"Łowca nazistów": Tysiące Polaków zabiło Żydów. Ta ustawa jest próbą uniknięcia winy

Liczba Polaków, którzy zabijali Żydów, jest znacznie większa niż "sprawiedliwych" - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Efraim Zuroff, izraelski historyk, dyrektor biura Centrum Szymona Wiesenthala w Jerozolimie.

- Wiele tysięcy Polaków zabiło Żydów, wydawało Żydów, przekazywało ich nazistom. Zatem wielu Polaków odegrało rolę w Holokauście. To jest bardzo dobrze udokumentowane przez godnych szacunku polskich historyków. Ta ustawa jest więc niemal próbą uniknięcia winy - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" o ustawie o IPN izraelski historyk Efraim Zuroff.

- Mamy 6,7 tys. polskich sprawiedliwych [odznaczonych medalem "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata" za ratowanie Żydów - red.]. I jeśli założyć, że każdy uratował po kilku Żydów, mamy może 20 tys. uratowanych. Ale powiem tak: liczba tych, którzy zabijali Żydów jest znacznie większa niż sprawiedliwych - twierdzi Zuroff. 

ZOBACZ TAKŻE: "Żydzi mówią o tym, jak byli bici i prześladowani przez Polaków". Gross uderza w ustawę o IPN>>>

- Na postawę Polaków w czasie okupacji wpłynął silny antysemityzm takich ludzi jak Roman Dmowski, a także postawa Kościoła. Dlatego wielu Polaków było bardzo zadowolonych, że Żydzi giną. To była zasadnicza, obok chęci przejęcia żydowskich majątków, motywacja ludzi popełniających zbrodnie - dodaje.

Określenie "polskie obozy śmierci" jest niedopuszczalne

Historyk nawiązał również do wypowiedzi minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej, która w wywiadzie z 2016 r. nie chciała odpowiedzieć wprost, kto odpowiadał za pogrom kielecki i zbrodnię w Jedwabnem. - Kiedy minister edukacji mówi, że nie wie, czy to Polacy zabijali Żydów w Jedwabnem, to dzieje się coś złego... - uważa Zuroff. Historyk podkreśla, że jego zdaniem używanie określenia "polskie obozy śmierci" jest niedopuszczalne.

Efraim Zuroff jest dyrektorem biura Centrum Szymona Wiesenthala w Jerozolimie, zajmuje się poszukiwaniami żyjących hitlerowskich zbrodniarzy na całym świecie.

Ustawa o IPN. Założenia

Zgodnie z ustawą o IPN każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech.

ZOBACZ TAKŻE: Szef dyplomacji Niemiec broni Polski i podkreśla niemiecką odpowiedzialność za Holokaust>>>

Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".

Uchwalenie ustawy spotkało się z ostrym sprzeciwem Izraela. Zaniepokojenie wyraził także między innymi amerykański Departament Stanu. Ustawa czeka na podpis prezydenta Andrzeja Dudy.

Ustawa o IPN. Co zrobi prezydent?

Rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy Krzysztof Łapiński przypomniał dziś w TVP Info, że prezydent ma 21 dni na decyzję w sprawie nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Dokument trafił na biurko Andrzeja Dudy w piątek.

Andrzej Duda w swoich wcześniejszych wypowiedziach podkreślał, że każdy naród ma prawo do obrony prawdy i swojego dobrego imienia. Prezydent wskazywał też, że ustawa nie jest wymierzona ani w Izrael, ani w naród żydowski, a jej celem jest ukrócenie kłamstw na temat II Wojny Światowej.

Prezydencki minister podkreślił, że Andrzej Duda słucha różnych opinii traktując je jako głos doradczy.

Wczoraj w radiowej Jedynce prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że jest przekonany, iż prezydent Andrzej Duda powinien podpisać nowelizację ustawy o IPN. CZYTAJ WIĘCEJ>>>

Premier bronił ustawy o IPN. "Nie będziemy ograniczać wolności debaty o Holokauście"

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.