nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
707
BLOG

BĄKI SMOLEŃSKIE

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Polityka Obserwuj notkę 19

 

Coś już tam o robocie zleconej przez Macierewicza przypisowskim ‘naukowcom’ skrobałem. Z mocnym przymrużeniem oka – cóż, inaczej odbierać tego nie jestem w stanie – ale bez inwektyw, pomówień, chamstwa i chorobliwej zapiekłości. Nigdy też nie atakowałem kwalifikacji naukowych ludzi wykonujących brudne polityczne zlecenie – podważałem wyłącznie intencje. Sprawa jest natury stricte politycznej i wiadomo, że pobrudzić ręce niektórym naukowcom musi. Jednym słowem może być i dyplomowany kominiarz ale szuja. Powie, że komin czysty a na dach nawet nie wlezie. Wypije piwko na dachu i skasuje dyplomowaną stawkę.

W każdym razie moje bloggerskie ręce w tej sprawie są czyste. Przypisuję sobie nawet sporo pobłażliwości w stosunku do wykorzystujących naukę w celu oczerniania ludzi faktycznie zajmujących się katastrofą. Bo bądźmy szczerzy – teoretycy zamachowi nie zajmuja się katastrofą. Ich gra dotyczy tej katastrofy jak hienę padlina – oni na niej jedynie żerują. Przykre, że do reklamy tego żerowania używają parawanu z nauki.

Następna sprawa. Nigdy nie pisałem, że teoretycy zamachowi komuś odbierają honor, bo honoru nikomu nie sposób odebrać. Honor można tylko i wyłącznie stracić. To tak jak z umiejętnością gry na skrzypcach czy gotowaniem. Nikt nam tego nie odbierze. Co najwyżej, gdy nie będziemy się starać, z naszą grą będzie gorzej. Jak zupełnie zaniechamy i zapomnimy – to nie z powodu, że ktoś nam powiedział że nie potrafimy czy czegoś nie mamy, tylko że sami nie wykazaliśmy się.

Za honorowe uważam np. zachowanie polskiego rządu i Komisji Millera w sprawie tragicznie zmarłych pilotów Tupolewa154M. Pomimo udokumentowanego bałaganu z uprawnieniami, szkoleniami i poważnymi przekroczeniami przepisów w trakcie tragicznie zakończonego lotu nikogo nie uczynili osobiście winnym, bo posiadających swój cząstkowy udział było wielu. Ludzie są omylni, czasem leniwi, lubiący iść na skróty i nierzadko lekceważący większe lub mniejsze niebezpieczeństwa – tacy jesteśmy wszyscy. Tak jak mamy prawo być niedoskonali, tak mamy prawo o tym mówić i przypominać.    

Pisałem jak pisałem, ale na pewno nie było moim celem odarcie nikogo z godności. Tak też pewnie odebrała to dość rzadko umieszczająca moje teksty na SG Administracja S24, gdy jeden z tekstów o ‘prezentacji’ prof. Biniendy i bloggera KaNo  wstawiła na stronę główną. Tekst ma sobie tytuł 'czyż nie dobija się brzóz' i nieprzypadkowo właśnie teraz go przypominam.

Dostąpiłem  wtedy zaszczytu skomentowania mojej pisaniny przez współtwórcę prezentacji prof. Biniendy, niejakiego KaNo. Była nieprzychylna,  w tonie wyraźnie lekceważącym, a zarazem roszczeniowym w stosunku do Administracji, ale przypominam ją, bo podejmuje będący jakże na czasie temat smoleńskich bąków. Jak też dlatego, że blogger w komentarzu sugerował występowanie w ‘prezentacji’  elementów ‘dyskusji naukowej’ – jak nazywa swoje polityczne gierki. Obserwując od kilku dni ekspansję i prymat na S24 macierewiczowskiej „nauki” uważam, że to jawna kpina. Kpina ze zdrowego rozsądku, metody naukowej i katastrofy smoleńskiej.

 

Każdy człowiek, który poświęca swój czas i wiedzę na obalenie błędnej jego zdaniem teorii, przybliża nas do prawdy. Część czytelników pewnie wie, że chodzi mi tutaj o prof. Artymowicza. Czemu więc dochodzenie do prawdy wywołuje taki wysyp inwektyw i oszczerstw? To, że teoretykom zamachowym chodzi o wszystko inne, tylko nie o prawdę dawno już wiemy.Piszę dlatego, że cała ta zamachowa smoleńska indianerka swoje bąki puszcza już stanowczo zbyt głośno. Odnoszę wrażenie, że wytwarzany smród jest duży nawet jak na S24. ‘Odpowiedzi’ udzielane Y-K-W przez smoleńską indianerkę stały się niczym nie skalanym chamstwem. Brzozę i skrzydło jak zużyte zabawki macierewiczownia rzuciła w kąt i postanowiła skupić się wyłącznie na ‘prezentacji’ prof. Artymowicza.

I o ile miałbym się zgodzić, że w swojej blogerskiej zabawie puszczam bąki, to musiałbym tych, którym najwyraźniej zaczyna brakować merytorycznych argumentów w dyskusji o zamachu, imiennie nazwać bąkami. Bąkami z kaczej dupy.

Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka