Krok po kroku- czyli jak nieufna Milenka przełamuje lęk i nieufność,
Era arlekinki z łódzkiego schroniska- nowy rozdział w milenkowym życiu.
Kicia przebywa u nas na tymczasie, szuka domku z marzeń.
Tak jest teraz:
Korciaczki 14.10.09 pisze:Milly- trochę puchatości i mnóstwo słodkości w arlekinowym futrze.
Ta uśmiechnięta od ucha do ucha wesołka, to kotka Milenka. Ten stale ugniatający wszystko i wszystkich, koci mikser, którego nie da się wyłączyć, to też ona, ten wieczny okupant ludzkich kolan to też ona, to mruczące radio, którego nie da się wyciszyć do także Milly. Ta dama paradująca w różowej obróżce, czarną plamą na nosie i z ogonem jak atenka to również ona, Milenka. Milly– to również kot niczyj, szukający swojej kanapy. Millusia nigdy nie miała prawdziwego domu, swojego miejsca szuka całe dotychczas prawie roczne życie.
Ten biało-czarny futrzak ze zdjęć to właśnie ona – trochę puchata, trochę ponad standardowe rozmiary, trochę inna niż wszystkie łaciatki. Ma wiele pasji, zainteresowań, z nią dobra zabawa gwarantowana, a nuda nie straszna. Lubisz czytać? - to kot stworzony dla Ciebie, Milly uwielbia wylegiwać się na książkach, gustuje również w gazetach, albo atlasach. Sama również podjęła naukę czytania, często patrzy zaciekawiona na literki. Pisanie też ją interesuje, jak tylko widzi człowieka i długopis przy biurku, momentalnie jest na stoliku i ociera się o czarodziejskie pisadło. Jak widać, Milenka jest bardzo ciekawą świata koteczką. Kocha ludzi, uwielbia ich towarzystwo. Jest wielką przylepką, co nie zmienia jednak faktu, że jest prawdziwym kotem, więc od czasu do czasu zaszyje się w gdzieś w zakamarkach, że czasem będzie chciała pobyć w samotności więc schowa się pod łóżkiem… Tak w kilku zdaniach możemy opisać Milly. Niestety na takie zachowanie, milenkową miłość trzeba sobie zasłużyć, trzeba walczyć o jej względy i przede wszystkim kochać, kochać, kochać. Potrzeba wiele cierpliwości i czasu, aby z wystraszonego faktem przeprowadzki być może właśnie do Twojego domu, zaszytego pod łóżko w zupełnie nowym, obcym miejscu stała się równie fajniutkim przytulakiem, w jakiego przeobraziła się u nas. Milenka nie miała łatwo w życiu, jak większość kotów ze schroniska. Jej historia nie jest skomplikowana, ot tak sobie pewnego płaczącego poranka Milly w wersji nieufnego, nieuchwytnego wesołka trafiła tam gdzie być nie powinna, do schroniskowego boksu, tam gdzie nawet najweselszy kot traci nadzieję na lepsze jutro, traci zaufanie do ludzi, przestaje wierzyć, że jeszcze będzie dobrze. I właśnie wtedy kiedy z każdym dniem coraz bardziej gasła jej nadzieja, kiedy wycofywała się coraz bardziej i bardziej pojawił się domek tymczasowy, który postanowił dać szansę nieśmiałej, przytłoczonej schroniskiem pannie. Opłynęło dużo czasu zanim kicia nabrała większej pewności, polubiła ludzi, poznała te ich lepsze strony i zrozumiała, że nie każdy człowiek jest zły i porzuca, a głaskanie jest całkiem fajne. Teraz Milly uczy się ufać też innym domownikom, bo jak na razie w ludzką dobroć wierzy tylko kilku osobom. Pewne jesteśmy jednak, że czas, miłość i cierpliwość zdziałają cuda i jeszcze kiedyś Milly będzie już zupełnie ufnym kotem. Dlatego też Milly- ta wyjątkowa, kochana, choć trochę nieśmiała kotka prosi o szansę, szansę na dom, taki na zawsze, taki ciepły i kochający, który zrozumie, że jest kicią po przejściach i czasem wybiera samotność w kąciku, pod łóżkiem, który jest jej azylem. Szuka domku bardzo spokojnego i cierpliwego, który pozwoli jej nabierać pewności siebie krok po kroku, bez pośpiechu. Milenka jest wysterylizowaną, odrobaczoną, 9-10msc panną, nie zaszczepioną z powodu ,,dochodzenia do siebie" po pobycie w schronisku.
Jeśli jesteś tym, który pokochał naszą tymczasową Milenkę, skontaktuj się z nami:
Tel.: 606 789 274
e-mail: basiatwince@wp.pl
więcej zdjęć oraz informacji : http://www.milly.xt.pl
filmik z zabawy Milly: http://www.milly-film.xt.pl/
Tak było...
,,Milly to młoda, około roczna kotka, o cudownej łaciatej urodzie, z piękna plamką na nosku. Jej los jest dość smutny, trafiła do schroniska jako żwawy, wesoły kotek, niestety pobyt w schronisku zdecydowanie jej nie służy, stała się smutna, płochliwa. Prawdopodobnie nie czuje się najlepiej w takiej gromadzie zwierząt. Jest kotem dla osoby, która zaakceptuje jej płochliwość i początkową nieufność. Jeszcze niedawno pozwalała się brać na ręce i głaskać, teraz z reguły siedzi jakimś kąciku, starając się bardzo ukryć swoje istnienie. Sądzę, że ten kot potrzebuje spokojnego, nienatarczywego kontaktu z mądrym dobrym człowiekiem, który doceni i zaakceptuje niezależność. Cóż, mówią, że miłość czyni cuda, może to właśnie Ty będziesz osobą, która pozwoli Milly zaufać ludziom"- tak pisze o niej magicmada.
,,Trafiła do schroniska prawie dwa miesiące temu, wsadzono ją do jedynki (boks). Jak ją zobaczyłam pierwszy raz siedziała, zabunkrowana za wielkim koszem, bardzo wystraszona, ale dala mi się pogłaskać po główce i po pleckach. Potem za każdym pobytem w schronisku robiłam do niej podchody, ale dziewczę umykało jak błyskawica. W klateczce - choć wystraszona - daje się głaskać, robi się ufniejsza. Mam nadzieję, że kicia zrobi się bardziej proludzka."- dodaje Pisiokot.
31 marca magicmada założyła wątek Milence, kotce arlekince. Od razu koteczka zapadła nam w pamięć, bardzo ją polubiłyśmy. Mała, przerażona krówka, lubiąca ludzi, ale bojąca się zaufać, z małą szansą na dom. Tyle wokół pięknym, ufnych kotów, przekonujących odwiedzających schronisko, że wybierając właśniego jego- dokonają słusznego wyboru. Milenka nie pchała się do ludzi, siedziała cichutko w swoim koszyku, a domek znajdowały inne koty. Bardzo chciała mieć dom, ale jakby bała się narzucać, a jednocześnie odprowadzała wszystkich tęsknym wzrokiem. Życie Milenki uprzyjemniały odwiedziny łódzkich wolontariuszek, ale tak naprawdę każdy jej dzień był podobny do tego poprzedniego. ,,Po chwili wypatrzyłam łepek nieśmiało wychylający się zza wiklinowego kosza w rogu boksu. Tam mieszka Milly. Wciśnięta w wybetonowaną podłogę, próbująca się schować przed całym zgiełkiem i życiem schroniska. Nie radzi sobie wśród innych kotów, jest wystraszona. Początkowo mnie ofuknęła, ale to tylko pozory, może Milly nie jest największym miziadłem na świecie, ale pozwala się brać na ręce, byle tylko z daleka od tego niezrozumiałego miejsca, gdzie w powietrzu krzyżuje się milion zapachów, gdzie dochodzi nieustający jazgot psów. Schronisko to nie jest odpowiednie miejsce dla tak wrażliwego zwierzątka. Wzięta na ręce i wyniesiona z boksu na kanapę Milly chciała się w dalszym ciągu schować, zakopać pod poduszkę. Widziałam jak drżą jej łapki, jak bardzo niekomfortowo się czuje. Najgorsze jest to, że kiedy się już rozluźniła i zrelaksowała, została odstawiona z powrotem do boksu. Ten kot potrzebuje spokoju, ciszy, a na pewno się otworzy."- po tym co napisała Magic pokochałyśmy Milly jeszcze bardziej. Było nam jej bardzo żal. Taki wyjątkowy kot powinien mieć dom, żyć jak król i władca, tymczasem Mileńka wycofywała się w schronisku. Jeszcze zdanie ruru: ,,jakby mówiła: niechcecie mnie to sobie idźcie"... Długo dojrzewałyśmy do podjęcia decyzji o tymczasowaniu Mileńki, długo. Kiedy jednak pojawiła się mozliwość transportu (dziękujemy serdecznie!)- wiedzieliśmy już, że za niecałe 48godzin zawita u nas piękna króweczka.
Tak, więc oto Milly już u nas. Koteczka faktycznie jest bardzo nieufna, lękliwa i płochliwa. W jej oczach maluje się niepewność, strach, ale również i ciekawość. Interesują ją hałasy dobiegające jej uszka, ale nawszelki wypadek woli gdzieś umknąć, schować się, obserwować wszystko z daleka. Lubi miękkie, widać to po tym jak leży zwinięta w kłębek na kołdrze czy podusi. Głaskana nieśmiało ugniata, pomrukuje, wczoraj niepewnie wystawiła brzuszek. Trzeba podchodzić jednak do niej bardzo powoli, spokojnie- wciąż jeszcze się boi. Byłyśmy zaskoczone jej zachowaniem- spodziewałyśmy się niemal półdzikego kota, niestety dziś ponownie przypomniała sobie, że należy trzymać dystans do ludzi. Wierzymy jednak, że będzie dobrze. Że się uda. Uda- przekonać ją, że człowiek jest jednak fajny, a potem znaleźć dom marzeń. Milly jest absolutnie przefantastyczną kotką, na dodatek prześliczną. Zdjęcia nieoddają jej uroku. Zdążyłyśmy bardzo, bardzo ją polubić i nawet dziwimy się, że nikt wcześniej jej niewypatrzył...
Mileńka obecnie ma świerzbowca usznego, strupy na główce obok uszu od drapania, przepuklinę pępkową i niedrożne oba kanały nosowo-łzowe, test na białaczkę i FIV ujemne. Jest w wieku mniej więcej 9miesięcy, czeka nas sterylka.
Milenka też pragnie mieć dom...
Obecnie Milenka zmieniła się bardzo, już nie jest tak wystraszoną kulką, lecz całkiem śmiałej, choć wciąż czasem nieufnym kotem.
Trochę nowości. pisze:Milly. Milly bardzo się zmieniła, to nie ten sam kot. To już całkiem inny zwierz.
Gdzie ten płochliwy podłóżkowiec, gdzie ta błyskawica i gdzie te przerażone oczy? Ano nie ma, schowały się, uciekły, pożegnały futrzaka. Wprowadziła się miłość do człowieka, uzależnienie od ludzi, Milenkę i Dużego połączyła chemia. Nie, nie jest tak, że to już 100% ufny i odważny kot, nie jest aż tak kolorowo, ale jest o niebo lepiej. Naprawdę o niebo lepiej. Zastanawiamy się jednak czasem, czy aby to na pewno jest nadal nieśmiały kot, czy po prostu czasem trochę niezależny. By wyjaśnić te zawiłe słowa napiszemy coś więcej.
Milly, kotem wieczornym (w jej rozumowaniu doba zaczyna się od około godziny jedenastej wieczorem). Upiornie wierny cień człowieka, mruczące radio, którego nie da się wyciszyć, ugniatający na najwyższych obrotach mikser, którego nie da się wyłączyć, kochany rzep, który się nie odkleja – ta w skrócie można opisać tę kotkę, gdy nadchodzi wieczór. Tuli się, turla, siada na brzuchu, czy kładzie się na szyi, takie sceny wieczorem to rzecz najnormalniejsza w milenkowych dziennych rytuałach. Zaniechała jednak misji badawczej (czyt. Kontrola dolnego łóżka, potem górnego), teraz przesypia całą noc na wybranym piętrze. Następnej nocy idzie do drugiej. Czasem śpi nad głową Dużego, czasem kładzie się wzdłuż brzucha, czasem woli pospać trochę dalej, w zgięciach kolan. Wieczorami i nocami nie ma cienia nieufność, ale na łóżku. Chodzi i mrauczy, mrauhauczy (nietypowy dźwięk –mrhau), nauczyła się gruchać. Jest cudna. Nad ranem jest podobnie, wyczekuje momentu otwarcia oka człowieka i rozpoczyna swój uroczy teatrzyk: wywala brzuch, barankuje zawzięcie, nawołuje pełna pretensja: A ja to co? No, ale rano nie ma się za bardzo czasu – szkoła.
W dzień Millek lubi sobie pospać, powylegiwać się na plecakach, siada czasem na biurku, na pokrywie akwarium, polubiła krzesła obrotowe. O, właśnie na nim śpi. Od razu wywiesiła sobie kartkę: Nie budzić, śpię! Też nawołuje w ciągu dnia, też mruczy, też ugniata, też czasem przychodzi na kolana, ale mniej. Woli na przykład schować się do szafy (kolejne odkrycie tej genialnej kotki) i pospać w spokoju. Nie jesteśmy pewne, czy to efekt nie do końca przełamanej bariery nieufności, czy chęć pobycia w samotności. Nie że całkiem, oczywiście baranki są na porządku dziennym futrzastej krowy. I mrauki i pomruki też, wietrzenie brzucha też. Ale to nie jest aż tak wylewne jak wieczorem.
Milenka do niedawna była taka tylko w pokoju, teraz zrozumiała, że pozostała część domu nie gryzie. Ostatnio sama przyszła do kuchni, bo…człowiek robi sobie herbatę. Hop na krzesło, hop na stół, wielki skok na blat i czarnonos ląduje w kubku. Takim ślicznym, fioletowym, w kropki, z kotkami. Przyszła również do miski Kory, zobaczyć co w niej jest. Też pięknej, żółtej, w łapki pomarańczowe. Kanapa w dużym zielonym pokoju też już jej nie gryzie. Lubi tam leżeć. Nie boi się, a kiedyś się bała.
Jak wygląda sprawa z ludźmi? Obcymi, innymi? To już zupełnie odrębny temat. Teraz się już nie chce pisać…
Napiszemy jeszcze tylko to, że tę kotkę warto pkochać, dać dom. Jest zabójczo słodka, czasem za te rozbrajające uśmiechy ma się chęć ją udusić, bo nie da się na nią spokojonie patrzeć. Siedzi sobie taka wielka bomba atomowa i uśmiecha się - po prostu widok nie z tej ziemi. Jest przekochana, straszliwie cudowna, potwornie przesłodka. Teraz jeszcze paraduje w różowej obróżce...Za słodka jest.
Nasz ugniatacz kochany (niestety zgniatacz stron książek także), mruczadło, słodziak z obrazka.
Aaa, jeszcze zapomniałyśmy - Millenka jest zawziętym czytelnikiem "metra" i tylko metra, uwielbia wylegiwać się na plecaku szkolnym i polubiła siebie jako obiekt pasji fotograficznej.