Rewolta w krajach Afryki Północnej oraz protesty w kilku państwach Zatoki Perskiej powodują nie tylko gwałtowny wzrost ceny ropy naftowej, lecz także kamieni szlachetnych.
RapNet jedna z największych sieci handlu kamieniami szlachetnymi na świecie, poinformowała, że cena wywoławcza diamentu koloru D (najrzadsze i najcenniejsze bezbarwne kamienie) o wadze trzech karatów wzrosła pod koniec lutego do 73 tys. dol. za karat. Rok temu jeden karat kosztował 54,1 tys. dol. To skok aż o ponad 35 proc.
Martin Rapaport, szef Rapaport Group, do której należy RapNet, tłumaczy, że cena diamentów tak ostro idzie w górę, bo bogacze z regionu pozbywają się ciężkiego złota i srebra, z którym trudno jest uciekać. – Jeśli chcesz szybko wywieźć z kraju 5 mln dol. bez zwracania na siebie uwagi, wystarczy kupić sobie i swojej żonie lub dziewczynie pierścionki z diamentami – mówi Rapaport.
Jego słowa potwierdza Chang Hatta, szef Hatta New World, firmy z siedzibami w Hongkongu oraz na Tajwanie, sprzedającej luksusowa biżuterię.

>>> Czytaj też: Od czeladnika w szlifierni diamentów do potentata branży

Reklama
– Wszystkie rodziny królewskie z Bliskiego Wschodu kupują teraz na gwałt kamienie szlachetne. Jeśli sytuacja w ich krajach wymknie się spod kontroli, nie zostaną biedakami. Pałaców ze sobą nie zabierzesz, konta bankowe mogą zostać zamrożone. A diamenty są lekkie, zawsze je można mieć przy sobie i nigdy nie stracą na wartości – powiedział.