Marek Migalski Marek Migalski
2818
BLOG

Palikot i Kaczyński - panika w obliczu klęski. Szansa dla PJN

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 66

 

Zaczyna się sypać kampania Jarosława Kaczyńskiego i Janusza Palikota. Ten pierwszy, jak zwykle, potknął się na końcówce kampanii o własne nogi - jego wypowiedź o "Andżeli" (jak łaskaw był powiedzieć u Lisa) Merkel kompromituje go jako poważnego europejskiego polityka (jak można tak insynuować o najważniejszym polityku w Unii!?). Na domiar złego prezes PiS brnie w to i uderza w dziennikarza TVN, wzywając go do tego, żeby był "polskim dziennikarzem". To jest błąd na miarę przegranej z Donaldem Tuskiem w debacie telewizyjnej przed czterema laty. I taka wpadka zdarza mu się na samym finiszu kampanii! To będzie nie do odrobienia. Czy mnie to cieszy? Tak, bo pokazuje dlaczego nie było dla nas miejsca w PiS, dlaczego nie warto stawiać na tego polityka i dlaczego jego partia już nigdy nie będzie w Polsce rządziła. To potwierdza nasze wcześniejsze diagnozy dotyczące Kaczyńskiego - że on sam jest największym swoim wrogiem, że w poprawnie prowadzonej kampanii to on jest piątym kołem i wozu i kamieniem młyńskim zarazem. Że nie rozumie, czym jest europejska polityka, że nie potrafi poruszać się w dyplomacji unijnej, że jego sposobem na komunikowanie się z szefami innych państw są insynuacje pod ich adresem. Cieszę się, że dziś współtworzę nową partię, która ma ogromne szanse na wejście do Sejmu, i - jako sztabowiec PiS - nie muszę chować głowy w dłoniach ze wstydu.
Ale cieszy mnie także tendencja spadkowa Palikota. Dziś atakuje TVN i jest w tym dokładnie tak samo zaciekły, jak Kaczyński. Jest też tak samo nerwowy, bo wie, że - podobnie jak PiS - "górkę sondażową" ma juz za sobą, że teraz będzie tylko spadek jego notowań. I Kaczyński i Palikot są dziś zaniepokojeni jak sportowiec, któremu dobrze szło, ale okazało się, że szczyt formy miał na tydzień przez olimpiadą. Ich wspólny atak na jedną ze stacji jest jedynie wyrazem ich frustracji spowodowanych  uświadomieniem sobie faktu, że te wybory zakończą się dla nich fatalnie - PiS przegra tę elekcję przez swojego lidera, a Ruch Palikota nie wejdzie do Sejmu, choć miał takie szanse.
Fascynujące jest oglądać jak w jednym szeregu ustawili się Kaczyński i Palikot, jak razem atakują, jak razem przegrywają. Bo im mniej PiS i Palikota w przyszłym parlamencie, tym lepiej dla Polski. PJN ma powody do radości - nasze notowania idą systematycznie w górę, Kaczyński potwierdza, że warto było się z nim rozstać, a Palikot udowadnia, że nie jest czarnym koniem tych wyborów, a jedynie koniem trojańskim chwiejącego się, tymczasowego układziku biznesowo - medialnego.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka