeba się uzbroić w cierpliwość.
__________________
O rocznicy upadku muru berlińskiego ,
również mojego autorstwa, więcej tutaj:
http://www.mojeopinie.pl/1,3,1257687255