piątek, 6 kwietnia 2018

103. Oddałam się rudemu! ("Dandelion: Wishes brought to you") + DRUGIE URODZINY BLOGA

Sama zastanawiam się, jak mogło do tego dojść i jakie siły na niebie i ziemi doprowadziły do tego , że na śmierć zapomniałam o urodzinach bloga. Nie wiedzieć czemu, byłam pewna, że nastąpią one dopiero w kwietniu, a tymczasem rocznica stuknęła 23 marca (to data, która jest dla mnie bardzo ważna. Za 2-3 miesiące dowiecie się, dlaczego). Pamiętam, że dwa lata temu mogłam jedynie życzyć sobie, żeby na Zachodzie wychodziło więcej gier otome. Dzisiaj muszę prosić o to, żeby mieć więcej czasu na granie. ;)

Czas na coroczną zabawę urodzinową. Zwykle skrywam się za swoimi wpisami i niewiele opowiadam o sobie, ale taka okazja jak urodziny to moment, w którym jestem Wam wdzięczna za to, że czytacie i ciągle odnajdujecie u mnie coś dla siebie. Jeśli macie więc jakiekolwiek pytania (dotyczące nie tylko gier otome i prowadzenia bloga), to piszcie śmiało w komentarzach lub na mój adres mailowy (kocham.gry.otome@gmail.com). Autorka najciekawszego pytania otrzyma jedną z recenzowanych przeze mnie gier.

Teraz już nie przedłużam i przechodzę do recenzji kolejnego wątku z gry od Cheritz "Dandelion: Wishes brought to you". Poznajcie Jiyeona!


Jiyeon to jeden z dwóch kotów pozostawionych nam przez Czarnoksiężnika, jednak bardzo różni się od starszego przedstawiciela swojej rasy, jakim jest Jisoo. Jiyeon to bowiem uosobienie słodyczy i idealny przykład na to, jak koty kradną ludzkie serca. To urocze maleństwo o skrzących się, różowo-fioletowych oczkach, które preferuje bycie blisko ukochanego człowieka niż typowo kocie chodzenie własnymi drogami. Jest też prawdopodobnie jedynym kotem na świecie, który uwielbia pomarańcze i kąpiel w wannie. Wszystko to sprawia, że bardzo łatwo jest nam zdobywać serduszka potrzebne do stworzenia relacji: Jiyeon utrzymuje kontakt wzrokowy, lubi być głaskany właściwie wszędzie i zawsze wiadomo, gdzie go znaleźć, ponieważ rzadko opuszcza okolice łazienki.

Sprawa zaczyna się komplikować, kiedy nasz uroczy kociak przemienia się w człowieka. Tego dnia zaczyna zachowywać się w wyjątkowo natarczywy sposób, od rana za nami chodząc i pomiaukując. Sądząc, że jest chory lub zaczyna marcować, decydujemy się zabrać go do weterynarza. Kiedy siedzimy w poczekalni, pocieszając naszego ulubieńca i pozwalając sobie na chwilę zamyślenia, magia Czarnoksiężnika słabnie i młody kociak robi się niespodziewanie ciężki. Kiedy powracamy do niego wzrokiem, dosyć brutalnie uświadamiamy sobie, że trzymamy na kolanach ważącego zdecydowanie więcej wyrostka. Wyrostek szybko przekonuje nas, że to on jest Jiyeonem, jako dowód pokazując swoje pełne życia kocie uszy. Nie mając innego wyjścia, zabieramy go do domu, gdzie przekonujemy się, że podobny los spotkał również resztę zwierzaków. I podejrzewając - skądinąd słusznie - że to dopiero początek naszych kłopotów.

Z początku Jiyeon zdaje się być dokładnie taki sam, jak za czasów swojej kociej postaci. Wskaźnik słodkości wychodzi przy nim poza skalę: Jiyeon wszędzie za nami podąża, zagaduje, wszystkiemu się dziwi i o wszystko pyta, jednocześnie pogryzając pomarańcze i rozrzucając wszędzie pomarańczową skórkę. Zdaje się często nie rozumieć znaczenia wielu słów i wiele z nich sam przekręca, co czyni go jeszcze bardziej uroczym. Nierzadko też specjalnie prowokuje inne zwierzaki do kłótni tylko po to, żeby móc powiedzieć nam: "On mi znowu dokucza! Powiedz mu coś!". Tak, Jiyeon jest jak góra cukru oblana lukrem.

I aż trudno uwierzyć w to, że może skrywać w sobie tak mroczną tajemnicę.



O tym, że coś jest nie tak, przekonujemy się dzięki Jisoo, który widząc, jak wielką sympatią darzymy kociego rudzielca, postanawia dosyć brutalnie uświadomić nam, że koty są cwane, egoistyczne i nie można im ufać (oczywiście wlicza do tej grupy również siebie, chociaż jego wątek pokazuje, że zaufać mu nie tylko można, ale nawet trzeba). Na dowód swoich słów zaprowadza nas przed dom, gdzie możemy zaobserwować dosyć żenującą scenkę: Jiyeona kłamiącego jak z nut przed czterema starszymi kobietami. Dowiadujemy się, że biedny kot nie ma co jeść, jest sierotą, jego starsza siostra zaginęła, a młodszy brat jest w szpitalu, a on sam pomieszkuje u kogoś w zamian za wykonywanie prac domowych, ponieważ nie stać go na czynsz. Wszystko to jest oczywiście totalnym bullshitem, ale nie zmienia to faktu, że biedne staruszki niemalże zabijają się o to, która ma zabrać chłopaka na obiad. Nie zdradzamy Jiyeonowi, że go widziałyśmy, ale nie zmienia to faktu, że zaczynamy od tej pory nieco uważniej mu się przyglądać.

Z czasem zachowanie chłopaka zaczyna robić się coraz bardziej podejrzane. Znika na długi czas, a po powrocie zasypuje nas drogimi prezentami: o ile na początku są to drobiazgi, to z czasem zaczyna robić się coraz poważniej i otrzymujemy smartfona i torebkę od projektanta. Jiyeon jest oczywiście bardzo szczęśliwy, że może nas obdarować, i możemy odnieść wrażenie, że usilnie próbuje zjednać sobie naszą sympatię. Kolejny przykład jego aktorskich umiejętności możemy zaobserwować w kawiarni, w której natykamy się na niego przypadkiem. Nie jest sam, ale w towarzystwie pewnej wyglądającej na bogatą kobiety, której sprzedaje historyjkę o tym, jak studiował za granicą i postanowił wrócić do Korei. Kobieta oczywiście z sympatii kupuje mu dużą kawę i z łatwością możemy domyślić się, że kawa to jedynie wierzchołek góry lodowej. Nic zatem dziwnego, że kiedy mamy okazję zajrzenia w portfel naszego sprawiającego kłopoty kociaka, robimy to niemalże bez wahania, odkrywając w środku mnóstwo pieniędzy, czeków i zdjęcie, na którym młodzieniec pozuje ze starszą kobietą. Nietrudno jednak domyślić się, że zostajemy nakryte i Jieyonowi wcale nie podoba się nasze małe prywatne śledztwo. Młodzieniec w jednej chwili zmienia się nie do poznania, wybuchając niekontrolowanym atakiem złości, po czym opuszcza mieszkanie, głośno trzaskając drzwiami.

Potem jest już tylko gorzej.


Ilekroć później go spotykamy, chłopak zdaje się nas ignorować, okazuje nam wyraźną niechęć lub po prostu opuszcza pomieszczenie, nie chcąc nas widzieć. W niczym nie przypomina już starego Jiyeona, który był uosobieniem słodyczy. Wręcz przeciwnie - dopiero wtedy przekonujemy się, jak bardzo jest sarkastyczny i jak jego słowa - zadziwiająco odpowiednio dobrane do sytuacji - potrafią boleć. Rudzielec odsuwa nas od siebie na wszelkie możliwe sposoby i kompletnie nie słucha tego, co mamy mu do powiedzenia, nawet kiedy chcemy przeprosić za myszkowanie w jego rzeczach. Zupełnie nie obchodzi go też fakt, że się o niego po prostu martwimy, bo przecież za jego zachowaniem musi, po prostu musi kryć się coś więcej. Ciągle też mamy przed oczami jego zdecydowanie bardziej uroczą wersję. To jednak za mało, żeby zawrócić chłopaka z obranej przez niego drogi, a jeśli nie pomagają słowa, nie waha się on użyć również przemocy fizycznej. Jiyeon potrafi być naprawdę bardzo, bardzo creepy. W pewnym momencie po prosu opuszcza nasz dom. Jakiś czas później otrzymujemy tajemniczy telefon od mężczyzny, który wyraźnie grozi Jiyeonowi. Niewiele myśląc (NAPRAWDĘ NIEWIELE) udajemy się na podane miejsce spotkania, gdzie oprawca chłopaka wymierza mu solidną karę za próbę okradnięcia go. Obiecuje, że nie wyrządzi mu więcej krzywdy, jeśli zapłacimy mu dwadzieścia tysięcy dolarów. Pieniądze zdobywamy od naszej matki, która rzecz jasna nie jest z tego powodu zadowolona, ale nie możemy po prostu pójść z Jiyeonem na policję, ponieważ nie posiada on dowodu tożsamości (koreańskiej karty ID), a to oznaczałoby poważne kłopoty. Na dodatek nic nie wskazuje na to, żeby chłopaka wzruszyła nasza szczodrość i ponownie ucieka, pozostawiając nas na pastwę wyjątkowo okrutnego losu.

Pewnej nocy jednak powraca. Tym razem już bez kłamstw, decydując się opowiedzieć nam prawdziwą historię swojego życia. I chociaż przechodzę grę po raz drugi, miałam łzy w oczach.

Nie zmienia to jednak faktu, że generalnie nie przepadam za Jiyeonem. Po pierwsze dlatego, że w realnym życiu nie gustuję w takich słodziakach, a po drugie dlatego, że tym bardziej nie gustuję w bucach i damskich bokserach. O ile rozumiem sam koncept postaci rudzielca, o tyle wydaje mi się, że twórcy trochę z nim przesadzili, bo jego historia to naprawdę jazda bez trzymanki, tylko gdzieś w tej jeździe zapodział się po drodze romans. Prawda jest taka, że zanim gracz ma jakąkolwiek szansę polubić Jiyeona, dowiaduje się, że ten nie jest w porządku wobec protagonistki, a potem zachowuje się w taki sposób, że na polubienie go nie ma właściwie szans. Co ciekawe, Jisoo w wątku Jiyeona aż do samego końca nas przed nim ostrzega, oferuje swoje wsparcie i powtarza, że jeśli potrzebujemy rozmowy, to zawsze możemy na niego liczyć. I nieraz miałam ochotę z tej oferty skorzystać. Jeszcze pół biedy, gdyby Jiyeon pod koniec opowieści pokazał, że w rzeczywistości jest dojrzałym młodym mężczyzną, który postanawia się zmienić, ale tak nie jest - on wręcz wymaga od nas, żebyśmy obiecały mu, że będziemy przy nim niezależnie od tego, co jeszcze nawywija. Facet, którego trzeba niańczyć? Nie, dziękuję.


Jest to problem nieco podobny do tego, jaki posiada Toma z gry "Amnesia: Memories", tylko Toma jest jednocześnie opiekuńczy i pragnie dobra swojej ukochanej (jak to dobro interpretuje, to inna sprawa). Tutaj natomiast gra serwuje nam relację, która ociera się o przemoc i patologię, i która pokazuje, że choćby facet pił i bił, to nie wolno po prostu kopnąć go w dupę, bo przecież kocha. Pozostawia to spory niesmak, chociaż sądzę, że twórcy po prostu nie zdawali sobie do końca sprawy z tego, jakie wartości przekazują. Postawili na mocną historię, zapominając o tym, że to gra o miłości, a miłość powinna być rozsądna.

Nie zmienia to jednak faktu, że "Dandelion: Wishes brought to you" to nadal dobra gra, którą mogę polecić w ciemno nie tylko fankom Cheritz. Wyczekujcie kolejnych recenzji z dmuchawcem w tle.

16 komentarzy:

  1. Wszystkiego najlepszego z okazji 2 urodzinek! Życzę wytrwałości w prowadzeniu bloga, jak najwięcej czytelników, więcej czasu na gry xD (Doba powinna składać się z 48 h, bo znam znam ten ból braku czasu, ostatni tydzień miałam zapracowany, że nie miałam chwili dla chłopaków z Hakuoki T.T) I ogólnie wszystkiego naj, naj, naj!!
    Dziękuję również, że jesteś tu z nami i dla nas recenzujesz gry, przedstawiasz wszystkich panów po kolei. I dzięki temu poznajemy ich bliżej :) Głupie, ale w pewnym sensie dzięki Twojej pomocy, Twoim recenzjom zostanę bankrutem i kupię jedną z gier xD Jesteś bardzo dobrym recenzentem, reklamujesz świetnie te gry;) I co prawda bankrutuje grając w Mystic Messengera i wiem, że niektóre gry są na przykład bardziej drogie, to jednak jak się odłoży raz albo dwa to można od czasu do czasu sobie pozwolić na odrobinę przyjemności, nie? ;) Tak, tak "Edo Blossom" mnie woła, słyszę te ich ciche nawoływania na razie xD

    A co do pytania to mam hmm nietypowe. Często to kobiety wcielają się, przebierają za facetów ( jak np. w Hakuoki xD), rzadziej faceci zamieniają się w kobiety z wielu oczywistych względów. Ale pytanie do Ciebie: Jeśli mogłabyś nie wiem zamienić na 1 dzień ciałami albo wcielić się na 1 dzień w jedną postać męską z gier otome to który z panów to by był i dlaczego? :)

    "Dandelion" też mam w planach, ale raczej dalekich. I po Twoim opisie postaci Jiyeona zdecydowanie takim postaciom mówię "nie!". Damski bokser, kłamca, manipulant? O nie, nie chłopczyku, tak się bawić nie będziemy. Więc czy warto ciągnąć ten wątek, czy może odpuścić go sobie? Chyba odpuściłabym o ile nie ma to jakiegoś znaczenia dla historii.

    Czekam na kolejne wpisy, wątki z chłopakami :) Jako fanka Mystic Messengera, (który jest dla mnie emocjonalnym rollercoasterem xD) uważam, że Cheritz mimo drobnych "potknięć" robi jednak bardzo dobre gry ;)

    Znowu się rozpisałam...Kończę xD
    Jeszcze raz wszystkiego naj, naj !!
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki za miłe słowa!

      Co do odpuszczania sobie wątków, to nie polecam tego zabiegu. Wiem, że to może być frustrujące, ale warto ogrywać wszystkie, bo albo dzięki nim coś na końcu odblokujemy, albo poznamy szczegóły ważne dla historii. No i są gusta i guściki - to, że jakiś bohater mi nie podpasował, nie oznacza, że nie podpasuje innym.

      Usuń
    2. Wiem i rozumiem, staram się jednak przechodzić wszystkie wątki. Chociaż czasami są takie postacie, przez które masakrycznie ciężko mi przejść grę i tak naprawdę męczę się przechodząc z nimi wątek. Wiem, że czasami trzeba, żeby wszystko poukładało się w spójną całość, historię :) Ale są też czasami takie postacie, których za Chiny ludowe nie potrafię przejść i czasami zdarza się tak, że porzucam grę na jakiś czas, robię sobie przerwę wracając dużo później do niej. Może nie powinnam tak robić, ale czasami naprawdę ciężko jest i wolę przerwę zrobić, wrócić do niej później i jakoś potem dokończyć. Nabrać dystansu trochę do tego wszystkiego :)

      No i przyznaję całkowitą rację, każdy lubi coś innego :) Może komuś taka postać się przypodobać :) Tego nie kwestionuje, każdy gracz ma inne upodobania, inne gusta ^_^

      Usuń
    3. Akurat chłopców przebierających sie za dziewczynki jest ZNACZNIE więcej
      I nazywa sie to TRAP

      Usuń
  2. Ja zastanawiam się trochę dlaczego masz Jiyeona w avatarze, skoro go nie lubisz ;).
    I wszystkiego najlepszego z okazji drugich urodzin bloga! Oby było tylko więcej czasu na gry!
    Jeśli chodzi o Dandeliona, a właściwie Cheritz (bo mam tu też na myśli Nameless)... Uważam, że te gry są dobre dla początkujących graczy, nieobytych z otome. Powód jest bardzo prosty – są bardzo słabo napisane! Zarówno fabuła jak i kreacje postaci są bardzo naciągane, i jak piszesz – bardzo często nie mamy nawet kiedy polubić bohaterów, już nie wspominając o tym jak bardzo płaskimi są oni kreacjami. Po przejściu większej ilości gier te niedociągnięcia zaczynają naprawdę razić, zwłaszcza że ani postaci ani pomysł na fabułę nie jest niczym odkrywczym. Graczom anglojęzycznym zdecydowanie bardziej polecam Hakuoki, albo Code Realize :). Jeśli ktoś chce się zmierzyć z japońskim tytułem (n przykład za pomącą tłumacza ATLAS lub AGTH) z całym sercem mogę polecić Zettai Kaikyuu Gakuen z niesamowitym drugim dnem i plot twistem.

    Ale pytanie: których bohaterów z poszczególnych gier wybrałabyś do swojej idealnej gry otome? Zmieniłabyś coś w ich kreacjach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jiyeon zagościł na moim avatarze z dosyć błahego powodu - ponieważ pasował do starej, pomarańczowej wersji szablonu. Do nowego też pasuje, więc nie miałam serca go zmieniać.

      Co do gier od Cheritz, mam odmienne zdanie. Oczywiście posiadają one pewne niedociągnięcia i elementy, które mi się nie podobają, ale ogólnie bardzo lubię przekazywane przez nie historie. Twórcy gier targetują swoje produkcje do różnych odbiorców i moim zdaniem ocenianie każdej tego typu produkcji pod kątem ambitnego scenariusza jest trochę jak ocenianie w podobny sposób komedii romantycznych czy filmów obyczajowych. Zresztą największą siłą Dandeliona jest dla mnie nie historia (chociaż ona dla mnie osobiście jest ciekawa), ale sposób przekazywania emocji i fajny, naprawdę bardzo fajny pacing, którego wiele innych produkcji może mu pozazdrościć. Sama przeszłam i poznałam już sporą ilość gier, a mimo to nadal uwielbiam wątek Jisoo (możesz zerknąć do mojej recenzji, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś) i wzruszam się, wysłuchując (po raz kolejny!) historii Jiyeona. I chociaż Hakuoki bardziej skradło moje serce, znam też osoby, które przy samurajach nudziły się jak mopsy albo szczerą miłością kochają Amnesię, za którą ja średnio przepadam.

      To dotyczy też zresztą innych gatunków gier. Ja się bardzo mocno odbijam od "Wiedźmina" (przeszłam pierwszą część, przy drugiej odpadłam - nie dlatego, że gra jest słaba, bo jest bardzo dobra, tylko dlatego, że nie jest dla mnie) i o wiele bardziej od postaci Geralta lubię postać Bayeka z "Assasin's Creed Origins", mimo że wielu recenzentów ocenia ją jako płaską i pozbawioną emocji.

      Wydaje mi się, że przed polecaniem komuś czegokolwiek, powinniśmy najpierw wiedzieć, co dana osoba w grach lubi. W przeciwnym wypadku możemy wpaść w pułapkę typu "Ja uważam, że ta gra jest najlepsza, więc musi być najlepsza dla innych".

      Usuń
  3. Tylko, że ja absolutnie nie napisałam ANI słowa o ambitnym scenariuszu xD. Mój problem z grami Cheritz polega na tym, że w scenariuszu jest ZA DUŻO niedociągnięć, żebym mogła określić np., Dandelion dobrą grą. True ending całej gry pozostawił we mnie po prostu ogromny niesmak, ponieważ kiepski sposób poprowadzenia scenariusza sprawił, że wydawał mi się, iż twórcy na siłę próbowali znaleźć jakieś usprawiedliwienie dla haremu przystojniaków mieszkających u Heejung... W tej grze nie było po prostu niczego, co by mnie zaskoczyło. Dandelion nie jest grą tragiczną, bo były też routy, które mi się bardzo podobały (Jieun, Jisoo); jak i postaci – przyznam, że po Dandelion sięgnęłam ze względu na postać Wizarda, bo jest szalenie intrygujący! Zwłaszcza w kontekście jego roli w Nameless i Mystic Messenger (ale tu akurat tylko moja teoria ;). Niemniej Dandelion jest grą komercyjną, i to nie tanią! Podchodziłam do niej z ogromnymi oczekiwaniami i gorzko się zawiodłam. Podkreślę jeszcze raz – nie ma to nic wspólnego z ambitnym lub nie scenariuszem, ale z nieumiejętnym poprowadzeniem narracji i z DZIURAWĄ fabułą. I jeszcze raz – jest to gra komercyjna, więc bardzo mi trudno wybaczyć błędy w angielskim tłumaczeniu, np.
    "he would still talked and behaved the same", "You want to out to eat?"... Były momenty gdzie przełączałam się na wersję japońską, żeby się nie męczyć, ale te błędy strasznie mnie bawiły więc ostatecznie zostałam przy angielskim ;D.
    Nie jest to gra dobra, ale nie nazwałabym jej też najgorszą; na plus definitywnie zasługuje grafika i voice acting protagonistki :).

    Podałam te dwie propozycje gier nie w kotekście AMBITNEGO scenariusza, ale w kontekście naprawdę spójnej fabuły i dobrych kreacji potaci! Jasne, gusta się różnią i każdy oczekuje czegoś innego od gier,ja np. wolę dobrze poprowadzony romans i dobre kreacje postaci od znakomitej fabuły, jednak mimo to polecam gry o spójnej konstrukcji fabularnej, bo uważam, że są dobrym materiałem, żeby porównać sobie je z Dandelionem. Nie uważam, że CR, czy Hakuoki były najlepszymi grami, sama się nudziłam momentami na Hakuoki... Po prostu nie zgadzam się z Twoją opinią, że Dandelion to "dobra gra, którą można polecać w ciemno nie tylko fankom Cheritz".

    Ja jestem ogromną fanką Wiedźmina i Dragon Age, zarówno gier jak i książek, ale trochę się "odbijam" od Assasin's Creed...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za to mocno dobiłam się od "Dragon Age". Przeszłam pierwszą część i w sumie nie znalazłam w tej grze niczego dla siebie. Z kolei jedna z moich znajomych jest w tej serii po prostu zakochana. Ot, gusta, guściki i kwestia oczekiwań.

      Wybacz, jeśli zatem źle Cię zrozumiałam. Dla mnie osobiście Dandelion pod wieloma względami plasuje się nadal powyżej średniej. Dziur fabularnych w grach otome chyba ciężko uniknąć ze względu na złożoność opcji, które trzeba wziąć pod uwagę (i tak, "Hakuoki" też takie dziury posiada). Trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że gry bardzo często są cięte na końcowym etapie produkcji i fakt, że coś zostało przeoczone, nie jest winą writerów odpowiedzialnych za fabułę. W "Dandelionie" bardzo podobał mi się sposób kończenia historii (mocne uderzenie + prawdziwe zakończenie po napisach końcowych), ale bolała tak mała ilość miejsca poświęcona antagoniście.

      Angielskie tłumaczenie jest słabe, ale tłumaczenie "Hakuoki" nie jest wiele lepsze. I o ile Cheritz przy "Dandelionie" potrafię to wybaczyć, bo to ich pierwszy tytuł i fakt, że za grę trzeba zapłacić, nie oznacza wcale, że przed jej wydaniem studio miało pieniądze na zatrudnienie profesjonalnego tłumacza, szczególnie w Azji, o tylko strasznie uwiera mnie to w przypadku IF. Staram się jednak trzymać myśli, że najważniejsza jest historia.

      Usuń
  4. Raaany to już tak długo ten blog istnieje! Gratulacje! :D <3
    Zawsze opisujesz każdą postać z gry i mówisz, którą lubisz najbardziej A którą najmniej w obrębie danego tytułu... Czy biorąc pod uwagę absolutnie wszystkie tytuły, w jakie grałaś (a przynajmniej te które pamiętasz ;) ), możesz wskazać takiego ulubionego i najmniej lubianego faceta?
    I którą bohaterką grało Ci się najlepiej/najgorzej?

    Gdybyś miała sama stworzyć grę otome to jaki byłby jej motyw przewodni?

    Czego według Ciebie jest za mało (albo w ogóle brak) w grach otome, co Twoim zdaniem powinno się w nich pojawić? (Wiem, że na to pytanie trochę odpowiadasz w różnych notkach, ale gdyby ktoś nowy trafił na ten wpis z odpowiedziami to mógłby mieć takie zbiorcze podsumowanie, a może też dodasz do tej odpowiedzi coś o czym wcześniej nie napisałaś :) ).

    Pozdrawiam serdecznie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczęścia, Zdrowia i Pomyślności! Dla bloga i najważniejsze dla Ciebie
    Aby ten blog istniał tak długo i udanie jak tylko się da.

    Pytanie (trochę Weeaboo'wskie):
    - W jakim "uniwersum/grze" gdybyś mogłą to chciałabyś żyć (Coś jak ISEKAI)?

    Pytanie drugie:
    - Czy chcesz paczkę z okazji urodzin bloga? Bo wciąż mam jakieś gry otome luzem u siebie (na PSP) a nie siedzę w tym to wole sprezentować to komuś.

    Wszystkiego Najlepszego
    Krzysztof

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin bloga!

    Cieszę się, że wpadałam na niego akurat przy takiej okazji, bo bardzo miło się zaskoczyłam. Z grami otome mam niewiele wspólnego (ale o ile dobrze to klasyfikuję Mystic Messenger się do nich zalicza, a grałam w to bardzo, bardzo długo), ale piszesz o nich bardzo ciekawie. I nadajesz swoim wpisom super tytuły ^^

    Jeszcze raz dużo dobrego, weny do pisania i grania ;>

    Pozdrawiam, M ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, MM to gra otome. Jeśli Ci się podobała, to witaj na moim blogu. Jeśli nie - to też witaj, bo może znajdziesz dla siebie coś innego. :)

      Dziękuję za miłe słowa!

      Usuń
  7. Gratuluję już dwóch lat! Czytam twoje wpisy już szmat czasu i nie powiedziałabym, że minęło tyle czasu. Oczywiście więcej czasu na granie i determinacji w pisaniu wpisów.

    Jeśli chodzi o postać Jiyeona to... Hmm... Jak w przypadku Tomy z Amnesi miałam mieszane uczucia, bo owszem dbam o główną bohaterkę, ale w swój pokręcony sposób, tak Jiyeon po prostu mnie odrzucał. Rozumiem zamysł samej postaci i jej charakter, no ale coś nie wyszło. Na początku już jako człowiek denerwował mnie, bo był takim włazi dupą, ale dało się przeżyć, potem było coraz gorzej, przy jego historii owszem zrobiło mi się go żal, ale przy pocałunku na chwilę się zatrzymałam i pomyślałam "Chwila! Przecież on ją oszukiwał i chciał jej zrobić krzywdę i nie wiadomo co jeszcze może zrobić, więc jakim cudem ona to tak po prostu akceptuje?!" Rozumiem, że można się zakochać,ale są jakieś normy. Więc temu panu (kocurowi) mówię stanowczo NIE.

    I jeśli chodzi o moje pytanie: To jakich 5 panów z dowolnej gry (nie tylko otome) wybrałabyś do zamieszkania z tobą przez 3 dni jak to miało miejsce przy rozpakowywaniu kolekcjonerek, ale na dłużej?

    Pozdrawiam serdecznie! =^-^=

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje pytanie brzmi: którym bohaterem z granych przez Ciebie gier mogłabyś się stać?

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak super, że udało mi się odkryć tego bloga <3 Znalezisko roku! :D

    OdpowiedzUsuń