środa, 21 lutego 2018

97. Wstępne wyniki ankiety i moje pierwsze spotkanie z... azjatyckimi kosmetykami

To będzie krótki i luźny wpis dotyczący tego, czego udało mi się dowiedzieć dzięki udostępnionej Wam ankiecie. Ankiecie, której utworzenie było mi najwidoczniej bardzo potrzebne, ponieważ wielu wyników się nie spodziewałam i sporo dały mi one do myślenia. Dziękuję Wam za szczerość!

Jednocześnie zaznaczam, że ankietę nadal można wypełniać, więc jeśli jedynie chcecie dać mi feedback, nie krępujcie się.


Poniżej zamieszczam najważniejsze rzeczy, które mi uświadomiłyście, a także moje komentarze i propozycje ewentualnych zmian. Dajcie znać, jeżeli chciałybyście poznać wyniki całej ankiety.

1. Parę z Was napisało mi, że nie powinnam poświęcać osobnego wpisu na każdy wątek - jest to niestety coś, czego nie mogę zmienić. Umieszczanie recenzji wszystkich wątków w jednym wpisie sprawiłoby, że byłby niewiarygodnie długi, a przez to niemożliwy do przeczytania. Z kolei dodawanie krótszych wpisów nie pozwoliłoby na wyrażenie tego, co tak naprawdę o danym wątku myślę - musiałabym opisywać wszystko po łebkach, a bardzo tego nie lubię. Mogę natomiast zaproponować większą różnorodność wpisów i przeplatanie się ze sobą recenzji różnych gier.

2. Z ankiety wynika, że wybieracie głównie darmowe gry, ponieważ nie posiadacie pieniędzy na płatne tytuły. W związku z tym obiecuję większą ilość recenzji darmowych otome.

3. Chcecie większej ilości gier dla dorosłych - tutaj ciężko jest mi się ustosunkować, ponieważ nie wiem jeszcze, czy będę głębiej w ten temat wchodzić. Nie ukrywam, że tematyka podobnych produkcji raczej średnio do mnie przemawia, a po ostatniej recenzji "Naked Butlers" mam mały uraz.

4. Chcecie recenzji Mystic Messenger - będzie, ale dopiero kiedy skończę recenzować dwie pozostałe gry od Cheritz. Poza tym nie posiadam smartfona (tak, jestem jednym z tych dinozaurów, które używają starej Nokii, której nie muszą ładować co kilka godzin), więc średnio mam obecnie na czym grać.

5. Chcecie recenzji innych gier niż otome - to mnie zdziwiło, ponieważ sądziłam, że nie będziecie czymś takim kompletnie zainteresowane. Mogę jednak obiecać, że takie gry też będą się co jakiś czas pojawiać.

6. Chcecie wpisów dotyczących tego, jak wygląda tworzenie gier w praktyce - planuję zrobić serię wpisów na temat tego, jak zaprojektować, stworzyć i wydać grę otome (i nie tylko otome). Jeśli macie jakieś specyficzne pytania, piszcie na mojego maila: kocham.gry.otome@gmail.com.

Jeszcze raz dzięki za czas, jaki poświęciłyście na udzielenie mi - czasami bardzo wyczerpujących - odpowiedzi na przedstawione w ankiecie pytania. Jesteście boskie!


Teraz czas na znacznie mniej przyjemną część wpisu. Na pewno każda z Was widziała kiedyś zdjęcia pięknych, uśmiechniętych Azjatek o cerach bez skazy i gęstych, grubych i fantazyjnie ułożonych włosach. Nieraz słyszałam, że przyczyną takiego wyglądu jest nie tylko dobra dieta, ale również azjatyckie kosmetyki, które świetnie wpływają na włosy i cerę, w tyle zostawiając nasze rodzime marki. Postanowiłam sama się o tym przekonać, kupując w Rossmannie szampon Shikioriori Tsubaki.






Nie ukrywam, że ze względu na cenę (ok. 30 zł) miałam wobec niego całkiem spore oczekiwania. Oczami wyobraźni widziałam wzmocnione i odżywione włosy, których piękno będzie przysłaniać innym cały świat. Pierwsze wrażenie było pozytywne: szampon okazał się wydajny, całkiem fajnie się pienił i cudownie pachniał wiśnią. Z opisu na opakowaniu wynikało, że będzie dbał również o moją wrażliwą skórę głowy, co bardzo mnie ucieszyło, ponieważ posiadam skórę problematyczną i skłonną do alergii. Jednak po paru dniach wiedziałam już, że jeśli Azjatki mają wspaniałe i lśniące włosy, to na pewno nie dzięki temu kosmetykowi. Nigdy jeszcze żaden szampon tak bardzo nie obciążał mi włosów. Zawsze po umyciu miałam wrażenie, że sporo szamponu pozostało na włosach (chociaż dokładnie je płukałam), a one same zaczęły się bardzo szybko przetłuszczać, mimo że generalnie nie posiadam podobnego problemu. Byłabym jednak w stanie jakoś to przetrwać, ale powodem, dla którego produkt ostatecznie wylądował w koszu, był fakt, że urządził mi na głowie mały Armageddon. Podejrzewam, że jakiś jego składnik niemiłosiernie mnie uczulał. W końcu w trosce o własne zdrowie odstawiłam szampon i ostatecznie przekonałam się, że dosyć mocno chemiczne w składzie kosmetyki z Kraju Kwitnącej Wiśni mi nie służą. Szkoda, bo byłam gotowa zaprzedać im duszę, tak jak zrobiłam to wcześniej kosmetykom z Syberii (którym jestem wierna po dziś dzień).

Miała być Japonia, a wyszedł czeski film.

Jeśli chciałybyście poznać więcej zrecenzowanych przeze mnie kosmetyków (i być może same dołączyć do grona recenzentek), zapraszam na:
http://wizaz.pl/kosmetyki/profil,2173366,skolopendrokot.html

8 komentarzy:

  1. Ja to bym raczej nie miał aż tak wielkiej nadziei co do Chińskich produktów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szampon był japoński, a nie chiński.

      A jeśli już o Chinach mówimy, to mogę z czystym sumieniem napisać, że są chińskie firmy, które tworzą swoje produkty na najwyższym poziomie.

      Usuń
  2. Co do ankiety:
    - uważam, że posty jakie do tej pory robisz są dobre :) Bo serio wyszłyby wielkiee wypracowania, gdybyś wrzucała wszystko w 1 poście. A tak wszystko po kolei i czeka się w sumie jak na jakiś serial i następny odcinek co będzie dalej xD Więc moim skromnym zdaniem nie zmieniaj się i będzie bardzo dobrze! :D

    - mam nadzieję, że jednak kiedyś uda ci się zagrać w Mystic Messengera :) Dla mnie osobiście jest to jedna z najlepszych gier otome, w które grałam ^_^ I czekam na Twoje recenzje pozostałych gier Cheritz :)

    Jak zawsze czekam z niecierpliwością na kolejne posty i recenzje :)
    Pozdrawiam cieplutko i życzę bardziej udanych spotkań z azjatyckimi kosmetykami :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa!

      W MM na pewno kiedyś zagram i na bieżąco zrecenzuję.

      Usuń
  3. Co do gier dla dorosłych taka moja opinia...
    Osobiście nie mam nic do scen +18 o ile fabuła faktycznie tak to wyperswaduje, że takie sceny tam pasują. Ale niestety takie gry są głównie nastawione na... Seks, bo tak. Zero jakieś ambitnej fabuły... To taką grę skreślam praktycznie od razu, więc dlatego jestem na nie.
    Dlatego, jeśli już to wolałabym, aby gra z takimi scenami była właśnie z tych nielicznych wyższych lotów z tego gatunku (o ile takie istnieją).

    OdpowiedzUsuń
  4. Produkty azjatyckie zawsze mnie ciekawiły, szczególnie te japońskie, ale niestety nie natrafiłam jeszcze w Polsce na taki z zachęcającym do kupna składem i ceną niepowodującą zawału serca. :<
    Ten szampon nie jest najtańszy, a też jakoś super pod względem składu nie jest. Nie jest najgorszy i można go potraktować jako ciekawostkę, ale w tej cenie na pewno można by znaleźć coś lepszego. No i szampon nie odżywia włosów, tylko je myje - od odżywiania jest odżywka (i inne pierdółki).
    Warto też pamiętać, że Azjatki mają całkowicie inne włosy od Europejek, więc to, co sprawdza się im, niekoniecznie zadziała w naszym przypadku. :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak podejrzewam, dlatego ostatecznie po prostu stwierdziłam, że szampon nie jest dla mnie. :)

      Usuń
  5. Ja przeżywam teraz fascynację kosmetykami z Korei ;D doszło już nawet do tego, że budżet na gry mi się ograniczył dzięki temu! Niemniej głównie wypłukuję się na pielęgnację twarzy i potrafię zostawić zdecydowanie za dużo w sklepach typu skin79 ;P Uzależnienie od recenzowania kosmetyków na wizażu już za mną, ale to były dobre czasy :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń