Ostatnia szarża przed odwołaniem. Czarnecki do końca walczy o utrzymanie stanowiska

"Dzisiaj to ja, jutro to możesz być ty. Broniąc mnie, bronisz wolności słowa, także tej w mediach" - maile i ulotki z takim tekstem Ryszard Czarnecki miał rozsyłać do europarlamentarzystów.

O akcji poinformował portal politico.eu. Także inni europosłowie korespondencję od Ryszarda Czarneckiego zaczęli udostępniać na swoich kontach twitterowych. 

W środę Parlament Europejski ma głosować wniosek o odwołanie Ryszarda Czarneckiego z funkcji wiceprzewodniczącego. Powodem złożenia wniosku o odwołanie jest jego wypowiedź pod adresem Róży Thun. Europosłanka wystąpiła w reportażu o bieżącej sytuacji w Polsce, który wyprodukowała niemiecka stacja Arte. Za krytykę poczynań PiS w prawicowych mediach i w internecie spotkała się z niezwykła fala hejtu.

Do wyzwisk dołączył Ryszard Czarnecki. - Podczas II Wojny Światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein - oznajmił w rozmowie z niezalezna.pl wiceprzewodniczący europarlamentu. 

Czarnecki: Nie przeproszę 

Czarnecki był wzywany do przeprosin, jednak nie nie zdecydował się na to. W reakcji na jego wypowiedź pięć z siedmiu frakcji Parlamentu Europejskiego zażądało odwołania go z funkcji wiceprzewodniczącego. Wcześniej napisali list do przewodniczącego europarlamentu, w którym podkreślali, że "to godne pożałowania zachowanie nie może być łączone z instytucją taką jak PE". 

- Nie będę się kajał, ponieważ uważam, że politycy totalnej opozycji, którzy wciągają instytucje międzynarodowe i media do ataku na Polskę, w ten sposób załatwiając swoje partykularne, partyjne interesy robią rzecz fatalną - stwierdził kilkanaście dni temu Czarnecki w PR24.

Parlament Europejski przyjął rezolucję przeciw Polsce. Europosłowie PiS wyszli z sali

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.