W ciągu 10 lat obrzezanych zostanie 30 milionów dziewczynek

W Somalii obrzezanych jest 98 procent kobiet i dziewcząt. W Gwinei 96, w Egipcie 91, Erytrei i Mali 89 - to dane z najnowszego raportu UNICEF-u. Jego twórcy alarmują, że w ciągu następnych 10 lat obrzezaniu najprawdopodobniej zostanie poddanych 30 milionów dziewczynek. - Kobiety wmawiają sobie, że staną się piękniejsze, gdy pozbędą się narządów - opowiadała somalijska modelka i pisarka Waris Dirie, która została okaleczona w wieku 5 lat.

Analitycy UNICEF-u, przygotowując raport, przeanalizowali dane z 20 lat z 29 krajów w Afryce i na Bliskim Wschodzie, gdzie wciąż praktykowane jest obrzezanie kobiet i dziewcząt. Wyniki z jednej strony powinny napawać optymizmem - obecnie dziewczynki są rzadziej obrzezane niż jeszcze 30 lat temu. W Kenii i Tanzanii trzy razy rzadziej wykonuje się zabiegi, a w Beninie, Republice Środkowoafrykańskiej, Iraku, Liberii i Iraku liczba obrzezań dziewczynek spadła nawet o połowę.

8000 dziennie

Jednak ta poprawa to zdecydowanie za mało. Jak alarmują twórcy raportu, w ciągu następnej dekady może zostać obrzezanych kolejne 30 milionów dziewczynek. Z raportu wynika, że w Afryce żyje około 130 mln obrzezanych kobiet. Co roku okalecza się w ten sposób kolejne 3 miliony - to ponad 8 tysięcy dziennie. W niektórych krajach jest to ciągle bardzo powszechna, mimo że nielegalna, praktyka. W Somalii obrzezanych jest 98 procent kobiet i dziewcząt. W Gwinei 96, w Egipcie 91, Erytrei i Mali 89.

Poniższa mapa ilustruje procent kobiet, które zostały poddane obrzezaniu w przebadanych krajach:

embed

Fot. UNICEF

Choć najpowszechniejszy w Afryce, nie jest to jedynie problem tego kontynentu. Zasięg tej praktyki wyznaczają społeczności imigrantów na całym świecie. Według szacunków Parlamentu Europejskiego w UE żyje około pół miliona kobiet i dziewczynek, cierpiących z powodu powikłań po obrzezaniu.

Znają zagrożenie, a i tak obrzezują córki

Zmiany wymagają determinacji, ale podstawą jest samo zauważenie problemu i chęć zerwania z brutalną tradycją. Z badań przeprowadzonych na potrzeby raportu wynika, że w wielu krajach Afryki, w których obrzezanie jest powszechną praktyką, większość kobiet i dziewczynek jest przekonanych, że należały porzucić ten bolesny zwyczaj. Coraz więcej matek zdaje sobie również sprawę, że zabieg może być śmiertelny dla ich córek.

Nie oznacza to jednak, że są gotowe faktycznie przeciwstawić się normom społecznym. A w krajach, gdzie największy odsetek dziewcząt poddawanych jest obrzezaniu, takich jak Mali, Gwinea, Sierra Leone, Somalia, Gambia czy Egipt, ponad połowa kobiet i dziewcząt uważa, że należy utrzymać tę praktykę.

Znaczące jest, że we wszystkich 29 krajach liczba kobiet obrzezanych znacznie przewyższą liczbę kobiet, które deklarują poparcie dla tej praktyki. W Etiopii czy Dżibuti, gdzie tylko co trzecia kobieta uważa, że należy utrzymać tę praktykę, faktycznie obrzezanych jest odpowiednio 97 i 73 procent.

Poniższy wykres ilustruje, jak rozbieżne są poglądy kobiet i praktyka obrzezania:

embed

Fot. UNICEF - Raport udowadnia, że prawodawstwo zakazujące obrzezania nie wystarczy. Największym wyzwaniem, które teraz przed nami stoi, to pomóc tym kobietom i mężczyznom głośno i wyraźnie opowiedzieć się przeciw tej szkodliwej praktyce - skomentowała doniesienia raportu wiceszefowa UNICEF- Geeta Rao Gupta.

Kawałek szkła, brudna żyletka

Czym jest klitorydektomia zwana obrzezaniem kobiet? W imię tradycji dziewczynkom wycina się łechtaczkę (częściowo lub w całości), czasem również wargi sromowe. Zabieg rzadko przeprowadzają szkoleni lekarze, którzy mają dostęp do narzędzi medycznych. Najczęściej wystarczy kawałek szkła, brudna żyletka czy metalowe wieczko od puszki. Nie ma mowy o znieczuleniu. Szkodliwe skutki są wielorakie. Od traumy, przez zakażenie, chociażby HIV, przez trwałe uszkodzenia organów kobiety, do zupełnej bezpłodności. Zdarza się, że zabieg kończy się śmiercią dziewczynki z wykrwawienia. Obrzezanie kobiet jest uważane powszechnie za sprzeczne z prawami człowieka.

W niektórych rejonach dokonuje się obrzezania małych dziewczynek, a w innych zabieg przeprowadza się dopiero w momencie, gdy osiągają dojrzałość. Motywy wszędzie są dość podobne. Okalecza się je dla ustrzeżenia ich własnego honoru oraz honoru rodziny, dla zachowania czystości, które ma być gwarantem odpowiedniej pozycji społecznej oraz pozwolić wydać dziewczynkę za mąż oraz, według niektórych plemion, by uczynić ją "piękniejszą". Obrzezanie ma być też gwarantem dochowania wierności mężowi. Mimo zwiększającej się świadomości uchylenie się od tej tradycji równa się stygmatyzacji i społecznemu wykluczeniu.

"Największa obraza? Syn nieobrzezanej matki"

Jedną z najważniejszych aktywistek walczących z tą praktyką jest Waris Dirie, pochodząca z Somalii modelka i pisarka, której siostra i dwie kuzynki zmarły wskutek tradycyjnego obrzezania. Somalijka również została okaleczona w wieku pięciu lat. Swoje przeżycia opisała w książce "Kwiat pustyni".

- W Afryce najdotkliwiej obrazisz chłopca, gdy powiesz mu: jesteś synem nieobrzezanej matki. Kobiety wmawiają sobie, że staną się piękniejsze, gdy pozbędą się narządów. A mężczyźni nie chcą obcować z nieobrzezanymi kobietami, choć sami na ten zabieg nie patrzą. Nie wiedzą, jak to się odbywa, nie zdają sobie sprawy z cierpienia i bólu - mówiła Waris w czasie wizyty w Polsce.

Przeczytaj cały raport UNICEF-u >>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.