fan jagi fan jagi
610
BLOG

Wojna futbolowa (9): Starsi panowie dwaj...

fan jagi fan jagi Rozmaitości Obserwuj notkę 18

Ludwik Dorn, polityk niegdyś znany i szanowany, były minister spraw wewnętrznych, wicepremier, a nawet i marszałek Sejmu (formalnie druga co do ważności osoba w państwie), zorganizował pikietę w obronie "Matoła", inspirowaną niedawnymi wydarzeniami w Białymstoku, gdzie policja zatrzymała 43 kibiców Jagiellonii pod zarzutem skandowania antyrządowego hasła "Donald, matole, twój rząd obalą kibole". 

Pomysł marszałka Dorna, nazywanego kiedyś "trzecim bliźniakiem" Kaczyńskich, był może nawet niezły. Wykonanie jednak fatalne. Do występów na prowizorycznej "estradzie" przed Kancelarią Premiera udało mu się namówić jedynie podstarzałą i dawno już przebrzmiałą gwiazdę polskiej estrady Andrzeja Rosiewicza. Wykonywał  on okazjonalne piosenki dedykowane premierowi Tuskowi. Przypomniały mi się czasy, kiedy Rosiewicz śpiewał po rosyjsku pieśń pochwalną na cześć Michaiła Gorbaczowa i jego małżonki Raisy. Był wtedy podziwiany i oklaskiwany przez samego genseka KC KPZR tudzież przez gen. Jaruzelskiego i innych towarzyszy z Biura Politycznego KC PZPR. Potem jednak dobra koniunktura się skończyła. "Parcie na szkło" jednak pozostało i zasłużony artysta PRL Rosiewicz odnalazł namiastkę minionej sławy i popularności w programach Disco Polo. Co poniektórzy uważali to za świadectwo totalnego upadku tego pieszczocha komuny, ale pewnie niesłusznie. Piosenki disco polo śpiewał wtedy także np. Krzysztof Krawczyk.  Po latach Rosiewicz wrócił do wykonywania tzw. "piosenki zaangażowanej" i wystąpił w kampanii wyborczej PiS z nagraniem "Wystarczą cztery Ziobra i Polska będzie dobra...". Za parę lat zaśpiewa może z równym "oddaniem" SLD czy jakiemuś innemu ugrupowaniu... Bo to piosenkarz wybitnie dyspozycyjny. Zrobi wszystko, byle tylko pokazać się w telewizji...

Teraz jego talentem wspomógł się marszałek Dorn. I chyba nieprzypadkowo. Obserwując karierę polityczną Ludwika Dorna można dostrzec pewne podobieństwa do artysty Rosiewicza. Też kiedyś hołubiony i wszechobecny w mediach, potem kompletnie odtrącony i zapomniany, teraz usiłuje za wszelką cenę wrócić do tzw. "wielkiej polityki". I temu właśnie celowi służyły także wspólne z Rosiewiczem wygłupy przed Kancelarią Premiera. Dorn zawsze miał się za osobę wybitnie inteligentną i niezwykle dowcipną. Znany jest np. jego "żart" o wysyłaniu strajkujących lekarzy w "kamasze" czy też określenie inteligencji polskiej mianem "wykształciuchów". Teraz usiłował zabłysnąć "dowcipem" tudzież zyskać poklask kibiców (czytaj: wyborców) happeningiem w stylu Pomarańczowej Alternatywy. Wyszedł z tego spektakl na  żenującym poziomie, z takimż wykonaniem. Artysta Rosiewicz nie zdążył się nawet nauczyć tekstów piosenek... 

Na szczęście do tego żenującego spektaklu dwóch starszych panów, którym się wciąż wydaje, że są niezwykle zabawni i inteligentni, przyłączyło się zaledwie ze 30 osób (większość stanowili przy tym chyba dziennikarze), pomimo intensywnej kampanii reklamowej w mediach, w tym na Salonie. Nie pojawili się zapraszani kibice Legii i innych klubów. I słusznie. Nie pozwolili na to, aby wycierał sobie nimi gębę wyleniały marszałek Dorn, powodowany doraźnymi interesami politycznymi. Chciałoby się powiedzieć: "Ludwiku Dorn i Sabo, nie idźcie tą drogą". Istnieje naprawdę życie poza polityką. Lepiej już wrócić do pisania bajek niźli odgrywać rolę nadwornego pajaca i największego eunucha na dworze Prezesa. Upokarzać się tylko po to, aby trafić na listy wyborcze... Tak postępują ludzie bez honoru...     

fan jagi
O mnie fan jagi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości