sobota, 16 grudnia 2017

88. Jak kocha serce samuraja, czyli Toshizo Hijikata i jego wielki świat małych gestów ("Hakuoki: Kyoto Winds")

Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że kupiłam grę "Hakuoki: Kyoto Winds" na Steamie i od tego czasu będę zamieszczać tutaj screeny właśnie z wersji na PC, a nie na PS Vitę. Granie na komputerze jest dla mnie zwyczajnie bardziej wygodne, a w dodatku będę mogła opowiedzieć Wam o tym, jak wygląda wersja PC w Complete Deluxe Set i czym różni się od tej fizycznej.

Mam również dobrą wiadomość dla wszystkich, którzy nie mogli się doczekać na możliwość zakupienia gry w polskiej walucie - opcja pojawiła się już na początku grudnia: http://store.steampowered.com/app/589530/Hakuoki_Kyoto_Winds/ 

Zapraszam również do zajrzenia do mojego ostatniego posta, w którym możecie zakupić gry otome, książki i parę innych drobiazgów w bardzo atrakcyjnej cenie: http://kocham-gry-otome.blogspot.com/2017/12/87-wielka-wyprzedaz-fajnych-rzeczy.html

Żeby już nie przedłużać - dzisiaj przedstawiam Wam prawdziwego rodzynka w samurajskim cieście - samego Toshizo Hijikatę, zwanego również Demonem Shinsengumi.


Przyznam szczerze, że bałam się wątku Hijikaty. Zdołałam już wyrobić sobie jego obraz przy przechodzeniu innych ścieżek i martwiłam się, że rzeczywiste spotkanie z Demonem Shinsengumi ten wizerunek zatrze. Wszyscy, którzy bliżej mnie znają, wiedzą, że mam ogromną słabość do wątków miłosnych opartych na schemacie mistrz-uczennica i chociaż w realnym życiu uważam takie relacje za niezdrowe i nieprofesjonalne, uwielbiam całą gamę uczuć, jakie budzi we mnie oparta na nich fikcja, szczególnie że w przypadku Yukimury i Hijikaty (i właściwie każdego innego kapitana Shinsengumi) jest to historia całkowicie wyjątkowa.

Hijikata jest dowódcą Shinsengumi. To stanowisko jest dużym wyróżnieniem i gwarantuje mu powszechne poważanie, ale jednocześnie niesie ze sobą ogromną odpowiedzialność. Ten milczący i poważny mężczyzna dźwiga na swoich barkach problemy i obowiązki całej organizacji, zajmując się również tak oczywistymi i na pozór trywialnymi sprawami, jak zaopatrzenie i zakwaterowanie. Nic zatem dziwnego, że w innych wątkach spotykamy go jedynie przelotem czy podczas misji. To typ, który nie odzywa się bez potrzeby, ale kiedy już to robi, zyskuje posłuch wszystkich swoich podwładnych. Nie boi się używać mocnego języka, ale też nie nadużywa władzy i nie próbuje nikomu niczego udowadniać. Można odnieść wrażenie, że jedną z niewielu chwil jego słabości jest sam początek historii, kiedy po ujawnieniu naszej płci, przeszukaniu naszych rzeczy i stwierdzeniu, że jednak nie wolno nas zabić, daje się wrobić w uczynienie nas swoją służącą. I przyznam szczerze, że trochę zawiódł mnie fakt, że ten wątek nie został jakoś szczególnie wykorzystany. Oczywiście rozumiem, że wiąże się to z określonym zamysłem odnośnie postaci, ale jednak chętnie byłabym świadkiem paru sytuacji, w których Hijikata prosi Yukimurę o pomoc lub przydziela jej obowiązki. Są to jednak tylko i wyłącznie moje odczucia, które nie wpływają na moją ogólną ocenę wątku, który generalnie jest napisany bardzo dobrze. Chociaż może to odstraszyć graczy, którzy są przyzwyczajeni do szybkiej eskalacji uczuć (tak jak np. w "The Amazing Shinsengumi: Heroes in Love").

Hijikata jest bowiem facetem dla cierpliwych. On wie, jaką pozycję w organizacji zajmuje, jest ciągle zajęty i zwyczajnie nie ma czasu na zastanawianie się, z czym się wiąże posiadanie w siedzibie Shinsengumi młodej dziewczyny. Nie może sobie na to pozwolić, kiedy w powietrzu wisi wojna, w organizacji zdrada, a po okolicy radośnie hasa sobie napalony demon. W dodatku ktoś musi dbać o tych kilkadziesiąt (a z czasem kilkaset) gęb do wyżywienia. Nic zatem dziwnego, że Hijikata ma do nas stosunek zaledwie uprzejmy, wynikający z zajmowanego przez niego stanowiska, a nie osobistej sympatii. Jest gotów zawsze nas wysłuchać i dba o nasze podstawowe potrzeby, ale jego wyraźny dystans sprawia, że jakoś instynktownie nie chcemy mu zawracać głowy bez powodu. Tym bardziej że nie boi się dać nam do zrozumienia, że mu w czymś przeszkadzamy czy kręcimy się po obejściu jak smród po gaciach. Mimo pozornego chłodu ani przez chwilę nie sprawia jednak wrażenia niegodnego zaufania. Wręcz przeciwnie - stawiając wyraźnie granice, buduje poczucie bezpieczeństwa i stałości, i to w całej organizacji, a nie tylko w naszym sercu.


W przeciwieństwie do Okity czy Harady, Hijikata nie jest dobry w słowach. To człowiek przyzwyczajony do wydawania rozkazów, który nie lubi strzępić języka po próżnicy. Mówi, kiedy trzeba, i kiedy trzeba, milczy, a milczy praktycznie przez cały czas. To typ mężczyzny, który ukrywa emocje, ale jednocześnie okazuje je przez czyny. Kiedy zostajemy napadnięte w naszej sypialni przez Furię, pozwala nam spędzić resztę nocy w swoim pokoju, a kiedy burczy nam w brzuchu, dzieli się swoim posiłkiem. Z czasem uchyla nieco kurtynę swojego chłodu i możemy ujrzeć jego wnętrze, które jest przepełnione jedynym w swoim rodzaju ciepłem. Jeśli jednak oczekujecie mężczyzny, który jest w rzeczywistości osobą bardzo emocjonalną i lubiącą rozmawiać o uczuciach, to możecie się srodze zawieść - Hijikacie daleko do Troskliwego Misia, sprawdziłby się co najwyżej jako Troskliwy Grizzly. Bardzo podoba mi się jednak fakt, że nie jest postacią papierową i wsadzoną w sztywne ramy miejscowego badassa - to bohater, który ma do opowiedzenia własną historię, ma wątpliwości, ma swoją garść wad i potrafi zapłakać, kiedy potrzeba. I jeśli mam być z Wami szczera, jest to typ mężczyzny, do którego osobiście mam ogromną słabość. W dzisiejszych czasach zewsząd trąbi się o tym, że mężczyźni mają prawo do łez i okazywania uczuć, ale z drugiej strony nie wymaga się od nich wyrabiania sobie charakteru, siły, jakiegoś poczucia obowiązku i chęci zapewnienia najbliższym poczucia bezpieczeństwa (oczywiście nie zamierzam tutaj wrzucać wszystkich do jednego wora, bo osobiście znam naprawdę wspaniałych facetów - piszę jedynie o pewnej tendencji, którą narzucają nam media i style wychowawcze). Nie sądziłam, że kiedykolwiek jakiś wątek w grze otome skłoni mnie do osobistych wyznań, ale mój ostatni związek polegał dla mnie na noszeniu spodni i podejrzewam, że to właśnie sprawiło, że pomimo braku motylków w brzuchu i miłosnych fajerwerków, tak bardzo spodobała mi się postać Hijikaty. Sto razy bardziej wolę faceta, który w dowód miłości zrobi mi ulubiona herbatę, niż takiego, który będzie mi deklarował wiersze i śpiewał ballady. W przypadku naszego demonicznego samuraja aż do samego końca pierwszej części gry nie mamy zresztą żadnego wyznania ani pocałunku, a mimo to możemy wyraźnie zauważyć zmianę zachowania Hijikaty względem nas. Wiąże się to z momentem, w którym udowadniamy mu, że nasza obecność może przydać się samej organizacji. Mężczyzna przekonuje się, że jesteśmy wdzięczne, odważne i można na nas polegać. Zaczyna nam ufać. Nie traktuje nas już jak dziecko, ale jak żołnierza. Jak jego ucznia.


Wątek Hijikaty to również niezwykle piękna opowieść o drodze samuraja. Samurajem oczywiście nikt tak naprawdę się nie rodził i mężczyzna w rzeczywistości był synem ulicznego sprzedawcy lekarstw (Kusuri-uri, kiedy żeś się syna dorobił?), który przyłączył się do Kondou i wraz z nim poprowadził organizację do rozkwitu. Nie było to łatwe - wieczny brak wystarczającej ilości żywności czy przeciekający dach bardzo obniżają morale, ale dzięki wytrwałości i ciężkiej pracy udało się. Hijikata udowadnia, że samuraj posiadający pana to coś więcej niż wędrowny ronin - to osoba, której słowo wiele znaczy. Jeśli obiecał chronić nas i dbać o nasze bezpieczeństwo, to nie zastanawia się nad tym, czy ma to sens i czy warto poświęcać życie najlepszych wojowników w organizacji tylko po to, by chronić nasze własne. Widać to szczególnie w jego potyczkach z Kazamą. Jak dobrze wiecie, Kazama nie ma na celu nas zabić, a "jedynie" posiąść za żonę, a mimo to zaciekłość, z jaką Hijikata nas przed nim broni, jest wręcz zadziwiająca. Widać to szczególnie w ostatniej walce z pierwszej części gry, w której mężczyzna - widząc, że jako człowiek nie może mierzyć się z potężnym demonem - wypija Wodę Życia, poświęcając dla nas swoje człowieczeństwo. Poświęca zresztą o wiele więcej, bowiem w obronie ukochanego przywódcy ginie nie tylko jego dusza, ale również Yamazaki - jeden z Shinsengumi pełniący rolę szpiega. Przyznam szczerze, że dla mnie również był to cios, bo bardzo polubiłam tego cichego i niemalże niewidzialnego (bo zawsze stojącego w cieniu), ale jednocześnie niesamowicie miłego i oddanego sprawie mężczyznę. Chciało mi się płakać, kiedy jako Yukimura towarzyszyłam mu w jego ostatnich chwilach w czasie podróży do Edo, a potem wzięłam udział w jego pogrzebie. Yamazaki był samurajem i odszedł jak samuraj, a Hijikata jako dobry przywódca towarzyszył mu aż do samego końca.

Im więcej gram w "Hakuoki: Kyoto Winds", tym bardziej uświadamiam sobie, jak tę produkcję kocham. To idealnie wyważona i bogata opowieść, która jest zaprzeczeniem przekonania, że otome to głupiutkie historyjki dla nastolatek. Już nie mogę się doczekać, kiedy powrócę na ulice Kioto.


7 komentarzy:

  1. Troskliwy Grizzly!! <3
    Hijikata bardzo kojarzy mi się z dwoma postaciami... Czy Ty na pewno nie miałaś nic wspólnego z tworzeniem tej gry? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To musiało być na jakiejś grubej imprezie, bo nie pamiętam. ;D

      Usuń
  2. Hijikata poszedł u mnie na drugi ogień ;) (Chociaż jak pojawił się Iba, to tak jakoś nagle zaczęło mnie ciągnąć w jego stronę, nawet bardzo bardzo, no ale po kolei po kolei xD).
    Trzymanie bardzooo chłodnego dystansu na początku, czasami ma wręcz odwrotny skutek i chyba tak było i w tym przypadku :P Uwagaa dla tych co nie grali bo z rozpędu mogę walić spojlery xD


    Wiadomo, że Hijikata dba głównie o bezpieczeństwo, reputację, dobre imię itd Shinsengumi, ale skoro zostałyśmy w pewnym sensie członkiem ich "rodziny" to siłą rzeczy też i o nas będzie dbać, z dystansem, ale jednak.
    Nasz dowódca niby chłodny, opanowany, na początku, ale z czasem miał swoje um..przebłyski cieplejszych uczuć? ;P I jak za to nie wielbić takiego pana :) Pomimo tego, że zachowywał dystans na początku, to jednak mimo wszystko dbał o Chizuru, o jej bezpieczeństwo. Kiedy stopniowo uzewnętrzniał się przed nami, miało się ochotę przytulić do tego pana i pocieszyć. Kiedy np. mówił o Sananie jako o swoim przyjacielu, którego traktował jak starszego brata T_T I jego "dziękuje" wypowiedziane takim głosem po naszej próbie pocieszenia go..serce rwało się do Hijikaty..
    Albo scena w jego pokoju, ( rozpuszczone włosy Hijikaty *cichutkie westchnięcie zachwytu*), kiedy rozmawiają z Chizuru co miałaby dla niego przygotować do jedzenia. Tak, tego pana nie da się nie lubić :)
    Ale wątek Hijikaty był chyba dla mnie bardziej emocjonalny niż z Okitą? Z powodu i walki z Kazamą,to po pierwsza a po drugie i Inoue i Yamazaki T_T To był wielki ból serca ;( Nie powiem, że ze łzami w oczach końcówkę wątku robiłam ;( Tye cierpienia i bólu w ostanich chwilach i Inoue i Yamazakiego, za dużo na nasze serca ;(

    Hijikata wysunął się na 1 miejsce jak na razie. Koniec wątku pokazał jak bardzo oddanym, wierzącym w swoje racje jest Hijikata. Jak bardzo zdeterminowany jest w dążeniu do swojego celu.
    I kto twierdzi, że otome powinny mieć sceny pocałunków w błędzie jest. Miłość nie można pokazywać tylko fizycznie, o wiele bardziej głębsza jest więź psychiczna. I właśnie to można dostrzec w route z Hijikatą.
    Nie wszystkie gry otome z pocałunkami są dobre. Po Hakuoki stwierdzam, że to jednak taka miłość, oddanie jest najlepsze do przekazania, daje przyjemność gry ;)

    To lecę odkrywać kolejne tajemnice z następnym panem ;)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sceny z pocałunkami w tej grze są i będą, ale dopiero w drugiej części (pamiętaj, że pierwotnie obie części były jedną, więc "Kyoto Winds" można uznać za połowę właściwej historii).

      I w sumie dawno grałam i nie pamiętam, ale zdziwiło mnie, że Sanan jest starszy od Hijikaty. Zawsze sądziłam, że jest odwrotnie.

      Usuń
    2. A czyli po prostu w drugiej części będzie więcej tak? Drugą część pewnie kupię, bo żal nie wiedzieć jak to się wszystko skończy i po prostu się przywiązałam do nich xD Ale na razie chce skończyć tą jedną część i odłożyć kasę na kolejną;) Nie wiem czy Ciebie nie będę obwiniać o to, że mi zesłałaś tylu panów xD

      No właśnie w sumie tak samo myślałam z Hijikatą i Sananem. A ogólne pytanie, bo nie wiem może coś przeoczyłam czy jeszcze nie dotarłam do tych informacji. Czy jest gdzieś, albo czy można znaleźć więcej informacji na temat wieku poszczególnych panów? Czy to raczej dopiero się dowiedzieć można grając czy coś?

      Pozdrawiam ciepło i świątecznie :)

      Usuń
    3. Informacje o ich wieku możesz bez problemu znaleźć w Internecie. Generalnie są dosyć młodzi, znacznej części z nich dałabym więcej lat.

      Usuń
    4. Właśnie znalazłam coś. I faktycznie wiek niektórych mnie zaskoczył xD Np Yamazakiemu mniej lat dawałam i mnie jego wiek zaskoczył szczerze mówiąc. Ciężko przewidzieć kto ile lat ma. I że Saito też taki młodziutki, bo też więcej mu lat na początku dawałam jak zaczęłam grać.

      Usuń