Tak Bardzo potrzebny jest domek dla Snoopa.
Zobacz, jak prosi o dom, swoimi zielonymi oczyma:
[/quote]
(zdjęcie autorstwa Duszka)
Snoop jest młodym bystrym zwierzakiem, jest kontaktowy i inteligentny. Opanował szybko umiejętność chodzenia na smyczy. Nie skazujmy go na powolne gaśnięcie w schronisku.
Tak Duszek opisuje Snoopa
„Cześć… Wołają na mnie Snoop… Kiedy tu przyszedłem, byłem bardzo wystraszony i trochę się rzucałem i wszyscy mówili, że jestem dziki… Ale ja nie jestem dziki! Wcale! Jestem super miziakiem! Lubię wskakiwać ludziowi na kolana i ugniatać… I głaskanie też lubię. Naprawdę!
Tutaj jest strasznie… Tyle tu kotów… A ja nie lubię kotów! I jak ja się mam stąd wydostać??? Wiesz co? Jakbyś chciał fajnego czarnego kota to przyjdź i zabierz mnie stąd, dobrze? Będę czekał!”
Snoop jest młodym, ok. 3-letnim kocurkiem. Zgrabna sylwetka, czarna błyszcząca sierść , przepiękne oczy – prawdziwy przystojniak! Uwielbia głaskanie i przytulanki, lgnie do człowieka, ale potrafi też pacnąć łapą, kiedy coś mu się nie podoba. Bywa zazdrośnikiem i nie toleruje innych kotów. Dlatego trudno mu odnaleźć się w schronisku. Szuka domu, gdzie byłby jedynakiem
Malwinka znalazła dom:)
Edit. 15. 02
Tak o Malwince pisze magdaradek:
Malwinka jest typem kotka, który próbuje w schronisku odnaleźć swoje miejsce. Próbuje przez dłuższy czas. Próbuje dlatego, że ciągle wierzy. Wierzy, że przyjdzie ten, kto ją zostawił. Bo przecież kochała go całym swoim kocim serduszkiem, więc nie mógł jej tak po prostu zostawić. Przyjdzie. Na pewno. Już niedługo...
Malwinka naprawdę wierzyła w to bardzo długo. Pamiętam ją już w wakacje. Cudowna czarnulka z jednym zniekształconym oczkiem. Przez to charakterystyczna, ale przecież nie to najważniejsze. Najważniejsze było to, że Malwinka potrafiła pokazać jak bardzo kocha człowieka. Nie narzucała się swoją obecnością, ale do wyciągniętej dłoni podbiegała i wkładała w nią całą główkę, mrucząc przy tym rozkosznie. Uwielbiała dotyk człowieka i jego obecność. To sens jej życia...bez tego.....
No właśnie. Dwa tygodnie temu będąc w schronisku , zastałam Malwinkę w szpitalnej klatce. Smutną, zrezygnowaną....Wzięłam ją na kolana. Wówczas koteczka odżyła. Chłonęła jak powietrze obecność człowieka, który przez dłuższą chwilę chciał poświęcić jej swoją uwagę. Znów była tą samą rozkoszną cudowną rozmruczaną kotką. Tak strasznie było mi żal zdjąć ją z kolan.
Prawda jest taka, że z Malwinką jest coraz gorzej. Odchodzi. Pomału, po cichu, niezauważalnie... dlatego, że przestała już wierzyć. Znika. Bez miłości, dotyku ręki, tylko dla niej naszykowanej miseczki, bez ludzkich kolan.
Czy naprawdę musi odejść? Czy tak ważne jest inne, źle wykształcone oczko? Czy nie ważniejsze kocie serduszko , które chce kochać i być kochanym? Tak cudowny koci charakter to perełka. Malwinka ginie wśród tłumu innych schroniskowych kotów. Wielu kotów czarnych.
Czy znajdzie się ktoś, kto nie pozwoli jej umrzeć i da jej szansę?
Jeśli jesteś zainteresowany adopcją Malwinki, napisz:
magdaradek@wp.pl"
A tak, Duszek, która obserwowała jej stopniową rezygnację od wakacji:
Malwinka…
Długo już jest w schronisku… Za długo…
Pierwszy raz zobaczyłam ją w wakacje. Troszkę zakatarzona – przybiegła się przywitać. Wchodziła na kolana, wtulała w dłonie. Nieduża młoda koteczka – dość krótkie nóżki, dość krótki ogonek, pięknie błyszczące gęste futerko. I oczko. Jedno. Bo drugie takie maleńkie, białe i niewidzące. Jakby go nie było. Słodka pieszczoszka.
Wtedy Malwinka jeszcze wierzyła… Jeszcze miała nadzieję… Myślała: „jestem tu tylko chwilkę, zaraz na pewno przyjdzie po mnie jakaś fajna pani i zabierze do domu. I będę mogła siedzieć na jej kolanach i mruczeć… I będzie ciepło i miło…”
Tak było wtedy.
Teraz Malwinka już nie wierzy… Już nie biegnie na powitanie, nie zabiega o względy. Już nie czeka. Spędza czas śpiąc lub jedząc. Zrezygnowana, wycofana…
Ale wystarczy podejść, pogłaskać, wziąć na ręce… Wtedy widać, jak bardzo tęskni za człowiekiem, jak bardzo brakuje jej dotyku, jak bardzo chciałaby być głaskana. Wystarczy podejść i wyciągnąć rękę by usłyszeć, jak mruczy zadowolona.
Malwinka bardzo potrzebuje domu. Jest wielkim pieszczochem. Potrafi godzinami siedzieć na kolanach i mruczeć. Kocha człowieka. Jest młodziutka – ma ok. 2 lat. Całe życie przed nią. Czy ktoś ją pokocha
Tak Duszek opisuje Snoopa
„Cześć… Wołają na mnie Snoop… Kiedy tu przyszedłem, byłem bardzo wystraszony i trochę się rzucałem i wszyscy mówili, że jestem dziki… Ale ja nie jestem dziki! Wcale! Jestem super miziakiem! Lubię wskakiwać ludziowi na kolana i ugniatać… I głaskanie też lubię. Naprawdę!
Tutaj jest strasznie… Tyle tu kotów… A ja nie lubię kotów! I jak ja się mam stąd wydostać??? Wiesz co? Jakbyś chciał fajnego czarnego kota to przyjdź i zabierz mnie stąd, dobrze? Będę czekał!”
Snoop jest młodym, ok. 3-letnim kocurkiem. Zgrabna sylwetka, czarna błyszcząca sierść , przepiękne oczy – prawdziwy przystojniak! Uwielbia głaskanie i przytulanki, lgnie do człowieka, ale potrafi też pacnąć łapą, kiedy coś mu się nie podoba. Bywa zazdrośnikiem i nie toleruje innych kotów. Dlatego trudno mu odnaleźć się w schronisku. Szuka domu, gdzie byłby jedynakiem
W łódzkim schronisku kotów dostatek, ale te dwa przykuły moją uwagę swą smutną sytuacją.
Jednooka Malwinka, wypatrzona przez magdaradek na samym krańcu kociej nadziei- w ostatniej, najniższej klatce kociego szpitalika, praktycznie niewidoczna, zapomniana. Wzięta na ręce lgnie do człowieka, ufnie przytula się i jest przeszczęśliwa. Spędziła u magdaradek na kolanach sporo czasu- nie wyrywając się, ot kot na właściwym miejscu. Co z tego, skoro musiała wrócić do klatki, gdzie nikt nie poświęci jej czasu ani uwagi.
Napisałam jednooka- bo właściwie jedno oko jest normalne, drugie jakieś malutkie, nie wiadomo co z nim będzie. Malwinka puszysty czarnuszek czeka na swoją szansę.
Drugi kot, czarność nad czarnościami, siedzi sobie w klatce w schroniskowej „szafie”, Siedzi ubrany w smycz i puszorek- lubi wychodzić na spacery po kociarni, ze smyczą łatwiej go znaleźć. Jest stosunkowo świeży w schronisku, ale już wie jedno: nienawidzi ścisku i tłoku w boksie. Totalnie nie radzi sobie z obecnością innych kotów, warczy, mrauczy wydaje wysokie dźwięki zniechęcające, traci kontrolę, dlatego jest sam, w malutkiej klateczce. To jego mini azyl, co będzie jak skończy się kwarantanna? Miał mieć na imię Piesek, ale ponieważ jest czarnosierściuchem i do tego na smyczy, ma na imię Snoop.