Olinek ['], Drops, Kimisia i inni fotki str. 101

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie maja 03, 2009 20:05

Aniu, dzisiaj to nie dam już rady, ale od jutra zabieram się za przeczytanie wszystkiego od deski do deski - cały wątek
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie maja 03, 2009 20:09

Nie wiedziałam Aniu że twoje futerka mają swój wątek :oops: w takim razie... zaznaczę teren 8)

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

Post » Sob maja 09, 2009 8:14

Pozdrowienia dla Kajtusia od Myszona i Kajtula :D
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34546
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Czw lip 02, 2009 13:40

melduję się :) - to mam dziś lekturę do poduszki
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 02, 2009 17:31

O rany, prawie pięć miesięcy nas tu nie było :roll:.

Zatem śpieszę donieść, jakie też w tzw. międzyczasie zaszły u nas zmiany. Otóż nasz najukochańszy tymczas Antoś zamieszkał w cioci rybcie, gdzie jest kochany, rozpieszczany i razem ze swoim kumplem Bonifciem wiedzie żywot Gosinego mamisynka :wink:.

Po Antosiu "kącik przedszkolaka" pozostawał pusty aż do maja, kiedy to przyjechała do nas na tymczas z lecznicy CC mała czarnulka Amelka. Dziewczę podbiło na amen serce uroczo kociofiśnietej rodzinki z Krakowa i po dwóch tygodniach zmieniła adres zamieszkania. Wieści z nowego domu (a zwłaszcza fotki) nie pozostawiają złudzeń, kto w domu ma najwięcej do powiedzenia :wink:

Po jej wyjeździe trafiły do nas dwa bidoki schroniskowe - Tytus i Borys.
Tytunio z bardzo chorymi nerkami odszedł po tygodniu za TM :cry:, na szczęście Borysio pięknie się wykurował i wariuje z kicią rezydentką w swoim domciu. Od pierwszych dni wzbudził zachwyt domowników oraz wspomnianej rezydentki, dokocenie odbyło się bezproblemowo, jak rzadko. Jedzą sobie z misek, wylizują się (tzn. kicia wylizuje Borysa) i rozrabiają jak pijane zające.

Jeszcze Borys nie wyjechał, a już klatkę zajął następny "pensjonariusz" czyli schroniskowa bida - Kacperek. Ale ponieważ stale trzeba sobie podnosić poprzeczkę :evil: to poza oddziałem przedszkolnym utworzyliśmy niebawem oddział niemowlęcy :roll:, w którym to od pięciu dni przebywają dwie urocze, kolorowe panny, zachwycające donośnym sopranem koloraturowym, rozczulające totalną nieporadnością i niezgrabiactwem oraz wkurzające całkowitym uzależnieniem od matki-karmicielki, w której to roli z trudem się odnajduję :evil:.

Efekty braku jakiegokolwiek doświadczenia w doprowadzaniu takich pełzaczy kotopodobnych do stanu jako takiej samodzielności spowodowały ciąg wydarzeń, które w ciągu ostatnich trzech dni przyprawiły mnie o całe pukle siwych kłaków Obrazek

Jak wspomniałam moje kochane dziewczęta - Natalia:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

i Chica (imię na pamiątkę naszej kochanej śp. schroniskowej Chicuni):

Obrazek

Obrazek

są zdania, że pieczone gołąbki same powinny wpadać do gąbki (gębki?) i z uporem odmawiają samodzielnej konsumpcji. Natalia, która przez pierwsze dwa dni ciumkała całkiem dziarsko pasztet recovery doznała (chyba pod wpływem siostry-niejadka :evil:) jakiegoś niepojętego uwstecznienia i odmówiła samodzielnego spożywania czegokolwiek i z miną zagłodzonej ptaszyny teraz czeka, aż Duża wtłoczy coś do dzioba :evil:.

Zatem uzbrojona w wiedzę typu - "no, convalescensem możesz karmić z butli i próbować dawać jakieś stałe jedzenie" przystąpiłam do realizowania się w roli mamki :roll:.
W niedzielę było jako tako, ale w poniedziałkowy ranek nastąpiła katastrofa :strach:. Chicunia rzuciła się na smoka z dziką zawiętością, co mnie rzecz jasna niezmiernie ucieszyło, ciamkała go, łykała mleko, a ja rozczulałam się wybuchającymi we mnie macierzyńskimi uczuciami. W pewnym momencie stwierdziłam, że chyba słabo leci i trzeba sprawdzić czy smok drożny. Z niemałym trudem wyciągnęłam jej go z paszczy i ze zgrozą zauważyłam, że niewiele z niego zostało :strach: Ta mała maupa odgryzła z połowę tego gumska :!: Nie mogłam sobie pozwolić na widowiskowy atak serca (na co miałam ogromną ochotę :roll:), bo musiałam działać. Jedyne na tę chwilę, co mogłam zrobić to podłubać w jej gardziołku. Niestety, okazało się, że połknęła to !
Taki kawał gumy w tym małym przełyku, matko jedynego Pana :(.

Nie mogłam jechać z nią do weta na sygnale, bo musiałam iść do pracy :( skąd wykonywałam nerwowe telefony (wszystkich napastowanych przepraszam za porę :oops:). CC poradziła, żebym czekała i patrzyła czy guma wyjdzie, no i ogólnie obserwowała. W pracy odchodziłam od zmysłów mając najgorsze wizje, na szczęście jednak po powrocie do domu okazało się, że wszystko jest ok. Na nasz widok dwie syreny okrętowe zawyły zza krat klatki domagając się wypuszczenie i żarcia. Był to ewidentny znak, że żyją i mają się dobrze. W kuwecie znalazłam jakieś liczne, acz szczątkowe kupiszcza oklejone żwirkiem i wydało mi się nawet, że widzę gdzieniegdzie kawałki tej nieszczęsnej gumy :D Nie posiadałam się rzecz jasna z radości i tym stanem cieszyłam się do wczorajszego popołudnia, kiedy to Chicunia widowiskowo wyrzygała się w trzech miejscach :(. Te wymioty były jakieś dziwne - nawet nie jak sfermentowane mleko,a wrecz jak ser, twaróg jakiś :conf: Ki pies ?
Od razu biedactwo osłabło, zapakowałam ją do klatki, żeby sobie odpoczęła i podrzemała w budce, a ja zajęłam się ogruzowywaniem mieszkania z bałaganu poczynionego przez 9 kotów i jednego TŻ-a :evil: . W tzw. miedzyczasie zaglądam do budki, mała spała, pomrukiwała przez sen ... Po mniej więcej dwóch godzinach zajrzałam ponownie i wyciągnęłam dzieciaka, żeby dokładnie obejrzeć, czy wszystko ok., a ona mi się leje przez rece, popiskuje jakby z bólu, ma zamglone oczka :strach:.

Na sygnale pojechałam do Sowy, gdzie się okazało, że: ma 37.4 temperaturę, zagazowane jelitka, bolesny brzunio, 218 jednostek cukru :( Rtg nie wykazał ciała obcego. Dostała nospę, kroplówkę z ranigastem, lek przeciwwstrząsowy i przeciwwymiotny. Po podaniu kroplówki (którą dostała leżąc w transporterku na elektrycznej podusi), widać było, że jest sporo lepiej, że najgorsze za nią, ale dla pewności postanowiłam zostawić ją w szpitaliku do dzisiejszego popołudnia.

Dzisiaj rano w porannej bieganinie kątem oka zauważyłam na posłanku w wiklinowej budce coś jakieś zeschnięte odrobinki wymiotów, kucam, patrzę i widzę to 8O (dla porównania z monetą)

Obrazek

To ten pitolony smoczek ! jaki ona wielgaśny kawał tego połknęła, nawet sobie nie zdawałam sprawy :( . Gdyby tego nie wyrzygała, gdyby uwięzło w jelitach ... nawet nie chcę myśleć :(. Nie wiem czy dałoby się to wyjąć pod narkozą, tak małemu i tak słabemu kotu. ... Byłam w szoku cały dzień. no i wszystko ułożyło mi się w całość - mała jadła, ale jedzonko więzło w żołądku i w początkowych odcinkach przewodu pokarmowego. Nie było trawione, nie przechodziło dalej jelitem, bo tam, w jakimś miejscu korkował światło jelit ten nieszczęsny smok. Nie trawione jedzenie fermentowało, stąd ten seropodobny syfek z fermentującego mleka, który zwymiotowała ...
Bogu niech będą dzieki :!:

Jak zwykle nie ma tego, co by na dobre nie wyszło. Pani wet. uświadomiła mnie, że convalescense w takich dawkach i zagęszczeniu w jakim ja serwowałam Chicuni jest nie do przyjęcia :oops:. To bardzo odżywcza dieta, ale zbyt energetyczna i kaloryczna, mogłam wykończyć kota nadmiarem. (A Chica ma spust jak się patrzy, doiła to mleko jak wariatka, całe szczęście, że Natalia jest większym niejadkiem i jej nie zaszkodziłam). Generalnie powinno się trzymać takie maluchy na mixolu, z określonym dawkowaniem. No i jak na zawołanie puchę Mixolu dostałam od Annskr, która w tym samym czasie znalazła się w Sowie, dziękuję Aniu :D.

W pudełku jest butelka ze smoczkiem, może ktoś reflektuje ? :twisted:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 02, 2009 18:15

rany, ale przygoda, dobrze, ze zwróciła tego smoka....śliczne maleństwa, ja mam trochę większego Pimpka na tymczasie ale sam już je....trzymam kciuki za kociątka i najlepsze domki dla nich.
ObrazekObrazek

mumka27

 
Posty: 11450
Od: Pon gru 03, 2007 18:35
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Czw lip 02, 2009 18:17

ooooooooooj ale dramatyczna przygoda ze smoczkiem!!!!!!!! Całe szczęście, że jednak to zwrócila i że wszystko potoczylo się już dobrze.
Malutkie są prześliczne i trzymam kciuki za szybką naukę samodzielnego jedzenia, zdrówko oraz rychle super domki :ok: :ok: :ok:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 02, 2009 18:27

Wow, ale miałaś przeżycia. Najważniejsze, że wszystko się dobrze skończyło. Najlepszym rodzicom też czasem zdarzają się wpadki :wink:

Powodzenia w wychowywaniu malutkich kocich dam :D Słodziutkie są :love: :love:
Baksiu ['] 17.01.2010, Ginuś ['] 14.01.2019.
Bardzo za Wami tęsknię i czekam na tę chwilę, kiedy się znów spotkamy po drugiej stronie...

anna09

Avatar użytkownika
 
Posty: 3983
Od: Pon maja 28, 2007 11:37
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lip 02, 2009 18:52

Uff
a gdzie zdjęcie Kacperka?
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14567
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Czw lip 02, 2009 20:48

To jeszcze tutaj zaprosimy na bazarek dla małych kocich dam oraz kawalera Kacperka
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=95965
Obrazek

Adoptuj. Nie kupuj.

zuzia96

Avatar użytkownika
 
Posty: 9096
Od: Czw wrz 13, 2007 14:07
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Czw lip 02, 2009 21:32

ojej ja cie
ale miałaś sobie wyobrażam
nowe zagrożenie
trzeba wpisać na listę:
smoczek
no gorzej niż z dziećmi

inna sprawa że
czyta się
jak najlepszą powieść gangsterską :spin2:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 03, 2009 6:28

oj Ania, te Twoje przedszkole cie wykonczy nerwowo ;)

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt lip 03, 2009 8:05

:strach: no to faktycznie miałaś pierepały ...

Ania, z tym Mixolem uważaj, zdarza się biegunka !!! wtedy natychmiast trzeba odstawić. Masz Gourmecika małego? spróbuj go rozetrzeć z wodą i tym karmić. Panny łatwiej przyjmą zmianę diety na stałą i mięsną :ok:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 03, 2009 8:17

Dziewczęta chyba uznały, że powinny zacząć robić dobre wrażenie przed ciociami i zaczęły jeść same 8O
Nagle.
Tak po prostu 8O.
Jak gdyby nigdy nic.
Piją grzecznie mixol i wcinają convalescensa mięsnego :wink:.
Maupeczki moje kochane.

Niestety, mają bardzo przykry zwyczaj budzenia się o 4 rano i wściekłego darcia głodnych paszcz :evil:. Wykonują przy tym tak dzikie rzuty na klatkę, że Dropsio, który na niej sypia w roli bodyguarda z niesmakiem zeskakuje i idzie spać gdzie indziej. Nie ma siły, trzeba zwlec dupsko, iść do kuchni i dać jedzonko.
Napełnienie brzuchów nie kończy sprawy, bo nawet najedzone drą mordy dalej i trzeba je lulać, miziać i przytulać. Po mniej więcej godzinie przytulanek, szwendania się po łóżku w tę i z powrotem i dziecięcogłupiego popiskiwania ("ale czemu wyjesz, najadłaś się, miziamy się, czego jeszcze chcesz cholero jedna :evil:") padają gdzieś w zakamarki kołdry i duszą komara, a ja drzemię nerwowo do rana czuwając, żeby ich Duży nie przydusił.
A potem trzeba iść do roboty :(

"I kto mię zrobił te sytuacje ?"
Sama, no sama sobie :roll:. Człowiek to naprawdę guuuupi jest.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 03, 2009 8:45

echhhhh...........rola zastępczej Mamusi wcale nie jest łatwa ;)
ale jesteście bardzo dzielni!!!! :ok:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AhmedCoend, Goldberg, Google [Bot], kasiek1510 i 416 gości